„W łóżku z mężem ciągle myślałam o teściu. Andrzej codziennie wodził mnie na pokuszenie i bałam się, że ulegnę”
„Byłam na to wyczulona. Na jego spojrzenia, na sposób, w jaki wypowiadał moje imię, na tę ledwo wyczuwalną nutę ciepła w głosie, kiedy zwracał się do mnie. Może to sobie wmawiałam. Może tylko szukałam znaków. Ale jeśli tak, to dlaczego za każdym razem, gdy byliśmy blisko siebie, czułam napięcie?”.

- Redakcja
Paweł spał obok mnie, spokojny, ufny, z ręką rzuconą na moją talię, jakby chciał mnie przytrzymać przy sobie nawet we śnie. A ja leżałam obok i patrzyłam w sufit, czując ciężar jego ramienia jak kajdany. Nie dlatego, że go nie kochałam. Nie dlatego, że zrobił coś złego. Był dobrym mężem. Czułym. Cierpliwym. Może zbyt cierpliwym.
Problem nie leżał w nim. Leżał we mnie. Bo kiedy zamykałam oczy, nie widziałam Pawła. Nie czułam jego dłoni. W myślach był ktoś inny. Ktoś, kogo nie powinnam pragnąć. Andrzej.
Próbowałam się oszukiwać. Powtarzałam sobie, że to chwilowe, że to nic nie znaczy. Ale kiedy na niego patrzyłam – na jego pewność siebie, sposób, w jaki podwijał rękawy koszuli, jak oblizywał wargi po łyku wina – moje ciało mnie zdradzało. Paweł nigdy nie budził we mnie takich emocji. Nigdy nie czułam się przy nim tak… żywa. I to właśnie było najgorsze.
Oszukiwałam męża
Paweł nachylił się nade mną w ciemności, jego dłonie sunęły po moim ciele, dobrze znanym i oswojonym. Były ciepłe, delikatne, troskliwe. Kochał mnie. Chciał mnie. Zacisnęłam powieki.
W mojej głowie to nie jego ręce dotykały mojej skóry. Nie jego usta pieściły mój kark. W myślach był Andrzej. Czułam jego pewny, mocny dotyk, jego oddech na mojej szyi. Wyobrażałam sobie, że to on. Jęknęłam cicho. Paweł uznał to za oznakę pożądania. Nie wiedział, że go oszukuję. Że myślami nie jestem tu, z nim, w naszej sypialni.
Przygryzłam wargę, żeby nie powiedzieć imienia, które dudniło mi w głowie. Nie tego, które powinnam wypowiedzieć. Paweł pocałował mnie w czoło i przytulił mocno.
– Kocham cię – wyszeptał.
Nie odpowiedziałam od razu. Czekałam, aż serce zwolni, aż puls wróci do normy. Aż ta chwila się skończy.
– Ja ciebie też – skłamałam.
Odwróciłam się na bok, twarzą do ściany. A potem leżałam w bezruchu, wstrzymując oddech, jakbym mogła w ten sposób uciszyć myśli.
Czułam pokusę
Byłam na to wyczulona. Na jego spojrzenia, na sposób, w jaki wypowiadał moje imię, na tę ledwo wyczuwalną nutę ciepła w głosie, kiedy zwracał się do mnie. Może to sobie wmawiałam. Może tylko szukałam znaków. Ale jeśli tak, to dlaczego za każdym razem, gdy byliśmy blisko siebie, czułam napięcie?
Na rodzinnych obiadach siadał naprzeciwko mnie, jakby przypadkiem. Czasem nasze kolana stykały się pod stołem. Cofałam nogę pierwsza, ale czułam, że on tego nie robił od razu. Jakby czekał, czy jednak nie zostawię jej na miejscu.
– Magda, może jeszcze trochę wina? – zapytał, a ja podniosłam wzrok.
Uśmiechnął się do mnie lekko, a kiedy podał kieliszek, jego palce musnęły moje. Na sekundę za długo. Zadrżałam. Paweł coś mówił obok, roześmiany, zadowolony. Nic nie zauważył. Nigdy niczego nie zauważał.
Przez resztę wieczoru unikałam wzroku Andrzeja. Starałam się skupić na rozmowie, na dźwiękach, na jakiejkolwiek innej myśli niż ta, która we mnie narastała. Ale kiedy wieczorem Paweł przyciągnął mnie do siebie, poczułam, że wcale nie pragnę jego dotyku. Tylko tego, którego nie powinnam chcieć.
Teść przyszedł niespodziewanie
Paweł wyjechał na kilka dni w delegację.. Zostałam sama w domu, ale wcale nie czułam ulgi. Raczej niepokój. Może dlatego, że już wiedziałam, co się stanie. Wieczór był cichy, za cichy. Włączyłam telewizor, ale nie potrafiłam się skupić na żadnym programie. Wypiłam herbatę, potem kieliszek wina. Nic nie pomagało. Czułam napięcie, którego nie umiałam się pozbyć. A potem ktoś zapukał do drzwi. Serce mi przyspieszyło. Otworzyłam i zobaczyłam jego.
