Reklama

Wchodząc do tego zespołu, byłam pełna energii i pasji. Zawsze wiedziałam, że ciężka praca i determinacja przyniosą efekty. I tak było — kolejne projekty przynosiły mi sukcesy, co dawało mi wiele radości i satysfakcji. Praca stała się dla mnie nie tylko obowiązkiem, ale również źródłem spełnienia. Jednak, mimo iż powinno być coraz lepiej, ostatnimi czasy zauważyłam, że moje osiągnięcia nie cieszą wszystkich.

Ewa, moja starsza koleżanka z zespołu, początkowo była dla mnie wzorem. Zawsze podziwiałam jej wiedzę i doświadczenie, ale z czasem jej reakcje zaczęły się zmieniać. Każdy mój sukces zdawał się być dla niej pretekstem do krytyki. Na początku myślałam, że może po prostu tak już ma, ale kiedy zaczęła otwarcie podważać moje kompetencje na spotkaniach, zaczęłam się zastanawiać, czy jest coś, czego nie dostrzegam.

Napięcie między nami rosło, a ja zaczęłam się czuć jak na polu minowym. W pracy zagościł stres, a ja coraz częściej zastanawiałam się, co robię źle. Czy naprawdę to ja jestem problemem? Czy może to Ewa czuje się zagrożona? Codziennie, siedząc przy biurku, starałam się to wszystko zrozumieć, ale im więcej myślałam, tym bardziej czułam się zagubiona. To, co kiedyś dawało mi radość, zaczęło mnie przytłaczać.

Pierwszy sygnał alarmowy

To było jedno z tych typowych poniedziałkowych spotkań zespołu. Atmosfera w pokoju konferencyjnym zawsze była dość napięta, ale tego dnia czułam, że coś wisi w powietrzu. Prezentowałam właśnie swój projekt, nad którym pracowałam od kilku miesięcy. Miałam nadzieję, że wszyscy dostrzegą w nim to, co ja — potencjał i nowatorstwo.

– Kasia, naprawdę myślisz, że to jest dobry kierunek? – przerwała mi Ewa w połowie prezentacji, z wyraźnym sceptycyzmem w głosie.

Zaskoczona, spojrzałam na nią.

– Ewa, uważam, że ten projekt może przynieść nam wiele korzyści. Analizowałam dane, robiłam testy... – próbowałam bronić swojej wizji.

– No właśnie. Może powinnaś trochę lepiej przyjrzeć się danym. Wydaje mi się, że coś ci umknęło – kontynuowała Ewa, patrząc mi prosto w oczy z niemal triumfalnym uśmiechem.

W sali zapadła niezręczna cisza. Reszta zespołu wymieniała się ukradkowymi spojrzeniami, nie wiedząc, jak zareagować. Czułam, jak fala gorąca uderza mi do głowy, a serce zaczyna bić szybciej.

– Pracowałam nad tym długo, jestem pewna, że... – próbowałam odzyskać kontrolę nad sytuacją, ale Ewa znów mi przerwała.

– Czasami warto słuchać bardziej doświadczonych kolegów – rzuciła, a w jej głosie pobrzmiewał nieprzyjemny ton.

Po spotkaniu nie mogłam się skupić. Co się stało? Dlaczego Ewa jest dla mnie taka wroga? Czy naprawdę coś przeoczyłam? A może po prostu się mnie boi? W głowie miałam setki pytań, na które nie potrafiłam znaleźć odpowiedzi. Czułam, że muszę coś z tym zrobić, ale nie wiedziałam, od czego zacząć.

Jeszcze większy mętlik w głowie

Spotkałam Ewę przy ekspresie do kawy, zaraz po spotkaniu. Wiedziałam, że jeśli teraz nie zapytam, dlaczego jest taka wroga, to nigdy się nie dowiem. Podeszłam do niej, próbując ukryć swoje zdenerwowanie.

– Ewa, możemy porozmawiać? – zapytałam, starając się brzmieć spokojnie.

