Reklama

Moje życie z zewnątrz wyglądało na spełnione marzenie – dom, mąż i stabilna praca. Ale w środku coś nie dawało mi spokoju. Byłam kobietą, która codziennie budziła się u boku męża, Wojtka, a mimo to czułam się niesamowicie samotna. Nasze małżeństwo, choć na pierwszy rzut oka wydawało się idealne, traciło blask z każdym dniem. Wojtek był zapracowanym człowiekiem, często nieobecnym nawet wtedy, gdy fizycznie znajdował się obok mnie.

Reklama

Ostatnia majówka odmieniła wszystko. Przypadkowe spotkanie z Tomkiem, przyjacielem Wojtka, przyniosło chwilę zapomnienia. To był moment słabości, którego konsekwencje nieświadomie niosłam w sobie.

Próbowałam coś naprawić

Siedziałam przy kuchennym stole, próbując skoncentrować się na czymkolwiek, co oderwałoby mnie od ponurych myśli. Wojtek jak zwykle wrócił późno z pracy, zmęczony, z ledwie zauważalnym uśmiechem na twarzy. Podszedł do mnie, dał mi szybki pocałunek w policzek i rzucił na stół plik papierów.

– Przepraszam, kochanie. Spotkania się przedłużyły – powiedział, siadając naprzeciw mnie.

Westchnęłam, czując, jak napięcie we mnie rośnie. Postanowiłam spróbować raz jeszcze.

– Wojtek, masz dla mnie chwilę? – zaczęłam ostrożnie.

Spojrzał na mnie z lekkim zdziwieniem, jakby właśnie teraz zdał sobie sprawę, że jestem tuż obok.

– Oczywiście. Co się stało? – zapytał, a ja w jego głosie wyczułam nutę zaniepokojenia.

Chodzi o nas. O to, jak się czuję – powiedziałam, starając się nie zdradzić drżenia w głosie.

Wojtek westchnął ciężko, jakby ta rozmowa była dla niego tylko kolejnym obowiązkiem do odhaczenia.

– Krystyna, wiesz, jak bardzo jestem teraz zajęty i zmęczony. Możemy o tym porozmawiać później? – zapytał, podnosząc wzrok na zegar.

Czułam, jak wzbiera we mnie frustracja.

– Właśnie o to chodzi, Wojtek! Zawsze jest jakieś „później”. A ja potrzebuję cię teraz – powiedziałam z żalem.

Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu, oboje zamknięci w swoich myślach. W tym momencie przypomniała mi się majówka z Tomkiem – chwila, kiedy poczułam się naprawdę zauważona. To wspomnienie teraz paliło mnie od środka, przypominając o winie i zdradzie, które skrywałam głęboko w sercu.

Bałam się wyjawić prawdę

Spotkałam się z moją przyjaciółką, Martą w małej kawiarni, którą obie uwielbiałyśmy. Była jedną z niewielu osób, przed którymi mogłam być naprawdę szczera. Wiedziałam, że nie mogę zdradzić jej całej prawdy, ale musiałam z kimś porozmawiać.

Coś się dzieje, Krysia? – zapytała, przysuwając do mnie filiżankę gorącej kawy.

Zawahałam się na chwilę, próbując znaleźć właściwe słowa.

– Czasami czuję, że wszystko mi się wymyka z rąk, wiesz? – zaczęłam nieśmiało. – Wojtek jest zawsze zajęty, a ja czuję się... zagubiona.

Marta spojrzała na mnie uważnie, jakby chciała odczytać wszystkie niewypowiedziane słowa.

– A jak tam wasze plany na przyszłość? Może czas na dziecko? – zapytała, próbując dodać mi otuchy.

Te słowa były jak ukłucie w moim sercu. Przełknęłam ślinę, starając się zachować spokój.

– Wiesz, jest... jest pewna sprawa – odpowiedziałam wymijająco.

