Reklama

Słońce odbijało się w szybie autobusu, kiedy z Kasią jechałyśmy w stronę morza. Czułam w sobie dziecięcą ekscytację – taką, jaką ma się tylko przed wakacjami. Od liceum byłyśmy nierozłączne. Znałyśmy swoje tajemnice, przeszłyśmy przez kilka burz i zawsze wracałyśmy do siebie jak bumerang. Ten wyjazd miał być dokładnie tym, czego obie potrzebowałyśmy – plaża, wino wieczorami, rozmowy do rana i żadnych zobowiązań.

Chciałam wypocząć

Pierwsze dni były jak z pocztówki. Leżenie na kocu, słony zapach powietrza, piasek wplątany we włosy. Śmiałyśmy się z byle czego. W nocy siedziałyśmy na balkonie, owinięte w koce, i mówiłyśmy o wszystkim – o facetach, o marzeniach, o tym, że w końcu mamy czas tylko dla siebie.

Trzeciego wieczoru poszłyśmy do nadmorskiego baru. Muzyka była głośna, ale rozmowy toczyły się płynnie. Wtedy pojawił się wysoki, opalony facet. Opowiadał historie, przy których nawet barman przystawał, żeby posłuchać. A kiedy mówił do grupy, patrzył tak, jakby zwracał się tylko do jednej osoby.

Z początku traktowałyśmy to jako zwykłą wakacyjną znajomość – ot, facet, z którym można się pośmiać przy drinku. Ale było coś w jego spojrzeniu, co zaczynało mnie niepokoić. Kasia flirtowała z nim swobodnie, ja podchodziłam do takich rzeczy ostrożniej. Nigdy wcześniej nasze różne podejścia do flirtu nie były problemem.

– A ty w ogóle skąd jesteś? – zapytała Kasia, opierając łokieć o stolik.

– Z miejsca, gdzie morze wygląda dokładnie tak jak dzisiaj, ale smakuje lepiej – odpowiedział, patrząc prosto na mnie.

Spojrzałyśmy na siebie z Kasią i wymieniłyśmy te porozumiewawcze uśmiechy, które znaczyły „no proszę, mamy zagadkę”.

Był intrygujący

Kilka dni później siedziałam na tarasie pensjonatu z książką, kiedy usłyszałam wiadomość na telefonie. To był Piotrek. Pisał, że wieczorem idzie na spacer brzegiem morza i pytał, czy mam ochotę się przyłączyć. Kasia akurat wyszła na zakupy, więc odpowiedziałam, że mogę. Spotkaliśmy się tuż przed zachodem słońca.

Miał na sobie jasną bluzę. Szliśmy powoli, czując pod stopami chłodny piasek. Rozmawialiśmy o tym, co lubimy w życiu najbardziej. On opowiadał o podróżach, o tym, że lubi zaczynać dzień od kawy. Ja mówiłam, że marzę o domu z ogrodem i spokojnych porankach.

– Nie każdy spotyka kogoś, z kim od razu czuje chemię – powiedział nagle, patrząc na mnie w sposób, który sprawił, że serce przyspieszyło. – Myślę, że to rzadkie.

– Może… ale łatwo też się pomylić – odpowiedziałam, starając się zachować lekki ton.

Kiedy dotarliśmy do falochronu, usiedliśmy na dużym, gładkim kamieniu. Wiatr targał mi włosy, a Piotrek obserwował, jak próbuję je odgarnąć. Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, aż zaczęło się robić chłodno. Odprowadził mnie pod drzwi pensjonatu.

Wpadł mi w oko

Kasia siedziała na łóżku i przeglądała zdjęcia w telefonie. Zapytała, gdzie byłam, a ja powiedziałam, że wyszłam się przewietrzyć. W głowie kłębiło mi się jednak pytanie, czy powinnam była wspomnieć o tym spacerze. Nie dlatego, że zrobiłam coś złego, lecz dlatego, że w tej chwili chciałam zatrzymać tę sytuację tylko dla siebie.

Następnego dnia od rana coś w zachowaniu Kasi było inne. Niby żartowała przy śniadaniu, ale jakby myślami była gdzie indziej. Po południu oznajmiła, że wybiera się na mały spacer, i wyszła. Myślałam, że zajrzy do sklepów albo pójdzie na molo, ale gdy wróciła dopiero nad ranem, byłam zaskoczona.

Obudził mnie dźwięk przekręcanego klucza. Kasia weszła do pokoju roześmiana, z zarumienionymi policzkami. Usiadła na łóżku i zaczęła opowiadać, że spotkała Piotra przypadkiem, kiedy wstąpiła po wodę do baru. Mówiła, że usiedli, pogadali, a potem poszli na spacer po plaży. Twierdziła, że to nic wielkiego, ale w jej oczach mignęło coś, co dobrze znałam – to samo roziskrzenie, jakie widziałam, gdy kiedyś opowiadała o chłopaku, który jej się podobał.

Miałam złe przeczucie

– No i wyobraź sobie, że on zna świetne miejsce na kawę z widokiem na morze – śmiała się, zakładając nogę na nogę. – Może pójdziemy tam we trójkę?

– Może – odpowiedziałam krótko, udając, że przeglądam zdjęcia w telefonie.

Słuchałam jej, ale w głowie czułam coraz większy ucisk. Próbowałam przeanalizować każde słowo, które mówiła, i każde, które dzień wcześniej usłyszałam od Piotrka. Zaczęłam przypominać sobie jego spojrzenia, drobne gesty, a potem porównywałam je do tego, jak opisywała swój wieczór Kasia. Nie chciałam, żeby dopadła mnie zazdrość, ale już czułam, że coś się we mnie napina.

Zastanawiałam się, czy on bawi się nami obydwiema, czy może to ja dałam się ponieść wyobraźni. Nie potrafiłam jednak pozbyć się myśli, że chciałam, abym to ja była dla niego tą jedyną.

Nakryłam ich

Po południu wyszłam sama na plażę, chcąc zebrać myśli. Kiedy zbliżałam się do wydm, usłyszałam znajomy śmiech. Schowałam się za drewnianym ogrodzeniem i zobaczyłam Piotrka z Kasią. Siedzieli blisko siebie na piasku. Poczułam, jak robi mi się gorąco, mimo chłodnego wiatru. To nie była żadna wyjątkowa więź. Wyszłam z ukrycia i podeszłam do nich. Kasia spojrzała na mnie zdziwiona, Piotrek uśmiechnął się, jakby nic się nie stało.

– Widzę, że dobrze się bawicie – powiedziałam sucho.

Kasia zmarszczyła brwi, a Piotrek zaśmiał się lekko, próbując obrócić to w żart.

– Oj, Magda, to tylko rozmowa.

Ale ja już wiedziałam, że w tej historii nic nie jest takie, jak myślałam.

Byłam na nią zła

Od tamtego popołudnia w pokoju zrobiło się cicho. Kasia wychodziła sama, ja również. Mijałyśmy się przy śniadaniu, wymieniając kilka grzecznościowych zdań. Wieczorami siedziałam na plaży z książką, patrząc, jak słońce chowa się za linią wody, a Kasia wracała późno.

Pewnego ranka spotkałyśmy się w jadalni pensjonatu. Zaparzałam herbatę, gdy weszła w sukience, którą zawsze zakładała na wieczorne wyjścia.

– Wstawiasz się na nocne warty? – zapytałam, starając się, by brzmiało to lekko.

– A ty pilnujesz, żebym wracała o czasie? – odpowiedziała, sięgając po kubek.

Uśmiechnęłyśmy się, ale w tym uśmiechu była gorycz. Wiedziałam, że nie będziemy już siedzieć razem do rana i śmiać się z dawnych wspomnień. Nasza przyjaźń stała się czymś kruchym, a każdy dzień oddalał nas od siebie.

Oddaliłyśmy się

Ostatniego dnia spakowałam walizkę wcześnie rano. Chciałam przejść się jeszcze po molo, zanim przyjedzie autobus. W drodze powrotnej zajrzałam do baru. Siedział w nim Piotrek. Uśmiechnął się, jakby nic się między nami nie wydarzyło.

– Słyszałem, że wyjeżdżacie – powiedział, opierając się o blat. – Wiesz, to wszystko… nie planowałem. Po prostu lubię poznawać ludzi. To były wakacje, każdy chciał się dobrze bawić.

– Dla ciebie może to były wakacje. Dla mnie coś więcej – odpowiedziałam, czując, że nie mam już siły na dalszą rozmowę.

Kiwnął głową, ale w jego oczach nie było skruchy. Wyszłam, czując, że zostawiam za sobą coś, co od początku miało krótki termin ważności.

Magda, 27 lat


Czytaj także:


Reklama
Reklama
Reklama