– Oczywiście, Kasia – odpowiedziała, ale jej uśmiech był zimny, jakby wyryty na kamieniu.

– Dlaczego ciągle mnie krytykujesz? Coś się stało? – spytałam wprost, zdeterminowana, by znaleźć odpowiedzi.

Ewa wzruszyła ramionami.

– Kasia, ja po prostu staram się dbać o to, żeby nasze projekty były jak najlepsze. Może powinnaś trochę bardziej się przyłożyć, zrozumieć procesy – powiedziała, a w jej głosie pobrzmiewała nuta wyższości.

Poczułam, jak wzbiera we mnie gniew, ale starałam się zachować spokój. – Zawsze staram się dawać z siebie wszystko. Uważam, że zrozumiałam procesy – odparłam, nie mogąc ukryć frustracji w głosie.

– Cóż, nie każdy widzi to tak samo – odparła Ewa, kończąc rozmowę i odchodząc z kubkiem kawy.

Zostałam sama, z jeszcze większym mętlikiem w głowie. Jej słowa były jak szpile, które wbijały się w moje poczucie wartości. Wiedziałam, że muszę coś zrobić, by naprawić sytuację, ale jak? Czułam się bezsilna, jakbym walczyła z cieniem, którego nie mogłam uchwycić. Wiedziałam, że nie mogę dać się zastraszyć, ale co powinnam zrobić dalej? Rozważałam różne możliwości, ale żadna nie wydawała się odpowiednia. Musiałam działać, zanim sytuacja wymknie się spod kontroli.

Musiałam porozmawiać z szefem

Po kilku bezsennych nocach zdecydowałam, że nie mogę tego dłużej ignorować. Musiałam porozmawiać z szefem. Chociaż z tyłu głowy miałam obawy, że może uznać moje skargi za zwykłe zawodowe niesnaski, to jednak nie widziałam innego wyjścia.

Usiadłam naprzeciwko niego w jego przestronnym biurze. Wpatrywałam się w jego uśmiechniętą twarz, starając się zebrać myśli.

– Szefie, chciałabym porozmawiać o sytuacji w zespole – zaczęłam, starając się nie zdradzić, jak bardzo jestem zdenerwowana.

– Jasne, Kasia. Co się dzieje? – odpowiedział z uprzejmym zainteresowaniem, które wydawało się jednak nieco powierzchowne.

– Chodzi o Ewę. Mam wrażenie, że nie jestem przez nią traktowana sprawiedliwie. Jej krytyka staje się coraz bardziej personalna – wyjaśniłam, próbując zachować opanowanie.

Szef zmarszczył brwi, ale jego uśmiech nie zniknął. – Wiesz, w każdym zespole dochodzi do pewnej rywalizacji. To normalne. Czasem trochę tarć jest potrzebne, by zespół funkcjonował lepiej – odpowiedział, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.

– Ale to nie jest zwykła rywalizacja. To... podważa moją pewność siebie i wpływa na moją pracę – próbowałam przekonać, że to coś więcej niż tylko „naturalna rywalizacja”.

– Kasia, jesteś zdolna i ambitna. Nie przejmuj się tym za bardzo. Ewa ma duże doświadczenie, ale z czasem wszystko się ułoży – odpowiedział szef, kończąc rozmowę.

Wyszłam z biura, czując, jakby ktoś oblał mnie zimną wodą. Nie mogłam uwierzyć, że moje obawy zostały tak łatwo zbagatelizowane. Czułam się osamotniona i bezsilna, jakbym stała na krawędzi przepaści, z której nie ma wyjścia. Czy to naprawdę jest moje miejsce? Czy kiedykolwiek znajdę sposób na rozwiązanie tej sytuacji? Zaczęłam tracić nadzieję, że coś się zmieni.

Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę

Kilka dni później przypadkowo podsłuchałam rozmowę Ewy z kilkoma członkami zespołu. Stałam w kuchni, przygotowując sobie herbatę, kiedy ich głosy dotarły do mnie z pokoju obok.

