„Wnuki śmieją się, że mam chłopaka młodszego o 20 lat. A on dba o mnie lepiej niż moja rodzina”
„– Nie rozumiesz? On się tobą bawi. Młody facet, stara baba – Maja nie zdołała ugryźć się w język. Podniosłam się. Trzęsły mi się ręce. – Nigdy nie byliście przy mnie tak, jak on jest. Nigdy nie pytaliście, czy czegoś mi trzeba. Tylko oczekiwaliście, że będę. Zupę ugotuję. Uśmiechnę się. A teraz, gdy mam czelność być... szczęśliwa, chcecie mi to odebrać?”.

- Redakcja
Nie wiem, kiedy dokładnie zaczęłam czuć się jak mebel. Może wtedy, gdy przestałam dostawać telefon w swoje urodziny. Albo wtedy, gdy wnuki zaczęły wpadać do mnie tylko po kieszonkowe, nawet nie zdejmując kurtek. Mój mąż zmarł sześć lat temu. A ja? Ja zostałam w pustym mieszkaniu z jego zdjęciem na nocnym stoliku i cichym telewizorem grającym do poduszki.
Moje dzieci, Ewa i Rafał, żyją szybko. Bardzo szybko. Tak, że na niedzielny rosół i rozmowę już nie wystarcza im czasu. Wnuki – Maja, Karol, czasem wpadną, ale właściwie już się mną nie interesują. Gdy coś powiem, prychają, przewracają oczami. Jakbym była starą, śmieszną babą. A przecież ja jestem jeszcze kobietą. Czuję. Tęsknię. Potrzebuję bliskości.
Daniela poznałam na rehabilitacji
Miałam problemy z kręgosłupem po upadku na schodach, a on prowadził zajęcia z terapii ruchowej. Młodszy ode mnie o dwadzieścia lat. Szerokie ramiona, miękki głos, dłonie – silne, ale delikatne. Zawsze uważny, z tym jego ciepłym „Dzień dobry, pani Halino, jak się dziś czujemy?”. I to nie było mechaniczne. On naprawdę słuchał.
– Dobrze, że pani przyszła – powiedział kiedyś. – Pani obecność sprawia, że ta sala wydaje się jaśniejsza.
Zaśmiałam się. Może trochę zawstydziłam. Ale coś we mnie drgnęło. Jakby ktoś zapukał do drzwi, które myślałam, że już dawno zardzewiały.
Wieczorem długo patrzyłam w lustro. Myślałam o zmarszczkach, o siwych włosach. O tym, czy wypada. Czy w tym wieku wolno się jeszcze zakochać? A może to w końcu czas, żeby przestać się przejmować, co powiedzą?
– Mamo, a to kto? – Ewa spojrzała na Daniela, który właśnie zdejmował kurtkę i uśmiechał się grzecznie.
– To Daniel – odpowiedziałam spokojnie. – Chciałam, żebyście go poznali.
Karol już zdążył rzucić Majce porozumiewawcze spojrzenie, po czym parsknęli śmiechem jak na komendę.
– Babciu, to twój chłopak? – spytała z udawaną powagą Maja, a ja poczułam, jak policzki mi płoną.
– Maja, wystarczy – syknęłam. – Daniel jest moim przyjacielem. Zasługuje na szacunek, jak każdy.
– Przyjacielem? – powtórzył Rafał, który właśnie wkroczył do salonu z butelką wina. – Mamo, serio? On jest młodszy ode mnie.
Daniel podszedł i podał mu rękę.
– Miło was poznać. Mam nadzieję, że się polubimy – powiedział, nie tracąc spokoju.
Ewa tylko przewróciła oczami.
– Mamo, naprawdę? Nie wystarczy ci już nasze towarzystwo?
– Wystarczyłoby, gdybyście tu byli częściej niż raz na miesiąc – odpowiedziałam chłodno, po czym dodałam: – A może przestaniecie się śmiać i zaczniecie mnie słuchać?
Nastała niezręczna cisza. Daniel usiadł obok mnie i chwycił delikatnie moją dłoń. Nie musiał nic mówić. Był obok – to wystarczyło. A we mnie kłębiły się myśli. Dlaczego zawsze wszystko musi być przedmiotem kpin? Dlaczego moje szczęście ich tak razi?
Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na rodzinę.
– Nie jestem już tylko waszą matką czy babcią. Jestem też kobietą. I nie zamierzam się z tego tłumaczyć.
Córka miała pretensje
Ewa przyszła bez zapowiedzi. Weszła jak burza, nawet nie zdjęła płaszcza.
– Mamo, musimy porozmawiać – powiedziała sztywno, siadając przy stole. – Sama.
Zrozumiałam od razu, o co chodzi.
– Chodzi o Daniela, prawda?
– Oczywiście, że tak! Mamo, ty tego nie widzisz? On cię wykorzystuje. Przecież to oczywiste.
Zacisnęłam usta. Nie byłam zaskoczona, ale i tak bolało.
– On przynajmniej mnie słucha. Ty przychodzisz tylko, gdy czegoś potrzebujesz.
– Bo jestem twoją córką! Nie powinno być odwrotnie? To ty powinnaś być dla mnie wsparciem!
Parsknęłam z ironią.
– Przez całe życie byłam. Gotowałam, prałam, opiekowałam się twoimi dziećmi. Teraz, gdy mam kogoś, kto przynosi mi herbatę bez proszenia i pyta, jak się czuję, nagle robisz ze mnie wariatkę.
– Nie chodzi o to, że masz kogoś – syknęła. – Chodzi o to, kogo masz. Jest młodszy. I dziwnie miły. A tacy zawsze czegoś chcą.
– Może jestem już za stara, by mieć kogoś do kochania, tak?
Ewa zamilkła. Popatrzyła na mnie z wyrzutem, jakbym ją zawiodła.
– Boję się, że on cię skrzywdzi – powiedziała ciszej.
A ja, zamiast się wzruszyć, tylko pokiwałam głową.
– Zawsze byłam dla was tłem. Teraz, gdy zaczęłam żyć po swojemu, czujecie się zagrożeni?
Patrzyła na mnie długo. Bez słowa. I wyszła. Zamknęłam za nią drzwi. I pierwszy raz od dawna... nie płakałam.
Poczułam niepokój
Wróciłam z zakupów i usłyszałam głosy z kuchni. Maja i Karol siedzieli przy stole, wpatrzeni w ekran telefonu.
– …a mama mówiła, że on kiedyś był w kryminale. I że zmieniał nazwisko. – Maja mówiła ściszonym głosem.
– No przecież mówiłem, że to dziwny typ. Babcia się wpakowała po uszy – dodał Karol. – Pewnie chce ją ogołocić, a potem zniknie.
Zesztywniałam. Weszłam do kuchni tak, żeby nie wiedzieli, że słyszałam. Uśmiechnęłam się.
– Co tak tajemniczo? O babci gadacie?
– Eee, nie, tak tylko... film oglądaliśmy – Maja szybko zablokowała ekran.
Nie komentowałam. Ale serce waliło mi jak młot. Złapałam za telefon i zadzwoniłam do Daniela.
– Musisz przyjechać. Musimy porozmawiać.
Przyszedł godzinę później. Siedzieliśmy w milczeniu, aż zebrałam się na odwagę.
– Kim naprawdę jesteś, Daniel? Ukrywasz coś przede mną?
– Halino… – westchnął. – Nigdy cię nie okłamałem. Ale nie opowiedziałem wszystkiego. Bo się bałem, że cię stracę.
– Wszyscy mówią, że jesteś ze mną dla pieniędzy. Powiedz mi prawdę.
Spuścił wzrok. A potem, powoli, spokojnie, powiedział:
– Miałem wyrok, bo prowadziłem auto po alkoholu, ale to nic takiego. Od tamtej pory nie piję i zacząłem nowe życie.
Patrzyłam na niego długo. Czułam złość. Wstyd. Lęk. Ale też coś innego. Zrozumienie.
Wstałam.
– I tak jesteś lepszy niż ci, którzy „nic nie przeskrobali”, a ranią mnie każdego dnia.
