Reklama

Dawid był naprawdę niezłym chłopakiem. Poznaliśmy się przypadkiem na jakiejś imprezie w gronie znajomych, a że dobrze nam się gadało, to postanowiliśmy spróbować czegoś więcej. Randki z nim nie były nigdy jakieś szałowe, ale byłam wtedy jeszcze pod jego wrażeniem. Imponował mi swoją zaradnością – młody prawnik, z własną kancelarią i naprawdę niezłym zapleczem finansowym potrafił pozytywnie zaskoczyć.

To było tylko zauroczenie

No i tak jakoś wyszło, że on się chyba zakochał, ja… cóż, ja dałam się ponieść chwili i powiedziałam „tak”, kiedy mi się oświadczył. Nie zastanawiałam się nad tym, czy robię dobrze, czy nie powinnam tego jeszcze przemyśleć, zwłaszcza że jego rodzinę znałam na razie dość pobieżnie. Spotkałam jego matkę – uroczą kobietę, która jednak od dawna nie żyła z mężem w najlepszych stosunkach i ojca – Franciszka, który prowadził klub fitness i podobno łamał kobiece serca. Musiałam przyznać, że rzeczywiście było na czym oko zawiesić, choć z początku aż tak mu się nie przyglądałam.

W każdym razie wzięliśmy z Dawidem ślub i… w teorii mieliśmy żyć długo i szczęśliwie. Tymczasem tydzień po ceremonii wylądowałam w łóżku właśnie z jego ojcem. Jakoś tak wyszło – sama nie wiem, w którym momencie. Wpadłam na niego w rodzinnym domu męża, zagadaliśmy się, on przysiadł się bliżej, a potem… To była już chemia. Tak po prostu.

Nie mogłam przestać o nim myśleć

Wiedziałam, że nie powinnam zdradzać Dawida. Na pewno nie w ten sposób. Nie w tydzień po ślubie. Ale, w końcu, czy ja się o ten ślub prosiłam? Czy kazałam mu wyskakiwać z pierścionkiem zaręczynowym już po kilku miesiącach związku? Poza tym, im dłużej o tym myślałam, tym bardziej umacniałam się w przekonaniu, że to nie ma sensu. Ja go nawet nie kochałam! A Franek… tak, on był mężczyzną, dla którego warto grzeszyć. Zdecydowanie!

On najwyraźniej też nie mógł się uwolnić od myśli o mnie, bo zadzwonił już następnego wieczora.

– Myślisz, że powinniśmy powiedzieć Dawidowi? – spytał z pewnym wahaniem.

Westchnęłam, bo ten temat trochę mi ciążył. Zwłaszcza że sama nie do końca wiedziałam, co zrobić.

– Dziwnie się z tym czuję – przyznałam.

– Ale… to nie było nic na chwilę, prawda? – zaczął. – Bo ja… ja to przez całe życie nie przeżyłem czegoś takiego, Marika!

Zrobiło mi się jakoś cieplej na sercu.

– Ja też nie – stwierdziłam cicho. – Naprawdę chciałabym, żeby tak mogło być zawsze.

No i tu się zgadzaliśmy. Kompletnie nie wiedzieliśmy jednak, jak rozwiązać sprawę z Dawidem. No i doszłam do wniosku, że rozwód to jedyny mądry wybór.

Musiało dojść do rozstania

Nietrudno się domyślić, że Dawid był zszokowany. Kiedy przyznałam, że go zdradziłam, nie dowierzał.

To tak mnie kochasz? – rzucił z goryczą. – Idziesz do łóżka z innym zaraz po ślubie? Serio?

Nie tłumaczyłam się ani nie wykręcałam. Przyznałam się do winy i czekałam, aż się uspokoi. Wiedziałam, że nerwy nic tu nie pomogą i niczego nie zmienią. Musiał się po prostu oswoić z nową sytuacją. Nie chciałam tylko odpowiadać na pytanie, kim jest ten facet. Wiedziałam, że to jeszcze zaostrzy atmosferę, ale on drążył i drążył. W końcu, zmęczona ciągłymi unikami i wysłuchiwaniem jego żali, przyznałam, że to Franek.

– Nie no, pięknie! – rzucił wyraźnie wściekły. – To ty w sumie masz rację. Powinniśmy się rozwieść, bo nie chcę mieć z taką kobietą nic wspólnego!

Przyznaję, że trochę mnie to zabolało, ale naprawdę nie chciałam się kłócić, więc po prostu czym prędzej zebrałam swoje rzeczy i zniknęłam. Rozprawa rozwodowa potoczyła się dość sprawnie, choć matka Dawida, która dowiedziała się o naszej relacji, bardzo uprzykrzała mi życie.

– Nie dość, że łamiesz serce mojemu synowi – wycedziła któregoś razu – to jeszcze rozbijasz rodzinę! Jak ci nie wstyd, głupia dziewucho?

Uznałam, że lepiej przezornie milczeć i przeczekać najgorsze. Cóż, było to jakieś rozwiązanie, bo w końcu odzyskałam wolność i mogłam bez obaw spotykać się z Frankiem.

