„Wyjechałam do Szczyrku, żeby spędzić trochę czasu z siostrą. Ale to szwagier umilał mi mroźne wieczory w górach”
„Zrobił krok w moją stronę. Stałam jak wmurowana. Przez chwilę myślałam, że mnie dotknie, ale wtedy usłyszeliśmy, jak siostra spuszcza wodę w łazience. Odsunął się. Wróciłam do pokoju z głową pełną pytań. To, co wydawało się spokojnym wypadem w góry, zaczynało przypominać coś znacznie bardziej skomplikowanego”.

- Redakcja
Pojechałam do Szczyrku odwiedzić siostrę. Miało to być kilka spokojnych dni w drewnianym, górskim domu na uboczu, gdzie zapach świerków mieszał się z dymem z kominka, a rozmowy przy herbacie miały ukoić napięcia. Od dawna nie miałyśmy czasu porozmawiać. Mąż siostry, Marek, starszy od niej, miał opinię powściągliwego i chłodnego człowieka, ale ja nigdy nie oceniam ludzi po pozorach. Nie przypuszczałam, że jeden weekend zmieni moje życie na zawsze. Zaczęło się od drobnych niedomówień, a skończyło się na czymś, czego do dziś nie potrafię nazwać.
Chciałam spędzić czas z siostrą
Zajechałam pod dom siostry tuż przed zmrokiem. Śnieg skrzypiał pod kołami samochodu, a para z ust przypominała, że listopad w górach potrafi być bezlitosny. Drewniany domek wyglądał jak z pocztówki – ciepłe światło sączyło się przez okna, a przed progiem paliła się latarenka. Gdy wysiadłam z auta, drzwi otworzyły się i zobaczyłam ją – uśmiechniętą, w grubym swetrze i z rozczochranymi włosami.
– W końcu jesteś – rzuciła, obejmując mnie mocno. – Bałam się, że nie dojedziesz w tym śniegu.
W środku pachniało kadzidełkami i świeżo pieczonym ciastem. Na sofie siedział jej mąż, z książką w dłoni. Uniósł wzrok i kiwnął głową.
– Dobry wieczór – powiedział. – Ciepła herbata?
Nie znałam go dobrze. Widzieliśmy się może dwa razy, zawsze w towarzystwie rodziny. Był starszy od siostry o dekadę. Inżynier, miłośnik książek i samotnych wędrówek. Niewiele mówił, ale miał w sobie coś... hipnotyzującego. Wieczór minął spokojnie. Śmiałam się z siostrą, wspominałyśmy dzieciństwo, a on siedział z boku, czasem dorzucając coś do rozmowy. Czułam się w jego towarzystwie komfortowo, choć podskórnie wyczuwałam pewien dystans. Pomyślałam, że to po prostu jego sposób bycia.
Gdy kładłam się spać, usłyszałam kroki na korytarzu. Zatrzymały się pod moimi drzwiami na kilka sekund. Potem oddaliły się w stronę kuchni. Pewnie Marek poszedł po wodę – pomyślałam. I wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to dopiero początek.
Jego słowa mnie zdziwiły
Następnego ranka obudził mnie zapach kawy i dźwięk rozmów dochodzących z kuchni. Zeszłam po schodach w dresie, jeszcze zaspana, ale siostra już krzątała się przy kuchennym blacie. Marek siedział przy stole i czytał gazetę. Na mój widok podniósł głowę i spojrzał na mnie uważnie, ale bez uśmiechu.
– Dzień dobry – powiedziałam, siadając naprzeciwko. – Wygląda na to, że dzisiaj zima nie żartuje.
– W górach nigdy nie żartuje – odpowiedział spokojnie, nie odrywając wzroku od tekstu.
– Robię grzanki z jajkiem – powiedziała siostra. – Chcesz?
– Jasne, dzięki.
Rozmawiałyśmy, a on tylko czasami coś dopowiadał. Próbowałam go lepiej poznać, bo wiedziałam, że siostra nie miała łatwego życia uczuciowego, a ten związek był dla niej ważny. Ale każde moje pytanie kończyło się na krótkiej odpowiedzi albo ironicznym uśmiechu.
