Reklama

Mieszkamy z teściami „tymczasowo”. Tak przynajmniej twierdzi mój mąż Michał. Tymczasowo, bo nasze mieszkanie jest w remoncie, który przeciąga się już czwarty miesiąc, choć zaczęłam się zastanawiać, czy ten stan nie miałby się stać naszą stałą codziennością. A może to tylko ja czuję się w tym domu jak intruz?

Miało być taniej

– Kochanie, mówiłem z ekipą, znowu przesunęli dostawę kafelków – powiedział Michał, wchodząc do pokoju. – Ale nie martw się. W przyszłym tygodniu będą działać z łazienką.

– Jasne – uśmiechnęłam się słabo. Nie miałam już siły nawet dopytywać.

Moje drobne rytuały to jedyne, co jeszcze daje mi poczucie, że jestem sobą. Kąpiel z pianą, w której zaszywam się późnym wieczorem. Książka, której czytanie przed snem odkładam tylko wtedy, gdy naprawdę nie mam siły. No i moje perfumy – ten jeden zapach, który kupiłam sobie po awansie, mały luksus, który przypomina mi, że mogę coś mieć tylko dla siebie. Trzymam je w zamykanej szufladzie mojej toaletki.

Zaczęło się od drobiazgu, może nawet od mojego roztargnienia. Stałam przy toaletce i jak co rano sięgnęłam po perfumy. Podniosłam buteleczkę i przez ułamek sekundy zawahałam się, zanim psiknęłam je na nadgarstek. Płyn był wyraźnie niżej niż jeszcze kilka dni temu. Przecież używałam ich oszczędnie, dwa psiknięcia dziennie. To nie był tani zapach, nie chciałam, żeby skończyły się zbyt szybko.

Nabrałam podejrzeń

Początkowo pomyślałam, że może się pomyliłam. Potrafię być rozkojarzona. W pracy napięcie, w domu napięcie, a między tym wszystkim próby złapania jakiegoś kawałka siebie.

Kilka dni później znowu to zauważyłam: poziom perfum był znów niższy. Tym razem już nie mogłam udawać, że sobie to wyobrażam. Otworzyłam szufladę i zaczęłam przyglądać się jej zawartości. Wszystko było na miejscu, ale jakby inaczej. Pędzel do różu nie leżał w tym samym kącie co zwykle, słoiczek z kremem był odwrócony etykietą do tyłu. Miałam wrażenie, jakby ktoś grzebał w moich rzeczach.

– Pani Wiesiu – zaczepiłam sprzątaczkę, kiedy wychodziła z łazienki. – Przepraszam, że pytam, ale… czy czasem w czasie porządków zagląda pani do mojej toaletki?

Spojrzała na mnie zaskoczona, a potem uniosła brwi.

– Ja? Nie, skądże. Tylko przecieram kurz, nie otwieram nic prywatnego, broń Boże.

– Oczywiście – uśmiechnęłam się krótko. – Pytam tylko, bo ostatnio miałam wrażenie, że coś jest przestawione.

– Może się samo przesunęło, jak się rusza szmatką, wszystko się trochę przesuwa – dodała, lekko urażona. – Ale nie, ja do niczyich szuflad nie zaglądam.

– Jasne, przepraszam, że w ogóle pytałam.

Miałam przeczucie

Wiedziałam, że nie powinnam była jej o to pytać. Nie była osobą, którą podejrzewałoby się o wścibstwo. Zresztą, czy naprawdę wyobrażałam sobie, że pani Wiesia psika się moimi perfumami, jak mnie nie ma w domu?

Któregoś dnia zeszłam na kolację. Wszyscy siedzieli już przy stole, teściowa kroiła chleb z taką miną, jakby była główną bohaterką programu kulinarnego. I wtedy poczułam znajomy zapach. Delikatny, ciepły, waniliowo-pieprzny, nie do pomylenia.

– Ale dziś pięknie pachnie pani moimi perfumami – powiedziałam z uśmiechem.

Teściowa zamarła na chwilę, po czym spojrzała na mnie chłodno.

