Reklama

Wielkanoc już od kilku lat kojarzy mi się z samotnością. Mój mąż od dawna nie żyje, a dzieci się nie doczekaliśmy. Nie chciałam zostać matką i teraz, na stare lata, bardzo tego żałuję. Trudno się radować, kiedy nie ma kogoś, z kim można zjeść świąteczne śniadanie. Samotność jest okrutna i muszę przyznać, że ciężko ją znoszę.

Nie wpadam w wir świątecznych przygotowań. Nie mam dla kogo się starać, a dla siebie samej najzwyczajniej w świecie mi się nie chce. Tradycje podtrzymuję w bardzo minimalnym zakresie. Zrobiłam sałatkę jarzynową, faszerowane jajka oraz upiekłam sernik. Uznałam, że z celem się mija szykowanie czegoś więcej, ponieważ i tak będę to jadła przez dwa czy nawet trzy dni. Apetyt nie dopisuje mi od dłuższego już czasu.

Kiedy żył mój Józek, jedzenia w domu było sporo, a Wielkanoc miała zupełnie inny wydźwięk. Wiadomo, że we dwójkę zawsze raźniej. Poza tym mój świętej pamięci mąż miał niezły spust i mógł naprawdę sporo zjeść. W sumie przywykłam już do tego, że zarówno na co dzień, jak i w święta, jestem sama. Nie spodziewałam się, że w tym roku cokolwiek się zmieni. Tymczasem życie potrafi zaskoczyć.

Zajączek przyniósł mi niezwykły prezent

Właśnie zasiadałam do świątecznego śniadania, kiedy rozległo się ciche pukanie do drzwi. Początkowo myślałam, że się przesłyszałam, ale pukanie się powtórzyło. Wstałam od stołu i poszłam otworzyć. Nie wierzyłam własnym oczom. Nogi się pode mną ugięły, a do oczu napłynęły łzy. Nie byłam w stanie wykrztusić z siebie słowa. W progu stała moja siostra, której nie widziałam od 40 lat.

– Dzień dobry, Haniu – kiedy się przywitała, nie wytrzymałam i się rozpłakałam.

W jednym momencie w niepamięć poszły wszystkie niesnaski – jakby nigdy nie wydarzyło się to, co nas poróżniło.

– Mój Boże... – wyszeptałam, nie kryjąc wzruszenia. – Byłam pewna, że straciłam cię na zawsze.

Padłyśmy sobie w ramiona i trwały w serdecznym uścisku przez dłuższą chwilę. W najśmielszych marzeniach bym nie przypuszczała, że siostra jako pierwsza wyciągnie rękę na zgodę. Taki krok nieustannie chodził mi po głowie, ale nie potrafiłam się przełamać i zdobyć na odwagę. Z jednej strony nie pozwalała mi na to duma, a z drugiej wstyd. Jak widać, Krysia okazała się mądrzejsza.

Poróżnił nas mężczyzna

Między mną a siostrą są 3 lata różnicy. Krysia jest młodsza. Gdy byłyśmy małe, dogadywałyśmy się dobrze, ale w miarę upływu czasu komunikacja ulegała pogorszeniu. Jako nastolatki ciągle się kłóciłyśmy. Rodzice sądzili, że to uroki wieku młodzieńczego i nam przejdzie. Później traf jednak chciał, że zakochałyśmy się w tym samym mężczyźnie. Krysia poznała Józka na jakiejś potańcówce. Początkowo ukrywała przed rodziną tę znajomość, ale w końcu ich romans wyszedł na jaw.