Marta, jak zawsze, miała dar do wyczuwania emocji, ale nie naciskała dalej. Rozmawiałyśmy o tym, jak różne były nasze drogi, jak czasem wszystko wydaje się iść w nieoczekiwanym kierunku. Wiedziałam jednak, że w głębi serca Marta czuje, że coś jest na rzeczy. Ale pewnie nawet nie podejrzewa, co dokładnie.

Po spotkaniu wracałam do domu z poczuciem winy, które rosło w siłę. Wiedziałam, że nie mogę tego dłużej zignorować, ale co mogłam zrobić? Czułam się jak na rozdrożu, zmuszona podjąć decyzję, której konsekwencje mogły odmienić życie nas wszystkich.

Kluczył wokół tematu

Był ciepły majowy wieczór, gdy przypadkiem usłyszałam rozmowę, której nie powinnam była słyszeć. Wojtek i Tomek siedzieli na tarasie, myśląc, że jestem zajęta w domu. Uchyliłam drzwi balkonowe, chcąc zaczerpnąć świeżego powietrza, gdy ich głosy dotarły do moich uszu.

– Wiesz, co do ostatniej majówki… – zaczął Tomek, a ja poczułam, jak moje serce zamarło.

– Tak, co z nią? – odpowiedział Wojtek, nieświadomy napięcia w głosie przyjaciela.

Tomek zawahał się, po czym kontynuował z lekkim niepokojem w głosie:

– Czasem się zastanawiam, czy przypadkiem wtedy coś się nie zmieniło. Między wami z Krystyną... Wiesz, o czym mówię?

Stałam za zasłoną, sparaliżowana strachem. Chciałam krzyknąć, chciałam wyjść i wyjaśnić wszystko, ale nie mogłam się ruszyć. Czułam, jak moje ciało zdrętwiało z przerażenia, a serce biło w szaleńczym tempie. Czy on zaraz mu powie?

Wojtek milczał przez chwilę, a potem zaśmiał się nerwowo:

– Tomek, co ty gadasz? Krysia i ja mamy się dobrze, przestań snuć teorie.

Choć jego słowa miały być uspokajające, wyczułam w nich nutę niepewności. Czekałam w napięciu na odpowiedź Tomka.

– Tak, pewnie masz rację – zgodził się Tomek, choć w jego głosie pozostała wątpliwość.

Słysząc te słowa, zrozumiałam, że czas na decyzję się skończył. Nie mogłam dłużej udawać, że nic się nie stało. Musiałam stawić czoła konsekwencjom swoich czynów, a przede wszystkim skonfrontować się z własnym strachem i poczuciem winy.

Bałam się, że prawda wyjdzie na jaw

Następnego dnia umówiłam się na spotkanie z Tomkiem. Byłam zdenerwowana, a moje myśli krążyły wokół tego, co miało się wydarzyć. Spotkaliśmy się w parku, gdzie wszystko się zaczęło. Czułam, jakby to miejsce przyciągało wspomnienia, które próbowałam zepchnąć na dalszy plan.

– Krysia, cieszę się, że się zgodziłaś spotkać – zaczął Tomek, siadając obok mnie na ławce. Jego twarz wyrażała mieszaninę zmartwienia i ulgi.

– Słuchaj, Tomek. Wczoraj słyszałam waszą rozmowę z Wojtkiem… – powiedziałam, starając się utrzymać głos na równym poziomie.

Przyjaciel zamilkł, spuścił wzrok, jakby ważył swoje słowa.

– Przepraszam. Nie chciałem, żeby to tak się potoczyło. Nie wiedziałem, co robić, od tamtej majówki wszystko się skomplikowało – odpowiedział z żalem.

Czułam, jak złość miesza się z poczuciem winy. Wzięłam głęboki oddech.

– Musisz mi powiedzieć, jakie są twoje intencje. Co chcesz zrobić z tą wiedzą? – zapytałam bez ogródek.

Spojrzał na mnie zdezorientowany, jakby sam nie znał odpowiedzi.

– Nie wiem. Nie chciałem niczego zniszczyć, ani twojego małżeństwa, ani naszej przyjaźni. To był błąd. Po prostu... nie wiem, co robić – przyznał, szczerze zaskoczony.

