„Z wakacji na Cyprze przywiozłam nie tylko gorące wspomnienia. Mąż nie domyśla się, że pod sercem mam zakazane nasionko”
„Plaża, przyjemny, lekki wiaterek, cisza, szum morza… i stało się. Uległam całkowicie. W tym momencie było cudownie i zupełnie się zapomniałam, ale gdy tylko wróciłam do pokoju, usiadłam na łóżku i się popłakałam. Co ja zrobiłam?”.

- Listy do redakcji
– Gośka, no weź, jedź ze mną… – moja przyjaciółka suszyła mi głowę, odkąd do mnie weszła. – Miałam jechać z siostrą, ale złamała nogę i koniec, nie ma opcji.
– Sama nie wiem… planujemy z Wojtkiem wakacje za miesiąc. Nie wiem, czy dostanę jeszcze urlop teraz.
– To weź bezpłatny!
– No i te koszty…
Przyjaciółka namawiała mnie na wyjazd
Aneta złapała się za głowę i ciężko westchnęła.
– Szukasz dziury w całym. Przecież wszystko jest opłacone, a biuro nie odda mi już kasy, więc jak nie pojedziesz, to stracone. Wolę zabrać najlepszą przyjaciółkę, niż jechać sama.
Popatrzyłam na nią, ale czułam się nieswojo z tym, że nie będę płaciła za część wakacji, o czym jej powiedziałam.
– Czego nie rozumiesz z tego, że jak kogoś nie wezmę, to część kasy i tak przepadnie? To jest lepsze według ciebie?
– Nie no… jasne, że nie…
Moja przyjaciółka wpadła do mnie z samego rana z rewelacyjną wiadomością, że ma wolne miejsce na wycieczkę na Cypr. Miała jechać z siostrą, ale ta miała wypadek w górach i wróciła ze złamaną nogą. Nie nadaje się na żadne zagraniczne podróże, a wycieczka opłacona. Aneta jest panną z wyboru i nie jest w żadnym stałym związku, więc zabranie męża czy narzeczonego również odpada.
Przyznam, że w pierwszym momencie poczułam ekscytację i radość, bo nigdy nie byłam na żadnej egzotycznej wycieczce, ale potem dopadły mnie wątpliwości. Nawet jeśli nie muszę zwracać tych pieniędzy, które dziewczyny już wpłaciły, to dalej – pozostaje kwestia urlopu. Mój mąż też pewnie nie będzie zachwycony… Ale jak często zdarzają się takie opcje?
– Dobra, popytam i dam ci znać.
Aneta usatysfakcjonowana kiwnęła głową i poszła pobiegać. To jedna z takich osób, które zawsze muszą coś robić i nie usiedzą w spokoju. Dzięki temu niesie ze sobą masę pozytywnej energii. Ten nastrój udziela się innym i w pewnym sensie poprawia świat.
Wszystko nam sprzyjało
Następnego dnia w pracy poszłam pogadać z szefową. Postanowiłam opowiedzieć jej, co się stało, a nie ściemniać i kombinować, jak uzyskać bezpłatny urlop. Gdy skończyłam jej opowiadać, na chwilę zaległa cisza.
– Normalnie bym odmówiła, bo ten wyjazd jest już za dwa tygodnie i trochę ciężko z kadrą w wakacje, ale… z drugiej strony – jak często w życiu trafiają się takie możliwości? Niech pani korzysta. Wypiszemy urlop bezpłatny, ale stawiam warunek.
Zesztywniałam, ale czekałam na ciąg dalszy wypowiedzi.
– Proszę mi przywieźć jakąś pamiątkę – powiedziała i puściła do mnie oczko.
Roześmiałam się serdecznie i miałam ochotę rzucić się na szyję mojej szefowej. Szczerze mówiąc, to zawsze miałam ją za bardzo surową i nie spodziewałam się, że wyrazi zgodę. Co jednak miałam do stracenia? Nic! I się opłaciło.
