Reklama

Nie pamiętam już dokładnie, kiedy rutyna całkowicie nas pochłonęła. Kasia wciąż biegała po sklepach, planowała święta i kolacje, a ja w tym samym czasie czułem, jak coś we mnie umiera. Nie było to nic gwałtownego — po prostu dopadła mnie codzienność: praca, dom, powtarzalne weekendy. Zacząłem szukać od tego ucieczki. I w końcu uciekłem — do Anny.

— Michał, co robisz w sobotę? — zapytała Kasia, przerywając moje zamyślenie. Jej oczy były pełne ciekawości, a może troski, nie potrafiłem tego rozróżnić.

— Nic specjalnego… myślałem, że posprzątam — skłamałem, choć wiedziałem, że później spotkam Annę.

Nie czułem skruchy, raczej ekscytację. Spotkanie z nią było jak zaczerpnięcie świeżego powietrza w dusznym pokoju, którego nie zauważałem, dopóki nie poczułem ulgi. Myśl o zdradzie nie była ani planem, ani nagłym impulsem. Była… potrzebą. Potrzebą przypomnienia sobie, że wciąż żyję, że wciąż mogę czuć pożądanie, że mogę robić coś tylko dla siebie. „Czy to źle?” — pomyślałem, przeglądając wiadomości od Anny, jej zdjęcia, uśmiechy w telefonie.

I nagle dotarło do mnie, że jeśli Kasia kiedykolwiek to odkryje, wszystko się zmieni. Ale, na chwilę obecną, zanim rzeczywiście zajrzy do mojego prawdziwego życia, mogę cieszyć się tym poczuciem niebezpieczeństwa. Tak naprawdę nie chodziło o to, że ją zdradzam. Dla mnie liczyło się to, że wreszcie żyję naprawdę.

To tylko mikołajki

Sobotni poranek rozpoczął się jak każdy inny, a jednak podświadomie czułem napięcie. Kasia krzątała się po kuchni, przeglądając gazetę z promocjami.

— Michał, wiesz już, co będziesz robił w mikołajki? — zagadnęła, unosząc brew. Jej ton był spokojny, ale w oczach kryła się ciekawość.

— Jeszcze nie zdecydowałem — odparłem, odsuwając się od komputera. — Może trochę posprzątam w piwnicy, a potem… nic konkretnego — dodałem, starając się brzmieć neutralnie.

Kasia spojrzała na mnie uważnie, jakby czytała każdy mój gest. Nie mogłem pozwolić, by podejrzewała prawdę. A ona przecież zawsze wszystko wyczuwała.

— Hmm… dobrze, jeśli chcesz, możemy coś zaplanować razem. Może wyjazd? — zaproponowała, uśmiechając się lekko.

— Może kiedy indziej… — wymamrotałem, czując, że kłamstwo nie wypada tak przekonująco, jakbym chciał. W głowie powtarzałem sobie, że to tylko mikołajki, tylko kilka godzin z Anną. Ale adrenalina pulsowała w żyłach, a myśl o niej wywoływała uśmiech, którego nie mogłem powstrzymać.

W międzyczasie przeglądałem telefon, kontrolując wiadomości od Anny. Każda z nich była jak mała dawka niebezpiecznej przyjemności. Poczułem, że balansuję na cienkiej linii między rutyną a szaleństwem.

— Michał… — Kasia westchnęła, stając obok mnie. — Jesteś jakiś rozkojarzony. Wszystko w porządku?

— Tak, po prostu myślę… — zawahałem się, nie chcąc zdradzić zbyt wiele.

Ta sobota była początkiem czegoś, co miało wywrócić mój świat do góry nogami, a ja wiedziałem, że nie ma już odwrotu.

Zobaczymy, co powie

Spotkanie z Anną rozpoczęło się w jej mieszkaniu od zwykłego uśmiechu, który dla mnie był jak światełko w tunelu. Pachniała kawą i wanilią, a w powietrzu unosiła się lekka nuta adrenaliny.

— Michał… w końcu jesteś! — zawołała, przytulając mnie mocno. Jej dotyk był elektryzujący, a ja czułem, jak serce przyspiesza.

— Hej… — odpowiedziałem, próbując zachować spokój, choć wszystko we mnie krzyczało, że robię coś zakazanego.

Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, popijaliśmy wino. Każde jej spojrzenie było jak potwierdzenie, że podjąłem słuszną decyzję. Ale gdzieś tam był cień niepokoju. Wiedziałem, że to, co robimy, jest zdradą, choć wciąż usprawiedliwiałem się w myślach, że to „dla własnego szczęścia”.

Nagle telefon w mojej kieszeni zawibrował. Sprawdziłem wiadomość. Ekran wyświetlił imię mojej żony.

„Michał, wiem wszystko. Musimy porozmawiać”.

Serce mi zamarło. Anna odchyliła się, patrząc na mnie pytająco.

— Co jest? — zapytała, próbując odczytać mój wyraz twarzy.

— To… Kasia — wyjąkałem, czując przejmujący chłód w piersi. — Wie.

Anna zbladła, jej uśmiech zniknął.

— Więc… co teraz? — spytała, a głos jej drżał.

— Teraz… zobaczymy, co powie — odpowiedziałem, choć w głowie miałem tysiące scenariuszy. Nie czułem skruchy, tylko ekscytację i niepokój jednocześnie. Mikołajki, które miały być zwykłym spotkaniem, nagle stały się początkiem burzy, której konsekwencje mogły zmienić wszystko.