– Twoimi? Chyba ci się wydaje.

Przez resztę kolacji już milczała, ja też. Wiedziałam już, że nie chodzi o przypadek.

Brała bez pytania

Kolejnego dnia zaczęłam zwracać uwagę na wszystko – krem przesunięty o kilka centymetrów, szczotka w innym miejscu, bielizna złożona inaczej niż ją zostawiłam. Wieczorem powiedziałam Michałowi. Bez zbędnych wstępów.

– Twoja mama używa moich rzeczy i zagląda do szuflad.

– Może przypadkiem. Nie rób z tego dramatu, proszę.

Zacisnęłam zęby. On nie chciał tego widzieć, wolał wierzyć, że wszystko jest w porządku, bo tak było dla niego wygodniej.

– Nie chodzi o konflikt. Chodzi o to, że ktoś narusza moją przestrzeń.

Wzruszył ramionami.

– Przecież to tymczasowe.

Zrozumiałam, że jestem z tym sama i że jeśli nie zacznę bronić siebie, nikt tego nie zrobi. Zaczęłam sprawdzać. Rano fotografowałam wnętrze szuflady telefonem, wieczorem porównywałam. Czasem różnice były subtelne – pędzel lekko obrócony, zamknięcie od balsamu niedokręcone, notes przesunięty. Innego dnia brakowało próbki kremu. Po tygodniu znalazłam moją bransoletkę leżącą obok mydelniczki w łazience teściowej. Wzięłam ją do ręki i zeszłam na dół.

– Znalazłam swoje rzeczy u pani – powiedziałam spokojnie, trzymając ją przed sobą jak dowód.

Nie widziała problemu

Spojrzała i wzruszyła ramionami.

– Przesadzasz. Jesteśmy rodziną. To nie powinno mieć znaczenia.

– Ma znaczenie. To moje rzeczy, a pani ich używa bez pytania. Przestawia moje rzeczy, zagląda do szuflad.

Zmrużyła oczy.

– Dzisiejsze dziewczyny… Wszystkie takie przewrażliwione, wszystko chcą mieć tylko dla siebie. A potem płaczą, że są same.

Nie odpowiedziałam. Poszłam na górę, zatrzasnęłam drzwi, rzuciłam się na łóżko, w ubraniu, z twarzą wciśniętą w poduszkę. Michał przyszedł później.

– Musisz z nią żyć – powiedział cicho. – To moja mama.

I wyszedł.

Zaczęłam szukać mieszkań do wynajęcia. Nic wielkiego, byle mieć zamykane drzwi, byle nikt nie wchodził, kiedy mnie nie ma. Jeszcze nie wiedziałam, jak to powiem Michałowi, ale wiedziałam, że odejdę, nawet jeśli bez niego.

Miałam dosyć

Pewnego wieczoru spakowałam walizkę, tę samą, z którą przeprowadzałam się do ich domu. Wrzuciłam do niej tylko swoje rzeczy. Perfum już nie ruszałam. Stały na toaletce, niemal puste. Zostawiłam je tam. Michał stał w drzwiach, oparty o framugę, z rękami w kieszeniach.

– Naprawdę to zrobisz?

– Tak.

– Nie rozumiem. Nie możemy po prostu… przetrwać jeszcze chwilę? Wspólnie?

– Ja już przetrwałam wystarczająco długo.

Nie odpowiedział. Nie próbował mnie zatrzymać, nie powiedział, że żałuje. Patrzył, jak zamykam walizkę i wychodzę. Teściowa czekała w przedpokoju.

– Dumna z siebie? – rzuciła beznamiętnie.

Spojrzałam na nią spokojnie.

– Jeszcze nie. Ale już blisko.

Nie obejrzałam się za siebie, kiedy zamykałam drzwi. Kiedy wyszłam na klatkę, poczułam chłód wieczoru. Zabrali mi zapach, ale zostawili instynkt. I ten już mnie nie zawiedzie.

Julia, 31 lat

Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie prawdopodobieństwa są całkowicie przypadkowe.


Czytaj także:


Reklama
Reklama
Reklama