Pokłóciliśmy się
Miała to być zwykła kolacja. Zrobiłam leczo, upiekłam drożdżowe. Chciałam spróbować jeszcze raz. Wytłumaczyć. Pokazać, że Daniel to nie potwór. Nie zdążyłam.
– Jak możesz z kimś takim jeść przy jednym stole?! – krzyknęła Ewa, stając w progu, kiedy tylko zobaczyła Daniela przy stole.
Za nią wszedł Rafał. Zmarszczone brwi, zaciśnięte usta.
– Sprawdziliśmy wszystko. Ma przeszłość kryminalną. Mamo, czy ty do reszty oszalałaś?
– Przeszłość – wtrącił spokojnie Daniel – której się nie wstydzę. Bo ją przepracowałem.
– Nie będziemy patrzeć, jak jakiś typ wykorzystuje naszą matkę! – Rafał uderzył pięścią w stół. – Nie po tym, ile przeszła z ojcem.
– Przepraszam – Daniel wstał. – Nie chciałem wywoływać konfliktów. Jeśli mam odejść, odejdę.
– Nie! – krzyknęłam. – Zostaniesz. Dość! Moje życie to nie wasza sprawa.
– Nie rozumiesz? On się tobą bawi. Młody facet, stara baba – Maja nie zdołała ugryźć się w język.
Podniosłam się. Trzęsły mi się ręce.
– Nigdy nie byliście przy mnie tak, jak on jest. Nigdy nie pytaliście, czy czegoś mi trzeba. Tylko oczekiwaliście, że będę. Zupę ugotuję. Uśmiechnę się. A teraz, gdy mam czelność być... szczęśliwa, chcecie mi to odebrać?
W odpowiedzi cisza. Daniel stał przy drzwiach.
– Kocham twoją matkę – powiedział. – Ale jeśli to zniszczy waszą rodzinę, odejdę.
Spojrzałam na dzieci.
– To wy musicie zdecydować. Albo zaakceptujecie, że mam prawo do życia. Albo... więcej nie przychodźcie.
Tak właśnie czuję
Siedzieliśmy z Danielem na ławce w parku, przy tym samym stawie, gdzie pierwszy raz podał mi dłoń, kiedy potknęłam się po zajęciach rehabilitacyjnych. Jesień otulała nas złotem i chłodem. Liście spadały cicho, jakby chciały osłonić nas przed tym, co miało się wydarzyć.
– Jeśli chcesz, odejdę – powiedział. – Nie chcę cię rozdzielać z rodziną. Nie po to wszedłem w twoje życie.
Pokręciłam głową, dławiąc łzy.
– A jeśli to już nie ma znaczenia? Nie zaprosili mnie na urodziny Majki. Rafał nie odbiera telefonu. Ewa napisała, że „musi to przemyśleć”. Jakby to był jakiś wstydliwy skandal. Ja... już ich straciłam.
Daniel ujął moją dłoń. Mocno. Pewnie.
– Halina, nie chcę być powodem twojej samotności.
– Jesteś moją bliskością. Po raz pierwszy od lat czuję się... żywa. Słyszana. Potrzebna.
Spojrzał na mnie cicho. Potem delikatnie pogładził moje policzki.
– Zobaczymy, dokąd nas to zaprowadzi. Może nie będzie łatwo. Ale będziemy razem.
Przytuliłam się do niego. Po raz pierwszy nie wstydząc się swoich lat i zmarszczek. Tego wieczoru Daniel zapalił w mojej kuchni świeczki. Zrobiliśmy herbatę z malinami. W tle cicho grało radio.
I choć telefon milczał, a kalendarz na ścianie przypominał o zbliżających się świętach, wiedziałam jedno. Nie jestem już sama.
Halina, 65 lat
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Córka żeruje na nas i nie ma żadnych planów na przyszłość. Boję się, że zmarnuje całe swoje życie”
- „Oszczędzałam na jedzeniu, ale kupiłam nowy telefon. Mąż wściekł się, że nie potrafię szanować jego kasy”
- „Nie chciałam wydawać fortuny na znicze. Siostra oskarżyła mnie o brak serca i plucie na grób rodziców”

