Reklama

– Maciek, serio znowu zostawiasz kubek w kuchni? – zawołałam, krzyżując ręce na piersi, stojąc w drzwiach salonu. Kubek, który ledwo zmieścił się w zlewie.

– Iga, spokój… To tylko kubek – odpowiedział, patrząc na mnie zza laptopa. – Właściwie to mogłabyś wynieść śmieci, skoro już mówimy o obowiązkach.

– Och, naprawdę? – prychnęłam, czując, jak irytacja narasta. – Bo ja cały tydzień wynoszę, a ty tylko stawiasz kubki.

– No dobrze, no dobrze… – westchnął, uśmiechając się lekko. – Zrobimy tak: dzisiaj ty wyniesiesz śmieci, a ja… hmmm… jutro?

Przewróciłam oczami, ale nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Tak wyglądały nasze codzienne potyczki. Lekka kłótnia o drobnostki, które w rzeczywistości były tylko sposobem, by spędzić razem czas.

SMS jak wyrok

Siedziałam na kanapie, przewracając kolejne zdjęcia w telefonie, gdy nagle Maćka telefon zadzwonił. Spojrzałam mimowolnie i zobaczyłam fragment SMS-a, który wyrwał mnie z codziennego spokoju: „Nie mogę się doczekać jutra… Kocham Cię”. Serce zabiło mi mocniej, a w głowie pojawiło się pytanie: „Kto to jest?”.

– Maciek… – zaczęłam ostrożnie, próbując opanować drżący głos. – Kto wysłał ci tego SMS-a?

Maciek podniósł wzrok znad laptopa, uniósł brwi i uśmiechnął się nieco nerwowo: – Co masz na myśli, kochanie?

– No… tego SMS-a… – wskazałam telefon. – Ten, który właśnie dostałeś.

Zamiast odpowiedzi spojrzał na mnie uważnie, a w jego oczach dostrzegłam coś, czego nie znałam. Unikał kontaktu wzrokowego, przesunął wzrok na ekran komputera i odchrząknął.

– To… to pewnie pomyłka – powiedział w końcu, ale ton brzmiał defensywnie. – Pewnie spam.

Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko. W głowie kłębiły mi się wątpliwości, pytania, gniew i niedowierzanie. „Nie, to nie spam… To nie może być spam” – powtarzałam sobie w myślach.

Usiadłam obok niego, próbując zachować spokój. Serce waliło mi jak oszalałe, a w myślach układałam scenariusze. „Może się mylę… może nie o mnie chodzi… może to przypadek…” Ale każdy kolejny ruch Maćka sprawiał, że wątpliwości rosły.

– Powiedz mi prawdę, Maciek – powiedziałam cicho, ale stanowczo. – Czy jest coś, o czym powinnam wiedzieć?

Milczenie, które zapadło, było ciężkie, pełne napięcia. Wiedziałam już, że odpowiedź, której nie chciałam usłyszeć, czeka gdzieś w cieniu.

Telefon nie kłamał

Nie mogłam spać tej nocy. Myśli kłębiły się w mojej głowie jak szalone – SMS, ton głosu Maćka, jego uniki… Nie dawało mi spokoju. Rano, kiedy Maćka nie było jeszcze w kuchni, sięgnęłam po jego telefon. Ręce mi drżały, serce waliło. Kolejne wiadomości, rozmowy, zdjęcia – wszystko wskazywało na to, czego się bałam: Maciek miał kogoś jeszcze.

– Maciek! – krzyknęłam, gdy tylko wszedł do mieszkania. Ręce trzęsły się z wściekłości. – Co to ma znaczyć?!

– Iga… spokojnie… – próbował złagodzić ton, ale ja nie mogłam słuchać spokojnie. – Co masz na myśli?

– To, co widziałam! – krzyczałam, pokazując mu telefon. – Te wiadomości, zdjęcia… Kto to jest?!

Maciek odwrócił wzrok, ręce mu drżały, próbował unikać mojego spojrzenia. – To… to nie tak, ja… – zaczął, ale głos uciekał mu w chaosie słów.

– Nie tak?! – warknęłam. – To nie są „pomieszane wiadomości”! To jest jasne, Maciek! Kłamałeś! Przez cały czas!

W mojej głowie wrzało: gniew, poczucie zdrady, niedowierzanie. Nie rozumiałam, jak mógł tak oszukać. Próbowałam kontrolować oddech, ale emocje wylewały się ze mnie jak lawa.

– Nie… to nie jest tak, jak myślisz… – próbował jeszcze, ale ja nie chciałam słuchać wymówek.

– Jak mam to nazwać, Maciek?! – krzyczałam. – Czy kiedykolwiek czułeś coś do mnie, czy tylko udawałeś?!

Milczenie, które zapadło, było gęste i ciężkie. Wiedziałam jedno: nie mogę tego zostawić. Zdrada była już pewna.

Chcę prawdy!

Usiadłam naprzeciwko Maćka przy stole, telefon wciąż leżał przede mną jak dowód winy. Serce biło mi tak mocno, że słyszałam własny puls.

– Maciek… – zaczęłam cicho, ale każde słowo było pełne emocji. – Chcę prawdy. Teraz.

Maciek spuścił wzrok, ręce zacisnął w pięści. – Iga… ja… – zawahał się, a cisza w pokoju stawała się nieznośna.

– Żadnych wymówek! – warknęłam. – Widziałam SMS-y, zdjęcia, wszystko! Ile razy? Z kim?

Spojrzał na mnie, a w jego oczach dostrzegłam strach i poczucie winy. – Magda… – wyszeptał w końcu. – Tak, zdradziłem cię… wiele razy.

Poczułam, jakby ktoś uderzył mnie prosto w pierś.

