Reklama

Zimą w naszym mieszkaniu zawsze jest trochę za zimno, a w portfelu trochę za pusto. Pracuję w sklepie z ubraniami i razem z Michałem, moim mężem, wychowujemy sześcioletniego Kubę. Żyjemy skromnie. Michał zarabia lepiej, bo pracuje w firmie swojego ojca, ale nie zarabia kokosów a pieniądze rozchodzą się błyskawicznie. I chociaż wiem, że nie jesteśmy biedni jak kiedyś moi rodzice, to do bogactwa nam daleko.

W grudniu dostaliśmy zaproszenie na Wigilię do Barbary – mojej teściowej. U niej święta to wystawna kolacja, obrusy jak z katalogu, dzieci dostają konsole, a dorośli perfumy, markowe szale i zegarki. Już wtedy wiedziałam, że nas na to nie stać, ale nie potrafiłam odmówić. Wstydziłam się. Przed sobą, przed Michałem, przed teściową.

Wzięłam chwilówkę – trzy tysiące złotych. Nowa kurtka dla Kuby, prezenty, fryzjer, kosmetyczka, sukienka. Michał nic nie wiedział. To miały być idealne święta. Raz w życiu chciałam, żeby nikt nie zauważył, że nas nie stać.

Mąż nie widział problemu

– Michał, możesz mi powiedzieć, co zrobiłeś w sprawie świąt? – rzuciłam, zakładając kolczyki i zerkając w lustro. – Bo ja właśnie pakuję ostatni prezent. Sama. Tak jak wszystko.

– Przesadzasz. To tylko kolacja, nie teatr – mruknął, nie odrywając wzroku od telefonu.

Zagotowało się we mnie.

– Kolacja? Ty to serio powiedziałeś? Wiesz, że twoja matka ocenia mnie wzrokiem, którym się ogląda plamy na firance?

– Magda, proszę cię... Nie rób scen. – W końcu spojrzał. – Przecież nikt cię nie zmuszał, żebyś kupowała te wszystkie rzeczy.

– Nie zmuszał? A może sam miałeś zapytać, czy mamy z czego?! – Głos mi zadrżał. – Jakbyś chciał, to byś zauważył, że mnie i nas na to nie stać!

Zapadła cisza. Michał zmrużył oczy.

– O co ci chodzi? Myślałem, że to ogarniasz, że zaoszczędziłaś. Jak zwykle.

– Bo zawsze wszystko ogarniam! – wrzasnęłam. – A ty siedzisz i udajesz, że jesteśmy normalni. Że mnie nie przytłacza to całe udawanie. Twoja matka, te luksusowe prezenty…

– Nie gadaj takich bzdur przy Kubie – uciął.

Zacisnęłam zęby. Kuba siedział w pokoju obok. Cicho. Jakby wiedział, że lepiej się nie odzywać.

Nie powiedziałam już nic. Wyszłam do łazienki i zamknęłam drzwi. W lustrze zobaczyłam kogoś obcego. Zmęczone oczy, zbyt mocny makijaż, wymuszony uśmiech. Czy naprawdę zrobiłam to wszystko tylko po to, żeby przez jeden wieczór nikt się nie domyślił, że ledwo zipię? A może po prostu nie chciałam, żeby ktoś zobaczył, jak bardzo mi zależy.

To był świąteczny teatrzyk

Już na klatce czuć było zapachy – cynamon, pieczone mięso, pomarańcze. U Barbary wszystko musiało pachnieć jak w restauracji. Michał nacisnął dzwonek, a mi serce zaczęło bić jak szalone.

– Magda, jak pięknie wyglądasz – powiedziała teściowa, z tym swoim chłodnym uśmiechem. – W końcu się postarałaś.

Uśmiechnęłam się sztucznie. Kuba wbiegł do salonu, gdzie już czekała choinka większa niż nasze mieszkanie. Prezenty w złotych opakowaniach piętrzyły się jak w galerii handlowej.

Barbara zaprosiła do stołu. Dwunastu dań nie liczyłam, ale były i homary, i pierogi z szyjkami rakowymi, i barszcz z czymś, czego nie umiałam wymówić.

– Magdo, widzisz, Michałku? A mówiłeś, że twoja żona nie lubi świąt – powiedziała Barbara, popijając czerwone wino. – A tu proszę, jak ładnie się przygotowała.

Zamrugałam szybko, żeby nie zetrzeć tuszu. Przecież to miał być komplement. Prawda?

Prezenty rozdano po kolacji. Kuba dostał drona z kamerą. A ja… Czułam, jak palą mnie policzki, kiedy Barbara wręczyła mi krem do twarzy ze śluzem ślimaka.

– Dla zmęczonej mamy – powiedziała z uśmiechem. – Żeby znowu promieniała.

Otworzyłam prezent, dziękując przez zaciśnięte zęby. Wróciliśmy do domu późno. Kuba spał. Mąż oglądał telewizję. Ja siedziałam w kuchni z kubkiem herbaty, gapiąc się na paragon z perfumerii. 289 złotych. Za prezent dla Barbary. A ona nawet nie zauważyła.

