„Wzięłam ślub z mężczyzną, który kochał moją siostrę. Przed ołtarzem dotarło do mnie, że to się nigdy nie zmieni”
„W dniu ślubu wszystko przebiegało zgodnie z planem. Dorota miała się spóźnić – jej samolot miał opóźnienie, ale obiecywała, że dotrze. Weszła do kościoła w środku ceremonii. Składaliśmy sobie wtedy przysięgę. Myślałam, że nie może zdarzyć się nic, co sprawi, że moje szczęście wyparuje”.

- Listy do redakcji
Łudziłam się, że uda mi się rozkochać w sobie Sebastiana. Miałam nadzieję, że zrozumie, że to właśnie ja jestem kobietą jego marzeń, a nie Dorota. W konsekwencji zniszczyłam sobie życie, zafundowałam bolesne rozczarowanie i wpakowałam się w paskudne bagno.
Sebastian latami uganiał się za Dorotą
Sebastiana znałyśmy z siostrą od lat. Był synem przyjaciół naszych rodziców. Można powiedzieć, że niemalże wspólnie się wychowaliśmy: jeździliśmy wspólnie na wakacje, spotykaliśmy się w okolicy świąt, co roku bywaliśmy na swoich urodzinach. W dzieciństwie we trójkę budowaliśmy forty, graliśmy w planszówki i huśtaliśmy się na drabinkach. W którymś momencie zaczęliśmy jednak dorastać i nasze relacje nieco się zmieniły. A dokładniej jedna: Sebastiana i Doroty, czyli mojej starszej siostry.
Było widać, że Sebek jest w niej kompletnie zadurzony. Przynosił jej kwiatki, rumienił się, kiedy mówiła mu coś miłego i stale starał się ją wyciągnąć do kina albo na obiad. Byli równolatkami i kiedy to wszystko się zaczęło, mieli po szesnaście lat, a ja czternaście. Dla niego byłam cały czas smarkulą, nie widział we mnie dziewczyny, którą można by się zainteresować. A ja? Przeciwnie. Sebastian podobał mi się od czasów dzieciństwa. Skomplikowana historia, prawda?
– Dorota, czemu nie spotkasz się z Sebkiem w tym kinie czy gdzieś? Przecież to super chłopak – zapytałam ją kiedyś.
– Oj Aśka, on mi się zupełnie nie podoba. Mam go oszukiwać? W końcu załapie – wzruszyła ramionami.
– Jesteś bez serca! On tak za tobą biega, a ty... – obruszyłam się.
– Nie można wymusić na kimś uczucia. Kiedyś może to zrozumiesz – powiedziała mi.
Nie miałam pojęcia, że wypowiada właśnie prorocze słowa... Ale po kolei.
Cały czas byłam blisko niego
Sebek cierpiał, było widać, że Dorota jest dziewczyną jego marzeń. Wykorzystałam więc okazję i stałam się jego powierniczką.
– Co ona widzi w tych głupolach z jej klasy? Przecież żadnemu z nich naprawdę na niej nie zależy. Zabawią się i potem ją zostawią. Ja nigdy bym tak nie zrobił... – żalił mi się.
Wiedziałam, że to pokręcone, że naszym głównym wspólnym tematem jest moja siostra i jego nieodwzajemnione uczucie do niej, ale cieszyłam się, że stwarza nam to możliwość wspólnego spędzania czasu. Po cichu marzyłam, że Sebastian w ten sposób zrozumie, że to ja mam „cały komplet”: jestem dobrym ramieniem do wypłakania, przyjaciółką, a może wkrótce i zauważy we mnie kandydatkę na dziewczynę. Ale tak się nie działo.
Sebek wzdychał do Doroty przez następne trzy lata. W którymś momencie nawet ja miałam już tego dosyć.
– Daj spokój, teraz to już się nad sobą użalasz! Umów się z końcu z kimś innym, a nie ciągle lamentujesz za tą Donią – powiedziałam mu raz, rozjuszona.
Byłam nie tylko zmęczona jego wiecznym płaczem za moją siostrą, ale i zniecierpliwiona. Jak bardzo nie próbowałabym się do niego zbliżyć, on dalej widział we mnie tylko koleżankę. „Może jak znajdzie sobie kogoś innego, to w końcu mi przejdzie i sama będę mogła ruszyć dalej. A tak, kiedy cały czas jest pozornie dostępny, to robię sobie nadzieję...”, myślałam.
Nagle sytuacja się zmieniła
Sebek wziął sobie do serca moje słowa i szybko zaczął się spotykać z inną dziewczyną. I to jaką! Klaudia była jedną z najładniejszych uczennic w jego szkole. Jako że wszyscy mieszkaliśmy na jednym osiedlu, raczej się znaliśmy. Klaudia chodziła ze mną i Dorotą do podstawówki, dlatego nie była dla nas zagadką.
– No, no, brawo! – pochwaliłam go, choć w środku kłuła mnie zazdrość. – Jak już się za coś zabierasz, to porządnie.
– Dziękuję. Faktycznie, dobrze mi to zrobiło – odpowiedział.
Z Klaudią spotykał się przez kilka miesięcy. A wtedy... stało się coś, czego się nie spodziewałam.
– Myślisz, że Sebek i Klaudia to tak na poważnie? – zapytała mnie któregoś razu Dorota.
– Nie wiem. A co? – zapytałam podejrzliwie.
– Bo wiesz, tak sobie pomyślałam... Że on w sumie jest całkiem ciekawy. Trochę ostatnio zmężniał, wydoroślał... Może nadal byłby mną zainteresowany...
Byłam zazdrosna
Poczułam się, jakby ktoś mnie kopnął w brzuch. Akceptowałam fakt, że Sebastian był zakochany w mojej siostrze tylko dlatego, że wiedziałam, że do ich związku nigdy nie dojdzie – ale gdy stał się potencjalnie możliwy, poczułam jak zalewa mnie fala frustracji i wściekłości.
– Zdecyduj się! Najpierw nie, a teraz tak! Obydwoje jesteście siebie warci, ofermy! Żadne z was nie wie, czego chce! – wybuchłam.
– Aśka, o co ci chodzi? Co się ugryzło? – szczerze zdziwiła się Dorota.
– Nieważne, muszę iść – rzuciłam tylko oschle, po czym wyszłam z domu.
Wróciłam późno, dopiero gdy siostra już zasnęła. Nie chciałam dłużej rozmawiać z nią na ten temat. Miałam tylko nadzieję, że Sebastian nie będzie już zainteresowany jej zalotami, albo że Dorota nie zdobędzie się na to, żeby wyznać mu swoje uczucia. Niestety, los ewidentnie nie stał po mojej stronie w tej sytuacji. Dwa miesiące później Sebastian i Dorota zostali parą. Gdy tylko dowiedział się, że Dorota jest nim chociaż odrobinę zainteresowana, rzucił Klaudię w diabły.
Nie mogłam na to patrzeć
Chciałam mu zademonstrować swoje niezadowolenie: przestałam się do niego odzywać, przestałam proponować spotkania, odpisywać na jego wiadomości, ale on prawie że tego nie zauważał. Był tak zaaferowany Dorotą, że nie widział poza nią świata.
Ich relacja trwała dwa lata. Wyłam w poduszkę, kiedy publikowali razem rozcałowane zdjęcia z wakacji albo naszego ogrodu. Naprawdę cierpiałam. Mam wrażenie, że tylko mama zorientowała się wtedy o co chodzi, bo robiłam wszystko, żeby Dorota nie odczuła mojej zazdrości.
– Czasem życie nie jest dla nas sprawiedliwe, ale wszystko dzieje się po coś, kochanie. Pozwól sobie na cierpienie, ale nie rozgość się w nim za bardzo. W końcu rusz do przodu, bo masz całe życie przed sobą – powiedziała mi któregoś dnia mama, kiedy zastała mnie płaczącą w poduszkę.
Bardzo chciałam jej wierzyć. Chciałam myśleć, że naprawdę mam przed sobą całe życie. I kiedy już zaczęłam dochodzić do tego wniosku, Dorota i Sebastian zerwali.
Wykorzystałam okazję
Rozstanie, jak sam związek, było dramatyczne, pełne emocji i burzliwe.
– On był zbyt kontrolujący! Nie byłam w stanie rozwinąć skrzydeł. Wiedziałam, że będzie chciał zawsze trzymać mnie przy sobie, że widzi jak za niego wychodzę i rodzę mu dzieci. A ja chcę od życia czegoś więcej! Chcę się rozwijać, chcę podróżować. Z nim nie mogłabym tego zrobić – wyznała mi Dorota.
– Rozumiem. W takim razie podjęłaś dobrą decyzję – skwitowałam, po czym ją przytuliłam, ale w głębi duszy skakałam z radości.
„Ja chcę za niego wyjść, ja chcę mu rodzić dzieci, nie muszę się rozwijać, wystarczy mi tylko on!”, myślałam z nadzieją.
