Reklama

Jestem grafikiem komputerowym. W pracy jestem mistrzem, w życiu prywatnym natomiast jeszcze do niedawna uważałem, że też idzie mi nieźle. Zakochałem się w Julii trzy lata temu. Była inna niż wszystkie — cicha, jakby nieobecna. Zamiast rzucać się w oczy, siedziała z boku i obserwowała. Kiedy się uśmiechała, to tak, jakby ten uśmiech był tylko dla mnie. Wciągnęło mnie to, wessało bez ostrzeżenia.

Julia nie wysyłała serduszek na Instagramie i nie opowiadała przy kawie o najnowszych dramach. Czasem bywała zamknięta jak sejf, do którego nie miałem kodu. Ale i tak ją kochałem. Może właśnie dlatego, że była tajemnicą, której nigdy nie rozwiązałem.

Zbliżały się urodziny mojej mamy. Zaplanowaliśmy rodzinny obiad — taki, gdzie pyszny schabowy walczy o uwagę z rozmowami o polityce i o tym, jak bardzo wyrośliśmy od zeszłych świąt. Pomyślałem, że to idealna okazja, by się oświadczyć. Miałem już pierścionek. Bałem się, jasne, ale w mojej głowie to miało wyglądać jak scena z filmu: ja, ona, uśmiechy, brawa. I przyszłość. Przyszłość z moją Julią.

Agnieszka, moja siostra, miała przyjechać z Darkiem, jej mężem. Zawsze ich podziwiałem — byli dla mnie takim wzorem rodziny. Zuzia, ich córeczka, mówi do mnie „wujek Mati”. Darek to ten typ faceta, z którym mógłbyś iść wszędzie i w każdej sytuacji byłbyś spokojny, że cię nie zawiedzie. Tak przynajmniej myślałem. Nie wiedziałem jeszcze, że ten obiad będzie ostatnim dniem mojego dawnego życia. I że zaręczyny, które miały być początkiem, okażą się końcem.

Zapadła nienaturalna cisza

— No to, skoro już jesteśmy wszyscy… — Stuknąłem łyżką w kieliszek, jak na weselach, choć ten był pusty. — Chciałbym coś powiedzieć.

Julia siedziała naprzeciwko mnie, między Agnieszką a mamą. Uśmiechała się, ale jakoś blado. Myślałem, że to stres albo że coś przeczuwa. Wstałem i serce zaczęło mi bić jak oszalałe. Z kieszeni wyciągnąłem małe pudełeczko. Darek spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem. Agnieszka też klasnęła w dłonie. Zuzia zerkała z zaciekawieniem znad talerza z rosołem.

— Julia… — Uklęknąłem. — Jesteś dla mnie wszystkim. Chcę z tobą budować dom, dzielić śniadania, noce i dni. Wyjdziesz za mnie?

Zapadła nienaturalna cisza. Zbyt długa. Julia patrzyła na mnie tak, jakby właśnie zobaczyła ducha. Przełknęła ślinę i tylko pokręciła głową.

— Nie mogę — wyszeptała.

— Co? — Wstałem z klęczek jak oparzony. — To żart?

— Nie. Mówię serio. Nie mogę za ciebie wyjść… — powiedziała łamiącym się głosem. — Mateusz… muszę ci coś wyznać.

— Teraz? — spytała moja matka z szeroko otwartymi oczami. — Co ty wygadujesz?

— Julia… Co ty robisz? — Agnieszka pochyliła się do niej, jakby chciała ją powstrzymać. Zerknęła na Darka.

Julia zaczęła płakać, ale nie ze szczęścia, tylko jak ktoś, kto wie, że zaraz zniszczy świat.

— Ja... przepraszam. Ale musisz to usłyszeć ode mnie— wymamrotała, wstając.

Rodzice patrzyli po sobie. Agnieszka zacisnęła szczęki, a Darek… zbladł. Wtedy już wiedziałem, że zaraz wydarzy się coś potwornego.