Nie zamierzaliśmy czekać

W tym przypadku prędkie oświadczyny i pośpieszne ustalanie daty ślubu wcale mnie nie dziwiły. Mało tego – wpędziły mnie w swego rodzaju euforię, której za nic nie mogłam stłumić.

To dopiero będzie wymarzony ślub – twierdziłam z entuzjazmem. – Taki kameralny, spokojny…

– Bo mamy na pieńku z większością krewnych – zachichotał Franek.

– Tym lepiej – wzruszyłam ramionami. – Przynajmniej obędzie się bez rodzinnych dram. Chociaż raz.

W przeciwieństwie do Dawida, wcale nie lubiłam hucznych imprez, na których gromadziło się pełno ludzi, których nawet nie znałam. Większość z nich widziałam dopiero pierwszy raz w życiu. Teraz wreszcie byłam spokojna o ceremonię. Zresztą, Franek zadbał o wszystko, więc akurat ja wcale nie musiałam się niczym martwić.

Tyle tylko, ze zaprosić najbliższą rodzinę po prostu wypadało. W tym również, o zgrozo, Dawida.

Były mąż tego nie rozumiał

Myślałam, że zadzwoni z pretensjami, jak tylko dostanie zaproszenie. On jednak posunął się jeszcze dalej – przyszedł do mnie pod biuro i czekał tam, aż skończę pracę.

– Dawid? – zdumiałam się. – A co ty tu robisz?

Prychnął z wyraźną irytacją. Jego poróżowiałe policzki wskazywały na to, że jest mocno zdenerwowany. Wtedy jednak nie do końca jeszcze wiedziałam, o co.

– A jak myślisz? – burknął. Przyjrzał mi się, jakbym była czymś wyjątkowo obrzydliwym i pokręcił głową.

– Powiesz mi wreszcie, o co…

Ty do reszty zgłupiałaś! – Dawid patrzył na mnie z mieszaniną szoku i obrzydzenia. – Ja rozumiem, jakiś romans, zauroczenie, no nie wiem, po prostu taka twoja babska głupota, ale ślub? Będziesz wychodzić za mąż za mojego ojca?! Pół roku po naszym rozwodzie?!

Cóż, wiedziałam, że musi to przetrawić. Przygryzłam wargę. Choć kiedy to mówił, brzmiało naprawdę kiepsko. Nie miałam jednak zamiaru z niczego się tłumaczyć – zwłaszcza jemu.

Nie rób z tego takiej tragedii – rzuciłam wreszcie. – Zresztą, sam mówisz, że beze mnie ci lepiej. I czepiasz się, a sam podobno poznałeś już jakąś blondynę.

Przewrócił oczami.

– To co innego – warknął. – Ona jest rok młodsza ode mnie i mam z nią normalną relację. A wy? Nie no, ja po prostu dalej nie mogę uwierzyć, że zrobiłaś to z moim ojcem!

Od jego dramatyzowania zaczynała mnie boleć głowa.

– Dobra, wiesz co, daj po prostu znać, czy zamierzasz się pojawić na uroczystości, czy nie. Potrzebujemy widzieć wcześniej, żeby wszystko zamówić i zorganizować.

Zmrużył powieki.

– Ty wciąż żartujesz – rzucił chłodno. – Nie ma opcji, żebym tam przyszedł. Skoro ojcu odbiło na starość, to jego problem. Ale ja nie zamierzam się w ogóle mieszać.

Jakbym słyszała starego zrzędę, który nie potrafi się pogodzić z porażką. Ciekawe, czemu nie zainteresował się tak swoją blondyną, tylko czepia się tych, którym się poukładało. A przecież każdy ma prawo do przeżycia życia tak jak chce, nie?

Wierzę, że będziemy szczęśliwi

Ślub z Frankiem to coś, co będę bardzo miło wspominać. W sumie najpiękniejszy dzień w moim życiu. Na uroczystości nie było ani Dawida, ani jego matki. Cóż, nie ubolewaliśmy szczególnie, bo znaleźli się tacy, którzy postanowili przyjść – nie tylko znajomi, ale i część krewnych. Franek ma nadzieję, że uda mu się jeszcze odbudować relację z synem, choć ten powiedział, że nie zamieni z nim ani słowa, dopóki ja z nim będę. Nie uznaje mnie jako swojej macochy, a nawet uważa, że jesteśmy śmieszni. Ja natomiast staram się tym nie denerwować. Jest taki niedojrzały… I dziwi się, że wolałam Franka od niego.

Póki co świetnie nam się układa. Mieszkamy razem w sporej kawalerce, którą kupił Franek i cieszymy się każdym dniem. Zupełnie nie przeszkadza mi różnica wieku między nami. Mój mąż jest wciąż młody, a co najważniejsze, w świetnej kondycji – dużo lepszej niż Dawid. Jestem pewna, że to związek na całe życie i nikt nie przekona mnie do tego, że jest inaczej. A skoro dobrze nam w swoim towarzystwie, po co cokolwiek zmieniać?

Marika, 29 lat

Reklama
Reklama
Reklama