„Ukradłam oszczędności rodziców, by pomóc przyjaciółce. Teraz dla nich jestem złodziejką, a dla niej naiwniaczką”
„Zamarłam. Beata była zawsze silna, a teraz wyglądała jak rozbita na kawałki. Wiedziałam, że muszę jej pomóc, ale skąd wezmę pieniądze? Sama ledwo miałam na drobne wydatki”.

- Redakcja
Jestem zwyczajną siedemnastolatką, która większość swojego czasu spędza w szkole i na spotkaniach z przyjaciółmi. Moją najlepszą przyjaciółką jest Beata. Znamy się od dzieciństwa, przeszłyśmy razem przez niejedną burzę. Beata jest jak siostra, której nigdy nie miałam. Zawsze mogłam na nią liczyć, a ona na mnie.
Byłyśmy blisko
Moi rodzice to dobrzy ludzie. Czasem ich nie rozumiem, a oni nie rozumieją mnie, ale wiem, że chcą dla mnie jak najlepiej. Zaufanie jest dla mnie niezwykle ważne, a ich zaufanie do mnie było czymś, na co zawsze starałam się zasłużyć. Choć czasem się nie dogadujemy, to wiem, że mogę na nich polegać.
Beata miała ciężkie życie. Często mówiła mi, że jej rodzice są zbyt zajęci sobą, by dostrzec jej problemy. Ja zawsze starałam się być dla niej wsparciem. To w niej znalazłam przyjaciółkę, która zrozumiała mnie bardziej niż ktokolwiek inny.
Zawsze myślałam, że zaufanie i przyjaźń są najważniejsze. Nie spodziewałam się jednak, że właśnie one zostaną wystawione na próbę, której skutki zmienią wszystko.
Któregoś dnia po szkole Beata się rozpłakała.
– Co się stało? – zapytałam zaniepokojona, chwytając ją za rękę.
– Jest źle… moi rodzice znowu się kłócą. Wiesz, jak to u mnie wygląda. Tata nie przysłał pieniędzy, a mama… nie mogę już tego znieść – wyznała, chowając twarz w dłoniach. – Nie ma pieniędzy nawet na zakupy spożywcze.
Zamarłam. Beata była zawsze silna, a teraz wyglądała jak rozbita na kawałki. Wiedziałam, że muszę jej pomóc, ale skąd wezmę pieniądze? Sama ledwo miałam na drobne wydatki.
– Nie wiem, co mogę zrobić – powiedziałam, czując się bezradna.
Chciałam jej pomóc
Słowa Beaty ciążyły mi na sercu. Zaczęłam rozważać różne opcje, a jedna z nich przerażała mnie najbardziej. Kradzież pieniędzy rodziców. Rozważałam to długo, tocząc wewnętrzną walkę. Z jednej strony, wiedziałam, że to złe. Z drugiej Beata potrzebowała mnie teraz jak nigdy wcześniej.
Decyzja zapadła. Dom w nocy wydawał się taki cichy, każdy dźwięk był wyolbrzymiony. Skierowałam się w stronę gabinetu taty, gdzie zawsze trzymali trochę gotówki na nagłe wydatki.
Otworzyłam szufladę. W środku znajdowała się koperta z pieniędzmi. Nie wzięłam wszystkiego, tylko dwa tysiące złotych. Choć starałam się być cicho, każde skrzypnięcie podłogi zdawało się rozbrzmiewać echem w całym domu. Kiedy wreszcie wróciłam do swojego pokoju, poczułam ulgę, ale i lęk przed tym, co mogło nadejść.
Następnego dnia spotkałam się z Beatą w parku. Drżącą ręką podałam jej pieniądze.
– Masz. To wszystko, co mogłam zdobyć – powiedziałam, czując, jak w gardle rośnie mi gula.
– Nie wiem, jak ci dziękować – wyszeptała, obejmując mnie mocno.
Jej wdzięczność była szczera, ale w sercu czułam tylko ciężar.
Miałam wyrzuty sumienia
Kiedy wróciłam do domu, rodzice siedzieli w salonie, oboje z poważnymi minami. Wiedziałam, że coś odkryli.
– Elizo, czy widziałaś może pieniądze z gabinetu? – zapytał ojciec, starając się zachować spokój.
Jego ton jednak zdradzał zdenerwowanie.