Nic już nie będzie takie samo

Wchodząc do domu, czułem ogromny ciężar. Kasia siedziała przy stole, w oczach miała mieszankę gniewu i smutku. Telefon wciąż leżał przed nią, a ja wiedziałem, że nie da się już cofnąć tego, co się wydarzyło.

— Michał… — zaczęła cicho, a głos jej się trząsł. — Dlaczego…?

— Kasia… — próbowałem mówić spokojnie, choć wiedziałem, że każda moja próba będzie daremna. — Nie chcę kłamać…

— Nie chcę kłamać?! — wyrwało jej się, a słowa uderzyły we mnie jak młot. — Ile czasu to trwało? Ile razy mnie oszukiwałeś?

— Nie wiem, co powiedzieć… — odparłem szczerze, choć nie czułem skruchy. — To nie tak, że żałuję. Po prostu… byłem szczęśliwy z Anną.

Kasia wstała, twarz miała czerwoną od płaczu i złości.

— Szczęśliwy?! — krzyknęła. — W moim domu, z moją rodziną?! Wiesz, co to znaczy zdrada?!

— Wiem… — odpowiedziałem spokojnie, choć w środku czułem wir emocji. — Ale nie mogłem przestać. To było coś… czego potrzebowałem.

— Potrzebowałeś?! — Echo jej słów odbijało się od ścian. — A ja? A nasze życie? To, co mieliśmy?!

Czułem, że dom wypełnia się krzykiem, który odbija się od ścian. Słowa, oskarżenia, łzy — wszystko mieszało się w chaotycznym tańcu emocji. Kasia rzuciła się na kanapę, zakrywając twarz rękami. Ja stałem nieruchomo, nie wiedząc, czy uciec, czy zostać i przyjąć ciężar tego, co zniszczyłem. W powietrzu wisiała cisza, przerywana tylko jej szlochem i moim ciężkim oddechem. Wiedziałem, że nic już nie będzie takie samo.

Nie znalazłem odpowiedzi

Po kłótni usiadłem w pustym salonie, patrząc w ciemne okno. Światło latarni odbijało się w szybie, a ja czułem się tak, jakbym został sam nie tylko w pokoju, ale w całym życiu. Kasia spała w drugim pokoju, ale nawet jej oddech wydawał się odległy. Nie czułem żalu — przynajmniej nie w klasycznym sensie. Zamiast tego pojawiła się pustka i mieszanka adrenaliny z niepokojem. W głowie wciąż miałem Annę: jej uśmiech, dotyk, śmiech — wszystko to, co sprawiało, że zwykłe dni w domu z Kasią wydawały się szare i puste.

— Czy było warto? — wyszeptałem do siebie. — Czy naprawdę warto było ryzykować wszystko dla kilku godzin szczęścia?

Przypomniałem sobie momenty z dzieciństwa, młodość, pierwsze zauroczenia. Wszystko wydawało się wtedy prostsze. A teraz? Byłem dorosłym mężczyzną, który łamie życie osoby, którą kiedyś kochał, i nawet nie potrafił czuć wstydu.

Telefon zawibrował. Wiadomość od Anny: „Jak się czujesz po rozmowie z Kasią?”. „Czuję się wolny ”— odpowiedziałem odruchowo, choć w sercu coś uciekło.
Spojrzałem na puste ściany i poczułem ciężar własnej decyzji. Przyszłość była mglista. Czy Kasia wybaczy? Czy Anna zostanie? A może wszystko się rozsypie, a ja zostanę sam?
– Samotność czy szczęście… – mruknąłem do siebie. – A może jedno i drugie?
Nie znalazłem odpowiedzi. Tylko cisza w pokoju i pulsujące wspomnienia tej nocy przypominały mi, że żaden wybór nie jest prosty, a każdy krok zostawia ślad, którego nie da się zmyć.

Nie umiałem inaczej

Kilka dni później Kasia stanęła przede mną w kuchni, z twarzą bladą jak papier, oczami pełnymi determinacji. Wiedziałem, że tym razem nie będzie kompromisów.

— Michał, musimy porozmawiać — powiedziała spokojnie, ale w głosie pobrzmiewał gniew. — Już nie chodzi o emocje. Chcę wiedzieć, co teraz. Co z nami?

— Kasia… — zacząłem, próbując złapać oddech. — Wciąż… wciąż coś czuję do ciebie. Ale… — urwałem, bo wiedziałem, że każde słowo może być kolejnym ciosem.

— Ale? — powtórzyła, opierając dłonie na stole. — Bo przecież z Anną… — Jej głos się załamał, a ja poczułem, że wszystkie moje wymówki nagle stają się nic nie warte.

— Nie żałuję… — wyrwało mi się. — To trudne do wytłumaczenia, ale nie mogę kłamać. To, co zrobiłem, było dla mnie… prawdziwe.

Kasia zadrżała, a w jej oczach pojawiły się łzy.

— Prawdziwe? — wyszeptała. — A ja? Nasze życie? Czy to dla mnie nic nie znaczyło?

— Znaczyło — przyznałem cicho. — Ale ja… nie umiałem inaczej.

W kuchni zapanowała cisza, przerywana tylko oddechem i zegarem tykającym w tle. Kasia powoli usiadła na krześle, odwracając twarz.

— Nie wiem, czy mogę ci wybaczyć — powiedziała w końcu. — I nie wiem, czy chcę dalej być z tobą.

Stałem tam, słysząc ciężar tych słów, czując mieszankę ulgi i samotności. Patrzyłem, jak Kasia wychodzi, a w głowie kłębiły się pytania: czy Anna zostanie? Czy jeszcze kiedykolwiek poczuję spokój?

Michał, 37 lat

Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.


Czytaj także:


Reklama
Reklama
Reklama