Reklama

Po dwóch miesiącach bardzo intensywnego szukania pracy zaczynałam tracić nadzieję. Oszczędności, jakimi dysponowałam, szybko się kurczyły. Byłam już bliska załamania, aż niespodziewanie otrzymałam telefon, na który czekałam. Okazało się, że wreszcie dostałam posadę w cenionej firmie, do której aplikowałam już chyba ze trzy razy. Wreszcie się udało.

Pojechałam podpisać umowę. Miałam zacząć od poniedziałku. Z jednej strony byłam podekscytowana, a z drugiej zestresowana – do tego stopnia, że w niedzielę miałam problemy z zaśnięciem. Kiedy pojawiłam się na miejscu parę minut przed ósmą, spotkałam się z niezwykle ciepłym przyjęciem.

Szef niedługo będzie – poinformowali mnie współpracownicy. – Zwykle przychodzi przed dziewiątą.

Oprowadzono mnie po biurze, przedstawiono paru osobom i wskazano biurko. Miałam nadzieję, że jako specjalistka do spraw komunikacji będę mogła tutaj rozwinąć skrzydła oraz ruszyć do przodu z zawodową karierą. W momencie, gdy pojawił się szef działu, w którym zostałam zatrudniona, zamarłam. Pomyślałam, że to niemożliwe, że świat nie może być aż tak mały.

Ja umierałam ze wstydu

Z Markiem spotykałam się dwa lata. W momencie, kiedy nasz związek nabierał rumieńców, uciekłam. Klasyczny unik w moim wykonaniu. Przestraszyłam się, bo bardzo mu na mnie zależało. Wcześniej nikt mnie tak nie traktował, nie byłam do tego przyzwyczajona i nie wierzyłam w to, że na to zasługuję. Odeszłam z dnia na dzień, bez słowa wyjaśnienia. Nie odbierałam jego telefonów i nie odpisywałam na wiadomości, w końcu zmieniłam numer.

Było mi strasznie głupio i do dziś żałuję, że tak się zachowałam, zamiast zdobyć się na szczerą rozmowę. A teraz… Marek stał przede mną uśmiechnięty w eleganckim garniturze. Nie dał niczego po sobie poznać. Podał mi dłoń i się przedstawił.

Witaj na pokładzie, Magda. Świetnie, że jesteś.

Nogi miałam niczym z waty, a serce waliło mi jak szalone. Również wysiliłam się na uśmiech. Przez kolejne dni zdążyłam się przekonać, że Marek to profesjonalista z prawdziwego zdarzenia. Odnosił się do mnie tak, jak do pozostałych pracowników – uprzejmie, aczkolwiek z dystansem. Na zebraniach, które mieliśmy codziennie rano, z uwagą wysłuchiwał moich pomysłów. Odnosił się do nich rzeczowo i konkretnie, bez żadnych osobistych wycieczek.

Z jednej strony czułam ulgę, a z drugiej chodziłam w stanie napięcia. Patrząc na Marka, przypominałam sobie wspólnie spędzone chwile i dosłownie ściskało mnie w żołądku. Chciałam nawet porozmawiać o tym, co się kiedyś stało, ale nie potrafiłam się zebrać na odwagę.

Bałam się, że się zemści

Mijały kolejne tygodnie. Na dobre już zaaklimatyzowałam się w nowym miejscu pracy. Pomimo początkowych obaw, współpraca z Markiem układała się naprawdę świetnie. Częściej też rozmawialiśmy, poruszając tematy nie tylko zawodowe. Któregoś dnia, kiedy zostałam po godzinach, podszedł do mojego biurka. Przyglądał mi się bez słowa przez dłuższą chwilę.

Dlaczego wtedy zniknęłaś? – nie zaskoczył mnie tym pytaniem, ponieważ było jasne, że padnie ono prędzej czy później.

– Marek, nie wiem nawet, jak cię przeprosić...

– Nie o to chodzi, dawno już ci wybaczyłem. Po prostu chciałbym wiedzieć, co się wtedy stało.

Nie owijałam w bawełnę. Nie miałam zresztą powodu, żeby to robić. Powiedziałam mu, co wówczas myślałam i czułam.

– OK, rozumiem, dziękuję za szczerość.

– Raz jeszcze cię przepraszam. Zachowałam się jak zwykły tchórz.

Przeprosiny przyjęte. Nie ma o czym mówić.

Tego popołudnia wracałam do domu z poczuciem nieopisanej ulgi. Ta rozmowa była mi bardzo potrzebna. Marek wykazał się ogromną wyrozumiałością, za co byłam mu wdzięczna. Nie każdy by tak potrafił. Pokazał klasę.

Zaprzyjaźnić się z eks? Czemu nie?

– Może miałabyś ochotę wyskoczyć na fajny koncert w sobotę?

– A kto gra?

W ramach odpowiedzi pokazał mi bilety. Pamiętał, jaką muzykę lubię najbardziej. Nie ukrywam, że sprawił mi tym nie lada przyjemność.

– Wybacz, ale muszę o to zapytać – wzięłam głęboki oddech. – Zapraszasz mnie na randkę?

– Nie. To czysto koleżeńska propozycja.

Kamień spadł mi z serca.

Spędziliśmy naprawdę przemiły wieczór. Nie było żadnych pogawędek na temat przeszłości, żadnych podtekstów czy kąśliwych uwag. Po prostu dobra zabawa. Przez głowę przemknęła mi parokrotnie myśl, czy moglibyśmy być razem. Doszłam jednak do wniosku, że nie.

Nie wydaje mi się, aby Marek umiał mi w stu procentach zaufać. Poza tym ja już go nie kochałam. Owszem, w dalszym ciągu mi się podobał – jest niezwykle atrakcyjnym mężczyzną. Jednakże nie wyobrażałam sobie, abyśmy stanowili parę. Po tym koncercie zaczęliśmy regularnie gdzieś wychodzić – niekiedy sami, innym razem ze znajomymi moimi lub jego.

– Wiesz, cieszę się, że teraz tak to się poukładało – wyznał któregoś dnia.

– Ja też.

Chciałem domknięcia pewnego rozdziału w moim życiu, nie lubię niedokończonych spraw.

– Ja tak samo. Do tej pory męczyły mnie koszmarne wyrzuty sumienia. Dziękuję, że nie potraktowałeś mnie tak, jak na to zasłużyłam.

– Daj spokój, znasz mnie przecież, nie jestem typem mściciela.

Przestałam się obwiniać

Obecnie nasza znajomość ma wyłącznie kumplowski charakter. Ani ja, ani Marek nie chcemy niczego więcej. Nigdy nie wierzyłam w to, że z byłym facetem można mieć tak świetną relację.

Jeśli natomiast chodzi o układy zawodowe, to Marek niedawno dostał awans i przeszedł do innego działu. Ja objęłam jego dotychczasowe stanowisko. W pracy nie mamy zatem zbyt dużo styczności. Taki, a nie inny rozwój zdarzeń sprawił, że przestałam się biczować i otworzyłam się na to, co los przynosi.

Ponadto chciałam zrozumieć, dlaczego kilka lat temu zachowałam się w ten sposób. W tym celu wybrałam się na terapię. Jestem co prawda dopiero po paru spotkaniach, ale już nabieram jasności umysłu. Za nic w świecie nie chciałabym popełnić w przyszłości podobnego błędu, gdyż w ten sposób można stracić szansę na wartościowy związek.

Powoli pojmuję, skąd się biorą moje lęki i obawy. Dużo mi ponadto dała postawa Marka. Potrafił wznieść się ponad własne emocje i nie pozwolił im przejąć nad sobą kontroli. Jest to coś, czego warto się od niego nauczyć.

Magdalena, 35 lat


Czytaj także:


Reklama
Reklama
Reklama