– Nie, nie widziałam – skłamałam, unikając ich wzroku. Moje ręce drżały, a serce biło tak głośno, że bałam się, że je usłyszą.
Matka spojrzała na mnie badawczo. Wiedziałam, że mnie przejrzała. Czułam, jak napięcie rośnie, jak powietrze staje się ciężkie do oddychania. Strach przed zdemaskowaniem paraliżował mnie, a każda chwila zdawała się trwać wieczność.
Kilka dni później wszystko wyszło na jaw. Nie wiem, czy to był instynkt, czy może przypadek, ale rodzice powiązali fakty. Wiedziałam, że konfrontacja jest nieunikniona.
– Jak mogłaś nam to zrobić? – spytał ojciec.
– To dla Beaty… ona miała poważne problemy – starałam się wytłumaczyć, ale wiedziałam, jak słabo to brzmiało.
– To nie tłumaczy kradzieży – przerwała mi matka. – Zawsze mogliśmy znaleźć jakieś inne rozwiązanie.
Było mi głupio
Kolejnego dnia Beata nie pojawiła się w szkole. Nie odpowiadała na moje wiadomości, nie odbierała telefonu. Wieczorem mama zawołała mnie do kuchni.
– Beata zniknęła. Jej matka zgłosiła to na policję.
Nie mogłam uwierzyć. To niemożliwe. Przecież mówiła, że potrzebuje pieniędzy, żeby mieć na jedzenie. Czułam się zdradzona, opuszczona. Oparłam głowę na rękach, nie wiedząc, jak dalej żyć z tym ciężarem na sercu.
Mijały dni, a ja wciąż nie mogłam zrozumieć, dlaczego Beata postąpiła w ten sposób. Każda chwila wypełniona była pytaniami, na które nie miałam odpowiedzi. Próbowałam skontaktować się z nią wszelkimi sposobami – dzwoniłam, pisałam wiadomości, szukałam jej w miejscach, gdzie zwykle się spotykałyśmy. Nic.
Każda próba kończyła się rozczarowaniem i jeszcze większym uczuciem pustki. Siedząc w swoim pokoju, wpatrując się w sufit, zastanawiałam się nad tym, co zrobiłam. Czy moja pomoc rzeczywiście była potrzebna? Czy może Beata wykorzystała mnie, a ja tego nie zauważyłam?
– Jak mogła mi to zrobić? – mówiłam do siebie, próbując znaleźć sens w tym chaosie.
Oszukała mnie
Poczucie winy było nie do zniesienia. Rodzice patrzyli na mnie inaczej. Widziałam w ich oczach ból i zawód. Wiem, że na ich zaufanie trzeba będzie pracować długo. Nie mogłam pozbyć się wrażenia, że zawiodłam wszystkich – rodziców, siebie, a może i Beatę.
Zdecydowałam się porozmawiać z rodzicami. Wiedziałam, że muszę to zrobić, jeśli chcę cokolwiek naprawić.
– Przepraszam was za to, co się stało. Naprawdę chciałam pomóc Beacie… ale wiem, że zrobiłam źle. Zawiodłam wasze zaufanie i siebie samą – mówiłam, starając się nie zalać łzami.
Cisza, która zapadła, zdawała się trwać wieczność. Matka podeszła do mnie, obejmując mnie mocno. Jej gest był dla mnie jak ocalenie.
– Każdy popełnia błędy. Ważne, by się na nich uczyć i nie powtarzać.
Poczułam ulgę, ale też zrozumiałam, że czeka mnie długa droga. Wiedziałam, że to nie będzie łatwe, ale miałam zamiar walczyć o odzyskanie ich zaufania.
To była pierwsza rozmowa, która dała mi nadzieję na poprawę sytuacji. Wiedziałam, że nie mogę zmienić przeszłości, ale mogę zmienić przyszłość. I choć serce wciąż bolało mnie po utracie Beaty, wiedziałam, że muszę iść naprzód.
Eliza, 17 lat
Czytaj także:
„Marzyłam o pielgrzymce do Watykanu, ale gorzko się rozczarowałam. Na Placu Świętego Piotra straciłam wiarę w ludzi”
„Zamiast w kochanka mąż nocą zmienia się w ryczący traktor. Marzę, by robić coś innego, niż zatykanie uszu”
„Na widok szwagierki robiło mi się gorąco. Starałem się być wierny żonie, ale jej siostra wykorzystała moją słabość”