„W grudniu najbardziej lubię prezenty. Nie przypuszczałem, że w tym roku niespodziankę zrobią mi żona i brat”
„Nie patrzyli sobie prosto w oczy, nie uśmiechali się do siebie, ale kiedy myśleli, że nikt nie patrzy – widziałem. Ola zerkała na Marka, szybko, jakby sprawdzała, czy on też czuje to samo napięcie, a jego wzrok też uciekał w jej stronę”.

Nigdy nie miałem ambicji do wielkich rzeczy. Chciałem domu, żony, która wieczorem położy głowę na moim ramieniu, ciepła i zwyczajnego szczęścia. Dlatego pokochałem Olę.
Pokochałem ją
Była inna niż dziewczyny, które znałem wcześniej. Wydawało się, że twardo stąpa po ziemi, a jednak była trudna. Miała w sobie coś z człowieka, który nie do końca wierzy, że zasługuje na miłość, a ja chciałem jej to udowodnić. Uparłem się, że ją przekonam, że jesteśmy dla siebie stworzeni.
Pobraliśmy się po trzech latach. Bez wielkiej pompy, w gronie najbliższych. Potem kupiliśmy mieszkanie, kredyt, ot zwykła codzienność. Lubiłem to. Znałem jej nawyki, wiedziałem, że kiedy wraca i nie mówi ani słowa, to trzeba dać jej dziesięć minut. Z czasem nawet nie musieliśmy się odzywać – wszystko płynęło. Problem pojawił się wtedy, gdy zaczęliśmy mówić o dziecku.
Na początku było entuzjastycznie. Plany, badania, śmiechy przy wyborze imion. Potem minęły miesiące, później lata bez żadnego efektu. W międzyczasie moi znajomi powoli przechodzili w tryb narodzin, chrzcin, pierwszych ząbków, przedszkola. My tkwiliśmy w miejscu. To nas zmieniło.
Miałem przeczucie
Ola zaczęła zamykać się w sobie. Coraz częściej siedziała wieczorami z telefonem, przeglądając bez końca cudze profile. Ja zacząłem uciekać w pracę. Milczeliśmy częściej niż rozmawialiśmy. Kiedyś, próbując ją rozśmieszyć, powiedziałem, że nasze małżeństwo przypomina rośliny doniczkowe, które jeszcze stoją, ale jak się im przyjrzeć z bliska, to liście mają suche. Nie zaśmiała się, tylko powiedziała: „Może czas je wyrzucić”. Od tamtej pory już z takich rzeczy nie żartuję.
Wigilia to był co roku teatr. Zawsze jeździliśmy do moich rodziców. Mama przygotowywała całe sterty jedzenia, znosiła na stół kolejne półmiski, a ja siedziałem naprzeciwko Oli i mojego brata Marka i widziałem wszystko, co mieli nadzieję ukryć.
Spojrzenia – krótkie, urwane, nerwowe. Nie patrzyli sobie prosto w oczy, nie uśmiechali się do siebie, ale kiedy myśleli, że nikt nie patrzy – widziałem. Ola zerkała na Marka, szybko, jakby sprawdzała, czy on też czuje to samo napięcie, a jego wzrok też uciekał w jej stronę. Udawali, że nic się nie dzieje, ale ja siedziałem zbyt blisko, żeby tego nie widzieć.
Byłem w szoku
Nie miałem dowodów, tylko przeczucie.
– Michał – powiedziała Ola nagle, przerywając rozmowę o śledziach. – Chodź ze mną na balkon.
Podążyłem za nią bez słowa. Ola zamknęła za nami drzwi. Spojrzała w ciemne okna sąsiedniego bloku, zanim w końcu odezwała się cicho, jakby mówiła to do siebie, a nie do mnie.
– Jestem w ciąży.
Stałem obok niej i czekałem, aż dokończy, a ona milczała przez chwilę. Potem wzięła głęboki wdech.
– Ale to nie twoje dziecko.
Odwróciłem się w jej stronę powoli. Nadal nie patrzyła na mnie.
– Kto jest ojcem? – zapytałem, chociaż już przeczuwałem.
I wtedy ona spojrzała mi w oczy.
– Marek.
Przez chwilę tylko oddychałem. Nie potrafiłem wyrazić niczego, nie zadałem żadnego pytania, nie przekląłem, wszystko, co czułem, przyszło w jednej sekundzie – złość, szok, pogarda, bezsilność i wstyd.
– Powiedz mi jedno. Od kiedy?
Nie spodziewałem się
Milczenie, a potem:
– Od trzech miesięcy.
Pokiwałem głową. Wszystko się potwierdzało: te spojrzenia, uniki, tom jak Marek zaczął się zachowywać ostatnio – był miły i nagle obecny w naszym życiu. Przeczuwałem, że coś się za tym kryje.
– I co? – zapytałem cicho. – To był wypadek? Jeden raz?
Popatrzyła na mnie, prosto, już bez udawania.
– Nie. To nie był wypadek i nie jeden raz.
Poczułem, jak coś we mnie opada, jakbym właśnie dostał ostateczne potwierdzenie, że wszystko, co budowałem, nie tylko się rozpadło, ale na dodatek ktoś zbudował na tym coś nowego beze mnie.
– Marek wie?
Kiwnęła głową.
– Wiedział, zanim ty się dowiedziałeś. To nie była jego decyzja, żebym ci powiedziała. Sama to postanowiłam.
– I co dalej? – zapytałem, zbyt spokojnie, żeby to było zdrowe.
Ola przełknęła ślinę. Westchnęła.
– Chcemy być razem.
Chcieli zacząć razem
To zdanie mnie zmroziło w jednej sekundzie.
– Ty i mój brat?
– Tak.
– Dlaczego? – zapytałem. – Co zrobiłem źle?
– To nie tak – szepnęła. – Po prostu przestaliśmy się widzieć, a on był obok, kiedy się sypałam. I zrobiłam coś, czego nigdy nie planowałam. A potem było za późno.
Popatrzyłem jeszcze raz na kobietę, z którą planowałem całe życie, a która teraz siedziała przede mną i mówiła, że wybiera mojego brata i nowy start. Wróciłem do pokoju jak automat. Dotknąłem dłoni matki, przytuliłem ojca. Markowi podałem dłoń bez spojrzenia.
– Życzę ci, żebyś każdego dnia widział moje spojrzenie, kiedy zamykasz oczy. I żeby cię bolało tak jak mnie boli.
Wyszedłem z mieszkania. W takich momentach człowiek nie krzyczy, tylko milczy, bo wszystko w środku już się wydarło. Zamknąłem za sobą drzwi i zszedłem po schodach.
Odwróciłem się od nich
Minęły miesiące. Zimą wszystko wydaje się cięższe, ale z wiosną też nie przyszło żadne oczyszczenie. Ludzie mówią, że czas leczy. Kłamią. Czas jedynie pozwala lepiej ukrywać, jak bardzo boli. Nie chciałem wiedzieć, jak im się układa, czy dziecko już się urodziło, czy są szczęśliwi. Nie chciałem znać płci, nie chciałem widzieć zdjęć. Marek przestał być dla mnie bratem, a Ola kobietą, którą kiedyś kochałem. Oboje byli teraz obcy.
Nie potrafię przebaczyć. Może kiedyś nauczę się żyć obok tej historii, spojrzę na Marka na ulicy i nie poczuję wściekłości. Na razie wiem tylko jedno: nie każdą zdradę da się przeżyć i nie każda rana się goi. Czasem zostaje pustka i samotność, a jedyne, co można zrobić, to iść dalej. Bo są historie, których nie da się naprawić.
Michał, 38 lat
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie prawdopodobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „W sylwestrową noc zrozumiałem, że popełniłem koszmarny błąd. Zamiast do kochanki pojechałem więc do żony”
- „Liczyłam, że tegoroczne Święta przyniosą jakiś przełom w naszym małżeństwie. Mąż jednak przeszedł samego siebie”
- „Dla moich dzieci już dawno stałam się niewidzialna. Zupełnie nieoczekiwanie świąteczne ciepło otrzymałam od obcych ludzi”