Muszę to spłacić

– No i jak święta u królowej lodu? – zapytała Renata, koleżanka z pracy, gdy wchodziłam na zaplecze.

– Wspaniale – wymamrotałam. – Wszystko pachniało, błyszczało i kosztowało fortunę.

– Wyglądasz, jakby cię ktoś przeżuł i wypluł.

Westchnęłam. Patrzyła na mnie z troską, a ja nagle poczułam, że dłużej nie mogę udawać.

– Wzięłam pożyczkę – powiedziałam cicho. – Na święta. Trzy tysiące. Michał nic nie wie.

Renata zamarła z kubkiem przy ustach.

– Magda... po co?

– Bo nie mogłam pozwolić, żeby mnie ocenili. To by mnie... to by mnie zniszczyło.

Usiadła obok mnie.

– Serio? Za trzy godziny teatralnej kolacji u teściowej będziesz to spłacać pół roku?

Już dostałam pierwsze wezwanie do zapłaty. Od razu z odsetkami. A ja nie mam z czego oddać. Michał myśli, że wszystko gra.

Renata objęła mnie jednym ramieniem.

– Powiedz mu.

– Nie mogę. On mnie nie zrozumie. Powie, że jestem głupia, że przesadziłam. A może... ma rację?

Wróciłam do domu i pierwsze, co zrobiłam, to schowałam list z firmy pożyczkowej. Kiedy Michał zasnął, siedziałam przy oknie i patrzyłam na ciemność za szybą. Bałam się, że nie dam rady.

Mąż się dowiedział

Znalazł list. Wróciłam z pracy, a on stał w kuchni, oparty o blat, z otwartą kopertą w dłoni.

– Co to jest, Magda?

Zamarłam. Przez chwilę myślałam, że zemdleję. Potem uniosłam ramiona, jakby to mogło zatrzymać lawinę.

– Michał... to tylko... chwilówka. Już miałam to spłacać.

– Chwilówka? Trzy tysiące złotych? – wycedził. – Na co?!

– Na święta. Na prezenty. Na fryzjera, na sukienkę, na Kubę. Na to, żeby nie wyglądać jak biedota przy twojej matce!

Michał przełknął ślinę. Zbladł.

– Czy ty jesteś nienormalna?

– A ty co zrobiłeś? Nic! Jak zawsze. Nawet nie zauważyłeś, że nas nie stać!

– Bo nie mówiłaś! – krzyknął. – Udawałaś, że wszystko gra!

– Bo nie chciałam się wstydzić! – wrzasnęłam. – Przed tobą, przed nią, przed sobą! Przecież jakbym powiedziała, że nas nie stać, to byś tylko wzruszył ramionami!

Patrzył na mnie długo, cicho. Potem westchnął, jakby wszystko się w nim zawaliło.

Chyba się nie znamy – powiedział i wyszedł.

Po prostu wyszedł. Wziął kurtkę i zamknął za sobą drzwi. Zostałam w przedpokoju, z listem w dłoni, drżąca. Weszłam do łazienki i spojrzałam w lustro. Widziałam kobietę, która wszystko robiła, żeby być kimś innym. Chociaż przez jeden wieczór. Ale prawda była taka, że to nie teściowa mnie oceniła. Sama siebie oceniłam najgorzej.

Żałuję, że to zrobiłam

Minął miesiąc. Michał praktycznie się nie odzywał. Spał na kanapie, wychodził rano, wracał późno. Żadnych pytań, żadnych odpowiedzi. Jakbyśmy byli współlokatorami. Dostałam kolejne pismo. Zrobiło mi się słabo. Chciałam schować list, jak poprzednie. Ale nie zdążyłam.

– Znowu coś przyszło? – Michał stał w drzwiach, patrząc na mnie tym samym pustym wzrokiem, jakim patrzy się na kogoś obcego.

Nie odpowiedziałam. Po prostu podałam mu kopertę. Otworzył, przeczytał i odłożył na stół. Bez słowa. W tym momencie zadzwonił telefon. Barbara. Nie chciałam odbierać, ale Michał skinął głową, więc wcisnęłam zielony przycisk.

– Magda, może powinnaś trochę bardziej uważać. Michał nie zasługuje na takie problemy. – Jej głos był miękki, ale zimny jak lód.

– Dziękuję za troskę – wyszeptałam i się rozłączyłam.

Renata chciała mi pożyczyć pieniądze. Odmówiłam.

– Muszę to załatwić. Sama. – powiedziałam, czując jak drży mi broda. – A przecież to miały być tylko ładne święta – powiedziałam na głos, jakby ktoś mnie słuchał. – Chciałam tylko, żeby raz nikt nie zobaczył, jaka naprawdę jestem. I żałuję.

Magdalena, 32 lata

Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.


Czytaj także:


Reklama
Reklama
Reklama