Reklama

Życie potrafi być przewrotne. Miałam wszystko, co mogłam sobie wymarzyć – stabilny związek z Krystianem, mężczyzną, który zawsze wydawał się idealnym partnerem. Był cierpliwy, troskliwy, a do tego wspierał mnie we wszystkim. Chociaż zawsze miałam wątpliwości, czy jestem gotowa na ślub i dzieci, jego obecność dawała mi poczucie bezpieczeństwa. Myślałam, że to wystarczy. Jednak kilka tygodni temu mój świat się zawalił.

Reklama

To był test ciążowy, który zmienił wszystko. Dwie kreski. Najgorsze było to, że wiedziałam, że nie tylko Krystian może być ojcem. Zdradziłam go tylko raz z Tomkiem, mężczyzną poznanym przypadkiem. Myślałam, że to nigdy nie wyjdzie na jaw.

Podczas romantycznej kolacji Krystian mi się oświadczył. Byłam w euforii, aż do chwili, gdy powiedział coś, co wbiło mnie w ziemię:

– Wiesz, zawsze bałem się, że nie będziemy mogli mieć dzieci. Po tej mojej operacji lekarze powiedzieli, że to niemożliwe… Ale może czasem zdarzają się cuda?

Wiedział czy nie?

Krystian uśmiechał się do mnie, ale jego oczy mówiły coś zupełnie innego. Zamierałam, próbując zachować spokój. Czy on wiedział? Czy to wszystko to była jakaś jego gra? Gdy jego słowa wciąż rozbrzmiewały w mojej głowie, starałam się jak najszybciej zmienić temat. Śmiejąc się nerwowo, zapytałam o plany na weekend, próbując uciec od niewygodnej rozmowy.

W myślach analizowałam każde jego słowo, każdą chwilę, od kiedy dowiedziałam się o ciąży. Czy mógł się dowiedzieć? Może po prostu lekarze się pomylili i faktycznie zdarzył się cud? Czy to możliwe, by nie podejrzewał? Każda myśl wydawała się równie prawdopodobna, a ja tonęłam w domysłach.

Krystian wydawał się spokojny, ale jego uśmiech był dziwnie chłodny. Znałam go na tyle dobrze, by wiedzieć, że coś jest nie tak. W miarę upływu wieczoru moje poczucie zagrożenia tylko rosło, a ja coraz bardziej bałam się chwili, gdy prawda wyjdzie na jaw.

Rozważałam różne opcje

Musiałam z kimś porozmawiać. Jedyną osobą, której mogłam zaufać, była Marta, moja przyjaciółka. Spotkałyśmy się w kawiarni, gdzie opowiedziałam jej o wszystkim – zdradzie, ciąży, podejrzeniach Krystiana.

Musisz mu powiedzieć prawdę – powiedziała Marta, zszokowana moją historią.

– A jeśli on już wie? Może czeka, aż sama się przyznam? – odpowiedziałam, czując, jak ciężar całej sytuacji przytłacza mnie coraz bardziej.

– A jeśli nie wie i naprawdę myśli, że to jego dziecko? Co jeśli zbudujesz małżeństwo na kłamstwie? – dopytywała Marta, patrząc na mnie z troską.

Byłam rozdarta między strachem a nadzieją. Czy mogłabym zaryzykować wszystko i powiedzieć prawdę? A może lepiej byłoby milczeć i mieć nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży? Marta próbowała mnie przekonać, że jedyną słuszną decyzją jest szczerość, ale w moim sercu wciąż tliła się wątpliwość. Wiedziałam, że muszę podjąć decyzję, ale strach przed utratą Krystiana mnie paraliżował.

Drżałam ze strachu przed prawdą

Z czasem zachowanie Krystiana stawało się coraz bardziej zagadkowe. Unikał rozmów o dziecku, nie pytał o badania, a jego entuzjazm wydawał się wymuszony. Nie mogłam tego zrozumieć. Postanowiłam go przetestować, chociaż sama nie byłam pewna, czego chciałam się dowiedzieć.

Może zrobimy badania genetyczne? Tak dla pewności, skoro lekarze mówili co innego… – zaproponowałam, starając się, by mój głos brzmiał lekko i beztrosko.

Krystian spojrzał na mnie z uśmiechem, ale w jego oczach dostrzegłam coś, co mroziło mi krew w żyłach.

– Po co? Przecież jeśli wiemy, że to nasze dziecko, to nie ma sensu. A jeśli coś jest inaczej… i tak je wychowam – odpowiedział spokojnie, jakby jego słowa nie niosły żadnego ciężaru.

