„W oczach dzieci jestem tylko naiwnym starcem, który da się oskubać młodej kochance. Nie wiedzą o nas wszystkiego”
„– Ona cię oskubie, tato – oświadczyła poważnie Monika. – I zostaniesz z niczym. W samych skarpetach. – Dobrze mówi – zawtórował jej natychmiast Romek. – Lepiej spław ją, póki jeszcze nie jest za późno. Westchnąłem i nic nie powiedziałem”.

- Listy do redakcji
Moja pierwsza i jedyna żona, Amelia, odeszła ode mnie tuż po swoich pięćdziesiątych urodzinach.
– Między nami i tak już niczego nie ma – oświadczyła tak bezuczuciowo, że aż coś zakłuło mnie w sercu. – Lepiej to wreszcie skończyć. Dzieci są już dorosłe, nikogo nie skrzywdzimy, a i ja się nie będę musiała z Markiem po kątach ukrywać.
Wytrzeszczyłem na nią wtedy oczy.
– Jakiego… – Zakrztusiłem się. – Ty masz kochanka?
– No nie udawaj, że nic nie wiesz! – Popatrzyła na mnie z ukosa, jakby z politowaniem. – Spotykamy się od dawna. A z tobą przecież siedziałam tylko ze względu na dzieci.
Nie powiem, że to mną nie wstrząsnęło. Przez cały czas byłem przekonany, że doskonale się rozumiemy, że wciąż się kochamy, tylko… po prostu już bez takiego ognia, jak to w przypadku młodych par. To mnie trochę podłamało, a najgorsze, że dzieci też były po stronie matki.
– Przesadzasz, tato – powiedziała mi Monika. – Przecież już dawno nie byliście ze sobą jakoś blisko. Powinieneś dać się mamie spełniać w miłości. Żyć z tym, kogo naprawdę kocha.
– No, sam wiesz, jak to jest – dodał Romek. – Jak się zakochała, to nie ma zmiłuj.
I tak siedziałem sobie w tym moim mieszkanku, zapomniany przez wszystkich i samotny, a przy okazji przekonany, że nic mnie już w życiu dobrego nie spotka. I właśnie wtedy, któregoś dnia, gdy znajomy kolega wyciągnął mnie do kina, poznałem Elizę.
Poznałem ją przypadkiem
Ten znajomy, który namówił mnie na wyjście, ostatecznie do kina nie dotarł. Podobno coś mu wypadło, wnuki przyjechały i nie miał się jak wyrwać. Mogłem wrócić prosto do domu, ale uznałem, że jednak zobaczę ten film – co mi szkodzi, tak dawno w końcu niczego na dużym ekranie nie widziałem. Zamówiłem sobie kawę i taki byłem zaaferowany szukaniem biletu, że zupełnie nie zauważyłem nadchodzącej z naprzeciwka kobiety. No i stało się – wpadłem na nią, a kawa wylała się prosto na jej płaszcz. Dobrze, że przynajmniej nie była już gorąca.
– Najmocniej panią przepraszam! – zacząłem pośpiesznie.
Moja „ofiara” podniosła głowę i wtedy zobaczyłem najpiękniejsze szare oczy, jakie kiedykolwiek widziałem. Mogła mieć z 30 lat. Długie, złote włosy, czarujący uśmiech, zamiast grymasu niezadowolenia, czy może obrzydzenia…
– Ach, no zdarza się. – Zaśmiała się. – I tak miałam kiedyś wymienić ten płaszcz. Pan za to stracił kawę.
– To może ja chociaż tę kawę postawię? – zaoferowałem pośpiesznie. – Tu obok jest taka miła kawiarenka…
Bardzo mi się podobała
Myślałem, że dziewczyna mnie wyśmieje, ale o dziwo się zgodziła. Poszła ze mną, a kiedy usiedliśmy, bardzo miło spędziliśmy czas przy kawie. Była bardzo swobodna – śmiała się, żartowała. W końcu zapytała mnie, na jakim filmie byłem, a kiedy przyznałem, że na niego nie dotarłem, uparła się, że musimy to wspólnie nadrobić.
– Tylko jutro – zastrzegła. – Nie masz nic przeciwko, Olgierdzie? Bo muszę sobie jakiś nowy płaszcz załatwić.
– Oczywiście – przytaknąłem od razu.
Podejrzewałem, że Eliza – bo tak na imię miała kobieta – w ogóle się już nie odezwie, a na pewno nie przyjdzie na miejsce spotkania. Tymczasem nie tylko przyszła, ale nie było to w żadnym razie nasze ostatnie spotkanie. Szybko się okazało, że oboje poczuliśmy do siebie coś więcej.
Dowiedziałem się też, że Eliza prowadzi sieć sklepów z kosmetykami naturalnymi, którą powoli przejmowała po swojej mamie. Miała więc sporo pieniędzy i upierała się, że będzie za wszystko płacić, na co ja – jako dżentelmen, nie mogłem oczywiście pozwolić. Szybko zrozumiałem jednak, że połączyła nas prawdziwa miłość. Bo gdyby się we mnie rzeczywiście nie zakochała, co miałoby ją popychać do tych spotkań?
