Reklama

Wiem, że nie jestem taka, jak inne kobiety. Nie, to nie jest fałszywa skromność, chęć bycia „wyjątkową” – bynajmniej. Mam inne wymagania, ale i trochę inne zainteresowania. I przez długi czas czułam się z tego powodu gorzej – jak odszczepieniec, „ta dziwna”. Ale w końcu okazało się, że „każda potwora znajdzie swojego amatora” – tylko niekoniecznie w tym samym miejscu, w którym szukają wszyscy inni.

Ostatni raz bez pamięci zakochałam się na studiach. Związek rozpadł się z hukiem i pozostawił mnie ze złamanym sercem. Facet mnie zdradził, a ja natychmiast pożałowałam, że poświęciłam dla niego tyle rzeczy. Nie wyjechałam na studia za granicę, bo bałam się, że nasza relacja się posypie. Zaniedbałam kilka przyjaźni, bo każdą chwilę i całą swoją energię poświęcałam jemu.

Gdy dowiedziałam się, że przespał się z inną dziewczyną, zawalił mi się cały świat. Chciałam wyć z bólu – ale nie potrafiłam mu wybaczyć, mimo że błagał mnie o to, żebym dała nam jeszcze jedną szansę. Dla mnie zaufanie utracone raz nie jest już do odzyskania.

– Wynoś się i nie chcę cię więcej widzieć – powiedziałam mu, chociaż całe moje ciało marzyło, żeby się do niego przytulić, żeby go pocałować i żeby cała ta sytuacja nigdy się nie wydarzyła i wszystko było jak dawniej.

– Kaja, proszę, nie skreślaj mnie... To był błąd, przestałem na chwilę myśleć... – tłumaczył się, ale ja nie chciałam go słuchać.

Wtedy widzieliśmy się po raz ostatni, a ja bardzo długo odchorowywałam tę relację.

Podjęłam kolejną próbę

Minęły dwa lata, zanim stałam się gotowa na randkowanie. Przez ten czas zamknęłam się w domu i niewiele się udzielałam. Udało mi się odbudować przyjaźnie, które ucierpiały na związku z Arkiem, ale tylko te najbliższe. Nie miałam ochoty otaczać się większą ilością ludzi, zbudowałam wokół siebie pewną skorupę i było mi dobrze w jej wnętrzu.

Był jeszcze jeden plus: gdy wyszłam z intensywnej relacji, na nowo pozwoliłam sobie na odkrywanie siebie. Nie musiałam już zmuszać się do interesowania się pasjami mojego partnera, nie musiałam marnować czasu na spotkania z jego przyjaciółmi – nawet tymi, których nie lubiłam. Nie interesowało mnie, czy sposób, w jaki spędzam wolny czas, odpowiada drugiej osobie, albo co o nim myśli. Byłam zupełnie wolna.

Tak odkryłam wielką pasję do ogrodnictwa. Doskonale pamiętałam, co Arek mówił o „grzebaniu w ziemi”.

– Daj spokój, będziesz to robiła na emeryturze, a nie jak jesteś młoda! To hobby dla starych bab – śmiał się.

Okazało się, że to uwielbiam: sadzenie, kopanie i plewienie absolutnie mnie relaksuje. Wkrótce całkowicie się wkręciłam: czytałam wszystko, co tylko udało mi się znaleźć na temat egzotycznych i lokalnych roślin, kupowałam oryginalne, mniej znane sadzonki, ściągałam nawozy ze specjalistycznych sklepów, stale kupowałam nowe osłonki i doniczki. Jednym słowem: przepadłam. Wydawałam na tę pasję większość moich pieniędzy. Wkrótce przeprowadziłam się nawet do mieszkania z malutkim ogródkiem przyblokowym, żeby tylko móc więcej sadzić.

Ludzie nie rozumieli mojej pasji

Moi przyjaciele trochę się ze mnie podśmiewali, ale nie byli złośliwi. Wiedziałam, że dobrze mi życzą i że cieszą się, że znowu „wróciłam do żywych”, nawet jeśli w praktyce mniej wychodziłam z domu i mniej się socjalizowałam. Poczułam się lepiej z samą sobą i mniej więcej wtedy zaczęłam szukać nowego partnera. Zaczęłam, oczywiście, od aplikacji randkowych.

– My z Maćkiem właśnie tak się poznaliśmy, chociaż na początku musiałam się przedrzeć przez kilku nieciekawych kandydatów – powiedziała mi moja przyjaciółka Kamila.

– No tak, ale może to przypadek jeden na milion? – wątpiłam. – Słyszy się raczej więcej negatywnych historii, anegdot...

– Nie uprzedzaj się! Może nie spotkasz od razu tego jedynego, ale jestem pewna, że jak uzbroisz się w cierpliwość, to w końcu pojawi się ktoś sensowny – nastawiała mnie.

Niestety, pierwsze dwie relacje okazały się być absolutną pomyłką i bardzo szybko doszłam do wniosku, że nie mam tam czego szukać. Ale otworzyły mi oczy na jeszcze jedną rzecz: bez Arka odkryłam w końcu prawdziwą siebie. Doskonale znałam swoje potrzeby, wiedziałam, czego chcę od relacji damsko–męskiej, a czego nie, na co mogę pozwolić partnerowi, a co jest dla mnie natychmiastową czerwoną flagą. To pewnie dlatego tak wiele moich randek, a nawet raczkujących relacji, kończyło się fiaskiem. Gdy tylko zauważałam w nich coś, co mi się nie podoba, natychmiast je kończyłam – a wymagania miałam specyficzne.

Nie narzekałam na samotność

Lubiłam swoją przestrzeń. Nie chciałam, żeby ktoś ją naruszał. Nie interesowały mnie nadmiernie przywiązujące relacje. Żeby było jasne: nie szukałam przelotnych związków. Po prostu szukałam takiego, w którym mogłabym zachować swoją przestrzeń, miejsce na swoje pasje. A ci faceci od razu chcieli wielkiej romantycznej relacji, pomieszkiwania u siebie, spotykania się co dwa dni. Dla mnie to było za dużo, więc się wycofywałam.

Druga sprawa? Nikt nie podzielał mojego zainteresowania ogrodnictwem. Niby nic poważnego, w końcu nie musimy lubić tych samych rzeczy, ale... rośliny zajmowały ogromną część mojego życia. Marzyłam więc, żeby trafiła mi się osoba, która również będzie się nimi interesować, żebyśmy mogli spełniać się w tej pasji razem.

– Daj spokój, jaki młody chłopak mieszkający w mieście będzie zainteresowany grzebaniem w ziemi? Masz za duże wymagania – śmiała się moja przyjaciółka.

– Może i mam, może i jestem kompletnie nietypowa, ale z drugiej strony, czy muszę przez to brać pierwszego lepszego, który się mną zainteresuje? Szukam takiego, z którym będzie mi dobrze – odparłam.

– Ech... Niby okej, ale... nie chcę, żebyś skończyła sama. A tak to możesz szukać do końca życia – powiedziała markotnie.

– Trudno – wzruszyłam ramionami. – Nie mam parcia. Teraz naprawdę dobrze mi samej. Jak będzie ktoś inny, to fajnie, ale jak nie, to też nie będę rozpaczać.

– A może zacznij szukać na forach ogrodniczych, zamiast w apkach randkowych? – zachichotała.

– Może zacznę... Jest kilka grup na Facebooku o roślinach. Może faktycznie powinnam się zakręcić – zastanowiłam się.

– Ja żartowałam!

– A ja nie – wydęłam wargi, po czym obydwie szczerze się roześmiałyśmy.

Zaczęłam szukać w innym miejscu

Już następnego dnia uznałam, że nie mam niczego do stracenia i napisałam ogłoszenie na kilku grupach dla fanów roślinności, ogrodnictwa i spędzania czasu na świeżym powietrzu. „Hej, szukam osoby, która miałaby ochotę spotkać się na kawę albo na wspólny wypad na giełdę ogrodniczą. Moi przyjaciele nie podzielają mojej pasji, a ja chętnie poznałabym kogoś, z kim mogłabym pogadać o roślinach”, napisałam.

Odzew przerósł moje oczekiwania. Odezwało się aż dziesięć dziewczyn i czterech facetów. Nie robiłam sobie wielkich nadziei, w końcu wiedziałam, jak skończyły się moje poprzednie „randki w ciemno” z internetu, ale miałam nadzieję, że nawet jeśli nie zyskam partnera, to może chociaż nowego kumpla. A tu... zdziwienie! Grzesiek od początku mi wpadł w oko. Był niesamowicie przystojny, zabawny, a do tego miał takiego samego kręćka na punkcie ogrodnictwa, jak ja. Po pierwszej randce była kolejna, a potem jeszcze następna i jeszcze...

– A co z twoją przestrzenią? Już jej nie potrzebujesz? – zachichotała kumpela.

– Wiesz co, okazuje się, że kiedy spotykasz się z osobą, z którą dzielisz swoją największą pasję, to wcale nie potrzebujesz aż tyle oddechu pomiędzy spotkaniami... – odpowiedziałam z rumieńcem.

– No co ty nie powiesz – mruknęła, dając mi kuksańca w bok. – No cóż, to życzę ci powodzenia. Widzę przed wami... żyzną przyszłość – zarechotała.

Spotykam się Grześkiem już od pół roku. Nie rzucam się od razu w wir uczucia, ale wiem, że stał się dla mnie ważny i że chciałabym, żeby ten związek przetrwał. Cały czas mieszkamy osobno, ale spędzamy ze sobą dużo czasu. Daje mi przestrzeń, której potrzebuję, nie wisi nade mną, nie osacza – ale momenty, kiedy naprawdę chcę chwili wytchnienia zdarzają się rzadziej niż myślałam, że będą.

Czy ten związek zamieni się w ten jedyny do końca życia? Nie wiem – ale wiem, że nic tak nie łączy jak wspólne hobby. Do licha z tymi wszystkimi aplikacjami i poznawaniem ludzi z przypadku!

Kaja, 26 lat


Czytaj także:


Reklama
Reklama
Reklama