Na drugi ogień poszedł mój mąż. Może i powinien na pierwszy, ale jeśli bym nie dostała urlopu, to marudzenie mu, że chcę wyjechać na tydzień z przyjaciółką na Cypr i tak nie miałoby sensu.
– Dziewczyno, ale czy ty mnie pytasz o zgodę?
– Noo…. tak… – powiedziałam niepewnie, gdy wieczorem poruszyłam z nim ten temat.
– Jestem twoim mężem, a nie właścicielem. Jedź i bawcie się dobrze. Trochę mi szkoda, że nie będzie mnie z wami, ale grzechem byłoby nie skorzystać z takiej oferty – powiedział, a ja rzuciłam mu się na szyję z radości. Zawsze był bardzo wyrozumiały i cierpliwy.
Podekscytowana zadzwoniłam do Anety i powiedziałam, że nasza babska wyprawa jak najbardziej się uda. Radość w głosie mojej przyjaciółki jeszcze bardziej mnie uskrzydliła.
Zaczęłyśmy przygotowania, bo wyjazd miał być już za dwa tygodnie. Czułam się jak studentka zmierzająca na wyprawę życia. To było niesamowite uczucie.
Poznałam go przypadkiem
Niezależnie od wszystkiego, będę Anecie wdzięczna do końca życia za ten cudowny tydzień. Nigdy nie byłam w krajach egzotycznych, a za taki miałam Cypr, i wszystko, co tam zobaczyłam, przyprawiało mnie o gęsią skórkę. Cudowne krajobrazy, zapach powietrza w ciągu dnia i wieczorami, który wydawał się przesycony aromatem przypraw i kadzidła, palmy, czysta, ciepła woda i spokój. Chodziłyśmy na plażę, na wycieczki po okolicy, ale też na takie z przewodnikiem. Testowałyśmy lokalną kuchnię – było cudownie.
Wieczory też spędzałyśmy na plaży, gdzie był bar z muzyką na żywo. Można było posiedzieć z drinkiem, potańczyć, porozmawiać. I tak mniej więcej trzeciego dnia poznałam Niko. Był kelnerem, a w przerwach przychodził z nami porozmawiać. Jak się okazało, jego mama była Polką, więc jeśli tylko trafił na jakiegoś rodaka, to korzystał, by szlifować język. Mówił prawie bez akcentu.
– Może masz ochotę na spacer później? – zapytał któregoś dnia. Rzuciłam spojrzenie w kierunku Anety.
– Czego się gapisz? Idź – powiedziała, uśmiechnęła się i poszła potańczyć.
Wieczorem w pokoju zagadałam do przyjaciółki, że czuję się nieswojo. Mam przecież męża.
– To tylko spacer, przestań wydziwiać. Poza tym jesteś na wakacjach. Ja dzisiaj na pewno spróbuję wyciągnąć na spacer tego barmana z długimi włosami – puściła do mnie oczko i poszła do łazienki.
No i muszę przyznać, że Niko, jako dodatek do egzotycznych wakacji, to było świetne urozmaicenie. Spacery, rozmowy – niby nic, a jednak dużo zmieniało. I tak ostatniego wieczora dałam się już totalnie ponieść.
Plaża, przyjemny, lekki wiaterek, cisza, szum morza… i stało się. Uległam całkowicie. W tym momencie było cudownie i zupełnie się zapomniałam, ale gdy tylko wróciłam do pokoju, usiadłam na łóżku i się popłakałam.
– Czego się mażesz? – zapytała Aneta i usiadła koło mnie. Położyła mi rękę na ramieniu i czekała, aż się uspokoję.
– Zrobiłam to z Niko… zdradziłam męża… – i moim ciałem wstrząsnął szloch.
Przyjaciółka przytuliła mnie i wyszeptała:
– No, może niezbyt szczęśliwie wyszło, ale nikt przecież się o tym nie dowie, jeśli sama się nie wygadasz.
– Nie wiem, czy dam radę.