– Nie mogę pozwolić, żeby ta dziewczyna mnie prześcignęła – mówiła Ewa, a w jej głosie pobrzmiewała determinacja. – Muszę zadbać o to, by ludzie widzieli, kto tu naprawdę zna się na rzeczy.

Serce zaczęło mi bić szybciej, a herbata, którą parzyłam, całkowicie zeszła na dalszy plan. Wiedziałam, że muszę coś z tym zrobić, więc zebrałam się na odwagę i weszłam do pokoju.

– Ewa, mogę z tobą porozmawiać? – zapytałam, patrząc jej prosto w oczy.

Członkowie zespołu spojrzeli na mnie z zaciekawieniem, czując, że zaraz wydarzy się coś ważnego.

– Kasia, co się dzieje? – zapytała Ewa, udając niewinność.

– Wiem, co robisz. Właśnie cię słyszałam – powiedziałam, a mój głos drżał z emocji. – Dlaczego próbujesz mnie zdyskredytować?

Na chwilę zapadła cisza, a Ewa spojrzała na mnie z mieszanką zaskoczenia i gniewu.

– Po prostu staram się zabezpieczyć swoją pozycję. Nie rozumiesz, jak to jest być zagrożonym przez kogoś młodszego i bardziej utalentowanego – przyznała w końcu, spuszczając wzrok.

Członkowie zespołu patrzyli na nas zszokowani. Czułam, że właśnie odkryłam tajemnicę, która obciążała mnie przez ostatnie tygodnie. Byłam w szoku, że Ewa przyznała się do swoich obaw, ale jednocześnie poczułam ulgę. Przynajmniej teraz wiedziałam, że to nie ja byłam problemem.

Niespodziewane wsparcie

Po tej konfrontacji z Ewą w zespole nastąpiła zauważalna zmiana. Członkowie zespołu, którzy wcześniej byli biernymi obserwatorami, teraz zaczęli okazywać mi wsparcie. Każdego dnia ktoś podchodził, by zapytać, jak się trzymam, a nawet proponował pomoc przy projektach. To było niesamowite uczucie - nagle poczułam, że nie jestem sama w tej walce.

Zdecydowałam się jeszcze raz porozmawiać z szefem. Było mi łatwiej, bo wiedziałam, że nie jestem jedyną osobą, która dostrzega problem. Kiedy weszłam do jego biura, spojrzał na mnie z lekkim zaskoczeniem.

– Kasia, co się stało? – zapytał.

– Chciałabym jeszcze raz porozmawiać o sytuacji z Ewą. Wczoraj miała miejsce pewna konfrontacja, która wyjaśniła wiele rzeczy – zaczęłam, starając się nie zdradzić, jak bardzo jestem zdenerwowana.

Opowiedziałam mu o naszej rozmowie, o tym, co Ewa przyznała przed całym zespołem. Tym razem szef słuchał uważniej, a jego twarz przybrała poważniejszy wyraz.

– Rozumiem, Kasia. Dziękuję, że mi to powiedziałaś. To rzeczywiście zmienia sytuację. Zajmę się tym – powiedział, a w jego głosie zabrzmiała szczera troska.

Wyszłam z jego biura z uczuciem, że może jednak coś się zmieni. Wiedziałam, że to dopiero początek długiej drogi do naprawienia relacji w zespole, ale przynajmniej miałam nadzieję, że sytuacja zacznie się poprawiać.

Czułam, że moje wysiłki zaczynają przynosić efekty. Ale jednocześnie zastanawiałam się, jak odbudować zaufanie do zespołu. Czy kiedykolwiek będę w stanie znów zaufać Ewie? A co, jeśli coś takiego się powtórzy? Wiedziałam, że przede mną jeszcze długa droga, ale teraz miałam wsparcie, które dawało mi siłę do działania.

Katarzyna, 33 lata


Czytaj także:

Reklama
Reklama
Reklama