„Zamiast rozliczać swoje koszty, przeszywał mnie wzrokiem. Chciałam zachować się jak profesjonalna księgowa, ale uległam”
„Gdy wyszedł z budynku, siedziałam przy biurku, nie mogąc się skupić na pracy. W głowie kłębiły się pytania i wątpliwości. Czy powinnam podjąć ryzyko i zapytać go wprost? Może sama powinnam dać mu do zrozumienia, że jestem zainteresowana?”.

Każdy wiosenny dzień w biurze rachunkowym był taki sam – stosy dokumentów, długie godziny przy komputerze i niekończące się kawy. Lubiłam swoją pracę, chociaż czasem zdarzały się dni, gdy wszystko wydawało się zlewać w jedną, niekończącą się rutynę. Ale był też Marek.
Zawsze czekałam na jego wizytę. Nie wiem, kiedy nasze spotkania przestały być jedynie zawodowe. Jego ciepły uśmiech, sposób, w jaki opowiadał o swoim życiu, jak słuchał mnie z uwagą – wszystko to sprawiało, że czułam się wyjątkowo.
Z roku na rok jego obecność stawała się dla mnie coraz ważniejsza, a ja nie mogłam przestać myśleć o tym, co naprawdę do niego czuję. Czy była to tylko przyjaźń, czy coś więcej? Codziennie zadawałam sobie to pytanie, balansując na granicy między uczuciami a obowiązkiem zawodowym.
Właśnie o tym marzyłam
Spotkaliśmy się jak zwykle w moim biurze, otoczeni papierami i kalkulatorami. Marek usiadł naprzeciwko mnie, a ja czułam, jak serce zaczyna mi bić szybciej. Nasza rozmowa, jak zawsze, rozpoczęła się od zawodowych spraw. Omówiliśmy jego rozliczenia, przeanalizowaliśmy kilka faktur, ale atmosfera była jakby inna, bardziej napięta.
– Kasiu, chciałem cię zapytać o coś bardziej osobistego – zaczął nieśmiało, przerywając ciszę.
Spojrzałam na niego z zaskoczeniem, nieco onieśmielona.
– Oczywiście, pytaj.
– Wiesz, zastanawiałem się ostatnio, co robisz w wolnym czasie? – zapytał, uśmiechając się lekko, ale jego oczy zdradzały coś głębszego.
Chwila zawahania.
– Och, no wiesz, nie za wiele... Czasem spotykam się z przyjaciółką albo czytam książki. A ty? – starałam się odpowiedzieć swobodnie, ale trudno mi było ukryć ciekawość.
– Ostatnio zacząłem chodzić na siłownię. Ale właściwie to myślałem, czy nie chciałabyś się kiedyś spotkać poza pracą? Może wspólna kawa? – Jego propozycja brzmiała niewinnie, ale wiedziałam, że nie jest to zwykłe zaproszenie.
Poczułam, jak ciepło rozlewa się po mojej twarzy. Część mnie krzyczała, by się zgodzić, ale inna, bardziej rozsądna, przypominała o profesjonalizmie.
– Marek, to bardzo miłe z twojej strony, ale... – zaczęłam niepewnie.
Zobaczyłam, jak lekki cień rozczarowania przemyka przez jego twarz.
– Rozumiem, nie chciałem cię stawiać w niezręcznej sytuacji – odpowiedział, próbując się uśmiechnąć.
Nasza rozmowa znów wróciła na zawodowe tory, ale emocje, które w niej zaiskrzyły, pozostały w powietrzu, nie dając mi spokoju.
Namawiała mnie do ryzyka
Wieczorem, po długim dniu w pracy, spotkałam się z Anią, moją przyjaciółką, w naszej ulubionej kawiarni. Była to moja oaza, miejsce, gdzie mogłam się zrelaksować i porozmawiać o wszystkim bez cenzury. Wiedziałam, że Ania zawsze powie mi prawdę, choćby była ona trudna do przyjęcia.
– Kasia, co się dzieje? Wyglądasz na zamyśloną – zauważyła, mieszając swoją herbatę.
Zaczęłam jej opowiadać o Marku, o jego propozycji i moich dylematach. Ania wysłuchała mnie uważnie, jak zawsze, a potem westchnęła głęboko.
– A dlaczego się wahasz? – zapytała wprost.
– Boję się, że jeśli coś pójdzie nie tak, to zrujnuje nasze zawodowe relacje – przyznałam.
Ania parsknęła śmiechem.
– Kasiu, życie nie polega tylko na pracy. Marek wydaje się być naprawdę fajnym facetem, a ty się boisz? Zaryzykuj, bo inaczej nigdy się nie dowiesz, co by mogło być.
– Łatwo ci mówić – westchnęłam, patrząc w bok. – A jeśli to tylko chwilowe zauroczenie?
Ania uśmiechnęła się ciepło.
– To się dowiesz. Ale nie dowiesz się, jeśli nie spróbujesz. Przestań się zadręczać zasadami. Serce czasem wie lepiej niż głowa.
– Może masz rację... – zamyśliłam się. – Ale wciąż się boję.
Wiedziałam, że ma rację. Choć wciąż się wahałam, jej słowa dodały mi odwagi, by zastanowić się, czego naprawdę chcę od życia.
Był kimś zainteresowany
Kilka dni później, siedząc przy biurku i przeglądając dokumenty, przypadkowo usłyszałam rozmowę Marka. Przez uchylone drzwi do mojego biura dochodziły stłumione głosy. Marek rozmawiał z jakimś znajomym w korytarzu.
– No i co, udało się umówić? – zapytał znajomy Marka.
– Nie wiem, czy to odpowiedni moment – odpowiedział Marek, jego głos brzmiał niepewnie. – Tak, jest ktoś w pracy, kto mnie interesuje, ale boję się, że to skomplikuje wszystko, jeśli coś pójdzie nie tak.
Serce zabiło mi mocniej. Czy mógł mówić o mnie? A może miał na myśli kogoś innego? Nagle poczułam, że muszę to wiedzieć.
Gdy wyszedł z budynku, siedziałam przy biurku, nie mogąc się skupić na pracy. W głowie kłębiły się pytania i wątpliwości. Czy powinnam podjąć ryzyko i zapytać go wprost? Może sama powinnam dać mu do zrozumienia, że jestem zainteresowana?
Kilka godzin później, podczas przerwy, spotkałam się z Anką. Musiałam z kimś porozmawiać.
– Ania, musisz mi pomóc – zaczęłam od razu, kiedy usiadłyśmy przy stoliku.
– Co się stało? – zapytała z zainteresowaniem.
– Usłyszałam, jak Marek mówił o kimś z pracy, kim jest zainteresowany – wyjaśniłam szybko. – Myślisz, że mogło chodzić o mnie?
Anna uśmiechnęła się szeroko.
– Tak to wygląda. Myślę, że musisz z nim porozmawiać. Zapytaj go wprost, bo inaczej nigdy nie przestaniesz się zastanawiać.
Poczułam, że moja determinacja rośnie. Może rzeczywiście nadszedł czas, by wziąć sprawy w swoje ręce.
To była niezręczna rozmowa
Kolejne spotkanie z Markiem miało odbyć się w poniedziałek. Przez cały weekend myślałam o tym, co mu powiem i jak go zapytam. Poniedziałkowy poranek przywitał mnie niepokojem, ale także odrobiną ekscytacji. Wiedziałam, że muszę wreszcie wyznać swoje uczucia.
Kiedy Marek pojawił się w biurze, czułam, jak serce zaczyna mi bić szybciej. Uśmiechnął się na powitanie, a ja postanowiłam nie zwlekać.
– Marek, możemy chwilę pogadać? – zapytałam, starając się brzmieć naturalnie.
– Oczywiście, o czym? – odpowiedział z zaciekawieniem, siadając naprzeciwko mnie.
Wzięłam głęboki oddech.
– Ostatnio słyszałam... jak mówiłeś o tym, że ktoś z pracy cię interesuje – zaczęłam niepewnie, czując, jak czerwienieją mi policzki. – Chciałabym wiedzieć, czy chodziło o mnie.
Marek spojrzał na mnie zaskoczony, przez chwilę milcząc.
– Tak, mówiłem o tobie. Ale bałem się, że może to zniszczyć nasze zawodowe relacje.
Moje serce zabiło mocniej, ale zaraz potem przyszła fala niepewności.
– Ja też się tego obawiałam... ale myślę, że muszę być szczera. Zaczęłam myśleć o tobie inaczej niż tylko o kliencie – przyznałam, patrząc mu w oczy.
Marek uśmiechnął się lekko.
– Od dawna myślałem, czy nie powinienem ci tego powiedzieć. Cieszę się, że jesteś szczera.
Rozmowa była emocjonalna, pełna napięcia, ale i ulgi. Mimo to, nie wiedzieliśmy, co dalej robić. Zawód, zasady, nasze obawy – wszystko to mieszało się w jednym miejscu.
– Może powinniśmy dać sobie czas, by to przemyśleć – zaproponował Marek. – Nie chcę cię do niczego zmuszać.
Kiwnęłam głową, próbując opanować emocje.
– Masz rację. Chyba musimy to wszystko przemyśleć.
Kiedy Marek wyszedł, czułam się zagubiona. Wiedziałam, że muszę się zastanowić, czego naprawdę chcę. Serce natomiast jasno wiedziało, czego mi trzeba.
Nie wiedziałam, co wybrać
Po powrocie do domu wciąż nie mogłam przestać myśleć o rozmowie z Markiem. W głowie krążyły mi setki myśli, nie dając spokoju. Od razu zadzwoniłam do Anki i poprosiłam, by przyszła do mnie jak najszybciej.
– Jak poszło? – zapytała, siadając na kanapie i przyglądając mi się z uwagą.
– Powiedziałam mu. Powiedziałam, że czuję do niego coś więcej niż tylko sympatię zawodową – wyznałam, opierając się o poduszkę.
Ania uśmiechnęła się szeroko.
– I co on na to?
– Powiedział, że czuje to samo. Ale oboje nie wiemy, co teraz zrobić – przyznałam, czując jak wzbiera we mnie niepewność.
– Jak to? A co ty chcesz zrobić? – zapytała Anna, unosząc brew.
Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech.
– Chciałabym być z nim, ale boję się, że to wszystko skomplikuje. Moja praca jest dla mnie ważna, ale on też jest.
– Wiem, że to trudna decyzja, ale musisz wybrać. Czasem warto zaryzykować dla szczęścia.
Jej słowa były pocieszające, ale decyzja wciąż wydawała się ogromna i przerażająca. Z jednej strony czułam, że muszę dać sobie szansę na coś prawdziwego z Markiem, ale z drugiej strony nie chciałam tracić stabilności zawodowej, którą zbudowałam.
Rozmowa z Anią pomogła mi uporządkować myśli, ale wiedziałam, że odpowiedzi muszę znaleźć w sobie.
Postanowiłam być ostrożna
Po kilku dniach intensywnych przemyśleń podjęłam decyzję, choć nie było to łatwe. Postanowiłam spotkać się z Markiem i otwarcie porozmawiać o przyszłości naszej relacji. Wiedziałam, że muszę być szczera zarówno wobec niego, jak i siebie samej.
Kiedy usiedliśmy w jednej z cichych kawiarni, Marek spojrzał na mnie z wyczekiwaniem. Byłam zdenerwowana, ale gotowa, by podzielić się swoimi myślami.
– Marek, długo o tym myślałam – zaczęłam, starając się zapanować nad drżeniem głosu. – Bardzo mi na tobie zależy, ale muszę też myśleć o naszej pracy i mojej przyszłości.
Spojrzał na mnie z troską.
– Rozumiem. Wiem, że to skomplikowane. Ale chciałbym, żebyś wiedziała, że niezależnie od twojej decyzji, będę cię wspierał.
Jego słowa były pełne ciepła i szczerości, co tylko potwierdzało, jak wyjątkowym człowiekiem jest.
– Chciałabym spróbować, ale musimy być ostrożni. Nie chciałabym, żeby nasza relacja wpłynęła negatywnie na naszą pracę – kontynuowałam, patrząc mu w oczy.
– Zgadzam się – odpowiedział, uśmiechając się lekko. – Możemy spróbować powoli, zobaczyć, dokąd nas to zaprowadzi.
To było kompromisowe rozwiązanie, które dało mi pewien spokój. Jednak w miarę jak czas mijał, dostrzegłam, że moja decyzja nie przynosiła mi ulgi, jakiej oczekiwałam. Zamiast tego czułam, że żyję w zawieszeniu, niepewna, czy uda mi się pogodzić miłość i pracę.
Relacje z Markiem stawały się coraz bardziej napięte, a z Anią też nie było już tak jak dawniej. Zrozumiałam, że każda decyzja niesie ze sobą konsekwencje, i teraz muszę się z nimi zmierzyć. W głębi duszy wiedziałam, że to dopiero początek mojej drogi w poszukiwaniu równowagi między uczuciami a obowiązkiem. Cokolwiek przyniesie przyszłość, musiałam znaleźć sposób, by pogodzić się z samą sobą i zaakceptować, że życie to ciągła nauka i poszukiwanie własnej ścieżki.
Katarzyna, 29 lat
Czytaj także:
- „Rozliczenie PIT rozbiło moje małżeństwo. Przez jedną ulgę odkryłam, że mąż zasiał nasionko w obcym ogródku”
- „W majówkę czułam się jak służąca dzieci i wnuków. Usługiwałam im na grillu, ale w końcu rzuciłam talerzami”
- „Mąż pracował nawet w majówkę. Po co zabrał mnie nad jezioro, jeśli ważniejszy ode mnie był komputer?”

