„Wróżka przepowiedziała mi przyszłość, która zwaliła mnie z nóg. Dosłownie. Prosto w ramiona prawdziwej miłości”
„Zdarzyło się to po raz kolejny. Dreszcze i fala gorąca przeszywająca ciało. Nie potrafiłam tego wytłumaczyć. W przestrzeni między nami wręcz iskrzyło. Fizyczna żądza niemalże zwalała z nóg”.

Kolejny raz to samo doznanie. Dreszcze i fala ciepła. Nie potrafiłam tego wytłumaczyć. W powietrzu między nami dosłownie iskrzyło. Pociąg fizyczny był tak silny, że niemal ścinał z nóg. Maciek, którego podobno darzyłam miłością, nigdy nie budził we mnie takiej pierwotnej, wręcz animalnej żądzy, a teraz chciałam skoczyć na tego obcego mężczyznę niczym spragniony krwi wampir.
Ominęło mnie w życiu coś istotnego
Poranek przywitał mnie jaskrawymi promieniami słońca, które brutalnie wyrwały mnie ze snu. Skrzywiłam się, mrużąc powieki i chwytając za sznurek od rolet, by choć trochę zminimalizować intensywny blask. Tuż przy mnie, pogrążeni w błogim śnie, leżeli mój ukochany i nasza mała córeczka.
Nawet czworonożny członek rodziny znalazł sobie wygodne miejsce w nogach łóżka. Niby taki idealny, sielankowy widok, a jednak gdzieś w środku wciąż tkwiło we mnie poczucie, że ominęło mnie w życiu coś istotnego, mimo że czas nieubłaganie biegł do przodu. Położyłam się wygodnie i przymknęłam powieki.
Nagle przeniosłam się w czasie do okresu swojej młodości, kiedy miałam zaledwie dwadzieścia wiosen na karku i długie, naturalnie jasne włosy splecione w warkocz. U mojego boku pojawił się Krystian. Dostrzegłam jego czekoladowe tęczówki i czuły uśmiech na twarzy. Zupełnie oddałam się wspomnieniom z dawnych lat...
Poszłyśmy z kumpelą do wróżki
– Emilka, idziemy? – Monika szarpnęła lekko za rękaw mojej bluzki.
Znalazłyśmy się w centrum ogromnego terenu, gdzie odbywał się festyn. Wpadłyśmy na pomysł, że przejażdżka na diabelskim młynie i kufel złocistego piwa to świetna metoda na świętowanie zaliczonego testu.
– Sekundkę, potrzebuję chwili. Wciąż mam wrażenie, jakby wszystko wirowało dookoła – poskarżyłam się koleżance.
– Łyknij trochę wody i lecimy do tamtego olbrzymiego szałasu – Monika machnęła dłonią w stronę grupy osób stojących w rzędzie.
W sumie to można było się tego spodziewać. Moja kumpela od zawsze miała bzika na punkcie wróżb i gwiazd. Zawsze chciała iść do jakiejś jasnowidzącej baby. Ale tego dnia jakoś niespecjalnie miałam ochotę zaglądać w przyszłość, nawet dla jaj. Ostatnie miesiące były dla mnie dość trudne, więc nie oczekiwałam cudów, po prostu chciałam trochę wytchnienia.
Najpierw odszedł tata, a potem zerwałam z moim chłopakiem z ogólniaka, Maćkiem. Kiedy wyjechaliśmy na studia, szybko przekonaliśmy się, jak naprawdę wygląda nasza relacja. Zabrakło czasu dla siebie nawzajem, a w naszym życiu zaczęły się pojawiać nowe obowiązki i znajomości. W końcu doszłam do wniosku, że bez sensu to dalej ciągnąć.
– No i co? Czujesz się już lepiej? – Monika popatrzyła na mnie z niepokojem w oczach.
– Jasne – odpowiedziałam, posyłając jej uśmiech, po czym podążyłam za moją kumpelą.
Skoro tak jej zależy, to pójdę tam z nią. Obie posłuchamy, co wróżka ma do powiedzenia Monice, a później będziemy dumać nad tym, czy te przepowiednie mają szansę się ziścić. Grzecznie wyczekałyśmy na swoją kolej, a kiedy nadszedł nasz moment, Monia wkroczyła do namiotu, ciągnąc mnie za rękę.
