„Zamiast tulipanów na Dzień Kobiet wolałam romantyczny weekend w SPA. Szkoda, że mąż go całkowicie zepsuł”
„Patrzyłam na niego z niedowierzaniem. Czy on właśnie flirtował na moich oczach? – Adam, serio? – syknęłam, czując, że zaczynam się gotować. – Oj, Monia, nie przesadzaj – odparł, nawet na mnie nie patrząc. – Po prostu jestem miły”.

- Redakcja
Dzień Kobiet to miał być mój dzień. Chciałam poczuć się wyjątkowo – odprężyć się, spędzić czas z Adamem, może na nowo odnaleźć w naszym małżeństwie bliskość, której ostatnio tak bardzo mi brakowało. Byliśmy razem od dziesięciu lat, ale od jakiegoś czasu czułam, że coraz bardziej się od siebie oddalamy. Adam był wiecznie zajęty, zmęczony, nieobecny myślami. Nie pamiętał o rocznicach, o urodzinach, o mnie. Dlatego gdy zaproponował wyjazd do ekskluzywnego SPA zamiast kolejnego bukietu tulipanów. pomyślałam, że to jego sposób na naprawienie tego, co zepsuł.
Z początku wszystko wyglądało idealnie – piękny hotel, miękkie szlafroki, szum wody w jacuzzi. Wreszcie mieliśmy pobyć tylko we dwoje. Ale to, co miało być romantycznym weekendem, szybko zamieniło się w koszmar. Nie spodziewałam się, że Adam znajdzie zupełnie inny sposób na „relaks”.
Mąż się dziwnie zachowywał
Zaczęło się niewinnie. Już przy meldunku zauważyłam, że Adam zwraca trochę za dużo uwagi na młodą recepcjonistkę. Może nie powinnam się czepiać – był w dobrym humorze, rzucał żarty, śmiał się. Ale sposób, w jaki patrzył na tę dziewczynę, sprawił, że coś mnie ścisnęło w żołądku. Nie zrobiłam jednak sceny. Powtarzałam sobie, że jestem przewrażliwiona, że przecież chciałam, żeby Adam znów był radosny, spontaniczny.
Kolacja też nie wyglądała tak, jak sobie wyobrażałam. Miałam nadzieję na spokojny wieczór przy świecach, rozmowę, może jakieś czułe gesty. Ale Adam zachowywał się, jakby to był wieczór z kumplami. Co chwilę zerkał na inne stoliki, komentował pod nosem wygląd kobiet, a kiedy kelnerka przyniosła wino, mrugnął do niej i powiedział:
– No proszę, piękne kobiety i dobre trunki, zapowiada się niezły wieczór!
Patrzyłam na niego z niedowierzaniem. Czy on właśnie flirtował na moich oczach?
– Adam, serio? – syknęłam, czując, że zaczynam się gotować.
– Oj, Monia, nie przesadzaj – odparł, nawet na mnie nie patrząc. – Po prostu jestem miły.
Jasne. Miły. Miły był kiedyś też dla mnie, zanim stałam się dla niego przezroczysta. Starałam się nie psuć wieczoru. Zjadłam kolację, chociaż każde jego kolejne zachowanie było jak drobna rysa na szkle. Czułam, że coś jest nie tak, ale jeszcze nie wiedziałam, jak bardzo ten weekend mnie upokorzy.
Wyluzował się aż za bardzo
Na drugi dzień poszliśmy do strefy wellness. Miało być romantycznie – ciepła woda, delikatne światło, relaks w jacuzzi. Przynajmniej tak to sobie wyobrażałam. W rzeczywistości Adam od pierwszej chwili zachowywał się jak podekscytowany nastolatek na wakacjach. Najpierw zamówił drinki, choć mówiłam, że nie mam ochoty na alkohol. On jednak machnął ręką i postawił mi kieliszek tuż pod nosem.
– No weź, Monia, przecież trzeba się wyluzować! – rzucił, samemu od razu wypijając połowę swojego drinka.