Dzieci były niezadowolone
Tak się złożyło, że chociaż zwykle dzieci o mnie nie pamiętały, bo nie byłem ani tak atrakcyjny, jak ich matka, ani tak zabawny jak jej nowy absztyfikant, postanowiły jednak odwiedzić mnie w imieniny. A my już sobie ten dzień zaplanowaliśmy z Elizą i mieliśmy go spędzić razem. W ogóle nosiłem się z zamiarem, by niedługo jej się oświadczyć. Z Amelią byliśmy już przecież dawno po rozwodzie, Eliza wciąż mnie przekonywała, że ten związek to coś najbardziej poważnego w życiu, więc czemu miałbym się w ogóle wahać? Zresztą, kto nie ryzykuje, nie pije szampana.
W każdym razie, i Monika, i Romek byli co najmniej skonsternowani widokiem Elizy. Ja tam się wcale nie krępowałem i przedstawiłem im ją jako moją partnerkę.
– Partnerkę? – powtórzył głupio Romek, a Monika momentalnie się zakrztusiła.
– No tak – stwierdziłem spokojnie. – I powoli zastanawiamy się nad tym, czy by razem nie zamieszkać.
Wyglądali na zszokowanych. Na szczęście nie powiedzieli nic głupiego na głos i szybko się zmyli. Cieszyłem się, bo jeszcze tego brakowało, żeby zaczęli Elizie prawić jakieś morały.
– Mogą się z tym nie zgadzać – uzmysłowiła mi potem. – Ale z czasem przywykną, Olgierd. Nie będą mieli wyjścia.
Uśmiechnąłem się do niej ciepło.
– No racja – przyznałem. – Nie będą mieli.
Próbowali mnie zniechęcić
Trochę się zdziwiłem mimo wszystko, gdy dzień później zadzwoniła do mnie Monika i obwieściła, że ona i Romek muszą się ze mną koniecznie spotkać. Padło na weekend, bo w tygodniu to oni przecież pracują i nie mają tak czasu, żeby gdzieś sobie chodzić jak ja. Ostatecznie jednak stanęło na tym, że przyjdą do mnie w sobotnie przedpołudnie.
Domyślałem się, że będą chcieli rozmawiać o Elizie. Widziałem, jak na nią poprzedniego dnia patrzyli i że nie byli zachwyceni tym, że spędzamy czas razem. Nie zamierzałem się jednak tym przejmować – miałem ponad 60 lat i własny rozum. I nikt nie mógł mi zabronić miłych chwil w towarzystwie najpiękniejszej kobiety świata.
W sobotę pojawili się oboje – z grobowymi minami, pełni dziwnej determinacji.
– Ona cię oskubie, tato – oświadczyła poważnie Monika. – I zostaniesz z niczym. W samych skarpetach.
– Dobrze mówi – zawtórował jej natychmiast Romek. – Lepiej spław ją, póki jeszcze nie jest za późno.
Westchnąłem i nic nie powiedziałem. Gdyby tylko o wszystkim wiedzieli… No, wtedy to opadłyby im szczęki. Gorzej, że na pewno wpadliby też na masę głupich pomysłów. Po co jednak miałem im mówić o majątku Elizy? To stanowczo nie była ich sprawa. A moje życie powinni zostawić w spokoju – i trzymać się z daleka jak do tej pory.
Nie muszą o wszystkim wiedzieć
– Takie dziewuchy tak już robią. – Monika się uśmiechnęła, patrząc na mnie trochę tak, jakbym był małym dzieckiem, które zupełnie nic nie wie o świecie. – Najpierw się przymilają, potem obiecują dozgonną miłość, a na koniec puszczają starszego partnera z torbami.
– Miło, że się o mnie troszczycie – odezwałem się wreszcie. Popatrzyłem na nich niechętnie. – Pamiętajcie jednak, że żeby puścić kogoś z torbami, ten ktoś musi cokolwiek najpierw mieć.
– No przecież masz jakieś tam oszczędności – obruszył się Romek.
– Duży telewizor – podchwyciła Monika. – I parę innych dobrych sprzętów. Jak nic zacznie cię namawiać na spieniężenie tego. Będzie, że po co ci to teraz, że warto chodzić na spacery albo czytać książki…
– Chyba trochę przesadzacie – nie wytrzymałem. – Moglibyście się martwić, gdybym był bogaczem, a tak… naprawdę dajcie spokój.
– Jak chcesz, tato – stwierdziła Monika, wyraźnie urażona. – Ale wspomnisz nasze słowa. Zobaczysz.
Na pewno jeszcze się zdziwią
Tak, jak sobie postanowiłem, oświadczyłem się Elizie, a ona moje oświadczyny przyjęła. Opowiada mi teraz zresztą, że jest najszczęśliwszą kobietą na ziemi. Rodzinie n razie o niczym nie mówiłem, choć wypadałoby wysłać dzieciom zaproszenia na ślub.
Eliza upiera się, żebym koniecznie to zrobił, ja natomiast z jednej strony się waham, z drugiej natomiast nie mogę się doczekać tych min, gdy pojmą już, że się pobieramy. Wiem też, że wkrótce będą się też musieli dowiedzieć o jej majątku. Ciekawe – czy nadal będą mnie mieć za starego naiwniaka.
Olgierd, 61 lat
Czytaj także:
- „Wiedziałam o zdradzie męża, ale milczałam. Lawendowe perfumy jego kochanki czułam przez zamknięte drzwi szafy”
- „Mąż od lat kupował kochance drogie perfumy za nasze wspólne pieniądze. Teraz zostawię go bez grosza”
- „Mam dobrego męża, ale moje małżeństwo jest pasmem udręk. Kiedyś myślałam, że się troszczy, dziś wiem, że to kontrola”