Specjalistka od wróżb
Na początku przepowiedziała przyszłość Monice, badając linie na jej dłoni, a potem wyciągnęła talię kart. Zdziwiłam się, bo gadała w taki sposób, jakby doskonale wiedziała, kim jest moja kumpela.
– A co z tobą, dziewczyno? – rzuciła w moim kierunku.
– Nie, dziękuję. Nie skorzystam – odpowiedziałam.
– Nawet jeśli zdradzę ci, że właśnie dzisiaj poznasz swoją drugą połówkę na całe życie?
Nerwowy uśmiech pojawił się na mojej twarzy. O czym ona bredzi? Zerwałam się z miejsca i znów poczułam zawroty głowy.
– Opuścisz to pomieszczenie, a mężczyzna, na którego trafisz, będzie tym jedynym.
– Wow! A może zdradzi pani jakieś szczegóły? – Monika nie posiadała się z emocji.
Wróżka chwyciła mnie za rękę, a dreszcze przeszyły całe moje ciało. Miałam wrażenie, że za moment usłyszę coś, co zupełnie wywróci moje życie do góry nogami.
– To twoje drugie ja. Mało kto ma okazję je odnaleźć. Większość tkwi w nieudanych relacjach, bo woli niedopasowanie niż samotność. Ale u ciebie dostrzegam autentyczną harmonię…
Pociemniało mi przed oczami i musiałam przytrzymać się blatu, żeby nie upaść. Bałam się, że zaraz stracę przytomność i się ośmieszę. Marzyłam tylko o tym, żeby ta starsza pani przestała gadać, ale ona nie dawała za wygraną.
– Widzę nad tobą złowrogą chmurę i furię innego faceta. Potężny gniew, który spali wszystko na swojej drodze niczym szalejący pożar. Będziesz musiała dokonać wyboru, w przeciwnym razie…
Nagle w mojej głowie rozległ się wrzask
Ten głos należał do mnie. Moja przyjaciółka Monika delikatnie poprawiła mi fryzurę, jednocześnie patrząc na mnie ze współczuciem. Zdawałam sobie sprawę, że czuje się winna. No bo w sumie to ona wciągnęła mnie do tego ciasnego namiotu, gdy po rundce na karuzeli i paru drinkach zaczęło mi się robić niedobrze.
– Myślisz, że będziesz w stanie chodzić? – zapytała.
– Chyba tak, dam sobie radę...
Monika wsparła mnie, gdy próbowałam się podnieść. Uregulowała należność wróżce i ruszyłyśmy w kierunku drzwi. Gdy wyszłyśmy na zewnątrz, od razu zrobiło mi się lepiej. Mój oddech się unormował, serce zwolniło, a nogi znów zaczęły mnie słuchać. Gdzieś w pobliżu rozległ się huk sztucznych ogni. Przestraszona, odskoczyłam do tyłu i nadepnęłam na czyjąś stopę.
– Bardzo przepraszam! – powiedziałam szybko, usiłując utrzymać równowagę.
– Nic się nie stało – dotarł do mnie przyjemny, głęboki głos.
To było zupełnie nowe uczucie
Odwróciłam głowę i nasze oczy się spotkały. To było zupełnie nowe uczucie, którego wcześniej nie doświadczyłam. W momencie, gdy poczułam jego dotyk, przez moje ciało przebiegł jakby prąd. Chwilę później poczułam, jak oblewa mnie żar. Nogi się pode mną ugięły.
– Muszę przyznać, że mam dziś niesamowitego farta! – parsknął śmiechem, pomagając mi odzyskać równowagę.
– Wielkie dzięki i jeszcze raz sorry za kłopot – wydukałam.
Kompletnie nie wiedziałam, co więcej powiedzieć. Chciałam po prostu pójść w swoją stronę.
– Chwila, moment! – chwycił mnie za rękę.
Zdarzyło się to po raz kolejny. Dreszcze i fala gorąca przeszywająca ciało. Nie potrafiłam tego wytłumaczyć. W przestrzeni między nami wręcz iskrzyło. Fizyczna żądza niemalże zwalała z nóg. Do Maćka, mojego chłopaka, nigdy nie pałałam tak pierwotnym, niemal dzikim pożądaniem, a teraz miałam chęć doskoczyć do tego obcego mężczyzny niczym spragniona krwi wampirzyca. Chciałam go całować, gładzić, pieszczotliwie dotykać… Przestraszyłam się tych myśli, które kłębiły się w mojej głowie.
