„Wakacje w Irlandii zaczęły się od zgubionych dokumentów, a było tylko gorzej. Jechałam z facetem, ale wracałam sama”
„Po przyjeździe do hotelu wciąż miałam żal do Tomka za nerwowy początek wakacji. Byliśmy na miejscu, ale jakim kosztem? On jak zwykle, zamiast powiedzieć coś sensownego, wyszedł, zostawiając mnie samą. Po 2 godzinach znalazłam go w hotelowym lobby”.

- Redakcja
Codzienność bywa dziwna, czasami przewidywalna, a innym razem zaskakująca. Każdy dzień jest jak powtórzenie poprzedniego: praca, dom, kolacja z Tomkiem. Z pozoru nasze życie mogłoby wydawać się nudne, ale dla mnie była to stabilność, której potrzebowałam. Tomek i ja byliśmy razem od pięciu lat, a nasz związek zdołał przetrwać niejedną burzę. Jednak ostatnio czułam, że czegoś nam brakuje. Może więcej spontaniczności? Może mniej rutyny?
Właśnie dlatego tak bardzo cieszyłam się na ten wyjazd do Irlandii. Mieliśmy oderwać się od codzienności, pobyć razem, zapomnieć o drobnych sprzeczkach, które z czasem stały się nieodłączną częścią naszego życia. Marzyłam o spacerach po zielonych klifach, długich rozmowach przy irlandzkim piwie i chwilach, które pomogą nam na nowo odnaleźć siebie nawzajem. Tomkowi ten pomysł też się podobał, choć podchodził do tego z mniejszym entuzjazmem niż ja.
Niemniej jednak, kiedy pakowaliśmy walizki, czułam ekscytację. To miał być nasz czas, czas, kiedy zapomnimy o wszystkim, co nas przytłaczało. Myślałam, że wspólne wakacje będą remedium na drobne zgrzyty, które zaczęły pojawiać się między nami. Nie przypuszczałam, że zamiast odpoczynku, nasza podróż przyniesie kolejne problemy.
Zapomniał najważniejszej rzeczy
Gdyby ktoś mnie zapytał, jaki jest Tomek, odpowiedziałabym, że jest spontaniczny, nieco beztroski, ale i opiekuńczy. To, co uwielbiałam w nim na początku naszej relacji, z czasem stało się źródłem naszych problemów. Jego spontaniczność często przejawiała się w niedbałości o drobiazgi, które dla mnie były istotne.
Staliśmy na lotnisku, czekając na odprawę, kiedy zauważyłam, że Tomek przeszukuje swoje kieszenie z coraz większą nerwowością.
– Co się dzieje? – zapytałam, choć już czułam, że coś poszło nie tak.
– Chyba zgubiłem paszport – odpowiedział z uśmiechem, który miał złagodzić sytuację. Dla mnie był to jednak moment, w którym pękła cienka nić cierpliwości, którą jeszcze miałam.
– Jak mogłeś go zgubić? Przecież to najważniejsza rzecz, którą musiałeś zabrać! – wyrzuciłam z siebie słowa pełne frustracji. Byłam wściekła. Tomek próbował mnie uspokoić, sugerując, że na pewno się znajdzie, ale nie mogłam przestać myśleć, że znów muszę ratować sytuację.
Czułam mieszankę złości i rozczarowania. Czy zawsze muszę myśleć za nas oboje? Dlaczego wszystko musi zawsze spoczywać na moich barkach? Patrzyłam na Tomka, który nadal przeszukiwał swoje kieszenie i plecak, i zastanawiałam się, jak długo jeszcze wytrzymam w tym związku, gdzie nie mogę liczyć na wsparcie w prostych sprawach.
Tomek podniósł na mnie wzrok, w którym błyszczały iskierki rozbawienia.
– Spokojnie, zaraz coś wymyślimy – powiedział, próbując załagodzić sytuację, ale ja już nie chciałam słuchać jego uspokajających słów.
Byłam gotowa wyrzucić z siebie wszystko, co mnie bolało, ale poczułam, że nie mogę. Wzięłam głęboki oddech i postanowiłam na razie nie mówić więcej.
