„Zabrałam chłopaka na wakacje z rodziną. Mama flirtowała z nim przy każdej okazji, a jemu się to podobało”
„I nagle to wszystko miało sens. Ona nie przestała rywalizować, tylko zmieniła pole gry. Teraz rywalizowała o Michała. O moje życie. Może zawsze tego chciała – być lepszą ode mnie. Nawet jeśli oznaczało to uwodzenie mojego chłopaka”.

- Redakcja
Michał był moim pierwszym poważnym chłopakiem. Miałam wcześniej jakieś tam przelotne zauroczenia, ale to z nim poczułam coś, co miało ręce i nogi. Był czuły, spokojny, przystojny — no i przede wszystkim kochany. Studia, egzaminy, mieszkanie wynajmowane z koleżanką — w tym wszystkim był dla mnie jak oaza bezpieczeństwa. Gdy zaprosiłam go na wspólne wakacje z moją rodziną, chciałam tylko jednego: żeby ich poznał, polubił, żeby zobaczył, że mam normalny dom. Że jestem normalna. Ale wiedziałam, że to nie do końca prawda.
Rywalizowałam z mamą
Z mamą nigdy nie było łatwo. Od dziecka miałam wrażenie, że rywalizuję z nią o uwagę. O wszystko. O tatę, o znajomych, o lustro w łazience. Ona wiecznie „lepsza”. Ładniejsza, szczuplejsza, bardziej energiczna. Typ kobiety, która potrafiła zagadać każdego — nawet kasjera w markecie. Ja raczej byłam tą, która się wstydzi, spuszcza wzrok i nie wie, co odpowiedzieć, gdy ktoś pyta o coś więcej niż kierunek studiów. Tata był jej cieniem. Spokojny, łagodny, zawsze w tle. Gdy mama wchodziła do pokoju, on raczej wychodził. Niby byli razem, ale... no nie do końca.
Michała pokochałam tak bardzo, że chciałam mu pokazać wszystko. Nawet moje dziwactwa. Mój dom, z jego skomplikowaną, momentami duszną atmosferą, ale też z widokiem i naleśnikami mamy, które naprawdę były najlepsze na świecie.
– Mamo, Michał pojedzie z nami nad morze – powiedziałam pewnego dnia, niepewnie, jakbym się spodziewała, że zaraz mnie wyśmieje. A ona tylko spojrzała na mnie z błyskiem w oku i uśmiechnęła się szeroko.
– Och, to świetnie! Wreszcie go poznamy.
Nie wiedziałam, dlaczego wtedy poczułam ukłucie niepokoju. Przecież chciałam tego. Marzyłam o tym. A jednak coś w tym uśmiechu... coś mnie zaniepokoiło.
Nie podobało mi się to
Pierwsze dwa dni nad morzem były cudowne. Michał z tatą próbowali swoich sił w pływaniu, ja z mamą szykowałyśmy śniadania. Wieczorem graliśmy w planszówki albo szliśmy na spacery. Wszystko było takie normalne. Aż do trzeciego dnia. Wtedy zobaczyłam, jak mama, przechodząc obok Michała, dotknęła jego ramienia — tak niby przypadkiem, ale nie do końca. Michał zaśmiał się z jej żartu, tego o „silnych dłoniach i zacięciu sportowca”. Udawałam, że to nic. Naprawdę próbowałam. Ale nie mogłam udawać długo.
– Michał, a może ty mi posmarujesz plecy? – rzuciła mama, rozkładając ręcznik na leżaku. – Tata jakoś ostatnio się leni.
– Jasne – odparł Michał, nie patrząc na mnie.
Pewnie nie zauważył, jak wstrzymałam oddech. Usiadłam obok, niby z książką, ale nie przeczytałam ani jednego zdania. Mama zdjęła ramiączka od stanika kostiumu i rozciągnęła się teatralnie.
– Mmm, no, masz silne ręce... Julia też tak czasem mówi?
Zacisnęłam zęby. Michał tylko się zaśmiał, ale nie odpowiedział. Może nie wiedział, co powiedzieć. A może nie chciał. Wieczorem przy kolacji mama znowu zaczęła swoje.
– Michał, wiesz, jak na ciebie patrzę, to przypominasz mi mojego pierwszego chłopaka. Takie same niebieskie oczy. Tyle że ty jesteś bardziej... męski.
– Mamo! – przerwałam jej ostro. – Możemy porozmawiać o czymś normalnym?
– Przepraszam – zaśmiała się. – Tylko wspominam.
Po kolacji, kiedy siedzieliśmy we dwoje na tarasie, nie wytrzymałam.
– Czemu pozwalasz jej na to?
– Na co?
– Na to wszystko! Te teksty, dotykanie. Udajesz, że nie widzisz?
– Julia... to twoja matka. Chyba sobie żartuje.
– To nie są żarty!
Wstałam gwałtownie i odeszłam od stołu. Nawet się za mną nie ruszył. Czułam, jak pod skórą rośnie mi wściekłość, a w gardle ściskało od łez. Czy naprawdę tylko ja widzę, co tu się dzieje?
Pokłóciłam się z mamą
Złapałam mamę w kuchni, kiedy tata z Michałem wyszli na zakupy. Myła truskawki i podśpiewywała pod nosem jakby nic się nie stało.
– Mamo, możemy pogadać?
– Jasne – rzuciła wesoło, nie odwracając się. – Ale szybko, bo chcę zrobić tartę, Michał uwielbia z bitą śmietaną.
– Możesz przestać robić z siebie nastolatkę?
Wtedy się odwróciła. Wciąż uśmiechnięta, ale oczy jej zwęziły się jak ostrza.
– Przepraszam?
– Ty dobrze wiesz, o co mi chodzi. Co ty wyprawiasz? Od trzech dni kokietujesz mojego chłopaka przy każdej możliwej okazji.
– Kokietuję? Julia, przesadzasz. Nie mogę pożartować z Michała? Przecież to miły chłopak, taki przystojny. Nie bądź zazdrosna.
– Zazdrosna? Serio?! Prędzej się wstydzę. Zachowujesz się jak... jakbyś próbowała mu się podobać.
– A może po prostu zazdrościsz mi, że mimo wieku nadal się podobam?
Poczułam, że się czerwienię. Nie z wstydu. Ze złości.
– Wiesz co? Chciałam, żeby cię poznał. Ale teraz... sama nie wiem, czy to był dobry pomysł.
– Może to ty jesteś zbyt spięta. Może boisz się, że Michał zobaczy, jak bardzo jesteś... zwyczajna.
Zatkało mnie. Mama odwróciła się znowu do zlewu, jakby rozmowa była skończona. Ja stałam, trzymając się blatu, żeby nie wybuchnąć.
– Po prostu zostaw go w spokoju – powiedziałam cicho i wyszłam z kuchni, zanim zobaczyła moje łzy.
Próbowała go poderwać
Szłam po ręcznik, kiedy usłyszałam głosy. Zatrzymałam się przy uchylonym oknie. Mama siedziała na leżaku, Michał stał obok. Miał skrzyżowane ramiona, wyglądał... spięty?
– Gdybyś był starszy, to kto wie... – rzuciła mama z uśmiechem. – Przystojniak z ciebie.
– Pani Renato, proszę... to... niezręczne – odpowiedział cicho. Nie widziałam jego twarzy, ale słyszałam niepokój w głosie.
– Och, Michałku. Taki jesteś grzeczny. Aż za bardzo. Czasem warto być trochę niegrzecznym. – Zaśmiała się nisko.
Wyszłam na ogród jak rażona piorunem.
– A więc jednak! Usłyszałam wszystko! – krzyknęłam. Michał odskoczył, a mama tylko uniosła brew.
– Julia, nie przesadzaj...
– Przesadzam?! Podrywasz mojego chłopaka! A ty – zwróciłam się do Michała – nawet nie potrafisz powiedzieć jej „nie”?!
– Julia, to nie tak... – zaczął, ale przerwałam mu.
– Więc jak?! Co jeszcze musiałabym usłyszeć, żebyś przestał udawać, że nic się nie dzieje?
– Kochanie, ja tylko... – Michał zrobił krok w moją stronę, ale się cofnęłam.
– Nie mów do mnie „kochanie”. Ty stałeś i słuchałeś tego wszystkiego. I nic. NIC!
Mama parsknęła śmiechem.
– Boże, ależ ty dramatyzujesz. Myślałam, że chcesz, żebyśmy się zaprzyjaźnili.
– Ty nie chcesz się zaprzyjaźnić, ty chcesz być w centrum. Jak zawsze.
Wtedy z domu wyszedł tata. Zatrzymał się w pół kroku, z ustami rozchylonymi, jakby chciał coś powiedzieć. Ale, jak zawsze, nie powiedział nic. Zawróciłam i wbiegłam do domu, a łzy już leciały po policzkach.
Miałam mętlik w głowie
Nie zabrałam telefonu. Po prostu wyszłam z domu boso, w letniej sukience, i poszłam przed siebie, aż doszłam do molo. Wiatr od morza był chłodny, ale nie czułam zimna. Szłam na koniec pomostu, aż do barierki, i patrzyłam na czarne fale.
Myślałam o dzieciństwie. O tym, jak mama robiła mi warkocze tak ciasno, że aż bolała mnie głowa. O tym, jak mówiła, że muszę się starać, „bo nie jestem piękna jak ona, więc muszę być mądra”. O tym, jak porównywała mnie do innych dziewczyn – zawsze gorsza, mniej kobieca, za cicha.
I nagle to wszystko miało sens. Ona nie przestała rywalizować, tylko zmieniła pole gry. Teraz rywalizowała o Michała. O moje życie. Może zawsze tego chciała – być lepszą ode mnie. Nawet jeśli oznaczało to uwodzenie mojego chłopaka. Wyciągnęłam telefon odruchowo, ale zaraz go schowałam. Nie chciałam słyszeć Michała. Nie chciałam słyszeć żadnych przeprosin. Zadzwoniłam do Hani, mojej przyjaciółki.
– Julia? Jest pierwsza w nocy, co się stało?
– Czy to możliwe, żeby własna matka chciała odbić ci chłopaka?
Zapadła cisza. Potem tylko jej westchnienie.
– Nie ty jedna masz toksyczną matkę. Ale Michał... on też zawinił?
– Nie wiem. Może tylko nie miał odwagi. Ale to już za dużo.
– Zasługujesz na kogoś, kto stanie po twojej stronie, nie będzie się uśmiechał do tej... kobiety.
Uśmiechnęłam się przez łzy.
– Wiem.
Musieliśmy szczerze porozmawiać
Siedział na werandzie, kiedy wróciłam. W tym samym miejscu, w którym zostawiłam go kilka godzin wcześniej. Trzymał kubek herbaty, jakby miał go ochronić przed czymkolwiek, co nadchodziło.
– Gdzie byłaś? – zapytał cicho.
– Na molo. Samotna randka z rozczarowaniem.
Odstawił kubek. Milczał. Ja też przez chwilę. Potem usiadłam naprzeciwko.
– Michał, musimy porozmawiać. Prawdziwie. Nie chcę kolejnych wymówek.
– Okej. – Skinął głową. – Masz rację. Nie powinienem milczeć. Nie powinienem pozwolić, żeby to wszystko zaszło tak daleko. Ale nie wiedziałem, co zrobić. To twoja matka...
– Przestań – przerwałam mu. – Wiem, że to ona zaczęła. Ale ty nie zrobiłeś nic. Czy w ogóle mnie broniłeś, kiedy mnie nie było?
Michał spuścił wzrok.
– Myślałem, że jak będę uprzejmy, to się skończy. Że nie warto robić scen...
– Wolałeś być uprzejmy niż lojalny.
Podniósł głowę. W jego oczach coś błysnęło. Może smutek. Może żal.
– Julia... ja cię naprawdę kocham.
– Mam jedno pytanie. I chcę, żebyś odpowiedział szczerze. Gdybym nie była twoją dziewczyną – dałbyś się jej uwieść?
Zamilkł. Trzy sekundy. Pięć. Siedem. Za długo.
– Zrywam z tobą.
– Julia...
– Nie. Nie musisz nic mówić. Wystarczyło te kilka sekund ciszy.
Nie odwróciłam się już za nim. Nie płakałam. Nie wróciliśmy razem z wakacji. On wyjechał wcześniej.
Julia, 22 lata
Czytaj także:
- „Mąż powiedział, że nie stać nas na wakacje nad Bałtykiem. Tydzień później kupił sobie drona za 4 tysiące”
- „Teściowa sprzedała działkę, nic nam nie mówiąc. Pieniądze zakopała w ziemi, ale teraz nie wie gdzie”
- „Zagrałam w totka dla żartu. Dziś mam 6 zer na koncie i rodzinę, która znów ma ochotę się spotykać”