– Nazywam się Krystian – przedstawił się, ściskając moją dłoń. .
Machnął ręką w kierunku osób stojących nieco dalej.
– Wybieramy się do akademika, będzie impreza. Pójdziecie z nami?
– No pewnie! – Monika odpowiedziała za mnie.
Impreza, na którą miałyśmy iść, odbywała się w domu studenta Politechniki. Pojechaliśmy tam razem ze znajomymi Krystiana. W ekipie znalazły się również dziewczyny, dość miłe, a jedną z nich nawet już znałyśmy. Przez całą podróż ja i Krystek gadaliśmy jak najęci.
Między nami od razu zaiskrzyło
Od samego początku czułam, że to może być coś wyjątkowego. Nie tylko pociągaliśmy się fizycznie, ale też nadawaliśmy na jednych falach. Wszystko było takie proste i oczywiste – nasze docinki, głupie żarciki, mowa ciała... Zupełnie jakbyśmy byli starymi kumplami. Facet totalnie mnie kręcił: jego aparycja, barwa głosu, to, jak się poruszał, szczerzył zęby w uśmiechu i przymykał oczy. Tego wieczoru stało się coś niezwykłego, wręcz magicznego. A przecież zwykle raczej trzymam dystans.
Sporo wody w rzece upłynęło, nim razem z Maćkiem przeszliśmy do kolejnego etapu, wykraczającego poza same pocałunki. Inaczej sprawy potoczyły się z Krystianem. Pragnął bliskości, chciał mnie dotykać, czuć mój zapach, smakować – nie potrafił nad sobą zapanować.
Zresztą, ja również nie byłam w stanie się oprzeć, to uczucie było po prostu silniejsze od nas obojga. W pewnym momencie po prostu nie daliśmy rady i złączyliśmy się w pocałunku. To było jak erupcja miliona sztucznych ogni! Zarówno w mojej głowie, jak i w całym ciele. Nie mogliśmy oderwać od siebie rąk, całowaliśmy się, przytulaliśmy, a ja, mimo że ledwo go znałam, czułam, że mam ochotę na coś więcej.
Udało nam się opanować tylko ze względu na obecność innych osób i niezbyt komfortowe warunki panujące w akademiku. Kiedy impreza dobiegła końca, zaprowadził mnie aż pod samą kwaterę. Podaliśmy sobie nasze numery. Wyszło na jaw, że dzieli nas spora odległość – jakieś dwieście kilometrów. Niemało.
– O matko, widziałaś, jak się na ciebie gapił? – Monika westchnęła z nutą zazdrości w głosie. – Zupełnie jakbyś była dla niego tą jedyną, wymarzoną kobietą. Wiesz, co ci powiem? Spotkałaś faceta swojego życia, to jasne jak słońce!
Już kolejnego ranka odebrałam od niego telefon.
– Zdążyłem za tobą zatęsknić.
– Ja również – wyszeptałam. – Tak bardzo cię pragnę.
– Czuję dokładnie to samo...
Zdążyłam się już przyzwyczaić do rozmów do bladego świtu. Telefon często wypadał mi z ręki, gdy zasypiałam i ciągle myślałam o dniu, kiedy wreszcie się spotkamy. Nigdy wprost nie ustaliliśmy, jaki mamy status, ale zachowywaliśmy się jak typowa para. To wydawało się zupełnie naturalne.
Pamiętam, gdy odwiedził mnie po raz pierwszy. Akurat wtedy rodzice wyjechali na kilka dni nad Bałtyk, więc całe mieszkanie mieliśmy tylko dla siebie. Przyszedł z gigantycznym bukietem, a potem wpił się w moje usta tak mocno, że aż zrobiło mi się słabo. Wtedy chwycił mnie w ramiona i przeniósł do łóżka w sypialni. Spania nie było tej nocy zbyt wiele.
Praktycznie cały kolejny dzień spędziliśmy w pościeli. To było jak prawdziwe trzęsienie ziemi, byłam wniebowzięta. Prawie, bo w tym słodkim miodzie było trochę dziegciu… Kiedy na moment przymknęłam powieki, powrócił ten koszmarny sen przepowiedziany przez wróżkę. Czułam, jak czyjeś silne ręce mną telepią, ktoś zionie zapachem wódki i wrzeszczy: „To twoja wina! Spójrz, co zrobiłem przez ciebie!".
