„Wyszłam za mąż za mężczyznę z przeszłością. Wytykali mnie palcami, a teraz mi zazdroszczą, bo jestem królową życia”
„Rodzice i brat również bombardowali mnie uwagami na temat Wojtka – oczywiście wyłącznie negatywnymi. Szczerzyli do niego zęby, a za jego plecami wygadywali totalne głupoty. Wszyscy jak jeden mąż odradzali mi ten związek. Wojtek naturalnie doskonale widział, co się dzieje”.

Kiedy związałam się z Wojtkiem, wszyscy znajomi pukali się w czoło. Rodzina mocno ograniczyła ze mną kontakty. Moja matka uważała, że ta relacja to jedno wielkie nieporozumienie. Wszystko to wydawało mi się niedorzeczne. W końcu każdy ma jakąś przeszłość. Najważniejsze jest jednak to, co człowiek reprezentuje sobą w danym momencie.
Nie miał łatwego życia
Wojtek to facet z tak zwaną przeszłością. Jest po dwóch rozwodach i ma dorosłą córkę. Gdy był bardzo młody, miał też problemy z alkoholem, ale od bardzo wielu lat w ogóle nie pije. Zdaniem rodziców i brata popełniłam ogromny błąd, wpuszczając kogoś takiego do swojego życia – zupełnie jakby był trędowaty lub coś w tym stylu. Brat uznał to za przejaw desperacji z mojej strony, bo długo z nikim nie byłam.
Nawet nie zadali sobie trudu, żeby lepiej go poznać. Najwygodniej jest oceniać książkę po okładce, ponieważ nie wymaga to żadnego wysiłku. Nie mają bladego pojęcia o tym, jak wspaniałym mężczyzną jest Wojtek. Nie zakochałam się w jego przeszłości, ale w osobie, jaką jest teraz.
Nie jestem typem kobiety, która zmienia facetów jak rękawiczki. Zanim spotkałam Wojtka, miałam za sobą dwa poważne związki. Nie wypaliły dlatego, że byłam przez partnerów zdradzana.
– Zobaczysz – złorzeczyła matka – ten też wystawi cię do wiatru, oni tacy są.
Miałam już zapytać, czy do szufladki z etykietą „oni” wrzuciła również mojego ojca, ale ugryzłam się w język. Nic mi nie wiadomo o tym, żeby ją zdradzał. Niemniej doskonale rozumiałam matczyne intencje. Chciała dla mnie dobrze, ale jej gadanie przyprawiało mnie o ból głowy.
Miłość od pierwszego wejrzenia
Nie planowałam w nikim się zakochiwać – to się po prostu stało. Nie sądzę zresztą, by ktokolwiek takie rzeczy planował – nie da się tego zrobić. Serce to nie sługa. Broniłam się przed tym uczuciem, lecz wreszcie skapitulowałam. Wojtek wykazał się cierpliwością. Niczego mi nie narzucał i w niczym nie poganiał. Jeśli mam być szczera, to początkowo sama nie wierzyłam, że cokolwiek z tego wyjdzie – chyba się bałam dać sobie szansę na miłość.
Historia naszej znajomości jest bardzo banalna. Firma Wojtka remontowała mi mieszkanie. Dość długo szukałam sprawdzonej ekipy, o co wbrew pozorom wcale nie jest łatwo. Wojtka poleciły dwie osoby, więc doszłam do wniosku, że to na jego usługi się zdecyduję. Wybór okazał się trafiony w punkt. Wszystkie formalności związane z zakupem materiałów, podpisaniem umowy załatwiałam z szefem. Wojtek z miejsca ujął mnie życzliwością i otwartością, ciepłym uśmiechem oraz bystrym spojrzeniem.
Nie chciałam tego przyznać przed sobą, lecz moje serce momentalnie zabiło szybciej. Intuicja podpowiadała mi, że to świetny facet. Skrupulatnie nadzorował swoich pracowników, przy czym od fizycznej roboty nie stronił. Sporo rozmawialiśmy, a ja przepadałam niczym śliwka w kompot. Iskrzyło między nami jak diabli. To była jedynie kwestia czasu, kiedy zaprosi mnie na randkę – numer telefonu przecież miał, więc sprawa była ułatwiona. Intuicja mnie nie zawiodła.
Obawiał się, że go odrzucę
– Nie wiem, czy będziesz chciała spotykać się z kimś takim jak ja – to usłyszałam od Wojtka na pierwszej randce.
– To znaczy?
– Mam na koncie dwa rozwody. To chyba nie świadczy dobrze o mężczyźnie?
– Czy ja wiem? Chyba lepiej się rozwieść niż tkwić w nieszczęśliwym małżeństwie.
