Reklama

Dzień po pogrzebie teścia dom był cichy w sposób, który wydawał się nienaturalny. W kącie wciąż leżały jego ubrania. Rozmowy, jeśli w ogóle się toczyły, były stłumione – jakby każdy bał się, że głośniejszy ton obudzi coś, czego wszyscy woleliby nie słyszeć.

Mój teść był człowiekiem, którego trudno było rozgryźć. Dla Michała – mojego męża – był raczej surowym autorytetem niż ciepłym ojcem. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek rozmawiali o czymś innym niż o pracy, rachunkach albo naprawach w domu. Teściowa przez całe życie była tłem tych spięć – cichą obserwatorką, godzącą się z tym, że mąż i syn nigdy nie znajdą wspólnego języka.

Po śmierci teścia widziałam w Michale rosnącą potrzebę „rozliczenia się” z ojcem. Nie mówił o tym wprost, ale widziałam, jak długo potrafił siedzieć w fotelu z pustym wzrokiem, jakby w myślach przewijał ich wspólne lata, szukając odpowiedzi na pytania, których nigdy mu nie zadał.

– Trzeba zamknąć konto taty i uporządkować dokumenty – odezwała się w końcu teściowa, przerywając ciszę.

– Zajmę się tym. Chcę wiedzieć, co tam jest – odparł Michał.

– Po co? To tylko formalności – wtrąciłam ostrożnie.

– Nie tylko – spojrzał na mnie poważnie. – Chcę zobaczyć, jak żył, na co wydawał.

Chciał go poznać

W trójkę pojechaliśmy do banku, załatwić formalności. Na naszą prośbę pracownik dał nam listę transakcji z ostatnich trzech lat – zwykłe przelewy za media, opłaty za prąd, drobne zakupy w osiedlowym sklepie. Wszystko wyglądało zwyczajnie, do momentu gdy Michał nagle zmarszczył brwi.

– To nie może być przypadek – powiedział cicho, jakby sam do siebie.

– Co tam jest? – zapytała teściowa.

– Regularne przelewy. Spore kwoty, zawsze na to samo nazwisko… Karolina K. – wymówił wolno.

Nie od razu skojarzyłam to imię, ale po krótkiej chwili zobaczyłam, jak mięśnie twarzy Michała napinają się w znajomy, nerwowy sposób.

– Znasz ją? – spytałam ostrożnie.

– Byliśmy razem dawno temu – odparł, nie odrywając wzroku od listy przelewów.

– Ja jej nie znam – wtrąciła teściowa, a w jej głosie pobrzmiewało zdziwienie zmieszane z niepokojem. – Co to za osoba?

– Dziewczyna z moich studiów – wyjaśnił krótko. – Ale dlaczego ojciec miałby jej płacić takie kwoty przez tyle lat?

Był w szoku

Na wydruku widniały miesiąc po miesiącu te same sumy – żadnych opisów, żadnych wyjaśnień, tylko imię, nazwisko i numer konta. Michał siedział w bezruchu, a ja czułam, jak atmosfera w pokoju gęstnieje. Teściowa spuściła wzrok na swoje dłonie, jakby chciała uniknąć wzroku syna.

– Może to jakaś pożyczka? – powiedziała niepewnie.

– Pożyczka, która trwała kilka lat? – Michał parsknął krótkim, nerwowym śmiechem. – Nie, tu jest coś więcej.

Następnego dnia Michał od rana chodził po domu z telefonem w ręku. Słyszałam, jak w kuchni rozmawia szeptem, potem przerywał, notował coś na kartce, znów dzwonił. Kiedy zapytałam, co robi, odpowiedział krótko, że szuka numeru do Karoliny. Nie wyglądał na człowieka, który mógłby odpuścić, dopóki nie dowie się wszystkiego.

– Muszę się z nią spotkać – oznajmił tonem, który nie dopuszczał sprzeciwu. – Muszę wiedzieć, co ich łączyło.