Kiedy nas sobie przedstawiła, zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. Wpadłam niczym śliwka w kompot. Strasznie się złościłam, bo on nie zwracał na mnie uwagi. Odbicie go siostrze postawiłam sobie za punkt honoru. Dopięłam swego, ale kosztem relacji z siostrą. Wtedy w ogóle się tym nie przejmowałam. Stwierdziłam, że skoro nasze stosunki nie układają się najlepiej, to nie na się czym przejmować. Rok później ja i Józek stanęliśmy na ślubnym kobiercu. Krysia nie pojawiła się na naszym ślubie. Przestała się do mnie odzywać, odkąd zaczęłam randkować z Józefem. Ja z kolei byłam ślepo zakochana i nic innego się nie liczyło. Dopiero z czasem zaczęłam odczuwać skutki swego postępowania. Najzwyczajniej w świecie brakowało mi siostry, ale byłam zbyt uparta, żeby ją przeprosić.

Siostra dawno mi wybaczyła

W te święta śniadanie smakowało wyjątkowo, pomimo że było skromne. Nie miało to jednak żadnego znaczenia. Odzyskałam siostrę, wszystko inne zeszło na drugi plan.

– Jak umarł? – wiedziałam, że prędzej czy później padnie to pytanie.

– Miał raka, ale tak naprawdę wykończył go alkohol – odparłam.

Nie byłam szczęśliwa z Józkiem. Po ślubie okropnie się rozpił, a ja nie mogłam nic na to poradzić. Prosiłam, błagałam, uciekałam się do gróźb – na nic. Nic do niego nie docierało. Ogarnął się dopiero wtedy, jak usłyszał diagnozę, ale było już za późno. Lekarze bezradnie rozkładali ręce. Jedyne, co mogli uczynić, to ulżyć mu w cierpieniu poprzez aplikowanie odpowiednich leków.

– Chciałabyś wybrać się na cmentarz? – zaproponowałam nieśmiało.

– Nie, raczej nie - uśmiechnęła się Krysia. – To czasu nie cofnie, a przeszłość należy zostawić tam, gdzie jej miejsce.

Miałyśmy tyle do nadrobienia

Wyznałam, że bardzo żałuję, że to się tak potoczyło. Przeprosiłam siostrę. Poprosiłam, żeby opowiedziała, jak jej życie się potoczyło. Wyjechała do Niemiec i tam wyszła za mąż za Polaka. Doczekali się dwójki dzieci. Teraz była babcią dla czworga uroczych wnucząt, których zdjęcia mi pokazała. Nie przyznałam się jej do tego, że bardzo jej zazdrościłam. Ona otworzyła serce na miłość i założyła rodzinę, a ja zostałam sama niczym palec. Chyba w ten sposób los ukarał mnie za rozbicie jej związku z Józkiem, aczkolwiek dzięki temu – paradoksalnie – uniknęła piekła życia z alkoholikiem.

Wreszcie miałyśmy szansę na odbudowanie naszej relacji, za co byłam niezmiernie wdzięczna Bogu. Krysia wraz z mężem mieszkali od paru lat w Polsce. Ponownie stałam się częścią jej życia. Niestety, moja radość nie trwała długo. Ten dzień zachowam w pamięci po kres moich dni.

Nie mamy już czasu

– Muszę ci o czymś powiedzieć – jej wzrok nie wróżył niczego dobrego.

Patrzyłam na nią wyczekująco, czując narastające we mnie napięcie.

– Mam nowotwór. Walczę z nim od dawna, ale bezskutecznie.

Chorowała na raka piersi. Nie miałam zielonego pojęcia, jak zareagować.

– Ile czasu ci zostało? – z trudem przeszło mi to przez gardło.

– Lekarze mówią, że jakieś pół roku, może trochę mniej.

– Rozumiem.

Krysia poprosiła, aby ten czas spożytkować jak najlepiej. Zakazała użalania się i narzekania.

– Haniu, ja się z tym pogodziłam – nie pojmowałam, jak w takich okolicznościach potrafiła zachowywać stoicki spokój.

Zrobimy tak, jak sobie życzysz.

Co innego mogłam powiedzieć? Miałyśmy wiele zaległości do nadrobienia – uszanuję wolę siostry i postaram się cieszyć jej obecnością najlepiej, jak potrafię.

Hanna, 69 lat


Czytaj także:


Reklama
Reklama
Reklama