„W rzeczach męża znalazłam rezerwację do spa. Liczyłam na gorące walentynki, ale to nie ze mną chciał się wygrzewać”
„Przez chwilę patrzyłam na drobne literki, aż w końcu zrozumiałam, co widzę. «Luksusowe SPA dla dwojga» – stało jak wół. Cena… nie była niska. Od razu serce zabiło mi mocniej. W głowie zapaliła się lampka – pewnie wykupił dla nas pobyt”.

- Redakcja
Nie mogłam narzekać na życie z Jankiem. Byliśmy razem już od pięciu lat, a nasz związek opierał się na wzajemnym szacunku. Może nie był typem romantyka, który co tydzień przynosi róże, ale zawsze mogłam na niego liczyć. Razem planowaliśmy przyszłość – własne mieszkanie, może psa, a później… dziecko. Tak, Janek to był ten mężczyzna, z którym widziałam całe swoje życie.
Nie mogłam się doczekać
Od jakiegoś czasu wydawał się jednak trochę rozkojarzony. „Może praca go przytłacza” – tłumaczyłam sobie. Przecież nieraz wracał późno, a czasem nawet w weekendy siedział nad projektami. Jednak coś było inaczej. Zbliżały się walentynki, a ja, wbrew wszystkiemu, czułam ekscytację – może planuje jakąś niespodziankę? Czasem zaskakiwał mnie drobiazgami, jak wtedy, gdy bez powodu przywiózł mi mój ulubiony deser.
Rozmawiając z przyjaciółką, nie kryłam entuzjazmu:
– Janek ostatnio coś kombinuje, wiem to! Może szykuje niespodziankę na walentynki? – uśmiechnęłam się, jakby sama myśl o tym miała spełnić moje marzenie.
– Może po prostu dużo pracuje? – spytała Karolina, zawsze stąpająca twardo po ziemi. – Ale kto wie, może cię czymś zaskoczy.
Uśmiechnęłam się, choć jej brak wiary nieco ostudził mój entuzjazm. Jednak w głębi duszy wiedziałam – Janek miał w sobie coś z tajemniczego bohatera, który zawsze miał ukryty plan.
Chciał mnie zaskoczyć
– Alicja, zostawiłem twoją herbatę na stole – rzucił Janek, wychodząc z kuchni. W tym czasie zajęłam się składaniem prania, więc jego słowa przeszły gdzieś obok. Dopiero chwilę później przypomniałam sobie o jego słowach. Weszłam do pokoju, gdzie na stoliku zauważyłam herbatę, a nieopodal leżący paragon.
– No proszę, Janek i jego zapominalstwo – mruknęłam pod nosem, sięgając po kawałek papieru. Już miałam wyrzucić go do śmieci, ale się zatrzymałam.
Przez chwilę patrzyłam na drobne literki, aż w końcu zrozumiałam, co widzę. „Luksusowe SPA dla dwojga” – stało jak wół. Cena… nie była niska. Od razu serce zabiło mi mocniej. W głowie zapaliła się lampka – pewnie wykupił dla nas pobyt na walentynki! Data na paragonie była sprzed tygodnia, więc pewnie już zapłacił za rezerwację.
W wyobraźni widziałam nas dwoje – odprężeni, otuleni ciepłem sauny i zapachem aromatycznych olejków. Uśmiechnęłam się, podnosząc paragon bliżej twarzy, jakby dotyk tego papierka miał mnie przenieść do tego magicznego miejsca.
Chciałam wiedzieć
W drodze na kolację do znajomych nie wytrzymałam:
– Co to za niespodzianka, którą przede mną ukrywasz? – zagadnęłam z nutką ekscytacji.
Janek, prowadząc samochód, spojrzał na mnie kątem oka i uśmiechnął się lekko.
– Coś ty znowu wymyśliła?
– No, znalazłam ten paragon. Spa. Dla dwojga – przeciągnęłam ostatnie słowa, nie mogąc ukryć radości. – Tak się cieszę, naprawdę nie musiałeś…
Jego reakcja była inna, niż się spodziewałam. Speszony uśmiech momentalnie zniknął. Zacisnął palce na kierownicy.
– Alicja… – zaczął, po czym chrząknął. – Wiesz, czasem człowiek robi różne rzeczy…
– No jasne, wiem, że lubisz niespodzianki – zaśmiałam się, nie dając mu skończyć. – Tylko wiesz, że nie umiesz ich ukrywać?
Milczał. Jego twarz była poważniejsza niż zwykle, ale tłumaczyłam to jego zmęczeniem.
– Nie martw się, obiecuję, że będę zachowywać się, jakbym nic nie wiedziała.
Nie odpowiedział, tylko kiwnął głową. A ja, leżąc w łóżku, znowu w myślach układałam scenariusze naszego wyjazdu. Wszystko wydawało się idealne… może nawet zbyt idealne.
Nie chciał nic zdradzić
Kilka dni później, podczas porannej kawy, zaczęłam delikatnie wypytywać Janka o szczegóły wyjazdu. Chciałam, żeby poczuł, że jestem podekscytowana, ale równocześnie nie chciałam zepsuć mu zabawy.
– To spa z rezerwacji… Zastanawiam się, czy mam coś przygotować… Może nowy kostium kąpielowy?
Spojrzał na mnie, ale jego twarz nie zdradzała emocji.
– O czym ty mówisz? – spytał, choć wiedziałam, że dokładnie rozumie, co mam na myśli.
Zaczęłam się śmiać.
– Oj, Janek, daj spokój. Widziałam ten paragon. Możesz przestać udawać.
Nagle jego wyraz twarzy się zmienił. Coś w nim drgnęło, jakby na ułamek sekundy stracił pewność siebie. Szybko jednak wrócił do swojego zwykłego, lekko żartobliwego tonu:
– Czasem za dużo kombinujesz. Daj sobie na wstrzymanie.
– Jak to za dużo kombinuję? – zaśmiałam się.
– No dobrze, zobaczysz w swoim czasie. A teraz daj mi dokończyć kawę w spokoju.
Niby żartował, ale w jego głosie zabrzmiała nuta irytacji. Coś było nie tak. Przez resztę dnia towarzyszyła mi dziwna niepewność.
Zdradzał mnie
Przez kolejne dni Janek wydawał się coraz bardziej spięty. Może mój wyraz twarzy go zdradzał, może to te krótkie, urywane rozmowy, jakie ze sobą prowadziliśmy. Wiedziałam, że jeśli będę zwlekać, sama doprowadzę się na skraj szaleństwa. Musiałam to z niego wydusić.
Kiedy w piątek wieczorem wrócił z pracy, byłam gotowa. Gdy poszedł pod prysznic, wzięłam jego telefon. W folderze ze zdjęciami znalazłam fotki jakiejś obcej kobiety, tulącej się do mojego męża. Wszystko było jasne.
– Kim ona jest? – zapytałam, patrząc mu prosto w oczy, gdy wyszedł z łazienki.
Widziałam, jak na moment krew odpłynęła mu z twarzy. Otworzył usta, ale nie wydobył z siebie ani słowa. Wyglądał, jakby ktoś go spoliczkował.
– Alicja… – zaczął cicho. – To można wytłumaczyć…
– Naprawdę? – przerwałam mu, czując, jak wzbiera we mnie fala złości. – Bo wiesz, myślę, że to wygląda dokładnie tak, jak myślę. Wyjaśnij mi, kim jest ta kobieta i co tu się dzieje?!
Janek przetarł twarz dłonią i zrobił krok w tył. Widziałam, że w głowie układa desperackie wymówki, ale ja już nie miałam cierpliwości.
– To nie miało tak wyglądać. To była chwila słabości…
– Przestań! – przerwałam mu. – Nie chcę słuchać tych bzdur. Nie chodzi o to, jak to się stało. Chodzi o to, że mnie zdradziłeś. Że kłamałeś.
– Alicja, przepraszam…
Miarka się przebrała
Przez kilka minut siedzieliśmy w ciszy. W końcu podniosłam głowę.