– A jeśli to coś, czego wolisz nie wiedzieć? – zapytałam cicho, choć dobrze wiedziałam, że to pytanie go nie powstrzyma.

– Wolę najgorszą prawdę niż niewiedzę – odpowiedział bez wahania.

Chciał poznać prawdę

Jego twarz była napięta, a w spojrzeniu czaiła się ta sama determinacja, którą widziałam w nim tylko kilka razy w życiu. Kiedy sięgał po kolejne numery znajomych sprzed lat, ręce lekko mu drżały.

Nie interesowało go nic innego – ani kolacja, ani wiadomości, które leciały w telewizji. Gdy próbowałam poruszyć inny temat, odpowiadał zdawkowo, jakby słuchał tylko połową ucha. Czułam, że ten trop staje się dla niego czymś więcej niż zwykłym pytaniem o przeszłość ojca. To była już obsesja, która zaczynała wypełniać każdą wolną przestrzeń w naszym domu.

Następnego dnia teściowa zaprosiła nas na obiad. Chyba miała nadzieję, że wspólny posiłek i spokojna rozmowa trochę ostudzą Michała. Od progu czułam jednak napięcie – on wszedł szybkim krokiem, nawet się nie rozglądając, i od razu zaczął temat.

– Mamo, czy tata kiedykolwiek wspominał Karolinę? – zapytał, zanim zdążyła podać zupę.

– Karolinę? – powtórzyła, jakby sama musiała sprawdzić w pamięci to imię. – Nie, nigdy. Twój ojciec miał swoje tajemnice, ale może to była zwykła pomoc finansowa? – próbowała złagodzić ton rozmowy.

– Zwykła pomoc? – roześmiał się krótko. – Mamo, nie bądź naiwna.

Nie odpuszczał

Usiadłam cicho z boku, obserwując, jak ich spojrzenia ścierają się nad stołem. Teściowa wyglądała na szczerze zaskoczoną, ale i zaniepokojoną. Michał z kolei sprawiał wrażenie człowieka, który już dawno podjął decyzję i tylko utwierdza się w tym, że musi iść dalej.

– Mamo, ja się z nią spotkam – dodał stanowczo. – Muszę wiedzieć.

– A jeśli ta wiedza nic ci nie da? – zapytała cicho.

– Przynajmniej przestanę się zastanawiać – odparł i wstał od stołu, jakby rozmowa była zakończona.

Patrzyłam na niego i wiedziałam, że teraz już nikt i nic nie powstrzyma go przed spotkaniem z Karoliną.

Michał zdobył jej numer szybciej, niż się spodziewałam. Pomógł mu stary znajomy i jeszcze tego samego dnia umówił się na spotkanie. Zaproponował neutralne miejsce – kawiarnię w centrum. Kiedy zapytałam, czy chce, żebym z nim poszła, pokręcił głową.

Wpadł w obsesję

Kiedy wrócił do domu, akurat siedziałyśmy z teściową w kuchni.

– Jak poszło? – zapytałam.

– Nie dowiedziałem się niczego – odpowiedział krótko Michał, nie zdejmując kurtki.

– Może tak miało być. Nie wszystko musimy wiedzieć – powiedziałam łagodnie.

– Ale ja chcę wiedzieć. To mój ojciec – odparł, a w jego głosie było coś, co zamknęło dalszą dyskusję.

Poszłam za nim do pokoju, próbując go uspokoić, ale czułam, że jest w nim coraz więcej napięcia. Usiadł przy biurku, otworzył stary karton z rzeczami po teściu i zaczął je przeglądać – dokumenty, zdjęcia, pożółkłe kartki zapisane drobnym pismem. Nie pytał, czy chcę zostać, i miałam wrażenie, że nawet nie zauważył, kiedy wyszłam.

Patrzyłam na zamknięte drzwi i myślałam, że ta historia zaczyna żyć w nim jak własny organizm, rosnąc z dnia na dzień, karmiąc się każdym niedopowiedzeniem i każdym brakiem odpowiedzi.

Dominika, 34 lata


Czytaj także:


Reklama
Reklama
Reklama