Po śniadaniu Marek zaproponował, że pokaże mi okolicę. Siostra musiała zostać w domu – miała wideokonferencję. Poszliśmy w stronę lasu, szliśmy długo w milczeniu. Śnieg skrzypiał pod nogami, a gałęzie uginały się pod jego ciężarem. W pewnym momencie przystanął i spojrzał mi prosto w oczy.
– Twoja siostra nie mówi ci wszystkiego – powiedział cicho.
– W sensie?
– Nie wiem, jak długo to potrwa, ale... nie wszystko jest takie, jak się wydaje.
Nie rozumiałam, o co mu chodzi. Zmieszałam się. Milczałam, a on tylko wzruszył ramionami i ruszył dalej. Tego wieczoru piłam herbatę z siostrą, udając, że wszystko jest normalnie.
Stałam jak wmurowana
Dwa kolejne dni upłynęły pod znakiem spacerów, gotowania i śmiechu. Siostra była szczęśliwa, a przynajmniej tak to wyglądało. Ja próbowałam skupić się na niej, ale nie mogłam wyrzucić z głowy słów Marka. Ciągle był blisko – niby dyskretnie, ale stale. Patrzył, jakby chciał coś powiedzieć, ale się powstrzymywał. A ja nie wiedziałam, czy to tylko moja wyobraźnia.
Pewnego wieczoru, gdy siostra brała kąpiel, zostałam sama w salonie. Siedziałam na sofie z książką, gdy on wszedł. Usiadł naprzeciwko, z kubkiem kawy. Przez chwilę panowała cisza.
– Lubię, kiedy jesteś tutaj – powiedział nagle. – Masz w sobie... coś innego.
– Innego?
– Prawdę. Twoja siostra tego nie ma. A ty widzisz rzeczy takie, jakimi są.
Nie wiedziałam, jak to skomentować. Zrobiło mi się dziwnie.
– Nie chcę wchodzić między was – odpowiedziałam ostrożnie.
– Nie wchodzisz. To już dawno się rozsypało, tylko ona jeszcze nie chce tego zobaczyć.
Zrobił krok w moją stronę. Stałam jak wmurowana. Przez chwilę myślałam, że mnie dotknie, ale wtedy usłyszeliśmy, jak siostra spuszcza wodę w łazience. Odsunął się. Spojrzałam na niego, ale on już patrzył gdzie indziej, jakby nic się nie wydarzyło. Wróciłam do pokoju z głową pełną pytań. To, co wydawało się spokojnym wypadem w góry, zaczynało przypominać coś znacznie bardziej skomplikowanego.
Jedno zdanie zmieniło wszystko
Dwa dni przed moim wyjazdem spadł gęsty śnieg. Drogi stały się nieprzejezdne, a plany powrotu musiały poczekać. Siedzieliśmy w trójkę przy kominku, popijając grzańca, gdy siostra zaproponowała grę w pytania. Śmiechom i wspomnieniom nie było końca, aż w końcu ona poszła po drugi koc do sypialni. Zostaliśmy sami.
– Ona ci ufa – powiedziałam, czując potrzebę, by to wybrzmiało.
– Wiem – odpowiedział cicho. – A ty ufasz sobie?
– To nie jest w porządku.
– Życie rzadko kiedy jest.
Spojrzał na mnie tak, jakby znał mnie od lat. I wtedy to powiedział:
– Za trzy miesiące się rozwodzimy.
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Nic nie mówił wcześniej. A siostra… przecież ona wydawała się szczęśliwa.
– Nie mówiła ci? – zapytał, widząc moją minę.
– Nie.
– Nie chciała martwić. Zgodziła się. To już dogadane. Po prostu… odwleka to, żeby nie popsuć świąt.
Słowa osiadały we mnie jak śnieg na dachu. Ciężko, cicho. Wszystko nagle się zmieniło. Zaczęłam patrzeć na niego inaczej. Nie jak na męża mojej siostry, tylko… na mężczyznę, który szukał nowego początku.
– A potem? – zapytałam.
– Potem będę wolny. A ty… może już nie będziesz moją szwagierką.