– Dasz. Poza tym jutro już wyjeżdżamy. O twoim pomyśle wiem tylko ja, Niko i morze.
O tym się nie dało zapomnieć
Około dwa tygodnie później zaczęłam chorować. Czułam się fatalnie. Grypa żołądkowa w połączeniu z bólami w całych plecach. Uznałam, że to z przemęczenia, bo po urlopie miałam w pracy mnóstwo rzeczy do nadrobienia. Poszłam do lekarza pierwszego kontaktu.
– Leczenie mogę zalecić objawowe, ale zanim weźmie pani jakiekolwiek leki, niech pani zrobi jeszcze test ciążowy – powiedziała lekarka, a ja poczułam, jak krew odpłynęła mi z twarzy.
Myślałam, że umrę na zawał. Jak tylko wyszłam z przychodni, popędziłam do apteki. Kupiłam trzy testy, tak na wszelki wypadek, bo nie mam zaufania, w jakim stopniu są jednoznaczne i dają prawdziwe wyniki.
Szybko wróciłam do domu i poszłam do łazienki. Zrobiłam pierwszy i… wyszedł pozytywny. Usiadłam na wannie. Ręce mi się trzęsły.
W ciągu dnia zrobiłam jeszcze pozostałe i wszystkie dały ten sam wynik. Zadzwoniłam do przyjaciółki.
– Aneta… jestem chora…
– To idź do lekarza – usłyszałam od razu w odwecie.
– Testy wyszły pozytywne… wszystkie trzy…
– Jakie testy? – zapytała, ale nie odpowiedziałam i po chwili ona już wiedziała. – Aaaa… ojej… Dobrze, jadę do ciebie. I się rozłączyła.
Skorzystałam z jej pomysłu
Pół godziny później Aneta weszła do mnie do mieszkania. Wojtka jeszcze nie było. Kończył pracę późnym wieczorem, więc mogłyśmy spokojnie porozmawiać. Siedziałam na kanapie, a ręce dalej mi się trzęsły.
– Tak tutaj jechałam i sobie myślałam... – zaczęła powoli. – Czy wy się przypadkiem nie staraliście o dziecko?
– Tak, ale okazuje się, że mamy marne szanse. Od prawie dwóch lat próbujemy i nic.
– Mhm… ale wiesz… Niko to częściowo Polak. Nie miał egzotycznej urody.
Popatrzyłam na nią i jeszcze nic nie rozumiałam.
– Był brunetem o ciemnych oczach, bardzo przystojnym i wysportowanym, ale nie miał jakichś cech egzotycznych, a twój Wojtek…
– Jest brunetem o ciemnych oczach… – dokończyłam za nią i już wiedziałam, co chce powiedzieć. Dalej nic się nie musi wydać. Spojrzałyśmy na siebie, a ja nieśmiało się uśmiechnęłam. Może jednak wszystko dobrze się skończy?
Tego samego wieczoru powiedziałam mężowi, że jestem w ciąży. W jego oczach pojawiły się łzy szczęścia. Wziął mnie na ręce i całował. Był przeszczęśliwy. Tygodnia nikt nie jest w stanie się doliczyć, a my z mężem nie mieliśmy przerw w pożyciu intymnym, więc i on nie mógł tutaj dociec, że coś poszło nie tak. Może tak miało być? Może dzięki Niko spełniło się nasze największe, wspólne marzenie o posiadaniu dziecka? Pozostanę przy tym, że tak.
Małgorzata, 32 lata
Czytaj także:
- „Wzięłam kredyt na wakacje w Egipcie, żeby trochę pożyć. Zostałam z ratami do spłaty i pamiątkowym nasionkiem w brzuchu”
- „Mój mąż zrujnował wakacje moich marzeń w Prowansji. Wszystko przez jego skarpety do sandałów i stare podkoszulki”
- „Chciałam odegrać się na mężu za zdradę. Nie sądziłam, że konsekwencje wyskoku będę odczuwać do końca życia”

