Reklama

Jestem Kasia i kocham mój ogród. To moje małe królestwo, gdzie czas płynie inaczej, a ja mogę na chwilę zapomnieć o wszystkim innym. Codziennie rano, zanim świat się obudzi, wychodzę na zewnątrz, by przywitać się z moimi roślinami. Lubię ten moment, kiedy rosa jeszcze błyszczy na liściach, a powietrze pachnie wilgocią i ziemią.

Spotykam wtedy Adama, mojego sąsiada, który, tak jak ja, ma pasję do ogrodnictwa. Nasze rozmowy zaczynają się od nawozów i sadzonek, ale szybko przechodzimy na inne tematy. Życie, marzenia, czasem plany na przyszłość. W takich chwilach czuję, że mogę oddychać. Z Adamem rozmawia się łatwo, jakbyśmy znali się od zawsze. Choć mam męża, nasze małżeństwo wydaje się jakby w stanie uśpienia, a te rozmowy z Adamem są dla mnie oazą spokoju w codziennym chaosie.

Rozumiał mnie lepiej niż mąż

Pracując w ogrodzie, zawsze czułam, że jest to przestrzeń, w której mogę być sobą. Tego dnia, jak zwykle, podeszłam do Adama, który akurat przycinał krzewy róż.

Jak tam postępy? – zapytałam, starając się nadać mojemu głosowi lekkość.

– Całkiem nieźle – odpowiedział, uśmiechając się. – Myślę o dodaniu kompostu do gleby. Co sądzisz?

Rozmawiając o nawozach, poczułam nagle, że rozmowa zaczyna nabierać innego charakteru. Zamiast o roślinach, zaczęliśmy mówić o naszych życiowych doświadczeniach i marzeniach.

Jakie masz marzenia poza pięknym ogrodem, Kasia? – zapytał nagle Adam, a ja poczułam, jak moje serce zaczyna bić szybciej.

Nie spodziewałam się takiego pytania. Chwilę milczałam, zastanawiając się nad odpowiedzią. Moje myśli zaczęły krążyć wokół mojego małżeństwa, które od dawna było jedynie pozorną jednością.

– No wiesz… – przyznałam w końcu. – Że życie mogłoby być inne, bardziej... pełne.

Adam spojrzał na mnie ze zrozumieniem. Była to jedna z tych chwil, kiedy czujesz, że ktoś naprawdę cię słucha i rozumie. Nasza rozmowa tego dnia sprawiła, że zaczęłam głębiej zastanawiać się nad tym, co jest dla mnie ważne i czego naprawdę pragnę.

Nie mogłam tego tłumić

Po tej rozmowie w ogrodzie nie mogłam przestać myśleć o Adamie. Zdałam sobie sprawę, że moje uczucia do niego są silniejsze, niż chciałabym to przyznać. W kolejnych dniach starałam się unikać tych myśli, ale serce nie słuchało rozumu.

Spotkaliśmy się znów przy kompostowniku, gdzie Adam segregował resztki roślin. Chciałam porozmawiać, ale słowa nie chciały przejść mi przez gardło. Weszliśmy do altanki, a ja w końcu zebrałam się na odwagę.

Adam, słuchaj, ja… – zaczęłam niepewnie – muszę ci coś powiedzieć.

Spojrzał na mnie z zainteresowaniem, odkładając narzędzia na bok.

– Coś się stało?

Wzięłam głęboki oddech.

– Nie wiem, jak to powiedzieć, ale... czuję do ciebie coś więcej niż tylko przyjaźń. Nie mogę dłużej tłumić tego w sobie.

Przez chwilę milczał, a ja miałam wrażenie, że czas stanął w miejscu. Wreszcie odpowiedział, a jego głos był równie niepewny jak mój.

– Kasia, ja... czuję to samo. Ale… oboje mamy rodziny.

Jego słowa były jak zimny prysznic. Wiedziałam, że miał rację, ale jednocześnie nie potrafiłam wyprzeć się swoich uczuć.

– Nie wiem, co robić – przyznałam, a łzy zaczęły napływać mi do oczu.

Adam zbliżył się do mnie, ale mnie nie dotknął.

Boję się konsekwencji, ale… nie chcę rezygnować z tego, co jest między nami.

Nasza rozmowa nie przyniosła odpowiedzi, a jedynie więcej pytań. Oboje byliśmy w kropce, próbując zrozumieć, co dalej z naszymi uczuciami i życiem.

Ja się krygowałam, a on…

Kilka dni później, porządkując szufladę w sypialni, natknęłam się na coś, co odmieniło wszystko. Telefon męża, który przez przypadek został w domu, wibrował cicho na nocnym stoliku. Spojrzałam na ekran i zobaczyłam wiadomość od nieznanego numeru. Treść była krótka, ale wymowna: „Tęsknię, kiedy znów się zobaczymy?”. Serce zabiło mi mocniej, a w głowie pojawiło się tysiąc pytań. Postanowiłam zadzwonić pod ten numer.

– Halo? – odezwał się znajomy głos. To była… żona Adama.

Przez chwilę nie mogłam wydobyć z siebie słowa. Szok był zbyt duży. Gdy udało mi się opanować, odłożyłam telefon i poczułam, jak moje życie zaczyna się kruszyć. Mój mąż i żona Adama. Jak długo to trwało? Dlaczego? I pomyśleć, że miałam jakieś skrupuły…

Gdy mąż wrócił do domu, stanęłam przed nim, czując gniew, ból i upokorzenie.

Dlaczego? – spytałam cicho, ale z trzęsącym się głosem.

Spojrzał na mnie zaskoczony, a potem zmieszany. Zrozumiał od razu.

– Kasia, ja...

Wytłumacz się! – przerwałam mu gwałtownie. – Jak mogłeś mnie tak zdradzić?

Nie miał na swoją obronę nic, co mogłoby zmazać to, co zrobił. Byłam oszukana, ale jednocześnie, w dziwny sposób, poczułam pewną ulgę. To, co się wydarzyło, mogło być dla mnie szansą na uporządkowanie własnych uczuć wobec Adama.

Zrozumiałam, że teraz to ja muszę zdecydować, co zrobię z moim życiem i z kim chcę je dzielić.

Oboje byliśmy na rozdrożu

Kiedy spotkałam się z Adamem, czułam, jak emocje pulsują mi pod skórą. Wiedziałam, że ta rozmowa będzie kluczowa dla nas obojga. Siedzieliśmy na ławce w ogrodzie, otoczeni ciszą, która wydawała się głośniejsza niż kiedykolwiek wcześniej.

– Adam, odkryłam coś – zaczęłam, patrząc w ziemię. – Mój mąż ma romans z twoją żoną.

Adam wstrzymał oddech, jego oczy wyrażały zaskoczenie i niedowierzanie.

Nie wierzę... – wydusił w końcu. – Jak się o tym dowiedziałaś?

Opowiedziałam mu o wiadomości, którą zobaczyłam na telefonie męża. W miarę jak mówiłam, Adam powoli kiwnął głową, jakby nagle wszystko zaczynało się układać w jedną całość.

To tłumaczyłoby wiele rzeczy – przyznał cicho, jakby mówił bardziej do siebie niż do mnie. – Zawsze sądziłem, że coś jest nie tak, ale nie chciałem uwierzyć...

Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu, próbując oswoić się z nową rzeczywistością. Było to jak pęknięcie, które ujawniło więcej niż tylko zdradę – pokazało także, jak bardzo nasze życia były splecione.

– Co teraz? – spytałam, szukając u niego odpowiedzi, której sama nie potrafiłam znaleźć.

– Nie wiem – odpowiedział po dłuższej chwili Adam, patrząc mi prosto w oczy. – Ale może to jest nasza szansa, żeby przemyśleć, czego naprawdę chcemy. Może to nie przypadek, że nasze drogi się przecięły.

Jego słowa były jak światło w tunelu, ale nadal pozostawały pytania bez odpowiedzi. Wiedzieliśmy, że przyszłość wymaga decyzji, które mogą zmienić wszystko.

Może los tak chciał?

Po rozmowie z Adamem nie mogłam przestać myśleć o tym, co mnie czeka. Znalazłam się na rozdrożu i musiałam podjąć decyzję o swoim związku z mężem. Czułam się rozdarta między lojalnością a własnym szczęściem. Wiedziałam, że niezależnie od tego, co wybiorę, będę musiała ponieść tego konsekwencje.

W domu czułam się obco, każdy kąt przypominał mi o zdradzie, o tym, co utraciłam. Z drugiej strony myśli o Adamie dawały mi nadzieję, że mogę jeszcze znaleźć szczęście.

Usiadłam przy kuchennym stole z kubkiem gorącej herbaty w dłoniach, i zaczęłam rozważać swoje możliwości. Czy powinnam spróbować odbudować moje małżeństwo, czy może dać sobie szansę na coś nowego z Adamem? Każda z tych opcji była trudna i bolesna.

Z jednej strony poczucie obowiązku wobec męża i próba ratowania małżeństwa, z drugiej zaś chęć odkrycia, co mogłabym przeżyć z Adamem, jeśli zdecyduję się na ten krok.

Co byś zrobiła, gdybyś nie bała się konsekwencji? – zapytałam siebie na głos, a cisza w pokoju odpowiedziała mi tylko swoim milczeniem.

Poczułam, że muszę porozmawiać z Adamem jeszcze raz, by ustalić, co naprawdę czujemy i czy jesteśmy gotowi na podjęcie ryzyka, które może nas wiele kosztować.

Nie mogę się zdecydować

Stojąc na progu nowego rozdziału w swoim życiu, wiedziałam, że czeka mnie najtrudniejsza decyzja. Adam i ja spotkaliśmy się jeszcze raz, tym razem na bardziej neutralnym gruncie – w małej kawiarni na rogu naszej ulicy. Obserwując ludzi za oknem, próbowałam zebrać myśli.

– Kasia, wiem, że to trudne – zaczął Adam, łapiąc moje spojrzenie. – Ale musimy zdecydować, co dalej. Nie chcę cię naciskać, ale myślę, że oboje zasługujemy na szczęście.

Jego słowa były jak przypomnienie, że życie ma do zaoferowania coś więcej niż tylko ból i zdrada. Ale czy byłam gotowa zaryzykować wszystko dla miłości, którą do niego czułam? Czy może powinnam spróbować odbudować to, co miałam z mężem?

Czuję się zagubiona – przyznałam, łamiącym się głosem. – Nie wiem, czy jestem gotowa zostawić wszystko, co znam, nawet jeśli to wszystko nie jest już tym, czym było.

Adam położył rękę na mojej dłoni, a jego dotyk był pocieszający.

– Cokolwiek zdecydujesz, zrozumiem. Ale wiedz, że jestem gotów iść z tobą, jeśli zdecydujesz się na nowy początek.

Nasza rozmowa zakończyła się bez definitywnych odpowiedzi. Wyszłam z kawiarni, czując, że muszę jeszcze raz zastanowić się nad swoim życiem. Wiedziałam, że przede mną trudny wybór: czy zaryzykować wszystko dla Adama, czy spróbować wybaczyć mężowi?

Czasami decyzje, które podejmujemy, kształtują nas bardziej niż cokolwiek innego. Moja historia kończy się na rozdrożu, gdzie jeszcze nie znam swojej drogi. Ale wiem, że muszę podjąć tę decyzję, która wpłynie na resztę mojego życia, niezależnie od tego, czy wybiorę miłość, czy próbę naprawy przeszłości.

Katarzyna, 35 lat


Czytaj także:


Reklama
Reklama
Reklama