„Wydałem majątek na luksusy kochanki, by zrobić wrażenie. Nawet się nie spostrzegłem, jak zostałem w samych slipach”
„Kolejne wezwanie do zapłaty przyszło w poniedziałek rano. Patrzyłem na nie przez długą chwilę, zanim odważyłem się otworzyć kopertę. Zawartość nie była zaskoczeniem – przypomnienie o zaległościach i groźba podjęcia dalszych kroków prawnych”.

- Redakcja
Czasem zastanawiam się, jak do tego wszystkiego doszło. Miałem dobre życie, piękną żonę Martę, stabilną pracę, wszystko, czego mogłem sobie życzyć. Ale wtedy w moim życiu pojawiła się Kasia. Była jak wir, który mnie pochłonął. Jej uśmiech, sposób, w jaki na mnie patrzyła, sprawiały, że czułem się wyjątkowy. Wiedziałem, że nie powinienem angażować się w coś, co może zniszczyć moje małżeństwo, ale nie mogłem się powstrzymać. Zaczęło się od niewinnych spotkań na kawę, które przerodziły się w coś więcej.
Coś podejrzewała
Marta zauważała, że coś jest nie tak. Nasze rozmowy stawały się coraz bardziej napięte. Każdego dnia czułem się coraz bardziej rozdarty między dwoma światami – stabilnością, którą miałem z Martą, a emocjami, które budziła we mnie Kasia. Wiedziałem, że to tylko kwestia czasu, aż wszystko się wyda.
Któregoś dnia moja żona zapytała wprost:
– Paweł, co się dzieje z naszymi pieniędzmi?
– O co ci chodzi? – udawałem zaskoczenie, choć dobrze wiedziałem, o co pyta.
– Częste wyjazdy służbowe, które nagle się pojawiły, a teraz te wszystkie wydatki? – kontynuowała, a ja poczułem, jak serce zaczyna mi bić szybciej. – Przecież wiesz, że to nie jest normalne.
Próbowałem się uśmiechnąć, ale wyszedł z tego krzywy grymas.
– Wiesz, że pracuję nad dużym projektem. To wszystko jest niezbędne dla rozwoju mojej kariery – starałem się zachować spokój, ale w głowie już tworzyłem scenariusze, jak wymigać się od tej rozmowy.
– Chcę ci wierzyć, ale zaczynam mieć wątpliwości – jej głos był cichy, ale nie brakowało mu determinacji. – Po prostu czuję, że coś przede mną ukrywasz.
Nie mogłem odmówić
Wtedy, po tej rozmowie, zacząłem się zastanawiać, dlaczego w ogóle oszukuję Martę. Co tak naprawdę chcę osiągnąć, goniąc za czymś, co wydawało się tylko chwilowym zauroczeniem?
Spotykałem się z Kasią w jednej z tych modnych restauracji, gdzie serwują małe porcje za duże pieniądze. Wybrałem to miejsce, bo chciałem zrobić na niej wrażenie. Usiadła naprzeciwko mnie, śmiejąc się do telefonu, w którym przeglądała jakieś zdjęcia.
– Popatrz na to – powiedziała, pokazując mi zdjęcie jakiejś egzotycznej plaży. – Wyobrażasz sobie, jak cudownie byłoby tam spędzić tydzień?
Patrzyłem na nią, a wewnątrz czułem rosnący niepokój. Wiedziałem, że nie stać mnie na takie wakacje, ale nie umiałem jej odmówić.
– Może uda się coś zaplanować – powiedziałem, próbując brzmieć beztrosko.
Kasia spojrzała na mnie z tym swoim rozbrajającym uśmiechem.
– Naprawdę? Byłoby super! Wiesz, jesteś najlepszy – powiedziała, chwytając mnie za rękę.
Przez chwilę czułem się jak bohater. Ale w głębi duszy wiedziałem, że wszystko to jest oparte na kłamstwie.
Wpadłem w długi
Kolejne wezwanie do zapłaty przyszło w poniedziałek rano. Patrzyłem na nie przez długą chwilę, zanim odważyłem się otworzyć kopertę. Zawartość nie była zaskoczeniem – przypomnienie o zaległościach i groźba podjęcia dalszych kroków prawnych. Wszystko zaczynało się wymykać spod kontroli.
– Paweł, co to wszystko znaczy? – zapytała moja żona. – Powiedz mi prawdę – zażądała, choć głos jej drżał.
– Długi, to wszystko przez długi – zacząłem, ale wtedy zamilkłem, nie wiedząc, jak przejść do tego, co najtrudniejsze. – I… jest jeszcze ktoś.