Nasza rozmowa utknęła w martwym punkcie, pełna niewypowiedzianych słów i emocji. Czułam, że emocje we mnie wrą, ale zaczynałam też dostrzegać swoją odpowiedzialność w tej sytuacji. Wiedziałam, że nie mogę dalej uciekać przed konsekwencjami.

Sama mu powiedziałam

Kiedy wróciłam do domu, Wojtek czekał na mnie z romantyczną kolacją. Świece na stole, ulubione wino, a w tle nasza piosenka. Poczułam ścisk w żołądku. Nie mogłam dłużej udawać.

– Krysia, chciałem cię przeprosić – zaczął Wojtek, podchodząc bliżej. – Wiem, że ostatnio nie byłem najlepszym mężem. Chcę to naprawić.

Patrzyłam na niego, czując, jak łzy napływają mi do oczu. Wiedziałam, że muszę to powiedzieć.

– Wojtek, jest coś, czego jeszcze nie wiesz – zaczęłam, a on odsunął się, patrząc na mnie z zaskoczeniem.

– Co się stało? – zapytał, jego głos wypełniło napięcie.

– Nie byłam szczera. Na ostatniej majówce miałam chwilę słabości... z Tomkiem – wyznałam, czując, jak ziemia usuwa mi się spod nóg.

Wojtek zamilkł, jego twarz przybrała odcień bieli.

– Co ty mówisz? – wyszeptał, a w jego głosie pojawiła się mieszanina niedowierzania i bólu.

– Przepraszam, nie chciałam, żeby tak się stało. To był jednorazowy błąd... – próbowałam się tłumaczyć, ale moje słowa ginęły w powietrzu.

Wojtek odwrócił się, podszedł do okna i przez chwilę patrzył na ciemniejący horyzont.

Chcę rozwodu – powiedział w końcu, jego głos był zimny jak lód.

Zrozumiałam, że nasza historia właśnie się kończy. Łzy płynęły po mojej twarzy, a serce bolało z każdą sekundą coraz bardziej. Wojtek wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samą z konsekwencjami moich działań. A to wciąż nie było wszystko, co miałam mu do powiedzenia.

Na dodatek byłam w ciąży

Siedziałam na kanapie, otoczona ciszą, która wydawała się krzyczeć. Mój świat legł w gruzach, a ja zostałam sama z własnymi myślami i poczuciem winy. Wojtek wyprowadził się tego samego wieczoru, zostawiając pustkę, którą kiedyś wypełniała jego obecność.

Nie wiedziałam, jak mam teraz odbudować swoje życie. Myśl o ciąży przyprawiała mnie o zawroty głowy. Czy będę w stanie wychować dziecko sama? Czy powinnam związać się z Tomkiem? Czy kiedykolwiek będę mogła sobie wybaczyć? Te pytania krążyły w mojej głowie jak nieustanny szum.

Zastanawiałam się, czy jeszcze kiedyś będę mogła spojrzeć w lustro i dostrzec coś więcej niż swoje błędy. Czy to dziecko, owoc chwili słabości, mogło stać się dla mnie nowym początkiem, czy zawsze będzie przypominało mi o najgorszym momencie mojego życia?

Próbowałam odnaleźć w sobie siłę, aby stanąć na nogi, ale każde wspomnienie, każde miejsce, przypominało mi o tym, co straciłam. Czy Wojtek kiedyś zrozumie, dlaczego to się stało? Czy kiedykolwiek przebaczy mi za to, co się wydarzyło?

Spojrzałam przez okno, na miasto, które zdawało się nie zauważać mojego bólu. Zrozumiałam, że czeka mnie długa droga, pełna refleksji i poszukiwań odpowiedzi. Nie wiedziałam, co przyniesie przyszłość, ale jedno było pewne – musiałam stawić czoła swoim lękom i znaleźć sposób na życie po zdradzie.

Krystyna, 34 lata


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama