Reklama

Pamiętam, że kiedy byłam dzieckiem, zawsze kazałam sobie powtarzać, że Karolina to moja siostra, a nie wróg. Mama tak mówiła:

– Natalia, bądź mądrzejsza. Karolina jest młodsza, nie rozumie jeszcze wszystkiego.

Tylko że to ja byłam młodsza. Dwa lata. Ale to Karolina zawsze była oczkiem w głowie mamy. Piękniejsza, grzeczniejsza, bardziej „do ludzi”. A ja… Ja się po prostu starałam nie przeszkadzać.

Z czasem przywykłam do tego, że jestem tą drugą. Tą cichą. Tą, której nikt nie zauważa, dopóki nie zrobi czegoś bardzo dobrze albo bardzo źle. I chyba dlatego zawsze tak bardzo dbałam o lojalność. Żeby być chociaż dobrą córką. Albo dobrą siostrą. I właśnie dlatego tak boli mnie to, co się wydarzyło. Bo od tych, których kochasz najmocniej, dostajesz czasem najgłębsze rany.

Bartek... Bartek był jednym z niewielu, którzy mnie dostrzegli. Poznaliśmy się na pierwszym roku studiów. On – wieczny chłopak w dresie, z zawadiackim uśmiechem, który potrafił rozśmieszyć do łez. Ja – zakompleksiona dziewczyna z małego miasta. Miałam wrażenie, że świat staje się mniej groźny, kiedy był obok. Przez sześć lat byliśmy razem. Myślałam, że z nim zbuduję wszystko. Rodzinę. Dom. Spokój.

Ale ostatnio... coś się zmieniło.

– Myślisz, że on cię zdradza? – spytała mnie Magda, moja przyjaciółka jeszcze z liceum, kiedy umówiłyśmy się na kawę.

– Nie wiem… – wzruszyłam ramionami. – Ostatnio wraca późno, zasłania się robotą. Ale nawet nie zapyta, co u mnie. A kiedy się do niego przytulam, czuje się, jakbym tuliła kogoś obcego.

Magda pokiwała głową, wpatrując się w moją filiżankę.

– A może to nie tylko stres w pracy, Natka? Może... coś się dzieje poza pracą.

Zamrugałam, żeby powstrzymać łzy. Nie chciałam tego słyszeć. Ale w głębi duszy – już wtedy coś przeczuwałam.

Z mojego konta wyparowało 30 tys. złotych

– Co to ma być? – wyjąkałam, wpatrując się w ekran bankowości mobilnej. Przetarłam oczy, jakby to mogło cokolwiek zmienić. Ale liczby nie kłamały – z konta zniknęło trzydzieści tysięcy złotych. Moje oszczędności. Każda złotówka z pensji, każda premia, każdy „niepotrzebny” wydatek, którego sobie odmawiałam.

Po kilku minutach paniki i telefonie do banku wiedziałam już wszystko: wypłata z konta przez aplikację, do której hasło było zmienione tydzień wcześniej. Przypomniałam sobie wtedy jedną sytuację – jak kilka miesięcy temu Karolina „na chwilkę” korzystała z mojego telefonu, bo jej się rozładował. Wtedy wydawało mi się to normalne. Teraz – jak cios w serce.

Pojechałam do niej od razu. Nie mogłam czekać.

– O co ci chodzi? – Karolina podniosła brwi, udając niewiniątko, kiedy tylko wparowałam do jej mieszkania.

– Powiedz mi, że to nie ty. Powiedz, że to jakiś błąd, cokolwiek. Ale jeśli to naprawdę ty... – głos mi zadrżał.

– Nie wiem, o czym ty bredzisz – wyprostowała się i spojrzała na mnie chłodno.

I w tamtym momencie zrozumiałam, że właśnie straciłam nie tylko oszczędności, ale i siostrę.

Powiadomienie z Messengera

Nie potrafiłam się pozbierać po tej rozmowie z Karoliną. Wróciłam do mieszkania, trzasnęłam drzwiami i osunęłam się na podłogę w przedpokoju. Płakałam. Nie dlatego, że straciłam pieniądze. Tylko dlatego, że straciłam zaufanie. Resztki złudzeń. Chciałam, żeby Bartek był przy mnie. Żeby po prostu mnie przytulił i powiedział, że wszystko będzie dobrze. Ale nie było go. Miał być. Miał wrócić z pracy o osiemnastej. Była dwudziesta. Wysłałam mu wiadomość. Nie odpisał. Chciałam z nim o tym porozmawiać, zapytać, co mogę zrobić, jak odzyskać kasę.

Kiedy w końcu się pojawił, pachniał perfumami, których nie miał. Miał rozczochrane włosy i zerkał na mnie jakby z niepokojem, jakbym ja mogła go o coś oskarżyć. Ale nie musiałam. Jego telefon sam się zdradził. Właśnie odkładał go na półkę, gdy ekran się zaświecił. Powiadomienie z Messengera. Imię: Karolina. Treść: „Zadzwoń, kiedy będziesz sam”.

Poczułam, jak żołądek mi się skręca.

– Bartek… co takiego łączy cię z moją siostrą?

Spojrzał na mnie zaskoczony, ale tylko przez ułamek sekundy.

