„Walczyłam o awans w pracy jak o medal olimpijski. Ale tuż przed metą ktoś z biura zaczął rzucać mi kłody pod nogi”
„Zmrużył oczy, a na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek, który zaraz zniknął. – Myślisz, że to ja? Może po prostu nie radzisz sobie z obowiązkami, Iza. – Nie zamierzam tego tak zostawić – odpowiedziałam. – Udowodnię, że to ty za tym stoisz”.

Przemierzając codziennie korytarze biura, stąpałam po niepewnym gruncie rywalizacji. Od kilku miesięcy walczyłam o awans, który miał odmienić moje życie. Mój przeciwnik w tej walce to Przemek – przebiegły i zdeterminowany mężczyzna, który zrobiłby wszystko, by osiągnąć swoje cele. Jego obecność w firmie przypominała mi nieustannie, że tylko jedno z nas mogło zdobyć upragnione stanowisko.
Praca w tej firmie była dla mnie czymś więcej niż tylko obowiązkami. To była pasja, którą pielęgnowałam od lat. Anna, nasza przełożona, była osobą, która miała decydujący głos w sprawie awansu. Z Anią łączyła mnie dobra relacja – zawsze była sprawiedliwa i obiektywna. Mimo to wiedziałam, że muszę dać z siebie wszystko, by pokazać, że to ja zasługiwałam na ten awans.
Przemek był przeciwnikiem, którego nie wolno było lekceważyć. W ostatnich tygodniach zauważyłam, że moje projekty zaczęły napotykać na niespodziewane trudności. Początkowo myślałam, że to przypadek, ale z czasem stało się jasne, że ktoś celowo mi szkodził. Wszystkie tropy prowadziły do Przemka.
Musiałam coś z tym zrobić
– Przemek, masz chwilę? – zapytałam, starając się zachować spokój.
Przemek spojrzał na mnie z udawaną niewinnością.
– Jasne Iza, o co chodzi?
– Przestań udawać. Wiem, że sabotujesz moje projekty – powiedziałam stanowczo.
– Słucham? Co takiego? – zapytał, udając zaskoczenie.
– Nie udawaj, Przemek. Widzę, co się dzieje. Projekty, które miały być gotowe na czas, nagle napotykają na niespodziewane trudności. A ty jesteś jedyną osobą, która ma do nich dostęp.
Przemek zmrużył oczy, a na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek, który zaraz zniknął.
– Myślisz, że to ja? Może po prostu nie radzisz sobie z obowiązkami, Iza.
– Nie zamierzam tego tak zostawić – odpowiedziałam z determinacją. – Udowodnię, że to ty za tym stoisz.
Przemek wzruszył ramionami. A potem dodał cicho:
– Powodzenia. Ale pamiętaj, w tej firmie wygrywają tylko najsilniejsi.
Wróciłam do swojego biurka, czując narastającą złość i determinację. Wiedziałam, że muszę działać szybko, jeśli chciałam ocalić swoją karierę i zdobyć upragniony awans.
Postanowiłam zacząć działać od góry
– Aniu, mogę chwilę z tobą porozmawiać? – zapytałam, wchodząc do gabinetu szefowej.
– Oczywiście, Iza. Co się stało? – Ania uniosła wzrok znad dokumentów.
– Chodzi o Przemka. Mam poważne podejrzenia, że sabotuje moje projekty – zaczęłam, siadając naprzeciwko niej.
Anna westchnęła, jakby już się czegoś domyślała.
– A masz na to jakieś dowody?
– Jeszcze nie, ale widzę, co się dzieje. Projekty, które powinny iść gładko, napotykają na dziwne problemy. Wszystko to zaczęło się, odkąd Przemek zaczął interesować się moimi zadaniami – wyjaśniłam, czując, jak narasta we mnie frustracja.
Anna zmarszczyła brwi, widać było, że temat ją zaniepokoił.
– Iza, muszę być ostrożna. Nie mogę oskarżyć Przemka bez dowodów. Rozumiesz to, prawda?
– Oczywiście, rozumiem. Dlatego właśnie przyszłam do ciebie. Potrzebuję twojej pomocy, żeby to udowodnić – powiedziałam, starając się zachować spokój.
Anna zastanawiała się przez chwilę, a potem skinęła głową.
– Dobrze, Iza. Przyjrzę się temu bliżej. Ale pamiętaj, musisz działać dyskretnie. Nie możemy pozwolić, by Przemek się o tym dowiedział.
– Dziękuję, Aniu. Wiem, że to nie będzie łatwe, ale jestem zdeterminowana, żeby odkryć prawdę – powiedziałam, wstając.
Wychodząc z gabinetu, czułam, że zrobiłam pierwszy krok w kierunku udowodnienia winy Przemka. Ale wiedziałam, że to dopiero początek długiej i trudnej walki.
Przechodząc obok kuchni, usłyszałam przyciszone głosy. Zatrzymałam się, rozpoznając głos Przemka.
– ...tak, wszystko poszło zgodnie z planem. Iza nie ma pojęcia, co się dzieje – mówił, śmiejąc się cicho.
Zamarłam, wsłuchując się w dalszą rozmowę.
– Stary, musisz uważać. Jeśli się dowie, masz przechlapane – odpowiedział drugi głos, który rozpoznałam jako Krzysztofa, jednego z naszych współpracowników.
– Bez obaw, mam wszystko pod kontrolą. Awans będzie mój – odpowiedział pewnie Przemek.
Z trudem powstrzymałam się od natychmiastowej konfrontacji. Odeszłam cicho, starając się zebrać myśli. To był dowód, którego potrzebowałam. Przemek otwarcie przyznał się do sabotażu. Wróciłam do swojego biurka, czując mieszaninę gniewu i determinacji.
Zaczęłam zbierać opinie kolegów
Następnego dnia w pracy zauważyłam, że Anna rozmawia z Przemkiem. Ich twarze były poważne, a atmosfera napięta. Przemek spoglądał na mnie od czasu do czasu, jakby próbował ocenić, ile wiem. Postanowiłam nie czekać dłużej.
Musiałam działać szybko. Postanowiłam porozmawiać z kilkoma współpracownikami, którzy mogli być świadkami dziwnych zachowań Przemka.
– Marta, mogę cię o coś zapytać? – zapytałam, podchodząc do jej biurka.
– Jasne, o co chodzi? – odpowiedziała, uśmiechając się do mnie.
– Czy zauważyłaś coś dziwnego w zachowaniu Przemka w ostatnich tygodniach? – zapytałam ostrożnie.
Marta zastanowiła się chwilę. Zerknęła w kierunku Przemka i chyba oceniła, że jest na tyle daleko, że może mówić.
– A wiesz, teraz, kiedy o tym wspominasz, przypomniało mi się, że zauważyłam, że często kręcił się wokół twojego biurka, kiedy cię nie było. Myślałam, że to przypadek, ale może jednak coś w tym jest.
– Dzięki, Marta. To dla mnie ważne – powiedziałam, czując, że mam kolejny trop.
Musiałam zebrać jeszcze więcej informacji. Postanowiłam porozmawiać z innymi kolegami i koleżankami, mając nadzieję, że ktoś zauważył coś podejrzanego. Wiedziałam, że tylko wspólnym wysiłkiem uda mi się odkryć prawdę i zakończyć sabotaż Przemka.
Chciał pozbawić mnie awansu, ale nie tylko
Następnego dnia w pracy, postanowiłam skonfrontować się z Przemkiem ponownie. Byłam zdecydowana, aby zdobyć niezbite dowody jego sabotażu. Włączyłam ukradkiem nagrywanie na telefonie i trzymając go w kieszeni, poszłam do jego biura.
– Przemek, musimy porozmawiać – powiedziałam, starając się brzmieć stanowczo.
– O co chodzi tym razem, Iza? – zapytał z udawaną niewinnością.
– Chcę wiedzieć, dlaczego chcesz mi zaszkodzić? – powiedziałam, patrząc mu prosto w oczy.
Przemek wzruszył ramionami.
– Nie wiem, o czym mówisz.
Zbliżyłam się do niego, tak żeby nagranie było wyraźne.
– Przestań udawać. Wiem, że zmieniasz dane w moich projektach. Wczoraj Marta powiedziała mi, że widziała cię przy moim biurku, kiedy mnie nie było.
Przemek na chwilę zbladł, po czym jego twarz wykrzywił złośliwy uśmieszek.
– Nawet jeśli, to co z tego? Nigdy mi tego nie udowodnisz.
– Myślisz, że możesz bezkarnie manipulować moją pracą? – zapytałam, czując, jak narasta we mnie gniew.
– Tak, zmieniłem dane w twoim projekcie. I co z tego? – odpowiedział, spoglądając na mnie z wyższością.
– Właśnie popełniłeś wielki błąd – powiedziałam, a potem wyciągnęłam telefon z kieszeni i wyłączyłam nagrywanie. – Wszystko nagrałam.
Przemek zbladł jeszcze bardziej, a jego pewność siebie zniknęła w jednej chwili.
– Ty... ty to nagrałaś?
– Tak, nagrałam. I teraz mam dowód na to, co wyprawiasz – powiedziałam, patrząc na niego z triumfem.
Przemek wstał z biurka, próbując zachować spokój.
– I co teraz zamierzasz zrobić?
– Zamierzam przekazać to Ani. Twoja gra się skończyła – odpowiedziałam, czując, że wreszcie mam przewagę.
Zanim Przemek zdążył cokolwiek powiedzieć, odwróciłam się i wyszłam z jego biura. Wiedziałam, że mam niepodważalny dowód jego sabotażu. Teraz musiałam tylko dostarczyć nagranie Annie i zakończyć tę bezwzględną walkę o awans.
Postawiłam na swoim
Nagranie było moim asem w rękawie. Zdeterminowana, udałam się prosto do gabinetu Anny. Zapukałam i weszłam, czując, że moje serce bije szybciej niż zwykle.
– Iza, co się stało? – zapytała Anna, widząc moją poważną minę.
– Mam dowód na sabotaż Przemka – powiedziałam, kładąc telefon na biurku. – Zmienił dane w moich projektach i przyznał się do tego w rozmowie. Nagranie wszystko wyjaśni.
Anna wzięła telefon i włączyła nagranie. Słuchała uważnie, a jej twarz stawała się coraz bardziej napięta. Kiedy nagranie się skończyło, odłożyła telefon i spojrzała na mnie.
– Iza, to jest bardzo poważne – powiedziała cicho. – Muszę porozmawiać z Przemkiem. Proszę, poczekaj tutaj.
Po kilku minutach wróciła z Przemkiem, który wyglądał na zdruzgotanego.
– Przemek, nagranie jest niepodważalne. Twoje działania są nieakceptowalne i stanowią poważne naruszenie naszych zasad – powiedziała Anna stanowczo. – Zostajesz zwolniony ze skutkiem natychmiastowym.
Przemek próbował się bronić, ale jego argumenty były bez znaczenia. Anna była nieugięta. Po krótkiej wymianie zdań Przemek opuścił biuro, rzucając mi pełne nienawiści spojrzenie.
– Iza, bardzo cię przepraszam za to, co się stało – powiedziała Anna, kiedy zostaliśmy same. – Wiem, ile pracy włożyłaś w swoje projekty. Chciałabym, żebyś wiedziała, że twoje zaangażowanie i determinacja nie zostały przeoczone.
Poczułam ulgę, ale i zmęczenie po tej długiej walce.
– Dziękuję. To było trudne, ale cieszę się, że prawda wyszła na jaw.
Anna uśmiechnęła się do mnie ciepło.
– Iza, zasługujesz na awans, o którym wcześniej rozmawiałyśmy. Twoja praca i oddanie są niezaprzeczalne. Gratuluję.
Chociaż zdobyłam upragniony awans, jednocześnie czułam się wyczerpana i zgorzkniała. Walka o pozycję i prawdę kosztowała mnie więcej, niż się spodziewałam.
Izabela, 41 lat
Czytaj także:
„Kadrowa w pracy omyłkowo wysłała do mnie poufne dane. Przez swoją ciekawość narobiłam przyjaciółce niezłego bigosu”
„Szwagier kumpla zajada kawiory, a sępi po ludziach jak biedak. Myślał, że mnie oszuka, ale trafił na sprytniejszego”
„Rodzice tuż przed śmiercią zmienili testament. Wszystko przepisali na proboszcza, bo kościół powinien mieć nowy dach”