Nie owijał w bawełnę. Od razu wyłożył kawę na ławę. Spodobało mi się, że jest szczery, bo to pozytywnie rokowało na przyszłość. Ja także opowiedziałam mu o moich nieudanych związkach. Jasno wyraziłam swój stosunek do zdrady – dla mnie to nieprzekraczalna granica. Są ludzie potrafiący coś takiego wybaczyć, aczkolwiek ja zdecydowanie się do nich nie zaliczam.
Wojtek podzielał moje zdanie, ale pamiętam, że od Marka i Krzyśka słyszałam to samo na początku znajomości. Postanowiłam więc zachować ostrożność. Jednakże w towarzystwie Wojtka czułam się znakomicie i mogłam pozwolić sobie na swobodę. Nie miałam nic przeciwko drugiej randce – potem były kolejne i tak to poszło.
Romans kwitł, a znajomi i rodzina załamywali ręce.
– Gość od remontów, serio? – Anka, najlepsza kumpela, patrzyła na mnie z niedowierzaniem. – Przecież ciebie stać na kogoś lepszego.
– No właśnie – wtórowała jej Marta. – Po co ci rozwodnik? Tacy są najgorsi.
Rodzice i brat również bombardowali mnie uwagami na temat Wojtka – oczywiście wyłącznie negatywnymi. Rzecz jasna został im przedstawiony. Szczerzyli do niego zęby, a za jego plecami wygadywali totalne głupoty. Wszyscy jak jeden mąż odradzali mi ten związek. Wojtek naturalnie doskonale widział, co się dzieje.
– Jesteś pewna, że chcesz faceta z przeszłością? – bał się, że to, co kiedyś się wydarzyło, wpłynie na naszą relację.
– W ogóle nie słuchaj tego gadania.
– To nie jest fair.
– To prawda, nie jest – przytaknęłam ze smutkiem.
Moje otoczenie z góry osądziło Wojtka i wydało na niego wyrok. Dostał łatkę trudnego i niedostępnego emocjonalnie łobuza, który na bank mnie zdradza. Czas pokazał, kto tak naprawdę miał rację.
Najlepszą zemstą jest bycie szczęśliwą
Część koleżanek i kolegów nie przyszła na nasz ślub. Moi rodzice i brat zrobili wielką łaskę, że raczyli się pojawić. Przysięgę małżeńską złożyliśmy w kościele, a przyjęcie weselne odbyło się na naszej posesji. Specjalnie dla nas Wojtek kupił piękny dom i osobiście zadbał o jego wykończenie. Prezentował się okazale. Każdy, kto przyjął zaproszenie, był pod ogromnym wrażeniem. Moja matka nie byłaby sobą, gdyby nie omieszkała wtrącić swoich pięciu groszy, jak Wojtka nie było w zasięgu wzroku.
– Nie zapominaj, że to nie jest twoje – rzuciła kąśliwym tonem.
– Tak się składa, że jest – odparłam z promiennym uśmiechem. – To mój prezent zaręczynowy.
Mina mamy była bezcenna. Głupia paplanina raptem się skończyła. W podróż poślubną polecieliśmy na Malediwy. Znajomi dosłownie pękali z zazdrości. Bardzo starałam się o to, żeby dać im ku temu stosowne powody, wrzucając zdjęcia z raju na Facebooka. Z gościa od remontów Wojtek niespodziewanie awansował na faceta z klasą. My natomiast opinie innych mieliśmy w głębokim poważaniu.
Niedawno obchodziliśmy piątą rocznicę ślubu. Wojtek mnie rozpieszcza i codziennie okazuje miłość. Wspaniałe się dogadujemy, a ogień między nami jest jeszcze silniejszy niż wcześniej. Wygrałam los na loterii. Wojtek jest najlepszym dowodem na to, że zmiana swojego życia i siebie jest jak najbardziej możliwa – wystarczy tego chcieć. Mam cudownego męża, w którym mam oparcie. Jest nam razem dobrze i jesteśmy szczęśliwi. Może niektórych przyprawia to o ból czterech liter, ale to ich problem.
Dorota, 41 lat
Czytaj także:
„Pojechałam z dziećmi na szkolne zimowisko. W dzień przytulałam maluchy, a nocami gorącego nauczyciela biologii”
„Po śmierci ojca poznałam jego tajemnicę. Czekałam, aż przyrodnie rodzeństwo zapuka do moich drzwi i upomni się o kasę”
„Oddałam siostrze własne dziecko, by na wsi nie nazywali go bękartem. Codziennie płaczę w poduszkę, ale zrobiłam dobrze”