– To nie jest to, co myślisz… – powiedział cicho.

– A co myślę? Że piszesz z moją siostrą za moimi plecami? Że się kontaktujecie, chociaż nie powinnam o tym wiedzieć?

– To nie tak… – zaczął, ale nie dokończył. Wziął klucze i wyszedł. Zostawił mnie bez słowa.

Wpatrywałam się w zamknięte drzwi i miałam tylko jedno wrażenie: coś się kończy. I nie wiem, czy mam siłę sprawdzić, co dokładnie.

W moim domu?!

Rano wstałam, otumaniona. Nie wiedziałam, co się dzieje. Zadzwoniłam do pracy, że dziś muszę wziąć pilne wolne. Chciałam pójść do banku i na policję, przecież nie mogłam tego tak zostawić. Byłam cała roztrzęsiona, a na dodatek Bartek zamiast mnie wesprzeć, wrócił do domu w środku nocy i spał na kanapie.

Oczywiście niczego nie załatwiłam. Byłam załamana, nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. JEszcze wtedy nie wiedziałam, że najgorsze dopiero przede mną. Wróciłam do domu. Odwiesiłam kurtkę i wtedy ich usłyszałam. Zamarłam. Karolina siedziała na mojej kanapie. Mojej. A obok niej – Bartek. Oboje z winem w dłoniach. Oboje z twarzami tak blisko, że wystarczyłby jeden ruch…

– Myślisz, że kiedyś nam wybaczy? – zapytała cicho Karolina.

– Nie wiem… ale kocham cię – odpowiedział Bartek.

Nie wiem, co się we mnie wtedy stało. Jakby coś pękło. Wdarłam się do salonu jak burza.

– Naprawdę?! W MOIM domu? Na MOJEJ kanapie?! – wrzeszczałam, a ręce mi się trzęsły.

Karolina zerwała się jak oparzona.

– Natalia… myślałam, że cię nie będzie…

– Że mnie nie będzie?! Ty mi ukradłaś pieniądze, a teraz mojego faceta?! Tylko czekać, aż jeszcze psa mi też zabierzesz!

Bartek milczał. Karolina zaczęła coś bełkotać, ale ja już nie słuchałam. Czułam, jak puchnie mi gardło, jak oczy pieką od łez, jak moje serce rozpada się na milion kawałków. I to oni – ONI – stali pośrodku tego bałaganu, który stworzyli razem. Karolina próbowała do mnie podejść, ale odsunęłam ją z obrzydzeniem.

– Nie. Nie masz prawa.

– Natalia, ja nie planowałam tego… Bartek… to się samo stało…

Parsknęłam śmiechem.

– Serio? Ukradłaś mi pieniądze, potem faceta, a teraz będziesz się tłumaczyć, że „to się samo stało”? Zawsze uważałaś, że wszystko ci się należy.

– Po prostu przestałam udawać. Bartek mnie kocha – powiedziała twardo, unosząc podbródek.

Poczułam, jak ogarnia mnie dreszcz.

– To żyjcie razem. W kłamstwie, które sobie stworzyliście. Ale pamiętaj jedno – ja już nie jestem tą siostrą, która znosiła wszystko w milczeniu.

Wstałam. Zanim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, byłam już przy drzwiach. W uszach brzmiały mi jeszcze jej słowa, że „Bartek ją kocha”. A ja myślałam o tym, jak łatwo ludzie rozmienili moje zaufanie na drobne.

Chciałam wierzyć, że oni mnie obronią

Z rodzicami spotkałam się w niedzielę. Mama zrobiła rosół, jak zawsze. Ja kupiłam ciasto. Jeszcze udawałam. Jeszcze chciałam wierzyć, że oni mnie obronią. Że powiedzą: „To straszne, co zrobiła Karolina. Jesteśmy z tobą”.

Ale nie powiedzieli.

– My nie chcemy się mieszać – rzucił ojciec, odkładając łyżkę.

– Mieszać?! – spojrzałam na nich, jakby powiedzieli coś po chińsku. – Wasza starsza córka okradła młodszą. Weszła w związek z moim chłopakiem! I wy nie chcecie się mieszać?!

Mama patrzyła gdzieś w stół, jakby ten rosół był bardziej interesujący niż moja rozpacz.

– Natalia, życie jest skomplikowane. Może… może ty i Bartek już nie byliście szczęśliwi? – powiedziała cicho.

– Co?! – aż się zaśmiałam. – To jest wasza wersja? Że to ja byłam nieszczęśliwa, więc zasłużyłam?

– Nie to mieliśmy na myśli… Po prostu… nie chcemy wojny w rodzinie – dodał ojciec.

Wstałam od stołu. Ręce mi się trzęsły.

– Wojna w rodzinie już jest. Tylko wy udajecie, że jej nie ma. Ale dobrze. Wiecie co? Nie musicie wybierać strony. Ja wybiorę za was. Od dzisiaj – jestem po drugiej stronie barykady.

Zostawiłam ich przy tym ich cholernym rosole. I zamknęłam za sobą drzwi z takim hukiem, że aż się zatrzęsły ściany.

Natalia, 30 lat

Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.


Czytaj także:


Reklama
Reklama
Reklama