„Zazdrościłam, że eks spotyka się z inną. Nie musiałam się bardzo starać, żeby zrozumiał, jak bardzo mnie potrzebuje”
„Tymczasem ja cieszyłam się z zamętu, jaki wprowadziłam. Miałam poczucie triumfu, że Sylwia zaczynała tracić zaufanie do Roberta, ale jednocześnie czułam ukłucie zazdrości, widząc, jak mocno Robert jej broni”.

- Redakcja
Czasem mam wrażenie, że moje życie to jeden wielki bałagan uczuć, których nie potrafię zrozumieć. Mówią, że miłość bywa ślepa, ale nie wiedziałam, że może być też tak skomplikowana. Może dlatego tak trudno mi zapomnieć o Robercie, moim byłym chłopaku. Spędziliśmy razem kilka lat, które wydawały mi się najpiękniejszym okresem mojego życia. Rozstanie było bolesne, ale jak każda dorosła osoba próbowałam ruszyć dalej.
Tęskniłam za nim
Czasem jednak dopada mnie ta niewidzialna siła, która wciąga mnie z powrotem w jego świat. Chociaż Robert ma teraz Sylwię, zawsze była gdzieś we mnie iskierka nadziei, że może kiedyś znów będziemy razem. Dlatego zaczęłam udawać chorobę. Wiedziałam, że jako dobry człowiek, Robert nie zostawi mnie samej w potrzebie.
– Wyglądasz na zmęczoną. Co się dzieje? – zapytał, gdy wymusiłam na nim spotkanie.
– Od pewnego czasu czuję się naprawdę źle. Zawroty głowy, brak apetytu, a czasem nawet trudno mi wstać z łóżka.
W jego oczach pojawiła się troska. Dokładnie na to liczyłam.
– Może powinnaś iść do lekarza? Mogę z tobą pójść, jeśli chcesz – zaproponował z autentyczną życzliwością.
Jego słowa sprawiły, że poczułam triumf. On naprawdę chciał mi pomóc.
– Dziękuję. Twoja obecność naprawdę wiele dla mnie znaczy – powiedziałam, starając się uśmiechnąć.
Była zazdrosna
Jego reakcja sprawiła, że jeszcze bardziej utwierdziłam się w przekonaniu, że mój plan działał. Czułam, że zbliżam się do niego, a jednocześnie zaczynałam się zastanawiać, jak daleko jestem gotowa się posunąć.
Sylwia zauważyła, że Robert coraz częściej spotykał się ze mną. Zaczęła mieć podejrzenia, co do jego intencji. Mówił jej, że potrzebuję pomocy, że jestem chora, a on po prostu stara się być dobrym przyjacielem.
Tymczasem ja cieszyłam się z zamętu, jaki wprowadziłam. Miałam poczucie triumfu, że Sylwia zaczynała tracić zaufanie do Roberta, ale jednocześnie czułam ukłucie zazdrości, widząc, jak mocno Robert jej broni. Moje emocje były jak fala, której nie potrafiłam zatrzymać.
Wiedziałam, że nadchodzi punkt, w którym wszystko mogło się wymknąć spod kontroli. W końcu wykrzyczała mu, że ma tego dość. Przysięgał jej, że nic się między nami nie dzieje, ale nie wierzyła. Zdałam sobie sprawę, że być może posunęłam się za daleko i że czas najwyższy przyznać się do prawdy.
Musiałam to wyznać
Zdecydowałam, że muszę to zakończyć. Miałam nadzieję, że przyznanie się do winy choć trochę naprawi szkody, które wyrządziłam. Zdeterminowana, aby stawić czoła skutkom swoich działań, umówiłam się na spotkanie z Robertem. Moje serce waliło jak szalone, ale wiedziałam, że to jedyna słuszna droga.
– Renata, o co naprawdę tutaj chodzi? – zapytał bez zbędnych wstępów.
– Muszę ci coś powiedzieć – zaczęłam, czując jak żołądek skręca mi się z nerwów. – Cała ta sytuacja z moją chorobą… to nie jest prawda. Kłamałam.
Robert spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
– Jak mogłaś? Dlaczego? – zapytał Robert, a jego głos był pełen zdrady i złości.
– Przepraszam – powiedziałam. – Po prostu chciałam znów być blisko ciebie. Nie wiem, co we mnie wstąpiło. To był błąd, ogromny błąd.
Robert patrzył na mnie z wyrazem twarzy, który rozrywał mi serce na kawałki.
– Naprawdę myślałem, że jesteś moją przyjaciółką. Teraz nie wiem, co o tym wszystkim myśleć – dodał, a jego słowa były jak cios prosto w serce.
Nie mogłam tego znieść
Zawstydzona i zrozpaczona, wybiegłam z kawiarni, nie mogąc powstrzymać łez. Wiedziałam, że to był koniec, że zraniłam ludzi, na których mi zależało, i teraz musiałam ponieść konsekwencje swoich czynów.
Moje życie po tamtej konfrontacji zamieniło się w jeden wielki chaos. Próbowałam skontaktować się z Robertem, by choć trochę zadośćuczynić za to, co zrobiłam. Dzwoniłam, pisałam, ale jego odpowiedzi były chłodne, jeśli w ogóle się pojawiały. Poczułam, że straciłam coś naprawdę ważnego.
Znalazłam pomoc u mojej przyjaciółki Anki. W swoim charakterystycznym stylu, starała się mnie pocieszyć.
– Wszyscy popełniamy błędy. Najważniejsze, żebyśmy wyciągnęli z nich wnioski – mówiła, parząc nam herbatę. – Robert pewnie z czasem zrozumie, że naprawdę tego żałujesz.
– Naprawdę nie wiem, dlaczego to zrobiłam. Czuję się jak ktoś zupełnie inny.
– Daj sobie czas, a przede wszystkim bądź ze sobą szczera.
Czułam, że wszystko, co robiłam, prowadziło do tego momentu, gdzie musiałam stawić czoła samej sobie i pogodzić się z konsekwencjami swoich działań.
Renata, 35 lat
Czytaj także:
„Gdy awansowałam na szefową, koleżanka zaczęła to wykorzystywać. Myślała, że zawsze będzie robić tipsy w czasie pracy”
„Podróż poślubna miała być niezapomniana i faktycznie taka się stała. Wybrzeże Costa Brava zamieniło się w Radom”
„Przez rok opłakiwałam męża, ale gdy poznałam jego tajemnicę, miałam ochotę splunąć na pomnik. Nie zasłużył na więcej”