Reklama

Często myślałam o Adamie, mojej młodzieńczej miłości. Pewnego dnia po prostu zniknął z mojego życia. Byliśmy nierozłączni, a potem nagle go zabrakło. Tamten czas wspominam z nostalgią, choć starałam się, nie zadręczając się przeszłością. Mimo to, pewne wspomnienia nigdy nie blakną. Praca w szpitalu pomaga mi zapomnieć o ukochanym. Każdy dzień to nowa historia, nowi pacjenci, nowe nadzieje i dramaty.

Byłam rozbita

To był jeden z tych dni, kiedy czas płynął wolniej. W szpitalu panowała względna cisza – rzadki luksus, który cenię sobie szczególnie. Właśnie kończyłam obchód, gdy do naszego oddziału trafił nowy pacjent po wypadku samochodowym. Kiedy weszłam do sali, serce zabiło mi szybciej. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Na łóżku leżał Adam. Przez chwilę myślałam, że to jakiś okrutny żart losu. Nasze spojrzenia się spotkały i oboje od razu się rozpoznaliśmy. Czas zatrzymał się na ułamek sekundy, a potem ruszył z podwojoną prędkością.

– Adam? – zapytałam niepewnie, próbując odnaleźć się w tej niespodziewanej sytuacji.

– Tak... Dawno się nie widzieliśmy – odpowiedział z lekkim uśmiechem.

– To prawda. Nie spodziewałam się, że spotkamy się w takich okolicznościach – starałam się zachować spokój, choć wewnątrz mnie kipiało od emocji.

Zaczęliśmy rozmawiać, przypominając sobie dawne czasy.

– Pamiętasz, jak spędzaliśmy całe dnie nad jeziorem, marząc o tym, co przyniesie przyszłość? – zapytał Adam, śmiejąc się cicho.

– Oczywiście, że pamiętam. Myśleliśmy wtedy, że świat leży u naszych stóp – odpowiedziałam, wspominając te beztroskie dni.

Na chwilę zapomniałam o całym świecie. Gdy rozmowa dobiegła końca, a ja musiałam wrócić do obowiązków, poczułam się rozbita. Z jednej strony byłam szczęśliwa, że go zobaczyłam, z drugiej – nie mogłam przestać się zastanawiać, co to wszystko znaczy. Czy nasze ponowne spotkanie mogło oznaczać coś więcej? Tego dnia, w drodze do domu, nie mogłam pozbyć się tego pytania z głowy.

Musiałam być ostrożna

Adam powoli dochodził do siebie, a ja z każdym dniem spędzałam z nim coraz więcej czasu. Nasze rozmowy były pełne śmiechu, wspomnień i opowieści o tym, jak bardzo zmieniło się nasze życie od czasów szkolnych. Każdego dnia czułam, jak między nami odżywa więź, którą kiedyś mieliśmy.

– Pamiętasz, jak w szkole marzyliśmy o podróży dookoła świata? – zapytałam, gdy pewnego popołudnia siedzieliśmy razem przy oknie, obserwując leniwie płynące chmury.

– Oczywiście. To były piękne marzenia, choć wtedy wydawały się tak odległe – odpowiedział Adam, uśmiechając się szeroko. – Ciekawe, jakby to było, gdybyśmy je spełnili.

Wtedy życie było prostsze, a świat wydawał się pełen nieskończonych możliwości. Jednak teraz toczyła się we mnie burza. Z jednej strony chciałam znów poczuć to, co kiedyś do niego czułam, z drugiej strony bałam się, co przyniesie przyszłość. Czy warto angażować się emocjonalnie, wiedząc, że Adam wkrótce opuści szpital? Przecież miał swoje życie. I choć próbowałam tego nie analizować, nie mogłam się powstrzymać.

– To niesamowite, jak czas nas zmienił, a jednocześnie jesteśmy tacy sami – powiedział pewnego dnia Adam, patrząc na mnie z ciepłem w oczach.

– Tak, niektóre rzeczy się nie zmieniają – odpowiedziałam, starając się ukryć wzruszenie.

Nasze rozmowy były jak podróże w czasie, ale za każdym razem, gdy wracałam do rzeczywistości, czułam tęsknotę za czymś, co mogło się nigdy nie zdarzyć. Wiedziałam, że muszę być ostrożna, ale serce nie zawsze słucha rozsądku. Podczas jednej z rozmów Adam zapytał:

Jakie masz plany na przyszłość?

To pytanie sprawiło, że na chwilę zamarłam.

– Nie wiem. Żyję z dnia na dzień, starając się czerpać z każdego momentu tyle, ile się da – odpowiedziałam szczerze, zastanawiając się nad tym, co naprawdę chciałam osiągnąć w życiu.

Te rozmowy sprawiały, że zaczynałam zadawać sobie coraz więcej pytań o to, co naprawdę jest dla mnie ważne. Wiedziałam, że nasze spotkanie nie jest przypadkowe i że muszę odkryć, co z tego wynika.

Próbowałam zachować zimną krew

Adam miał zostać wypisany ze szpitala, a ja wiedziałam, że to, co między nami się wydarzyło, wymagało wyjaśnienia. Czułam, że coś ważnego chciał mi powiedzieć, ale nie byłam przygotowana na to, co usłyszę.

– Muszę ci coś wyznać – zaczął Adam, a jego głos zdradzał lekkie napięcie. – Przyjechałem tutaj tylko na chwilę. Mam rodzinę za granicą.

W tym momencie poczułam, jakby cały świat się zatrzymał, a powietrze w sali stało się nagle ciężkie i nie do zniesienia. Wszystkie emocje, które w sobie tłumiłam – od złości po smutek – uderzyły we mnie z całą mocą. Próbowałam zachować zimną krew, ale było to niezwykle trudne.

– Rozumiem – odpowiedziałam, starając się, by mój głos nie zdradził rozczarowania.

Adam opowiadał o swojej rodzinie, o planach, które mieli, ale ja słuchałam, starając się nie płakać. Wiedziałam, że znów muszę się z nim pożegnać, że to, co mieliśmy, było tylko chwilą, wspomnieniem ożywionym na moment.

– Przepraszam. Nie chciałem cię znowu zranić – powiedział, patrząc na mnie z troską.

– Nic się nie stało. Cieszę się, że znów się spotkaliśmy – skłamałam, choć w głębi duszy czułam się rozbita.

To była trudna rozmowa, ale wiedziałam, że muszę ją przetrwać. Adam zawsze będzie ważną częścią mojego życia, nawet jeśli nie będzie obecny fizycznie. Nasze spotkanie, choć krótkie, było jak powrót do przeszłości, która przyniosła zarówno radość, jak i ból. Po jego wypisie czułam się, jakby coś we mnie pękło. Musiałam nauczyć się na nowo żyć z jego nieobecnością i odnaleźć sens w tym, co właśnie się wydarzyło.

Pogodziłam się z przeszłością

Wróciłam do domu z ciężkim sercem, zastanawiając się nad wszystkim, co się wydarzyło. Usiadłam w kuchni z kubkiem herbaty, próbując poukładać swoje uczucia. Spotkanie z Adamem było jak otwarcie starych ran, które myślałam, że już się zagoiły. Wieczorem zadzwoniłam do mojej przyjaciółki Magdy. Wiedziałam, że mogę na nią liczyć, by znaleźć ukojenie i zrozumienie dla tego, co właśnie przeżywałam.

– Cześć. Co się stało? Słyszę w twoim głosie, że coś jest nie tak – powiedziała Magda, gdy tylko usłyszała mój głos.

– Spotkałam Adama – odpowiedziałam, próbując ukryć drżenie w głosie. – Trafił do szpitala po wypadku. Spędziliśmy razem trochę czasu... i było jak dawniej, ale...

– Ale co? – zapytała Magda z troską.

– Okazało się, że ma rodzinę za granicą i musiał wrócić. To było jak sen, który skończył się za szybko – powiedziałam, starając się powstrzymać emocje.

Magda słuchała uważnie, dając mi przestrzeń do opowiedzenia całej historii. W jej ciepłych słowach znalazłam pocieszenie, choć wiedziałam, że ostatecznie sama muszę poradzić sobie z tą sytuacją.

– Wiesz, może to spotkanie było po to, byś mogła zamknąć pewien rozdział w swoim życiu – powiedziała Magda delikatnie.

Słowa Magdy były dla mnie jak latarnia w mrocznej nocy. Zaczęłam zastanawiać się nad tym, co naprawdę jest dla mnie ważne i jak odnaleźć się w rzeczywistości bez obecności Adama. Choć było to trudne, czułam, że muszę iść naprzód, nawet jeśli serce wciąż wracało do wspomnień. Tamtej nocy zasnęłam z nadzieją, że z czasem ból minie, a ja odnajdę prawdziwe szczęście, niezależnie od tego, co przyniesie przyszłość.

Ewa, 37 lat


Czytaj także:


Reklama
Reklama
Reklama