Jej oczy rozszerzyły się w szoku, ale nie przerwała mi, czekała na wyjaśnienia. Zrozumiałem, że nie ma już sensu kłamać.
– Spotykam się z nią od jakiegoś czasu. Zrobiłem głupstwo. Wszystko się wymknęło spod kontroli – powiedziałem, czując, jak ciężar spada mi z serca, ale zastępuje go coś znacznie bardziej bolesnego – poczucie utraty.
Marta była blada, jakby ktoś wyssał z niej całą energię. Przez chwilę nie mówiła nic, jakby próbowała przetrawić to, co usłyszała.
– Jak mogłeś? – wyszeptała w końcu, a łzy zaczęły spływać po jej policzkach.
Miała dość
– Marta, przepraszam. Naprawdę chciałem wszystko naprawić… – próbowałem ją uspokoić, ale wiedziałem, że jest za późno.
– Wystarczy – przerwała mi stanowczo. – Składam pozew o rozwód. Nie chcę żyć w takim kłamstwie.
W tej chwili wszystko się we mnie załamało. Zrozumiałem, że nie tylko zawiodłem Martę, ale też straciłem wszystko, co kiedykolwiek miało dla mnie znaczenie.
Rozmowa z prawnikiem Marty była jak zimny prysznic. Siedziałem w biurze, wpatrując się w dokumenty rozwodowe, które leżały przede mną na stole.
– Panie Pawle, musimy porozmawiać o podziale majątku – zaczął, przeglądając notatki. – Pani Marta domaga się całego mieszkania oraz alimentów.
– Całego mieszkania? To przecież niemożliwe… – próbowałem się sprzeciwić, ale mój głos brzmiał słabo, jakbym już wiedział, że to bezcelowe.
– Ma prawo do swojego udziału – odpowiedział spokojnie. – Poza tym, biorąc pod uwagę pana długi…
Wszystko zabrała
Prawnik wyjaśnił mi, że z prawnego punktu widzenia Marta miała wszelkie podstawy, aby wygrać sprawę. Próbowałem negocjować, błagać o chociaż część majątku, ale moje argumenty były jak echo w pustym pokoju.
Po rozwodzie znalazłem się sam z długami i bagażem przeszłości. Zamieszkałem w wynajętym pokoju na obrzeżach miasta, miejscu, które było dalekie od luksusu, do którego przywykłem. Każdego dnia zmagałem się z konsekwencjami moich decyzji, z bólem, który nie chciał ustąpić.
Wieczory w moim nowym miejscu były najtrudniejsze. Siadywałem przy małym stole pod oknem, patrząc na ulicę, i zastanawiałem się, gdzie popełniłem błąd. Byłem samotny jak nigdy wcześniej. Wszystko, co kiedyś było moim światem, zniknęło, a ja zostałem tylko z długami i wspomnieniami.
Zostałem z niczym
Próbowałem znaleźć odpowiedzi na pytania, które nieustannie krążyły mi po głowie. Jak mogłem tak łatwo dać się zwieść złudnym obietnicom szczęścia? Dlaczego pozwoliłem, by chciwość i egoizm zniszczyły to, co miało dla mnie prawdziwą wartość?
Każdy dzień był próbą odbudowywania samego siebie. Bez Marty, bez Kasi, bez dawnego życia. Czasem wydawało mi się, że życie, które prowadziłem, było jak sen, z którego obudziłem się zbyt późno. Zacząłem szukać pracy, próbując poskładać swoje życie na nowo. Czułem, że tylko ciężka praca może przywrócić mi choć odrobinę utraconej godności.
Zastanawiałem się, czy kiedykolwiek będę w stanie naprawić swoje błędy i odzyskać choćby cień szacunku do samego siebie. Wiedziałem, że przede mną długa droga, ale postanowiłem, że nie poddam się bez walki.
To była cena, którą musiałem zapłacić za niewierność i egoizm. I choć bolało, wiedziałem, że muszę stawić czoła konsekwencjom swoich wyborów.
Paweł, 43 lata
Czytaj także:
„Wznieciłam romantyczny ogień, lecz mój partner zgasił mnie jak strażak. Jeden SMS zmienił naszą miłość w pogorzelisko”
„Matka ciągle zrzędzi, że nie mam męża, a zegar tyka. Czy naprawdę mam czuć się gorsza, bo nie mam faceta?”
„Mąż się mnie wstydzi, bo jestem sprzątaczką. Lubię tę pracę, więc teraz będę musiała wybrać między nim a mopem”