Reklama

Walentynki. Cały dzień szykowałam się na ten wieczór. Nowa czerwona sukienka, perfekcyjny makijaż, włosy ułożone jak nigdy. Wyglądałam jak milion dolarów. A może nawet dwa. I czułam się jak bohaterka tych wszystkich filmów, w których kobieta schodzi po schodach, a facet traci dla niej głowę.

Mąż był nieczuły

Mój mąż? On nawet nie podniósł wzroku znad telefonu.

– Zamówiłaś pizzę? – zapytał, gdy weszłam do salonu, roztaczając wokół siebie zapach perfum.

Poczułam, jak w gardle rośnie mi gula. Wzięłam głęboki oddech. Może się stresuje? Może coś się stało? Może ma jakiś powód…? Więc usiadłam obok niego i dotknęłam jego ręki. A on… odsunął się. Wtedy już wiedziałam, że coś jest na rzeczy.

Próbowałam go skusić

Nie zamierzałam tak łatwo odpuścić. Przecież kochaliśmy się, prawda? Może potrzebował tylko impulsu, może wystarczy go trochę zachęcić. Podciągnęłam sukienkę nieco wyżej i przysiadłam bliżej niego. Tak blisko, że poczułam ciepło jego ciała.

– A może zamiast pizzy… – zaczęłam, muskając palcami jego ramię – skusisz się na coś innego?

Nie oderwał wzroku od ekranu.

– Może później.

Później? To znaczy nigdy. Ale ja nie zamierzałam się poddać. Delikatnie przejechałam paznokciami po jego karku, nachyliłam się tak, by moje usta prawie dotykały jego ucha.

– Kochanie… – wyszeptałam.

Czekałam, że spojrzy, że się uśmiechnie, że poczuje dreszcz, który ja czułam na samą myśl o nim. Ale on… tylko westchnął i odsunął się jeszcze bardziej.

– Przestań – powiedział sucho.

Zamarłam. Przestań? Czułam, jak w mojej piersi coś się zaciska, jakby ktoś zacisnął pięść na moim sercu. Od kiedy mój mąż mówi mi „przestań”, gdy próbuję go dotknąć?

– Coś się stało? – zapytałam, próbując się uśmiechnąć, jakby to był żart.

– Po prostu… Nie teraz.

– To kiedy?

Milczał.

I wtedy spojrzałam na jego telefon. A tam, odbicie w ekranie – jego oczy, chłodne i spięte. Jakby się bał. Jakby coś ukrywał.

Coś było nie tak

Nie jestem idiotką. Wiem, kiedy facet unika swojej żony. Tyle że mój mąż nigdy taki nie był. Zawsze był czuły, zawsze łapczywie dotykał mnie, jakby bał się, że mu ucieknę. A teraz? Nawet nie próbował udawać, że ma ochotę na cokolwiek. Zmusiłam się do uśmiechu.

– Dobrze, rozumiem – powiedziałam, wstając powoli.

Nie podniosłam głosu. Nie zrobiłam sceny. Wzięłam kieliszek wina, upiłam łyk, po czym usiadłam na kanapie naprzeciwko niego i skrzyżowałam nogi.

– Jak minął ci dzień?

Wzruszył ramionami.

– Normalnie. Praca.

– Coś ciekawego?

– Nie.

Przeczytałam SMS-a

Napiłam się znowu, w myślach licząc sekundy. Ile zajmie mu wykręcenie się i ucieczka do łazienki? Albo nagła potrzeba sprawdzenia czegoś w aucie? Ale on się nie ruszył. Tylko ten cholerny telefon…Odłożył go na stolik, ekranem do dołu. Zanim się zastanowiłam, co robię, sięgnęłam po swoje wino i przypadkiem zahaczyłam ręką o jego telefon. Urządzenie spadło na dywan.

– Ups… – powiedziałam niewinnie.

Od razu się rzucił, żeby go podnieść. Ale byłam szybsza. I wtedy zobaczyłam powód, dla którego mnie nie dotknął. Na ekranie wyświetliła się wiadomość.

„Tęsknię za tobą. Kiedy się zobaczymy?”

A pod tym – serduszko.

On mnie zdradzał

Zrobiło mi się gorąco. Wino w kieliszku drżało, gdy zaciskałam na nim palce. Mój mąż. Mój mąż. Zdradzał mnie. Przecież to musiało być jakieś nieporozumienie, prawda? Może to ktoś z pracy, może żart, może…

– Oddaj. – Jego głos był nagle twardy, pełen napięcia.

Ale ja nie oddałam. Spojrzałam mu w oczy i zobaczyłam coś, czego nigdy się nie spodziewałam. Strach.

Kto to? – zapytałam cicho.

– Nikt.

Zaśmiałam się. Prawdziwie, gorzko.

– Nikt? – powtórzyłam, przewijając wiadomości. Nie były długie, nie było ich wiele. Ale w każdej był ten sam ton. Czułość. Bliskość. Intymność.

Oddaj telefon. – Tym razem powiedział to ostrzej.

– Kto to jest, do cholery?

Czułam się jak idiotka

Patrzył na mnie przez chwilę, jakby ważył, co powiedzieć. A potem westchnął i zrobił coś, czego się nie spodziewałam. Uśmiechnął się.

Naprawdę chcesz to teraz roztrząsać? – Jego ton był niemal protekcjonalny. – Może po prostu to odłożysz i porozmawiamy jak dorośli ludzie.

Jak dorośli ludzie? Podniosłam się, wciąż ściskając telefon w dłoni. Czułam, jak całe moje ciało drży.

– Od jak dawna? – zapytałam.

Milczał.

I wtedy telefon zawibrował.

Nowa wiadomość.