Ocknęłam się wtulona w Krystiana
Wmawiałam sobie, że to nic wielkiego. Po prostu głupawy sen. Problem w tym, że pojawiał się nagminnie, niczym zapowiedź wiszącego nade mną przeznaczenia. Sprawa zaczęła nabierać sensu dopiero podczas naszej górskiej wyprawy z Krystianem. Naszym celem była Hala Gąsienicowa. Poranny chłód dawał mi się we znaki, a ja zapomniałam ciepłego swetra.
– Narzuć sobie moją bluzę – zasugerował Krystian. – Jejku, ten kolor świetnie ci pasuje – odcień jego bluzy idealnie współgrał z barwą moich tęczówek, co od razu spostrzegł. – Błękitna, zupełnie jak twoje oczy.
Zatrzymałam się i przyjrzałam się jej bliżej. W jednej chwili wszystko do mnie wróciło. Tamten koszmar. Mój rozpaczliwy wrzask i błaganie o ratunek. W głowie znów usłyszałam tamten głos. Ciągle powtarzał, że to moja wina, że jestem za to odpowiedzialna. Minęło kilka chwil, nim pojęłam, że to głos Maćka. Gdy wróciłam do pensjonatu, sięgnęłam po telefon i wykręciłam numer do Moniki.
– To się w głowie nie mieści, no nie? Sama nie ogarniam, skąd mi się biorą takie durne sny. Maciek przecież nigdy nie zrobiłby nikomu krzywdy, nawet musze.
– Słuchaj Emi, sama nie jestem pewna… – wyczułam niepewność i niepokój w słowach koleżanki. – Podobno ktoś doniósł Maćkowi o waszej sytuacji. Wydzwaniał do mnie i nieźle cię obgadywał, rzucał najgorsze epitety. Na waszym miejscu bym uważała…
– Nie wierzę własnym uszom! – zareagowałam na wieści od koleżanki. – Przecież już trochę czasu upłynęło, od kiedy zerwaliśmy. Poza tym Maciek raczej nie nadużywa alkoholu. No chyba, że coś się ostatnio zmieniło i zaczął wariować po pijanemu.
– Ciężko powiedzieć… może to jakieś pretensje czy coś w tym stylu – Monika wydawała się zasmucona. – Do tego słyszałam, że oblał egzaminy. Podobno grozi mu wywalenie ze studiów.
– Tak czy inaczej…
Wizjonerka ujawniła moją przyszłość
Okazało się, że byłam w błędzie, a Monika jednak trafiła w sedno. Po tygodniu Maciek nas napadł. Panowała ciemność, wracaliśmy z seansu filmowego. Wszystko potoczyło się identycznie jak w mojej nocnej marze. Był napastliwy, nietrzeźwy. Na szczęście już wiedziałam, że taka sytuacja może się stać. Nie pozwoliłam mu zrobić nikomu krzywy. Obok nas jechał radiowóz, panowie zatrzymali się widząc zaczepiającego nas Maćka i zawinęli go na dołek.
Przeznaczenie parę razy usiłowało mi o sobie przypomnieć, ale nie dałam za wygrana. Prawdziwą miłość spotyka się tylko raz w życiu, a ja zamierzam o nią walczyć. Planowaliśmy wspólną przyszłość i przerażeni tym, do czego zdolny jest Maciek, po prostu przenieśliśmy się do innego miasta. Może to byłą ucieczka od problemu, ale od ponad 20 lat żyjemy w świętym spokoju.
Z tego co usłyszałam od Jolki, naszej wspólnej znajomej, Maciek sie opaniętał. Spędził na dołku kilka dni, uświadomił sobie, że w ten sposób nie zazna szczęścia. Podobno nawet wyruszył na jakąś pielgrzymkę w ramach odkupienia win. Nie wiem nic więcej. Liczę, że nie będę musiała wracać wspomnieniami do tamtego czasu.
Emilia, 34 lata
Czytaj także:
„Byłam wdzięczna Romanowi za to, co zrobił. Wskoczyłam mu do łóżka, ale dla niego to nie był niewinny numerek”
„Przez 20 lat nie mogłem zapomnieć o wakacyjnej miłości. Myślałem, że straciłem już swoją szansę na miłość”
„Miałam męża jak z bajki, a tęskniłam za zaborczym kochankiem z pustą kieszenią. Musiałam wybrać”