Cofnąłem się o krok

Wyszliśmy z salonu razem, a ja czułem, jak wszyscy odprowadzają nas spojrzeniami. Zamknąłem drzwi, zostawiając za sobą cichy szmer rozmów, stłumionych łkań i głuchego niedowierzania. Julia stała oparta o ścianę, z twarzą w dłoniach. Serce waliło mi jak młot. Czułem, jak żołądek skręca mi się z bólu.

— Co to miało być? — zapytałem cicho, ale ostro. — Żart? Jakaś chora gra?

— Nie… — Julia oderwała dłonie od twarzy. Makijaż jej spłynął i mocno się rozmazał. — To było dawno… ja… byłam zagubiona…

— Co było dawno?! — Podniosłem głos. — Co ty, do cholery, mówisz?

— To był błąd, Mateusz — wymamrotała. — Jednorazowy. Nic nie znaczył. Byłam pijana… zagubiona…

— Z kim? — zapytałem. Głos mi się załamał. — Julia, z kim?!

Milczała. Spuściła wzrok. Wtedy podszedłem krok bliżej.

— Powiedz mi, do cholery, z kim! — krzyknąłem.

Jej usta poruszyły się bezgłośnie, jakby ćwiczyła to w myślach sto razy. A potem szepnęła:

— Z Darkiem.

Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Cofnąłem się o krok, jakby mnie ktoś uderzył w klatkę piersiową.

— Co…? — wykrztusiłem. — Darek?! Mąż Agnieszki?! Mój szwagier?!

— Mateusz, ja…

— Ty… ty spałaś z nim?! — przerwałem gwałtownie. — Boże…

— To był jeden raz! Przysięgam! — Julia rzuciła się ku mnie, ale odsunąłem się jakby jej dotyk parzył.

— Jeden raz? — wycedziłem. — A co mnie to teraz obchodzi?! To był mój szwagier, do cholery! Mój przyjaciel!

— Ja cię kocham! — krzyknęła zdesperowana. — Naprawdę cię kocham!

— Spałaś z nim, a teraz chcesz, żebym ci wierzył?! – wysyczałem. — Nie wierzę. Nie wierzę już w nic.

I wyszedłem, trzasnąwszy drzwiami.

Stał jak cień człowieka

Wróciłem do domu, wszedłem do pokoju gościnnego i zamknąłem drzwi. Usłyszałem, jak w salonie ktoś szepcze, jak ktoś płacze, jak moja matka mówi „niemożliwe… to niemożliwe…”. A potem nastała krótka chwila ciszy. Dopiero potem za cienką ścianą rozległ się ostry, kobiecy głos. Głos mojej siostry:

— Powiedz mi, że to nieprawda. Powiedz, że nie spałeś z Julią.

Zamarłem. Podszedłem do drzwi i lekko je uchyliłem. Widok jak z taniego thrillera — rodzinna jadalnia, pusty talerz po serniku i Darek, stojący jak dzieciak przyłapany na kradzieży.

— Aga… to było dawno. Byliśmy pijani… — powiedział drżącym głosem.

— Ja pierdolę… — Agnieszka zakryła usta dłonią, jakby miała zwymiotować.

— To się już nigdy nie powtórzyło — zapewniał. — Przysięgam. Myślałem, że to bez znaczenia. Że to było… że o tym zapomnieliśmy.

— Ty myślałeś?! –—wybuchła. — Spałeś z jego dziewczyną! A potem siadałeś z nim do stołu, patrzyłeś mu w oczy i gadałeś o pierdołach!

Nie wytrzymałem. Otworzyłem drzwi i wszedłem do pokoju. Zrobiło się cicho. Agnieszka popatrzyła na mnie — twarz miała czerwoną i mokrą od łez. Darek spuścił wzrok. Julia stała obok, cała drżąca.

— Mateusz… ja nie wiedziałam — wyszeptała Agnieszka. — Przysięgam ci…

Spojrzałem na Darka. Stał jak cień człowieka.

— Byłeś dla mnie jak brat — powiedziałem cicho. — A przespałeś się z moją narzeczoną.

Żadne z nich się nie odezwało — tylko wiatr poruszył firanką. I wtedy dodałem:

— Nie chcę już niczego słuchać. Wszyscy jesteście dla mnie obcy.

