„Walentynki planowałem z gorącą blondynką, a skończyłem z zimną byłą żoną. Wszystko przez to, że pożałowałem pieniędzy”
„Moja Kasia stała z założonymi rękami, a na jej twarzy malował się na przemian gniew i rozczarowanie. Wiedziałem, że muszę działać szybko, zanim jej frustracja osiągnie punkt, z którego nie będzie powrotu. Ale nie zdążyłem”.

- Redakcja
Walentynki – dzień, który powinien być synonimem romantyzmu i idealnych chwil. Tym razem postanowiłem nie popełnić żadnego błędu – wszystko miało być zaplanowane co do sekundy. Kasia, moja nowa dziewczyna, uwielbiała eleganckie kolacje, więc zarezerwowałem stolik w ekskluzywnej restauracji.
Problem w tym, że... była to ta sama restauracja, do której kiedyś chodziłem z Magdą, moją byłą żoną. Wtedy wydawało mi się to bez znaczenia. To przecież tylko miejsce. Poza tym znałem ich menu, wiedziałem, które wino warto zamówić, no i miałem tu zniżkę stałego klienta – miałem przewagę.
Nie wiedziałem tylko jednego: że tego wieczoru wszystko wymknie się spod kontroli.
Jej się tam nie spodziewałem
Przyjechałem wcześniej, żeby dopiąć wszystko na ostatni guzik. Podszedłem do kelnera, podałem nazwisko i czekałem, aż zaprowadzi mnie do stolika.
– Proszę za mną, panie Jacku – powiedział z uprzejmym uśmiechem.
Ruszyłem za nim pewnym krokiem, ale kiedy tylko dotarłem na miejsce, moje serce stanęło. Przy stoliku siedziała Magda. Sączyła białe wino i przeglądała telefon, jakby na kogoś czekała. Uniosła wzrok i nasze spojrzenia się spotkały.
– Jacek? – uniosła brew z lekkim uśmiechem. – To ciekawe miejsce na randkę. Wracamy do starych przyzwyczajeń?
– Niezupełnie – mruknąłem, próbując ogarnąć sytuację. – Mam tu rezerwację.
– Ja też. Czekam na Adama, mojego chłopaka – dodała, kręcąc kieliszkiem. – A ty?
– Na Kasię, moją dziewczynę.
Zerknęła na mnie z rozbawieniem.
– No proszę, teraz pamiętasz o rezerwacjach. Jak byliśmy małżeństwem, zwykle o nich zapominałeś.
Już miałem odpowiedzieć, kiedy usłyszałem znajomy głos.
– To chyba jakiś żart!
Odwróciłem się powoli. Kasia stała kilka metrów dalej, patrząc na mnie jak na największego drania na świecie. Ale to jeszcze nie był koniec. Do restauracji wszedł Adam, partner Magdy. Zmarszczył brwi, widząc mnie przy stoliku jego ukochanej. Wieczór, który miał być romantyczny, właśnie zamienił się w absurdalny teatr.
Próbowałem to odkręcić
Kasia patrzyła na mnie z mieszaniną złości i niedowierzania. Adam zatrzymał się dwa kroki za nią, jego wzrok błądził od Magdy do mnie, jakby próbował poskładać w całość jakąś ukrytą układankę.
Zerwałem się na równe nogi.
– Kasiu, to wcale nie miało tak wyglądać – zacząłem, unosząc ręce w obronnym geście.
– Nie tak?! – rzuciła ostro, podchodząc bliżej. – Przyprowadzasz mnie na romantyczną kolację, a tu siedzi twoja była? Jak to w ogóle wygląda?
– To czysty przypadek! – próbowałem się bronić.
Adam odchrząknął i skrzyżował ręce na piersi.
– Przypadek, powiadasz? – odezwał się lodowato. – Bo wygląda, jakbyście świetnie się tu bawili.
Magda, do tej pory obserwująca sytuację z lekką rozbawioną miną, wzięła łyk wina i westchnęła.
– Dajcie spokój wszyscy – powiedziała. – To zwykły zbieg okoliczności. Jacek przyszedł tu, bo kelner go przyprowadził.
Kasia prychnęła.
– No tak. I pewnie zaraz mi powiesz, że to też przypadek, że wybraliście sobie stolik w tej samej restauracji, w której kiedyś mieliście randki?!
– Kasiu, nie rób scen… – zacząłem, ale w tym momencie wtrącił się kelner, który podszedł do naszego stolika z zakłopotanym uśmiechem.
– Przepraszam za to zamieszanie, panie Jacku – powiedział, ściskając w ręku notes. – Zorientowałem się, że omyłkowo zaprowadziłem pana do niewłaściwego stolika. Państwa rezerwacja jest w drugiej sali.
Adam uniósł brwi, a Magda zaśmiała się pod nosem.
– No proszę – powiedziała z udawanym podziwem. – Rzadko się zdarza, żeby ktoś aż tak bardzo namieszał komuś w życiu.
Zacisnąłem zęby i spojrzałem na Kasię.
– Widzisz? – powiedziałem z ulgą. – To naprawdę była pomyłka.
Ale jej wzrok wciąż był chłodny.
– Może i pomyłka – powiedziała powoli. – Ale jakoś nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to nie jest przypadek, że my ciągle kręcimy się wokół twojej przeszłości.
Czułem, że tracę grunt pod nogami. Miałem przeczucie, że to dopiero początek problemów.
Nie wierzyła mi
Kasia stała z założonymi rękami, a na jej twarzy malowało się połączenie gniewu i rozczarowania. Wiedziałem, że muszę działać szybko, zanim jej frustracja osiągnie punkt, z którego nie będzie powrotu.
– Kasiu, posłuchaj mnie – zacząłem, ale ona uniosła dłoń, uciszając mnie jednym gestem.
– Naprawdę chciałabym ci wierzyć, Jacek – powiedziała zimno. – Ale jak to wygląda?! Chcę spędzić z tobą miły wieczór, a zamiast tego wchodzę do restauracji i zastaję cię przy stoliku z twoją byłą żoną!
– To był przypadek – powtórzyłem, czując, że zaczynam brzmieć desperacko.
– Wiesz, co jest najgorsze? – prychnęła, kręcąc głową. – Że to zawsze jakiś przypadek, jakiś zbieg okoliczności, jakaś „pomyłka”. A może to po prostu znak, że ty nie do końca zamknąłeś tamten rozdział?
Zrobiło mi się gorąco. Czułem, jak grunt osuwa mi się spod nóg.
– Czego ode mnie oczekujesz? – spytałem w końcu.
– Szczerości – powiedziała bez wahania. – I dowodu, że naprawdę zamknąłeś ten rozdział.
Westchnąłem.
– Kasiu… ja cię kocham.
– Ale czy bardziej niż wspomnienia po niej? – spytała cicho.
I zanim zdążyłem odpowiedzieć, odwróciła się na pięcie i wyszła z restauracji. Zostałem sam. Patrząc na drzwi, przez które zniknęła, poczułem, jak ściska mi się żołądek. Czy właśnie straciłem kobietę, na której naprawdę mi zależało? Z którą chciałem zacząć wszystko od początku?
Wszystko poszło nie tak
Stałem w miejscu, czując na sobie ciekawskie spojrzenia gości restauracji. Kasia wyszła. Jeszcze kilka minut temu mieliśmy spędzić razem romantyczny wieczór, a teraz stałem tu jak idiota, patrząc na drzwi, które się za nią zamknęły. Przecież nie mogłem tak tego zostawić. Rzuciłem kelnerowi krótkie „Zaraz wracam” i wybiegłem na zewnątrz.
Kasia stała przy krawężniku, desperacko próbując zamówić taksówkę w aplikacji. Jej ręce drżały.
– Nie rób tego, Jacek. Nie próbuj teraz tego naprawiać, bo już nie wiem, co jest prawdą, a co twoją wymówką – powiedziała, gdy mnie zobaczyła.
– Nie mam żadnych wymówek! – prawie krzyknąłem, ale zaraz się opanowałem. – To był przypadek, a ty uciekasz, zamiast dać mi szansę to wyjaśnić!
– Może dlatego, że mam dość wyjaśnień – prychnęła, wciąż wpatrując się w telefon. – Wiesz, czego potrzebuję? Pewności. A z tobą jej nie mam.
– O czym ty mówisz?!
W końcu podniosła wzrok i spojrzała mi prosto w oczy.
– Wiesz, czego się boję? – zaczęła cicho. – Że nawet jeśli teraz jesteś ze mną, to zawsze gdzieś w głowie będziesz porównywał mnie do niej. Zawsze będziesz się zastanawiał, co by zrobiła Magda. I nigdy nie będę tą „pierwszą”, bo ona już była.
Patrzyłem na nią w osłupieniu.
– Nieprawda…
– Naprawdę? – przerwała mi. – To dlaczego wciąż krążysz wokół tych samych miejsc, wokół tych samych odległych wspomnień? Przecież mogłeś zabrać mnie gdziekolwiek indziej. Ale nie – wybrałeś miejsce, które kojarzy ci się z waszymi wspólnymi chwilami. Myślę, że to coś więcej niż tylko zbieg okoliczności.
Taksówka podjechała. Kasia otworzyła drzwi i spojrzała na mnie ostatni raz.
– Nie chcę walczyć z twoimi wspomnieniami, Jacek. Po prostu nie potrafię.
Wsiadła do środka, a ja stałem tam jak sparaliżowany, patrząc, jak samochód odjeżdża w ciemność. I wtedy dotarło do mnie, że może rzeczywiście nigdy tak naprawdę nie zamknąłem tamtego rozdziału.
Może miała trochę racji
Wróciłem do restauracji, ale nie do swojego stolika. Nie miało to już żadnego sensu. Minąłem kelnera, który patrzył na mnie z niepokojem, i skierowałem się prosto do baru.
– Podwójna whisky – rzuciłem.
– To nie wygląda na romantyczny wieczór – usłyszałem znajomy głos.
Obok mnie usiadła Magda. W ręce wciąż trzymała kieliszek wina, a na twarzy miała ten swój półuśmiech, który zawsze oznaczał, że coś ją bawi – chociaż tym razem chyba było w tym trochę współczucia.
– Jeśli przyszłaś mi powiedzieć „A nie mówiłam?”, to daruj sobie – mruknąłem, upijając łyk alkoholu.
– Nie, Jacek. Nie mówiłam ci nic – odparła. – Ale może wreszcie powinnam. Adam też wyszedł.
Odwróciłem się do niej, marszcząc brwi.
– Powinnaś?
Magda westchnęła i pokręciła głową.
– Naprawdę się zmieniłeś. Kiedyś, jak coś szło nie tak, albo udawałeś, że to nic wielkiego, albo próbowałeś mnie rozśmieszyć. A teraz siedzisz tu i wyglądasz, jakbyś przegrał bitwę.
– Może właśnie to się stało – rzuciłem gorzko.
Zaśmiała się cicho, ale po chwili spoważniała.
– Przykro mi, że tak wyszło. Wydawało mi się, że z Kasią dobrze się dogadujecie.
– Bo się dogadywaliśmy – odpowiedziałem, zaciskając palce na szklance. – Dopóki nie zaczęła mieć wątpliwości.
Magda spojrzała na mnie uważnie.
– I myślisz, że to przez dzisiejszy wieczór?
– A co innego? – rzuciłem ze złością.
Westchnęła i zamieszała winem w kieliszku.
– To nie chodzi o miejsce – westchnęła, odkładając kieliszek na bar. – Nie chodzi o to, że przypadkiem się spotkaliśmy. Chodzi o to, że kiedy Kasia cię zapytała, czy na pewno zamknąłeś ten rozdział… – Urwała. – …nie odpowiedziałeś jej.
Zamarłem. Bo faktycznie – nie odpowiedziałem. Ona nie pytała, czy nadal kocham Magdę. Nie oskarżała mnie o zdradę. Pytała tylko, czy nie jestem już tamtym człowiekiem. Tym, który kiedyś z Magdą tworzył tę historię. A ja? Nie potrafiłem powiedzieć, że to wszystko naprawdę się skończyło. Magda sięgnęła po płaszcz.
– Nie zamartwiaj się tak. Może po prostu musisz sobie odpowiedzieć na to pytanie, zanim znowu zaczniesz coś budować.
– A ty? – zapytałem nagle. – Ty zamknęłaś ten rozdział?
Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się lekko.
– Wiesz… kiedyś się bałam, że nie. Ale dziś, kiedy widzę, jak siedzisz tu i się nad sobą użalasz… – nachyliła się i dodała ciszej – …to myślę, że podjęłam dobrą decyzję.
Po tych słowach zostawiła mnie samego przy barze. Patrzyłem na swoją szklankę i czułem, że właśnie przegrałem coś więcej niż tylko jeden walentynkowy wieczór.
Dostałem dobrą nauczkę
Siedziałem przy barze jeszcze długo po tym, jak Magda wyszła. Wokół mnie życie toczyło się normalnie – pary świętowały Walentynki, kelnerzy roznosili wino, ktoś przy stoliku obok się oświadczał, a ja czułem, że cały ten romantyczny teatr odebrał mi coś, czego nawet nie potrafiłem nazwać.
Kasia nie odbierała telefonu. Przewinąłem naszą ostatnią rozmowę w głowie jeszcze raz. Mogłem ją zatrzymać. Mogłem powiedzieć to, czego potrzebowała usłyszeć. Ale nie zrobiłem tego, bo… Bo co? Bo wciąż oglądałem się za siebie?
Wziąłem łyk i spojrzałem na swoje odbicie w lustrze za barem. Widziałem faceta, który myślał, że ma wszystko pod kontrolą. Faceta, który chciał nowego związku, ale nie zauważył, że ten związek wciąż stoi w cieniu poprzedniego.
Czy to była moja wina? Może. Może Kasia miała rację, może nieświadomie ciągle porównywałem ją do Magdy. Może nigdy nie zaczynałem od zera, tylko budowałem na gruzach starego życia.
A ja szedłem przed siebie, zastanawiając się, ile czasu minie, zanim zrozumiem, czego naprawdę chcę. Może faktycznie powinienem w końcu nauczyć się robić rezerwacje w nowych miejscach.
Jacek, 45 lat
Czytaj także:
„Gorąca randka w walentynki okazała się niespodzianką z teściem u boku. Może jednak wszystko zostanie w rodzinie”
„Miałem dla dziewczyny niespodziankę na walentynki, ale jej nie doceniła. Niepotrzebnie się tak starałem”
„Na walentynki mąż kupił bukiet róż, ale tylko dla mamusi. Zwątpiłam, którą z nas kocha bardziej”