– Chcę, żebyś się spakował i wyprowadził.
– Błagam cię. To był błąd, wiem to. Kocham cię, naprawdę…
– Kochasz mnie? – przerwałam mu, patrząc mu w oczy. – Jeśli mnie kochasz, to dlaczego byłam ostatnią osobą, która dowiedziała się o twoim „błędzie”?
Nie odpowiedział. Przez chwilę myślałam, że zacznie się kłócić albo nalegać. Ale zamiast tego spuścił głowę. Wstał i wyszedł z pokoju. Gdy słyszałam, jak otwiera szafę w sypialni, poczułam, że coś we mnie pęka. Łzy płynęły mi po policzkach, a ja nawet nie próbowałam ich powstrzymać.
Przez następne dni dom wydawał się pusty i dziwnie cichy. Janek zabrał tylko najpotrzebniejsze rzeczy, reszta wciąż była w szafach. Przez chwilę miałam nawet ochotę zadzwonić do niego i powiedzieć, że może wrócić. Ale potem przypominałam sobie jego zdjęcia z tamtą kobietą i cała złość wracała.
Wyniósł się
Po tygodniu dostałam od niego wiadomość. „Proszę, porozmawiajmy. Chcę wszystko naprawić. Tęsknię za tobą. Wiem, że cię zawiodłem, ale nie chcę, żeby to tak się skończyło”. Zignorowałam ją.
Dwa dni później Janek się zjawił. Byłam zaskoczona, widząc go.
– Proszę cię – zaczął. – Musimy porozmawiać.
Zastanawiałam się przez chwilę, czy nie zatrzasnąć mu drzwi przed nosem, ale coś we mnie kazało mu dać tę jedną, ostatnią szansę. Wpuściłam go do środka, choć nie zaprosiłam, żeby usiadł.
– Mów – rzuciłam, krzyżując ręce na piersi.
Przez kilka minut tłumaczył się, powtarzając jak mantrę, że to była jednorazowa pomyłka, że to nic dla niego nie znaczyło. Że kocha tylko mnie.
– Przysięgam, to nie jest coś, czego chciałem.
– Takie rzeczy nie „się dzieją”. To nie wypadek samochodowy ani nagły deszcz. Ty to zaplanowałeś, podjąłeś decyzję i teraz próbujesz przerzucić winę na jakieś abstrakcyjne okoliczności.
Zostałam sama
Patrzył na mnie bezradnie, jakbym mówiła w języku, którego nie rozumie.
– Daj mi szansę, proszę – wyszeptał.
Poczułam, jak narasta we mnie złość.
– Szansę? Na co? Żebyś mógł mnie oszukać jeszcze raz? Żebyś mógł znów zniszczyć to, co próbuję odbudować w sobie? Janek, ty już podjąłeś decyzję. Nie ma nas.
Zobaczyłam, jak jego oczy zaszły łzami. Nie wiem, czy to było szczere, czy po prostu czuł się przyciśnięty do muru, ale nie miało to już znaczenia.
– Wyprowadź się. Ostatecznie – powiedziałam, patrząc na niego z kamienną twarzą. – Zabierz wszystko, co twoje. Nie chcę już więcej śladów twojej obecności.
Tego dnia Janek zabrał resztę rzeczy. Kiedy zamknęłam za nim drzwi, poczułam się dziwnie. Lżejsza. Jakby z mojego życia zniknęło coś toksycznego, co trzymało mnie w miejscu. Może to był początek końca bólu.
Alicja, 32 lata
Czytaj także:
„Przekazałam synowi dane do konta. Gdy zobaczyłam, co zrobił z pieniędzmi z emerytury, zmroziło mnie do szpiku kości”
„Przez 20 lat żona mówiła mi, jakie gacie mam nosić i co jeść. Gdy zmarła, zamiast tęsknoty poczułem ulgę”
„Zakochałam się w facecie po jednym obiedzie. Myślałam, że śpi na kasie, ale kłamał prosto w oczy”