Czułam, jak grunt usuwa mi się spod nóg. To brzmiało tak, jakby wiedział. A mimo to postanowił pozostać. Dlaczego? Czy czekał, aż sama się przyznam? Czy grał w swoją własną grę, w której miałam odegrać główną rolę?

Robiło się coraz gorzej

Nie minęło wiele czasu, a sytuacja jeszcze bardziej się skomplikowała. Pewnego dnia otrzymałam wiadomość od Tomka: „Musimy pogadać. Dowiedziałem się, że jesteś w ciąży”. Czułam, jak serce zaczyna mi bić szybciej. Jakim cudem się dowiedział?

Spotkałam się z nim w kawiarni, starając się zachować spokój. Tomek wydawał się zdenerwowany, a jego słowa tylko potwierdziły moje obawy.

– Jeśli to moje dziecko, chcę mieć z nim kontakt – powiedział stanowczo, patrząc mi prosto w oczy.

– Nie mogę tego teraz roztrząsać… – odpowiedziałam, próbując nie zdradzić, jak bardzo się boję.

– Ale twój facet nie może mieć dzieci, prawda? Więc na pewno wie. Myślisz, że długo będzie udawał? – dopytywał Tomek, naciskając mnie coraz bardziej.

Jego słowa tylko potwierdziły moje najgorsze obawy. Wszystko mogło się posypać w jednej chwili, a ja czułam się jak marionetka, której sznurki ktoś inny trzyma w dłoniach. Zrozumiałam, że sytuacja wymykała się spod kontroli i musiałam coś z tym zrobić. Ale co?

Postawił mnie pod ścianą

Wieczorem wróciłam do domu, wiedząc, że nie mogę dłużej odkładać konfrontacji. Krystian już na mnie czekał, siedząc w kuchni z poważnym wyrazem twarzy.

– Długo się zastanawiałem, jak długo będziesz udawać, że nie masz mi nic do powiedzenia – zaczął, patrząc mi prosto w oczy.

Zamierałam, czując, że nadszedł moment prawdy.

– Nie wiem, o czym mówisz… – próbowałam się bronić, choć wiedziałam, że to na nic.

– Nie wiesz? Czy naprawdę myślałaś, że nigdy się nie domyślę? Że uwierzę w cud? – zapytał, jego głos był spokojny, ale pełen żalu.

Nie miałam już dokąd uciec. Czułam, jak kłamstwa, które budowałam, zaczynają się rozpadać. Krystian wiedział, a ja musiałam zdecydować, co zrobić dalej.

Powiedz mi prawdę, Kamila. Nie testuj mojej lojalności – dodał, jego głos był teraz bardziej miękki, niemal błagalny.

Stałam przed nim, wiedząc, że mam tylko dwie drogi – przyznać się i zaryzykować wszystko albo dalej żyć w kłamstwie, licząc, że Krystian będzie odgrywał tę grę razem ze mną.

Bałam się, że go stracę

Krystian siedział przede mną, czekając na moją decyzję. Jego twarz była spokojna, ale w oczach widziałam cierpienie, które sam musiał ukrywać.

– To jak będzie? Powiesz coś? – powtórzył, a jego głos nie był już pełen żalu, lecz nadziei, że wybiorę prawdę.

Czułam, że to, co zrobię teraz, zaważy na naszej przyszłości. Czy byłam gotowa zaryzykować wszystko, co zbudowaliśmy, dla szczerości? A może lepiej byłoby milczeć i mieć nadzieję, że jakoś przez to przejdziemy?

Zamknęłam oczy, starając się znaleźć odpowiedź w swoim wnętrzu. Serce biło mi jak szalone, a umysł zasypywał mnie pytaniami. Wiedziałam, że cokolwiek zrobię, będzie miało swoje konsekwencje.

W końcu podjęłam decyzję. Otworzyłam oczy, spojrzałam Krystianowi prosto w twarz. Wiedziałam, że muszę być odważna. Czy miałam powiedzieć prawdę, zaryzykować utratę wszystkiego, czy dalej żyć w kłamstwie? To pytanie, na które odpowiedzi musiałam znaleźć w sobie.

Wiedziałam, że bez względu na to, którą drogę wybiorę, jedno było pewne: nasze życie już nigdy nie będzie takie samo.

Kamila, 30 lat

Reklama

Czytaj także:
„Żona siedzi na macierzyńskim i urządza dramy, że jest zmęczona. A co to za problem zająć się dzieckiem?”
„Zamiast w kochanka mąż nocą zmienia się w ryczący traktor. Marzę, by robić coś innego, niż zatykanie uszu”
„Na widok szwagierki robiło mi się gorąco. Starałem się być wierny żonie, ale jej siostra wykorzystała moją słabość”

Reklama
Reklama
Reklama