Niczym się nie przejmował
Po pierwszej burzy emocji próbowałam się uspokoić. Siedziałam w lotniskowej kawiarni, stukając palcami o blat stolika. Głęboko wciągałam powietrze, starając się zapanować nad falą bezsilności, która zalewała mnie coraz bardziej. Nie mogłam przestać myśleć o tym, że rezerwacja przepadnie. Mój wymarzony wyjazd, nasza szansa na zbliżenie, zaczynały wymykać się z rąk.
Tomek pojawił się przy stoliku z dwoma piwami w ręku. Usiadł naprzeciwko mnie z uśmiechem na twarzy.
– Daj spokój, Kasia. Weź głęboki oddech i nie przejmuj się na zapas. Napijmy się piwa i zastanowimy, co dalej.
Te słowa, które miały mnie uspokoić, były jak zapalnik. Nie potrafiłam dłużej tłumić emocji.
– Jak możesz być taki beztroski, Tomek? To nie jest żart! Stracimy wakacje, pieniądze, a ty się nie przejmujesz? – wykrzyczałam, nie zwracając uwagi na spojrzenia ludzi wokół.
A on tylko wzruszył ramionami.
– Przepraszam, Kasia. Po prostu myślę, że panikujesz. Zawsze znajdzie się jakieś rozwiązanie – jego spokojny ton jeszcze bardziej mnie zirytował.
Po chwili ciszy Tomek wstał i powiedział, że potrzebuje czasu dla siebie. Zniknął na pół godziny, zostawiając mnie samą z moimi myślami. Siedziałam tam, próbując zrozumieć, co dalej. Czy to możliwe, że wakacje, które miały nas zbliżyć, teraz nas od siebie oddalają?
Czułam się zagubiona. Moje myśli krążyły wokół tego, jak bardzo różnimy się z Tomkiem. Byłam na niego zła, ale bardziej bolało mnie to, że znów poczułam się samotna w związku. Czy miłość, którą kiedyś do niego czułam, była w stanie przetrwać takie próby? Potrzebowałam czasu, by to wszystko przemyśleć.
Ostatecznie Tomek wrócił i pochwalił się, że znalazł paszport. Mogliśmy polecić do Irlandii i Wielkiej Brytanii, choć musieliśmy zapłacić więcej za nowe bilety.
Mówiłam jak do ściany
Po przyjeździe do naszego hotelu wciąż miałam żal do Tomka za tak nerwowy początek wakacji. Byliśmy na miejscu, ale jakim kosztem? Tomek jak zwykle, zamiast powiedzieć coś sensownego, poszedł „pomyśleć”, zostawiając mnie samą.
Po dwóch godzinach niepewności, siedząc w hotelowym pokoju i próbując zapanować nad chaosem myśli, postanowiłam poszukać Tomka. Wiedziałam, że nie możemy zostawić tej sytuacji nierozwiązanej. Znalazłam go w hotelowym barze, z piwem w ręku, siedzącego przy oknie. Wyglądał na zupełnie zrelaksowanego, jakby nic się nie stało. Ten widok wywołał we mnie kolejną falę złości.
Przysiadłam się do niego, a on odwrócił się do mnie z lekkim uśmiechem.
– Kasia, po co się tak spinasz? Naprawdę, to nie koniec świata. Wszystko się rozwiązało.
Nie wiedziałam, czy jego beztroska mnie bardziej irytuje, czy bawi.
– Tomek, tu nie chodzi tylko o zgubiony paszport. Czuję, że nie zauważasz moich potrzeb, tego, co dla mnie ważne. Mamy problem, a ty zostawiłeś mnie samą i poszedłeś sobie na piwo!
Spojrzał na mnie z lekkim zaskoczeniem.
– Przecież chciałem, żebyśmy odpoczęli. Myślałem, że to pomoże. Że też potrzebujesz chwili dla siebie.
Pokręciłam głową, próbując zebrać myśli.
– Może i tak, ale czuję się, jakbym była w tym wszystkim sama. Jakbyśmy żyli obok siebie, a nie razem.
Wypowiedziałam te słowa cicho, niemalże szeptem, bo nie miałam już siły, by walczyć.
Zapanowała cisza, a nasz dialog przerodził się w wymianę spojrzeń. Tomek wydawał się zagubiony, a ja czułam, że nie jestem już w stanie tłumaczyć mu moich emocji. Zrozumiałam, że nasze podejście do związku zaczyna nas różnić coraz bardziej.
W końcu Tomek westchnął.