Westchnęłam, ale sięgnęłam po kieliszek. Może faktycznie powinnam odpuścić, nie czepiać się, spróbować się dobrze bawić? Szybko jednak dotarło do mnie, że nie mam na co liczyć. Adam po kilku łykach zmienił się w najgłośniejszego gościa w całym SPA. Opowiadał sprośne dowcipy, śmiał się tak, że ludzie na basenie odwracali głowy.
Było mi wstyd
Najgorsze przyszło chwilę później, gdy postanowił dołączyć do dwóch kobiet w jacuzzi. Dwie młode dziewczyny, uśmiechnięte, w kostiumach ledwo zakrywających to, co powinny. Adam nie tylko do nich podszedł, ale i bez najmniejszego skrępowania usiadł między nimi.
– No, dziewczyny, jak się bawicie? – zapytał, a one, rozbawione jego zachowaniem, zaczęły z nim flirtować.
Patrzyłam na to z rosnącym zażenowaniem. To miał być nasz wspólny czas, a on…?
Nie wytrzymałam.
– Adam, możemy porozmawiać? – podeszłam do niego i spojrzałam mu prosto w oczy.
– Ooo, moja piękna żona! – zawołał z przesadnym entuzjazmem. – Dziewczyny, poznajcie Monikę!
– Nie mam ochoty na przedstawienia. Chodź. Teraz.
Jego oczy zwęziły się lekko, jakby dopiero teraz zauważył, że nie jestem rozbawiona.
– Monia, wyluzuj… – mruknął.
Nie wyluzowałam. Odwróciłam się na pięcie i wyszłam, zostawiając go tam, śmiejącego się razem z tymi dwiema dziewczynami. Było mi wstyd.
Tego było za wiele
Nie zamierzałam wracać do pokoju. Byłam wściekła, zażenowana i zraniona. Adam traktował mnie jak powietrze, jakbym była tylko tłem do jego „świetnej zabawy”. Postanowiłam ochłonąć, więc poszłam do strefy relaksu. Miałam nadzieję, że trochę samotności pozwoli mi się uspokoić.
Weszłam do sauny. Było cicho, jedynie delikatny szum wody z pobliskiej fontanny przerywał ciszę. Przysiadłam na drewnianej ławce, zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech. Może przesadzałam? Może Adam po prostu był w swoim żywiole, a ja niepotrzebnie szukałam problemów?
Nie miałam jednak zbyt wiele czasu na rozmyślania, bo po kilku minutach drzwi sauny otworzyły się i usłyszałam znajomy głos.
– No, dziewczyny, mówiłem, że tu będzie lepiej.
Zamarłam. Adam. Otworzyłam oczy i zobaczyłam go wchodzącego do sauny z dwiema kobietami – tymi samymi, z którymi jeszcze przed chwilą flirtował w jacuzzi. Roześmiani, rozluźnieni, nie zauważyli mnie od razu. Adam dopiero po chwili dostrzegł moją sylwetkę w półmroku. Przez sekundę na jego twarzy pojawiło się coś, co wyglądało jak zakłopotanie, ale szybko się otrząsnął i zaśmiał się głośno.
– O, Monia! A co ty tu robisz? – rzucił jakby nigdy nic.
Patrzyłam na niego w kompletnym osłupieniu.
– Żartujesz sobie? – wysyczałam przez zęby.
Jedna z dziewczyn uśmiechnęła się kpiąco.
– Nie przeszkadzamy, prawda? – zapytała słodkim głosem.
To był moment, w którym coś we mnie pękło. Zerwałam się z ławki.
– Przeszkadzacie. Mój mąż chyba zapomniał, że przyjechał tutaj ze mną. – Spojrzałam na Adama z mieszaniną gniewu i niedowierzania.
– Monia, przestań dramatyzować – westchnął, jakby był śmiertelnie znudzony.
Nie odpowiedziałam. Wyszłam, trzaskając drzwiami.
Pokłóciliśmy się
Nie wróciłam do pokoju. Nie miałam ochoty oglądać Adama, słuchać jego tłumaczeń, patrzeć na jego zadowoloną minę. Chciałam zniknąć, uciec jak najdalej od tego upokorzenia. Wyszłam na taras widokowy hotelu. Było chłodno, ale nie przejmowałam się tym. Wpatrywałam się w ciemność, czując, jak wzbiera we mnie złość.
Po pół godziny postanowiłam jednak wrócić do pokoju. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Adama siedzącego na łóżku. Był wyraźnie zirytowany.
– No i co to miało być? – rzucił, rozkładając ręce. – Obrażanie się i trzaskanie drzwiami?
– Ty się jeszcze pytasz? – spojrzałam na niego z niedowierzaniem. – Adam, co ty wyprawiasz? Przyjechaliśmy tu razem, a ty zachowujesz się, jakbyś był na jakimś wieczorze kawalerskim!
– O matko, Monika, przesadzasz! – westchnął teatralnie. – Naprawdę nie mogę z nikim porozmawiać? Mam siedzieć tylko z tobą?
– Tak, Adam! Bo to miał być nasz weekend, nie twój prywatny harem! – głos mi drżał, ale nie zamierzałam dać się zagadać. – Flirtujesz na moich oczach, olewasz mnie, a jak zwracam ci uwagę, to jeszcze mnie wyśmiewasz!
– Bo zachowujesz się jak histeryczka. – Wzruszył ramionami. – Chciałem, żeby było miło, a ty jak zwykle się czepiasz.
Poczułam, jak zaciskają mi się pięści.
– Wiesz co? Masz rację. Jestem histeryczką, skoro łudzę się, że jeszcze coś nas łączy.
Podeszłam do walizki i zaczęłam pakować swoje rzeczy.
– Co ty robisz? – zapytał, tym razem naprawdę zdziwiony.
– Wracam do domu. A ty baw się dalej. Sam.
Nie czekałam na jego reakcję. Wiedziałam jedno – to był koniec.
Miałam dość
Nie obejrzałam się za siebie, gdy wychodziłam z pokoju. Gdyby mnie zatrzymał, gdyby powiedział coś sensownego, może bym się zawahała. Może. Ale on tylko siedział na łóżku, patrząc na mnie jak na histeryczkę, jak na kobietę, która robi problem tam, gdzie go nie ma. To bolało najbardziej.
Recepcjonistka spojrzała na mnie ze zdziwieniem, gdy poprosiłam o wezwanie taksówki. Może się domyśliła, że wyjeżdżam sama, że ten idealny weekend zamienił się w coś zupełnie innego. Nie pytała. I dobrze, bo nie miałam siły tłumaczyć.
W drodze powrotnej siedziałam w milczeniu. Myśli kłębiły mi się w głowie. Czy przesadzałam? Czy byłam przewrażliwiona? Może Adam miał rację i rzeczywiście nie wydarzyło się nic wielkiego? Ale przecież nie chodziło tylko o ten wyjazd. To był kolejny dowód na to, że od dawna w naszym małżeństwie byłam niewidzialna. Że Adam przestał mnie traktować jak partnerkę, a zaczął jak… coś oczywistego. Jak mebel, który zawsze stoi w tym samym miejscu.
Kiedy dotarłam do domu, od razu zadzwoniła Kinga.
– I jak było? – zapytała radośnie.
Nie odpowiedziałam od razu. Przez chwilę walczyłam ze sobą, ale w końcu słowa same ze mnie wypłynęły.
– Okropnie – wyszeptałam.
A potem opowiedziałam jej wszystko. Słuchała uważnie, nie przerywała, nie komentowała. Dopiero gdy skończyłam, powiedziała cicho:
– Monika, co ty chcesz teraz zrobić?
Nie znałam odpowiedzi. Ale wiedziałam jedno – ten Dzień Kobiet zmienił wszystko.
Monika, 38 lat
Czytaj także: „Mąż kupił mi bukiet tulipanów na Dzień Kobiet. Gdy przeczytałam liścik, wiedziałam, że po raz ostatni”
„Dostałam bukiet sztucznych tulipanów na Dzień Kobiet. Mąż uznał, że to oszczędność, bo nie zwiędną”
„Prezent od męża na Dzień Kobiet doprowadził mnie do łez. Od razu wiedziałam, że muszę szykować papiery rozwodowe”