Reklama

Wiecie, czego się w życiu nauczyłam? Że nie ma czegoś takiego jak szczęśliwy związek. W sumie nauczyłam się tego od mojej mamy. Nie byłyśmy bogate. Mama była nauczycielką w szkole podstawowej. Kochała dzieci i była bardzo pogodną osobą. Zawsze miałam dzięki temu dużo koleżanek i fajnie spędzałyśmy czas.

Reklama

Ojciec nas zostawił

Taty w zasadzie nie pamiętam. Pamiętam tylko tyle, że mama dużo przez niego płakała i jak ja szłam do pierwszych klas, to się rozstali. Mama nigdy nie mówiła na niego nic złego, ale też i nie mówiła w sumie nic. Natomiast po tym, jak od nas odszedł, nigdy się nie kontaktował. Nie pamiętam nawet, jak wyglądał – widziałam go w sumie tylko na zdjęciach.

Mama potem spotykała się od czasu do czasu z jakimiś mężczyznami, ale nigdy żaden nie został na dłużej. Często widziałam mamę płaczącą, ale długo nie mówiła, co się dzieje. Dopiero gdy ja byłam już w liceum i któregoś dnia znowu zobaczyłam ją zapłakaną w kuchni, porozmawiała ze mną. Miałam już wtedy prawie osiemnaście lat.

– Mamo, co się stało? – podeszłam do niej i przytuliłam ją.

Ona objęła mnie i wtuliła się w moje włosy i szyję. Jej ciałem targnął szloch, a mnie zakuło serce.

– Mamo… wyszeptałam.

Jej cierpienie czułam całą sobą

Mama otarła łzy i westchnęła dwa razy głęboko. Zrobiła szybko dwie herbaty, usiadła na krześle i poklepała drugie obok siebie.

– Jesteś już duża, więc możemy porozmawiać trochę poważniej.

– Mamo, przecież ja od zawsze widzę, że czasem płaczesz…

– Człowiek nie powinien żyć sam. Czasem to bardzo trudne…

– Nie jesteś sama, masz mnie – powiedziałam wtedy. Mama uśmiechnęła się do mnie, wzięła łyk herbaty i pocałowała mnie w czoło.

– I jesteś moim największym szczęściem, ale kobieta potrzebuje też męskiego ramienia, wsparcia i ciepła. Tak ten świat jest skonstruowany, ale nie mam jakoś szczęścia do płci przeciwnej.

Serce mi pękało. Chciałam, żeby moja mama była szczęśliwa.

– No a ten ostatni? Rafał? Fajny się wydawał…

– Okazuje się, że jest żonaty, a ja nie chcę się pakować w taki związek. Twój tata mnie zdradził. Nie chcę robić tego, co mi zrobiono, innej rodzinie. I tak widzisz, w kółko trafiam… albo alkoholik, albo cham, albo nie lubi kobiet z dziećmi, albo nierób roszczeniowy… nie wiem, może tych fajnych nie ma już samotnych… – westchnęła.

Nie wiedziałam, co mam jej powiedzieć. Nie mogłam w żaden sposób jej pomóc poza tym, że ją przytuliłam. No i tak już zostało. Mama nigdy nie trafiła na mężczyznę, z którym była przez dłuższy czas.

Myślałam, że dobrze trafiłam

Ja sama też już zaczynałam się interesować płcią przeciwną, ale koledzy ze szkoły to jeszcze nie był ten kaliber. To były dzieciaki, które planowały wagary albo wyprawę w góry, a nie związki na dłuższy czas czy zakładanie rodziny. To nie to samo, a jednak szybko się okazało, że i tak mają wiele wspólnych cech.

Zaczęłam się spotykać z chłopakiem pod koniec liceum. Było super. Chodziliśmy do kina, graliśmy w planszówki, jeździliśmy na rowerach, spędzaliśmy czas w różny sposób, który w tym czasie był dostępny, modny i na który pozwalały fundusze naszych rodziców. Któregoś razu Kamil zapytał, czy pojadę z nim i jego rodzicami nad morze. Mamy nie było na to stać, więc odmówiłam, ale on powiedział, że opłaci mój pobyt razem z jego rodzicami.

No i tak się zaczęło. Myślałam, że super trafiłam na bardzo odpowiedzialnego faceta. No i tak się spotykaliśmy przez jakieś dwa lata.

Też nie miałam szczęścia

Pewnego dnia mieliśmy pojechać z ekipą znajomych nad morze. Byliśmy już dorośli, choć oczywiście bardzo młodzi. Nam się jednak wydawało, że jesteśmy niezwykle dojrzali. Tuż przed wyjazdem okazało się, że jego mama kazała mu tak zrobić, żebyśmy nie spali w jednym pokoju, bo to nie wypada.