– Magda – powiedział cicho Andrzej.
Stał w półmroku korytarza, jakby nie był pewien, czy powinien tu być.
– Coś się stało? – zapytałam, choć wiedziałam, że to nieprawda.
– Zostawiłem coś u Pawła, pomyślałem, że może jeszcze będzie… – Przerwał, spojrzał mi w oczy.
Nie ruszyłam się. Powinnam była cofnąć się, powiedzieć, żeby przyszedł innym razem. Ale stałam tam, trzymając dłoń na klamce.
– Mogę wejść? – zapytał w końcu.
Wypuściłam powietrze, jakbym dopiero teraz przypomniała sobie, że oddycham. Odsunęłam się na bok. Drzwi zamknęły się za nim, a ja poczułam, że zrobiło się nagle zbyt duszno. Zbyt blisko. I
Mało brakowało
Andrzej wszedł do środka, a ja nagle nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Stałam przy drzwiach, jakbym zapomniała, jak się poruszać. On też nie mówił nic przez chwilę, tylko rozejrzał się po salonie, jakby szukał czegokolwiek, co mogłoby usprawiedliwić jego obecność.
– Nie będę ci przeszkadzać – powiedział w końcu.
– Nie przeszkadzasz – odpowiedziałam zbyt szybko.
Spojrzał na mnie, jakby wyłapał coś w moim głosie. Coś, czego nie potrafiłam ukryć.
– Magda… – zaczął, ale urwał.
Zrobił krok w moją stronę. Serce biło mi tak mocno, że byłam pewna, że to słyszy.
– Czasami… – mówił cicho, jakby ważył każde słowo. – Czasami mam wrażenie, że jest między nami coś, o czym nie mówimy.
Nie odpowiedziałam. Nie potrafiłam. Jego dłoń delikatnie musnęła mój nadgarstek. To był nic nieznaczący gest, przelotny dotyk. A jednak poczułam go w całym ciele. Wystarczyłby jeden ruch, jedno słowo, by przekroczyć granicę. Ale ja milczałam. Po kilku sekundach cofnął rękę. Jego spojrzenie wciąż było intensywne, ale nie naciskał.
– Dobranoc, Magda – powiedział cicho.
A potem wyszedł, zostawiając mnie z chaosem myśli, których nie potrafiłam zatrzymać.
Miałam mętlik w głowie
Rano obudziłam się z ciężarem na piersi. Jakby ktoś położył mi na klatce kamień i kazał z nim funkcjonować. Nie wydarzyło się nic. Nie padły słowa, które mogłyby wszystko zniszczyć. Nie było pocałunku, gestu, który przekroczyłby granicę. A jednak czułam się, jakbym już ją przekroczyła.
Dzień mijał mi w zawieszeniu. Sprzątałam mechanicznie, robiłam kawę, odkładałam książkę na miejsce, choć nie pamiętałam, żebym ją w ogóle czytała. Telefon od Pawła wyrwał mnie z tego stanu.
– Jak tam, kochanie? – zapytał radośnie. – Tęsknisz?
Zacisnęłam powieki.
– Tak – odpowiedziałam, choć nie wiedziałam, czy to prawda.
Paweł wrócił następnego dnia. Uśmiechnięty, szczęśliwy, pocałował mnie na powitanie. Pachniał znajomo: ciepłem, bezpieczeństwem. Objął mnie mocno, a ja poczułam, że powinnam odwzajemnić ten gest. Powinnam chcieć go przy sobie. Ale kiedy zamknęłam oczy, zobaczyłam inne spojrzenie. Inny dotyk.
Ciągle myślę o teściu
Próbowałam wrócić do normalności. Do codzienności z Pawłem, do rozmów o niczym, do wieczornych seriali, do jego ramion, które powinny być moim schronieniem. Ale coś się zmieniło. A może to ja się zmieniłam?
Za każdym razem, gdy Andrzej był w pobliżu, czułam, jak napinam się pod jego spojrzeniem. Jak każda rozmowa, każdy przypadkowy dotyk – ten trwający o ułamek sekundy za długo – wbija mi się w pamięć jak drzazga, której nie da się wyciągnąć.
Nie stało się nic. Nie przekroczyliśmy granicy. Ale wiedziałam, że gdyby życie dało mi inną możliwość, gdyby rzeczy potoczyły się inaczej... Może bym się nie zatrzymała.
Magdalena, 34 lata
Czytaj także: „Po 50-tce mąż chciał bardzo świętować karnawał. Nie sądziłam, że bal przebierańców zrobi w naszym łóżku”
„Opiekowałam się chorą babcią Zosią. Rodzina myślała, że mam dobre serce, a mi chodziło tylko o jej kasę”
„Synowa wpadła w furię, bo posprzątałam jej mieszkanie. Chciałam tylko pomóc, a jeszcze musiałam przepraszać”