Czułam, jak zapada się pod nami rzeczywistość. Było późno. Ale nie chciałam iść spać.
Nie mogłam mu się oprzeć
W nocy nie spałam. Przewracałam się z boku na bok, próbując uporządkować myśli. Rano siostra zachowywała się tak, jakby nic się nie zmieniło – robiła naleśniki, nuciła pod nosem, planowała spacer. A ja czułam się, jakbym ukrywała coś, czego sama jeszcze nie potrafiłam nazwać. Po południu pojechałam z Markiem na zakupy do pobliskiej wioski. Samochód z trudem przebijał się przez zaspy. W aucie grało radio, ale nikt się nie odzywał. Dopiero na parkingu, gdy zgasł silnik, odwrócił się do mnie.
– Boisz się mnie?
– Nie. Tylko tej sytuacji.
– Słusznie. To nie jest sytuacja, która kończy się dobrze.
W sklepie dotykaliśmy się przypadkiem – dłonie przy koszu, ramiona przy lodówce. To było jak gra, w której nie ma zasad. Wiedziałam, że robimy coś nieodpowiedniego. Ale jednocześnie… czułam, że coraz bardziej mnie do niego ciągnie. Wieczorem, gdy siostra zasnęła na sofie, poszłam po koc do salonu. On też tam był. Stał w korytarzu, oparty o framugę. Popatrzył na mnie i nie powiedział nic. Wtedy ja zrobiłam pierwszy krok. Dotknęłam jego dłoni, a on jej nie cofnął.
Pocałował mnie. Krótko, ale bez pośpiechu. Jakby to było coś, co miało się wydarzyć od dawna. Odwróciłam się i wróciłam na górę. W pokoju usiadłam na łóżku, z sercem bijącym jak oszalałe. A rano… nie mogłam już na siebie patrzeć w lustrze.
Posunęłam się o krok za daleko
Wyjechałam dwa dni później, gdy drogi zostały odśnieżone. Pożegnałam się z siostrą, przytulając ją mocno. Trzymała mnie chwilę dłużej niż zwykle, jakby coś przeczuwała. On podał mi walizkę, nie patrząc w oczy. Wymieniliśmy krótkie „trzymaj się” i to wszystko. W drodze powrotnej nie włączałam radia. Myśli dźwięczały mi w głowie wystarczająco głośno.
Nie byłam z siebie dumna i nie próbowałam się usprawiedliwiać. Zrobiłam coś, czego nie powinnam była zrobić. Ale jednocześnie… coś we mnie drgnęło. Jakby ta jedna noc pokazała mi, jak bardzo brakuje mi emocji, bliskości, obecności kogoś, kto naprawdę mnie dostrzega. Obecności Marka.
Przez kolejne tygodnie nie miałam kontaktu ani z nim, ani z siostrą. Cisza dzwoniła w uszach. Aż w końcu, pewnego wieczoru, dostałam SMS-a: „Rozwód sfinalizowany. Zgadnij, kto właśnie zamieszkał piętro niżej”. Wyszłam na balkon, spojrzałam w dół i zobaczyłam go. Stał z torbą, w kurtce, której nie widziałam od tamtej nocy. Uśmiechnął się, ale nie powiedział nic.
Nie wiedziałam, jak to się skończy. Życie rzadko pisze proste historie. Może wszystko się posypie, może ja się wycofam, a może on. Ale może… może właśnie tak miało być. Nie wiem, czy jestem gotowa. Wiem, że nie będzie tu dobrego zakończenia. Że i tak posunęłam się o jeden krok za daleko. Ale wciąż nie umiem z tym skończyć.
Weronika, 35 lat
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Według dzieci na emeryturze mam żyć o chlebie i wodzie. Wytykają mi krem na zmarszczki i rozliczają z każdego grosza”
- „Myślałam, że mąż ciężko haruje na nocki, a on miał swoje sekrety. Postanowiłam puścić go w skarpetach”
- „Nie mogę znieść, że synowa zarabia więcej niż mój syn. Oczerniłam ją przed całą rodziną, ale teraz tego żałuję”