Jakiś czas później wyszło też, że choć odzież co do zasady on sam sobie wybiera, to bokserki dwudziestoletniemu chłopu dalej kupuje mama. Ona też mu któregoś dnia zabroniła opowiedzieć, że kiedyś odziedziczy mieszkanie po ciotce, bo wtedy będę z nim już tylko z tego powodu. I takich historii zaczynało być coraz więcej – może zawsze było, ale póki nie mieliśmy osiemnastu lat, to mi wisiały, ale odkąd byliśmy dorośli, zaczęło mnie to strasznie wkurzać. A jeszcze bardziej to, że on nie umiał się postawić.

Potem poznałam innego faceta, który okazał się być strasznych flejtuchem. Byłam na studiach. Wynajęliśmy mieszkanie, a on nie sprzątał nic. Mało tego – jak wchodził do domu, to było widać, w którym kierunku od drzwi zmierzał, bo po drodze ”gubił” odzież. Uważał też, że ja po powrocie z pracy i uczelni powinnam zacząć od zrobienia jedzenia dla niego, a nie od np. rozpakowania zakupów, które sama przytargałam. Wytrzymałam pół roku. Następny okazał się alkoholikiem, a kolejny lekkoduchem, który miał wszystko gdzieś. Postanowiłam dać sobie spokój ze związkami, o których można mówić ”stałe” i skupiłam się na karierze.

Nie chciałam związku

To było niewątpliwie coś, na co miałam wpływ, a szło mi świetnie. Skończyłam ekonomię i postanowiłam otworzyć sklep z kosmetykami. Z moich obserwacji koleżanek na studiach i nie tylko wynikało, że to kierunek jak najbardziej trafiony. Chciałam też, by była tam na stałe obecna kosmetyczka, która doradzi, jak również makijażystka, która pomoże dobrać odpowiednie kosmetyki. To także był strzał w dziesiątkę. Szybko zaczęłam zarabiać. Otworzyłam drugi i tak jakoś poszło, że powstała sieciówka. Od tego czasu w ogóle w facetach mogłam przebierać, jak chciałam.

Co byś chciała na śniadanie, skarbie? – zapytał taki jeden, którego imienia nawet nie pamiętam, a wyjątkowo ściągnęłam go do domu.

Nie wiem, jaka pomroczność jasna mną kierowała. Zawsze spotykałam się w hotelach. Nie chciałam, żeby mnie potem nachodzili. Teraz się przestraszyłam, że ten będzie urządzał wędrówki.

– Nie wiem jeszcze, zdecyduję rano – odpowiedziałam.

– Jeśli powiesz teraz, to jeszcze będzie szansa dokupić składniki i rano zrobię – powiedział, całując mnie w czoło.

Spotkaliśmy się w sumie drugi raz – też nie wiem, po co. Zwykle ograniczałam się do jednorazowych wizyt.

– Skąd pomysł, że zostaniesz tu na śniadanie? – powiedziałam i zobaczyłam, że go to ubodło.

Od dawna mnie takie zbolałe miny nie ruszały.

– Myślałem, że coś zaczyna nas łączyć… – powiedział nieśmiało.

– No właśnie z myśleniem chyba nie jest za dobrze, skoro doszedłeś do takich wniosków – powiedziałam i wstałam z łóżka, a on zaczął się ubierać i już nic nie mówił.

Jestem samotna

I powiem wam, że do dzisiaj jestem sama. Czy żałuję? Nie, ale rozumiem już, czemu moja mama płakała wieczorami. Rzeczywiście brakuje męskiego ramienia, do którego można się przytulić, pogadać, mieć obok drugą duszę.

Biznes, który prowadziłam, też nie był łatwy. Jak wszędzie, tak i tu, było mnóstwo mężczyzn, którzy na różne sposoby próbowali wykorzystać panienkę. Dzięki temu jednak, że mnie to nie ruszało, moja sieć sklepów rosła, ja byłam coraz bardziej bogata, a oni odchodzili jak niepyszni. Wszystko ma jednak swoją cenę. Tą jest samotność.

Olga, 43 lata

Czytaj także: „Mąż nie przestał być maminsynkiem nawet podczas rozwodu. Gdy zapadł wyrok, leciał wypłakać się w jej spódnicę”
„Siostra zjawiła się na odczytanie testamentu, bo liczyła na kasę. Gdy usłyszałam, co dostanie, parsknęłam śmiechem”
„Syn myśli, że jako wdowa potrzebuję opieki. Nie rozumie, że wreszcie moje życie jest słodkie jak lukrowane pączki”

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama