„Wzięłam siostrzeńców na weekend. Nie sądziłam, że te małe diabełki już 1 dnia postawią pół miasta w stan gotowości”
„Po drodze na plac zabaw zastanawiałam się, jak uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości. Myśl o zniknięciu z miasta, gdy siostra ponownie poprosi o pomoc, wydawała się coraz bardziej kusząca”.

- Redakcja
Zgodziłam się pomóc siostrze i przenocować jej synów, co wydawało się być zwykłym gestem rodzinnej solidarności. Mój mały, dwupokojowy apartament w centrum miasta nie był przystosowany do dzieci, ale postanowiłam, że znajdę sposób, by było im tu wygodnie.
– To tylko jedna noc – mówiła siostra przez telefon, próbując uspokoić zarówno mnie, jak i siebie. – Chłopcy są już samodzielni, więc nie powinno być żadnych problemów.
Wyjęłam ze schowka zapomniane gry planszowe i kilka starych zabawek, które kurzyły się od lat. Byłam gotowa na to wyzwanie, a przynajmniej tak mi się wydawało. Gdy nadszedł wieczór, dzieciaki wpadły do mieszkania z energią, której im zazdrościłam. Uśmiechałam się, choć wewnątrz czułam się nieco zagubiona. Czy naprawdę byłam gotowa na tę noc?
Miałam wiele wątpliwości
Wieczór zaczął się spokojnie, co było miłym zaskoczeniem. Młodszy syn siostry, Krzyś, był zafascynowany kolorową grą na moim telefonie. Julek zajął miejsce na kanapie i oglądał młodzieżowy serial. Przez chwilę miałam nawet czas, by usiąść z kubkiem herbaty i poczytać książkę, choć nie mogłam się skupić, wiedząc, że muszę być czujna. Po godzinie Julek podszedł do mnie z nieśmiałym uśmiechem.
– Mógłbym dłużej korzystać z telefonu? Chciałbym pogadać z kolegami – zapytał, a jego głos był pełen nadziei.
– Oczywiście – odpowiedziałam, starając się być łagodna, choć w mojej głowie pojawiło się pytanie, czy dawanie jej takiej swobody to dobry pomysł.
Julek wrócił na kanapę, wpatrzony w ekran telefonu. Zastanawiałam się, czy moje podejście jest odpowiednie. Z jednej strony chciałam, by czuł się swobodnie, z drugiej jednak wiedziałam, że muszę utrzymać kontrolę nad sytuacją. Nie wiedziałam, jak znaleźć równowagę pomiędzy opiekuńczą ciocią a odpowiedzialnym dorosłym. Co, jeśli coś pójdzie nie tak? Czy będę w stanie się z tym zmierzyć? Te wątpliwości nie dawały mi spokoju, ale starałam się je ignorować.
Byłam wyczerpana
Noc szybko przerodziła się w chaos. Pierwsze oznaki problemów pojawiły się około północy, kiedy Krzyś zaczął płakać w swoim prowizorycznym łóżku. Jego płacz był głośny i przeraźliwy, a ja czułam, jak serce zaczyna mi bić mocniej. Byłam poważnie zaniepokojona i nieco zdezorientowana. Próbowałam go uspokoić, delikatnie pytając, co się stało.
– Śniły mi się potwory – powiedział, ocierając oczy.
Jego głos był pełen strachu.
– To tylko zły sen. Wszystko jest w porządku – mówiłam, tuląc go, a potem powoli go uspakajając.
Udało mi się po kilku minutach uspokoić jego łzy, ale już czułam się wyczerpana. Niedługo potem dobiegły mnie głośne dzięki. Julek był tak pochłonięty graniem na telefonie, że nawet mnie nie zauważył. Nie miał świadomości, że bardzo przeszkadza innym domownikom. Czułam, jak narasta we mnie frustracja. Szybko poszłam do pokoju i powiedziałam mu stanowczo, ale spokojnie:
– Proszę, wyłącz telefon. Jest już późno i wszyscy chcemy spać.
– Za chwilę, nie mogę teraz zasejwować – odparł, nieco zniecierpliwiony, a jego ton wskazywał, że nie zamierza ustąpić.
Starałam się opanować emocje, choć moja cierpliwość była na granicy. Julek w końcu zgodził się wyłączyć telefon, ale napięcie nie opadło. Czułam się zmęczona, a sytuacja wymykała się spod kontroli. Miałam wrażenie, że nic nie idzie zgodnie z planem.
Irytowało mnie ich zachowanie
Ranek przywitał mnie widokiem kuchni, która wyglądała jak po bitwie. Na blacie piętrzyły się brudne naczynia, a podłoga była usiana okruchami i kawałkami zabawek. Poczułam się przytłoczona tym widokiem, ale wiedziałam, że muszę działać szybko.
– Co tu się stało? – zapytałam, próbując zachować spokojny ton, choć w środku wrzałam.
Krzyś i Julek patrzyli na mnie z niewinnymi minami.
– Chcieliśmy zrobić sobie kanapki – powiedział Krzyś z lekkim zakłopotaniem.
Wzięłam głęboki oddech, starając się zachować cierpliwość.
– Dobrze, ale następnym razem postarajcie się zrobić to trochę bardziej... porządnie, okej? – zapytałam, próbując nie pokazać, jak bardzo mnie to irytuje.
W pośpiechu zaczęłam sprzątać bałagan, jednocześnie motywując dzieci, by się ubierały, umyły zęby i przygotowywały do śniadania. Czułam, jak moja cierpliwość jest na wyczerpaniu. Każdy mały problem zdawał się urastać do rangi wielkiej przeszkody. Wiedziałam, że muszę zachować spokój, ale było to coraz trudniejsze. Wreszcie udało nam się wyjść z domu, choć byłam wykończona. Miałam podkrążone oczy, a każda część ciała wołała o odpoczynek. Jednak w tym chaosie zdawałam sobie sprawę, że moje obowiązki się jeszcze nie skończyły. Musiałam jeszcze zająć się dziećmi, choć marzyłam jedynie o powrocie do łóżka.
Miałam ochotę uciec
Droga na plac zabaw była pełna niespokojna. Julek był zamyślony, a Krzyś wciąż opowiadał o swoim śnie, który go przeraził. Starałam się być dla nich wsparciem, mimo że czułam się emocjonalnie wypruta.
– Czy to normalne, że sny są takie straszne? – zapytał Krzyś, trzymając mnie za rękę.
– Czasami sny mogą być dziwne, ale pamiętaj, że są tylko w naszej głowie. Zawsze możesz o nich porozmawiać – odpowiedziałam, próbując go uspokoić.
Wiedziałam, że potrzebuję energii, by być dla nich oparciem. Miałam wrażenie, że stoję na granicy wytrzymałości. Julek szedł obok mnie w milczeniu, od czasu do czasu spoglądając na mnie z ciekawością. Wiedziałam, że chciał zapytać o coś więcej, ale być może bał się mojej reakcji. Starałam się nie pokazywać swojego zmęczenia, choć było to trudne.
– Na co macie dzisiaj ochotę? – próbowałam zmienić temat, skupiając się na ich codziennych sprawach. – A w szkole? Jak wam idzie?
– Mamy jutro sprawdzian z matematyki – powiedział Julek z lekkim zmartwieniem w głosie.
– Trzymam kciuki, na pewno świetnie sobie poradzisz – uśmiechnęłam się do niego, próbując dodać mu otuchy.
Po drodze na plac zabaw zastanawiałam się, jak uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości. Myśl o zniknięciu z miasta, gdy siostra ponownie poprosi o pomoc, wydawała się coraz bardziej kusząca. Potrzebowałam odpoczynku i przestrzeni. To było dla mnie za dużo.
Anna, 33 lata
Czytaj także:
- „Radość z naszego wesela pogrzebał spór o ogórki kwaszone. Tego cyrku nie przerwał nawet tort z pistacjami i karmelem”
- „Mój mąż spotykał się z byłą żoną, a ja dowiedziałam się o tym z plotek. Dałam mu propozycję nie do odrzucenia”
- „Przyjaźniliśmy się od lat, ale wystarczył mały błąd, by wszystko się posypało. Momentalnie stałem się wrogiem numer 1”