– Może rzeczywiście potrzebujemy trochę czasu dla siebie. Spędźmy resztę wakacji osobno, przemyślmy wszystko.
Nie mogłam uwierzyć, że do tego doszło, ale wiedziałam, że nie ma innego wyjścia. Przytaknęłam niechętnie. Potrzebowałam tego czasu, by zrozumieć, co dalej, czy warto jeszcze walczyć o nasz związek.
Byłam samotna w tym związku
Samotne dni w Irlandii były inne, niż to sobie wyobrażałam. Zamiast wspólnych spacerów po klifach i długich rozmów, odkrywałam kraj na własną rękę. Choć krajobrazy były piękne, a ludzie serdeczni, nie potrafiłam się cieszyć tą podróżą tak, jak planowałam.
Każdy dzień zaczynał się podobnie – śniadanie w lokalnej kawiarni, później wędrówka przez urokliwe irlandzkie wioski, a wieczory w samotności. Tęskniłam za Tomkiem, ale jednocześnie nie mogłam przestać myśleć o naszym związku i o tym, gdzie popełniliśmy błędy.
Zaczęłam zastanawiać się, czy to wszystko miało sens. Analizowałam naszą relację, wracając myślami do momentów, kiedy było dobrze i kiedy zaczęło się psuć. Zrozumiałam, że jeśli nie zadbam o siebie, nikt tego za mnie nie zrobi.
Podjęłam decyzję, że muszę wrócić do Polski, poukładać swoje życie i zastanowić się, co dalej. Wiedziałam, że spotkanie z Tomkiem na lotnisku będzie trudne. I rzeczywiście, kiedy nadszedł ten moment, atmosfera była chłodna. Wymieniliśmy kilka uprzejmych zdań, ale oboje czuliśmy, że coś się zmieniło.
Nie siedzieliśmy nawet obok siebie w samolocie. Patrzyłam przez okno, obserwując oddalający się krajobraz Irlandii i zastanawiałam się, czy nasz związek ma jeszcze przyszłość, czy to już koniec.
Lepiej będzie nam osobno
Po powrocie do kraju nastał czas ciszy, który trwał cały tydzień. Tomek i ja unikaliśmy rozmów o tym, co się wydarzyło na wyjeździe. Byliśmy jak współlokatorzy, mijający się w korytarzu, udając, że wszystko jest w porządku. Każdy wieczór przynosił mi nowe przemyślenia i obawy.
Czułam się oszukana i zraniona, zastanawiałam się, czy nasza miłość przetrwa tę próbę. Z jednej strony pragnęłam, by wszystko wróciło do normy, ale z drugiej strony czułam, że potrzebujemy zmian. Bezustannie rozważałam, co jest dla mnie ważne.
„Czy to jeszcze miłość, czy tylko przyzwyczajenie?” – zastanawiałam się, leżąc w łóżku i wpatrując się w sufit. Bałam się utraty Tomka, bo był ważną częścią mojego życia. Ale równie mocno bałam się, że jeśli nic się nie zmieni, nasze uczucia będą powoli gasnąć.
Zaczęłam rozważać, czy jest jeszcze nadzieja na odbudowanie zaufania, czy może nasze drogi powinny się rozejść. Analizowałam nasze rozmowy, gesty, które czasami były bardziej wymowne niż słowa. Zrozumiałam, że muszę z nim porozmawiać, ale nie wiedziałam, jak zacząć. Wszystko wydawało mi się już przesądzone, tylko niewypowiedziane wprost.
Każdy dzień bez tej rozmowy wydawał się coraz cięższy, ale wiedziałam, że nie mogę tego unikać wiecznie. Musiałam znaleźć w sobie siłę, by zmierzyć się z naszymi problemami i zdecydować, co dalej. Wiedziałam jednak, że wszystko wskazuje na to, że nasze ścieżki powinny się rozdzielić.
Katarzyna, 31 lat
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Wakacje z mężem miały smutny finał. Planowałam przywieźć kolejny magnes na lodówkę, a nie urnę”
- „Na wakacjach nad Bałtykiem straciliśmy ponad 10 tysięcy, czas i nerwy. Za rok za taką kasę polecimy do Grecji”
- „W Hiszpanii czekał mnie awans, prestiż i podwyżka. Już pakowałam walizki, ale zostałam z moim ojcem z jednego powodu”