Dorota, jak pomyślała, tak zrobiła. Już dwa miesiące później wyjechała na staż do Niemiec. A Sebastian? Był w czarnej rozpaczy, z której postanowiłam go wyciągnąć. Przez kilka miesięcy znowu stałam się jego przyjaciółką i powierniczką. A potem zebrałam się na odwagę i wyznałam mu to, co chciałam od zawsze.
– Nie wiem, czy to zauważyłeś, ale mogę ci dać wszystko, czego Dorota nie chciała. Kocham cię. Mogę ci obiecać, że nigdy cię nie zostawię, nigdy nie postawię swojego eg0 wyżej od ciebie, nigdy cię nie zranię. Gdybyś tylko chciał... – zaczęłam, wyrzucając z siebie słowa jak karabin maszynowy.
Sebastian nie odpowiedział. Po prostu mnie pocałował. Myślałam, że oszaleję ze szczęścia.
Na wszystko się zgadzał
Zaczęliśmy się ze sobą spotykać. Bałam się powiedzieć Dorocie, ale, gdy w końcu to zrobiłam, okazało się, że jest niezwykle wyrozumiała.
– Myślę, że będziesz do niego pasować lepiej niż ja – skwitowała. – Życzę wam powodzenia.
– Dziękuję! – odparłam rzucając jej się na szyję.
– Widzę, że jesteś z nim bardzo szczęśliwa. Widzisz, ja nie byłam. Dlatego myślę, że może wam się udać.
Jej słowa wzięłam za dobry omen – ale nie zamierzałam tracić czasu. Czułam się trochę, jakbym cały czas walczyła, ścigała się z czasem, musiała „dobić targu” – najlepiej jak najszybciej. Już po roku zaproponowałam małżeństwo, a Sebastian się zgodził. Taki właśnie był: regularnie się ze mną zgadzał. Był uległy, troskliwy i kochany. Czasem miałam wrażenie, że nie ma w nim tej samej pasji i żarliwości, którą żywił do mojej siostry, ale zagłuszałam w sobie te myśli.
Kułam żelazo, póki było gorące
Szybko zorganizowaliśmy ślub. Byłam tak podekscytowana i zaaferowana, że nawet nie pomyślałam o tym, że ten dzień będzie pierwszym, kiedy Sebastian i Dorota znowu się zobaczą.
„Już jestem tak blisko! Zaraz spełnią się wszystkie moje marzenia”, myślałam.
W dniu ślubu wszystko przebiegało zgodnie z planem. Dorota miała się spóźnić – jej samolot miał opóźnienie, ale obiecywała, że dotrze. Weszła do kościoła w środku ceremonii. Składaliśmy sobie wtedy przysięgę. Myślałam, że nie może zdarzyć się nic, co sprawi, że moje szczęście wyparuje – byłam niemalże pijana z miłości. Ale wtedy... Sebastian wypowiadał słowa przysięgi, gdy moja siostra weszła do kościoła i dyskretnie weszła do drugiej ławki.
Widziałam, jak jego wzrok tęsknie zatrzymał się na Dorocie. Widziałam, że zapomniał słów, które jeszcze przed sekundą miał wyuczone na pamięć. Zawahał się.
– Ja, Sebastian... – powtórzył ksiądz z lekkim naciskiem.
Sebastian nadal wpatrywał się w Dorotę. Widziałam, jak jego oczy stają się rozbiegane, jakby wpadł w panikę. Po czole zaczęły mu ściekać krople potu.
– Sebek? – pogoniłam go z napięciem w głosie.
Dopiero wtedy otrzeźwiał.
– Tak, przepraszam... – powiedział zachrypniętym głosem, po czym powtórzył za księdzem słowa przysięgi.
Ale ja już wiedziałam, że obydwoje popełniamy właśnie największy błąd w swoim życiu. I że właśnie w ułamku sekundy straciłam wszystko to, o czym marzyłam od lat... Nigdy nie pokocha mnie tak, jak kocha Dorotę, pomyślałam. A minutę później wcisnęliśmy sobie na palce obrączki.
Joanna, 23 lata
Czytaj także:
- „Teściowa wyznała mi miłość. Myślałem, że to żart, aż spróbowała mnie pocałować. Potem było tylko gorzej”
- „Pojechaliśmy na romantyczny weekend bez dzieci. Po powrocie okazało się, że zaszalały bardziej niż my”
- „Dziadkowie zostawili mi w spadku oszczędności życia, a ja boję się je wydać. Za 300 tysięcy mogłabym zaszaleć”