Mam na sobie to, co lubisz. Tylko ciebie mi brakuje…”

Mój żołądek zrobił salto. Podniosłam wzrok na niego. A on? Wzruszył ramionami. Jakby to, co się właśnie stało, nic dla niego nie znaczyło.

To zabolało

Nie wiem, co mnie bardziej zabolało – sama zdrada czy ten jego cholerny spokój. Stał przede mną, bez śladu paniki, bez skruchy. Jakby nie było czego tłumaczyć. Jakbym ja była tą, która wyolbrzymia sytuację.

– Oddaj mi telefon – powtórzył.

Tym razem łagodniej, jak do dziecka, które nie rozumie. Zacisnęłam palce na urządzeniu.

Nie, jeśli nie powiesz mi prawdy.

Westchnął. Przetarł twarz dłonią, jakby był mną zmęczony.

– Dobra – powiedział w końcu. – Chcesz wiedzieć? To ci powiem.

Zamarłam. Przez moment naprawdę uwierzyłam, że powie coś, co wszystko naprawi. Coś, co sprawi, że ten koszmar się skończy.

Ale on tylko wzruszył ramionami.

– Tak, spotykam się z kimś. Od paru miesięcy. To nie miało cię zranić, po prostu… Sam nie wiem. Tak wyszło.

Moje serce waliło tak głośno, że ledwo słyszałam własne myśli.

Kim ona jest? – zapytałam, choć chyba bałam się odpowiedzi.

Byłam w szoku

Przez ułamek sekundy zawahał się. A potem powiedział coś, co zmroziło mi krew w żyłach.

Myślę, że już ją znasz.

Wszystko się zatrzymało.

Moje dłonie ścisnęły telefon tak mocno, że aż zbielały mi knykcie.

– Co…?

I wtedy do mnie dotarło. Nie. To niemożliwe. Ale nagle wszystko zaczęło się układać w całość – te późne powroty, ukradkowe spojrzenia, jej głupie teksty, których wcześniej nie analizowałam… Poczułam, jak nogi się pode mną uginają. Nie musiał nic więcej mówić. Wiedziałam.

– To… ona? – wyszeptałam.

Jego milczenie było potwierdzeniem. Mój mąż. Z moją najlepszą przyjaciółką.

Mąż nie czuł się winny

Nie pamiętam, jak wypuściłam telefon z rąk. Nie pamiętam, jak się cofnęłam, szukając oparcia, jak moje plecy uderzyły o ścianę. Jedyne, co słyszałam, to pulsowanie krwi w moich uszach.

– Marlena…? – powiedziałam jej imię mechanicznie, jakby wypowiedzenie go na głos mogło coś zmienić.

Mój mąż przewrócił oczami.

Błagam, nie rób z tego dramatu.

Dramatu? Roześmiałam się. Był to śmiech tak surowy i pusty, że aż sama się go przestraszyłam.

Spałeś z moją przyjaciółką – wycedziłam przez zaciśnięte zęby. – Od miesięcy. A teraz każesz mi nie robić dramatu?

Zrobił krok w moją stronę, ale uniosłam dłoń, jakbym mogła go tym powstrzymać.

– Nie dotykaj mnie. Nie zasługujesz nawet na to, żeby stać blisko mnie.

– To nie było planowane – rzucił lekko, jakby to miało być pocieszenie. – Po prostu… tak wyszło.

Wszystko było jasne

W jednej sekundzie cały nasz świat się rozsypał. Nasze małżeństwo, które wydawało mi się silne. To, że kochałam go całym sercem. To, że ufałam jej. I wtedy coś do mnie dotarło.

To dlatego mnie unikałeś – powiedziałam, a głos mi zadrżał. – Bo miałeś ją.

Wtedy spojrzał na mnie inaczej. Jakby wreszcie zrozumiał, że zrobił coś, czego nie da się cofnąć.

Ale nie zamierzałam pozwolić mu się wycofać.

– Jesteście razem? – zapytałam ostro.

Zacisnął usta w cienką linię. I wtedy wiedziałam, że nie muszę czekać na odpowiedź. Moje małżeństwo się skończyło.

Wynoś się – powiedziałam cicho.

Zamrugał, jakby się przesłyszał.

– Słucham?

– Wynoś się – powtórzyłam, tym razem głośniej. – Natychmiast.

Patrzył na mnie długo. Potem pokręcił głową i prychnął.

– Wiedziałem, że nie zrozumiesz.

Zostałam sama

I wyszedł. Po prostu wyszedł. Zostałam tam sama. Z cichym odgłosem wibracji jego telefonu, który wciąż leżał na podłodze. Marlena. Pisała do niego.

„Jak poszło? Masz to już z głowy?”

Usiadłam na kanapie, wciąż trzymając jego telefon. Serce waliło mi w piersi, ale umysł nagle stał się chłodny i klarowny. Marlena. Moja najlepsza przyjaciółka. Kobieta, której ufałam. I on. Mój mąż. W jednej chwili straciłam ich oboje. Ale czy naprawdę ich straciłam? Może po prostu zobaczyłam prawdę. Wzięłam głęboki oddech i spokojnie podniosłam telefon. Nie chciałam krzyków, awantur, łez. Nie byłam już ofiarą. Wysłałam jej krótką wiadomość.

"Możesz go mieć. W gratisie dostajesz też jego kłamstwa."

Sabina, 40 lat

Czytaj także: „Planowałem oświadczyny w walentynki, ale moja dziewczyna wszystko zepsuła. Brak pierścionka zawdzięcza tylko sobie”
„Na walentynki kupiłem żonie i matce te same słodkie perfumy. Naprawdę nie rozumiem, czemu moja Olka się obraziła”
„Na próżno czekałam na męża z walentynkową kolacją. Byłam wściekła do czasu, aż zadzwonił telefon”

Reklama
Reklama
Reklama