– Jak mogłeś?! – krzyczałam, a łzy same spływały mi po policzkach. – Cały nasz pierwszy rok… udawałeś szczęście, a ja w nas wierzyłam?!

– Wiem… Wiem, że zawiodłem – przyznał cicho, bez próby tłumaczenia. – Nie mam wymówek. Popełniłem ogromny błąd.

W głowie miałam tysiące myśli: czy mogę mu wybaczyć? Czy kiedykolwiek znów będę mogła mu zaufać? Ale jedno było pewne – poczucie zdrady paliło mnie od środka.

– Iga… proszę, spróbuj mnie zrozumieć… – zaczął, ale jego słowa brzmiały puste wobec bólu, który czułam.

Nie mogłam nic odpowiedzieć. Siedziałam tam, drżąca, z sercem rozdartych na kawałki, a on obok – mężczyzna, którego znałam, a którego już nie rozumiałam.

– Nie wiem, czy kiedykolwiek to przeboleję – wyszeptałam w końcu. – Nie wiem…

I to był moment, kiedy prawda przebiła się przez wszystkie pozory: nasze życie, które wydawało się szczęśliwe, nagle stało się kruchym, pełnym zdrady wspomnieniem.

Jak mogłam być tak ślepa?

Siedziałam na kanapie, wpatrując się w telefon, który wciąż trzymał dowody zdrady Maćka. W głowie miałam chaos: gniew, smutek, poczucie osamotnienia. Jak mogłam być tak ślepa? Jak mogłam wierzyć, że wszystko jest dobrze?

– Iga, co się stało? – usłyszałam głos Oli przez telefon. – Brzmisz, jakby ktoś ci coś zrobił.

– Bo właśnie to zrobił… – wyszeptałam, a łzy napłynęły mi do oczu. – Maciek mnie zdradził.

– Co? Jak to? – jej głos był pełen niedowierzania. – Nie… nie wierzę.

– Widziałam wiadomości, zdjęcia… wszystko – moje słowa były ciężkie jak kamienie. – I próbowałam z nim rozmawiać, ale… nie wiem, czy kiedykolwiek to przeboleję.

– Iga… – Olga milczała chwilę. – To straszne, naprawdę. Ale musisz teraz myśleć o sobie. O tym, czego chcesz.

– Wiem… – powiedziałam cicho, wciąż drżąc. – Ale jak mam zdecydować, czy zostać, czy odejść? Nasze życie… wydawało się idealne. A teraz? Wszystko legło w gruzach.

– Nie musisz teraz podejmować decyzji – poradziła. – Najpierw uporządkuj swoje myśli, pozwól sobie na gniew, płacz, wściekłość. Potem zobaczysz, co zrobić.

Siedziałam tak długo, milcząc. Czułam pustkę i chaos, ale też dziwną siłę w sobie. Zdrada Maćka zmieniła moje postrzeganie związku, uczyniła mnie ostrożną, czujną. Nie wiedziałam jeszcze, czy zdecyduję się wybaczyć, czy odejść, ale jedno było pewne – nie mogłam wrócić do wcześniejszego życia, jakby nic się nie stało.

– Dzięki, Olu – wyszeptałam w końcu. – Naprawdę potrzebowałam kogoś, kto mnie wysłucha.

– Zawsze tu jestem – odpowiedziała spokojnie. – Pamiętaj, że jesteś silniejsza, niż ci się wydaje.

I choć serce bolało, poczułam, że muszę się podnieść. To dopiero początek mojej drogi przez zdradę i próby zrozumienia, co dalej.

Wybaczenie nie oznacza zapomnienia

Usiadłam naprzeciwko Maćka w kuchni, tym razem chcąc spojrzeć prawdzie w oczy. Cisza była napięta, przerywana tylko odgłosami filiżanek stawianych na stole.

– Maciek… – zaczęłam powoli. – Chcę zrozumieć, dlaczego to zrobiłeś.

Maciek wziął głęboki oddech. – Iga… nie szukałem pretekstu, po prostu… straciłem kontrolę. Czułem, że czegoś mi brakuje, że… – zawahał się. – Wiesz, jak to głupio brzmi.

– Brzmi jak zdrada – przerwałam, a w moim głosie było wściekłość i żal. – To, co zrobiłeś, zraniło mnie na całe życie.

– Wiem… – powiedział cicho. – I nie oczekuję, że teraz mi wybaczysz. Ale chciałem, żebyś zrozumiała, że to nie znaczy, że cię nie kocham.

Zatrzymałam się na chwilę, próbując powstrzymać łzy. – Ale jak mogę zaufać komuś, kto kłamał, kto spędzał czas z inną kobietą, kiedy ja wierzyłam w nas?

– Chcę naprawić to, jeśli dasz mi szansę – wyszeptał. – Nie mogę cofnąć tego, co się stało, ale mogę być przy tobie, jeśli mnie potrzebujesz.

W mojej głowie szalały sprzeczne emocje. Czułam żal, złość, ale też jakąś dziwną tęsknotę za dawnym bezpieczeństwem.

– Nie wiem, Maciek… – powiedziałam cicho. – Chcę wybaczyć, ale nie wiem, czy kiedykolwiek będę mogła zapomnieć.

– To zrozumiałe – przytaknął. – Nie oczekuję zapomnienia. Tylko że chcę być z tobą, jeśli pozwolisz.

Siedzieliśmy tak, w milczeniu, każdy z nas zraniony, a jednak razem. Wiedziałam, że decyzja o przyszłości nie należy już do emocji jednego dnia. Ale zaczynałam rozumieć, że czasem wybaczenie nie oznacza zapomnienia – to dopiero próba odbudowania wszystkiego, co zostało zniszczone.

Iga, 27 lat

Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.


Czytaj także:

Reklama
Reklama
Reklama