I wyszedłem. Drugi raz tego dnia. Tym razem jednak nie zamierzałem wracać.

Miałem przeczucie

Szło mi się ciężko. Nie wiedziałem, gdzie idę. Nogi niosły mnie same, jakby chciały uciec dalej niż ja sam bym zdołał. Usiadłem na ławce przy starym placu zabaw, na którym z Agnieszką bawiliśmy się, gdy byliśmy dziećmi. Pamiętałem, jak Darek bujał nas na huśtawkach, robił nam zdjęcia, śmiał się. Był wtedy jak bohater z filmów. Może nawet lepszy niż nasz ojciec. A teraz? Teraz był kłamcą. Zdrajcą. Kimś, kogo chciałem wymazać z życia. Ale jak to zrobić, skoro był we wspomnieniach z każdej ważnej chwili?

Przed oczami mignęła mi scena z urodzin mamy, kilka lat temu. Darek ściskał mnie i mówił: „Masz szczęście, że trafiłeś na taką dziewczynę. Dbaj o nią”. Później stał ze mną przy grillu i żartował, że jak się oświadczę, to on zostanie moim świadkiem. Świadkiem… ironia.

Wyjąłem telefon. Mama dzwoniła. Nie odebrałem. Wiedziałem, że zaraz będą wszyscy chcieli „rozmawiać”. Sypać wyjaśnieniami, przeprosinami, żalami. Ale ja nie miałem już siły słuchać.

— Samotność… — powiedziałem do siebie. — Zasłużona, niezasłużona, co za różnica? I tak boli tak samo.

Spojrzałem w górę. Niebo było szare. Julia i Darek — jedno spojrzenie, którego nie chciałem widzieć. Przypomniałem sobie, jak raz złapałem ich wzrok. Krótkie spojrzenie, może pół sekundy. Wtedy to zignorowałem. Uznałem, że sobie coś wkręcam. Idiota. Miałem przeczucie, ale wolałem nie wiedzieć.

Spojrzała na mnie niepewnie

Wróciłem wieczorem. Mieszkanie było ciche, zbyt ciche — tylko w kuchni tliło się światło. Agnieszka siedziała przy stole, z dłońmi zaciśniętymi na kubku herbaty, która dawno wystygła. Gdy mnie zobaczyła, podniosła głowę. W oczach miała cienie, jakby nie spała od wielu nocy. Włosy w nieładzie, twarz nieumalowana — siostra, którą znałem, zawsze twarda i konkretna, wyglądała teraz jak dziecko po burzy.

— Czekałam… — powiedziała.

— Nie wiem, po co — odparłem. — Wszystko już wiem.

— Nie chcę go znać. Rozumiesz? — wyszeptała. — Ale ty… Proszę, nie zrywaj ze mną kontaktu. Nie karz mnie za jego winy.

Zacisnąłem zęby. Chciałem wykrzyczeć jej w twarz, że wszystko się spaliło. Że razem tworzyli ten dom, tę rodzinę, ten klimat, w którym to wszystko mogło się wydarzyć.

— A jak mam cię traktować? — spytałem. — Jesteś moją siostrą, ale twój mąż zniszczył moje życie.

Zniszczył też moje — powiedziała z goryczą. — Myślisz, że jeszcze go chcę zobaczyć? Że chcę zasypiać obok człowieka, który spał z dziewczyną mojego brata?

Zapadła cisza. W tej ciszy było wszystko: żal, bezradność, obrzydzenie.

— Przepraszam — wyszeptała. — Za to, że nie zauważyłam. Za to, że nie ochroniłam cię przed tym.

— Nikt nie mógł — odparłem. — Oni to dobrze ukryli. Ja też nie chciałem nic widzieć.

Spojrzała na mnie niepewnie, jakby chciała zadać pytanie, ale się bała.

— Myślisz, że można im wybaczyć? — zapytała w końcu.

Pokręciłem głową.

— Nie wiem — odpowiedziałem. — Na pewno nie dzisiaj.

Mateusz, 28 lat

Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.


Czytaj także:

Reklama
Reklama
Reklama