„Teściowej zaginął pierścionek i wszystko się posypało. Zrobili ze mnie kozła ofiarnego, żeby ratować własną skórę”
„Nie wiedziałam, czy kiedykolwiek wybaczę mu, że pozwolił, bym została oskarżona o kradzież. Nie wiedziałam, czy wybaczę Iwonie, że zamiast wyjść z prawdą, schowała się za matką”.

- Redakcja
Od pięciu lat jestem żoną Pawła. Kiedy go poznałam, myślałam, że złapałam Pana Boga za nogi – był czuły, troskliwy i naprawdę umiał słuchać. Szkoda tylko, że nie potrafił słuchać wtedy, kiedy było to najważniejsze. Z jego rodziną nigdy nie było mi po drodze, a zwłaszcza z jego matką – kobietą lodowatą, pełną zasad, które obowiązywały tylko innych. Dla niej zawsze byłam tą „nieodpowiednią”, tą „co się przypałętała”. Paweł zawsze próbował wszystko łagodzić, ale prawda była taka, że nigdy nie miał odwagi powiedzieć matce „dość”.
Tego lata pojechaliśmy całą rodziną na urlop do domku nad jeziorem. Ja, Paweł, teściowie i jego siostra Iwona. Atmosfera była duszna od pierwszego dnia. Teściowa traktowała mnie jak powietrze, teść cały czas chował się z telefonem, a szwagierka bawiła się w perfekcyjną córkę. Czekałam tylko, aż ten tydzień się skończy. Ale ostatniego dnia zniknął pierścionek. Rodzinny pierścionek zaręczynowy teściowej. I nagle cały gniew matki Pawła skupił się na mnie.
– Tylko ty mogłaś go zabrać – powiedziała mi w twarz.
Nie spodziewałam się, że ta kobieta posunie się aż tak daleko.
Myślałam, że to żart
— Czy ktoś mi wyjaśni, co się stało z moim pierścionkiem? — głos teściowej przeciął ciszę jak nóż.
Spojrzałam na nią zdziwiona, myśląc, że to jakiś żart.
— Może po prostu się zawieruszył? — Paweł próbował ratować sytuację.
— Nie, on nie mógł się „zawieruszyć”. Ten pierścionek leżał na moim nocnym stoliku. I teraz go nie ma. — teściowa spojrzała prosto na mnie. — Tylko Natalia była wczoraj w naszej sypialni.
W pierwszym momencie nie wiedziałam, co powiedzieć. Zaparło mi dech.
— Sugerujesz, że ukradłam twój pierścionek? — zapytałam zimnym tonem.
— Nie sugeruję. Mówię wprost.
— Halina, opanuj się — teść próbował ją uspokoić, ale ona zignorowała go kompletnie.
— Nie wierzę… — wyszeptałam. — Powiedz coś.
Paweł wyglądał, jakby chciał zniknąć.
— Kochanie, mama jest zdenerwowana, znajdziemy ten pierścionek…
— Ty też myślisz, że go zabrałam? — przerwałam mu. — Naprawdę?
Gniew mieszał się ze wstydem. Wiedziałam, że teściowa mnie nie cierpi, ale to było już obrzydliwe. A Paweł? Jak zwykle bez kręgosłupa.
Wiedziałam, że kłamie
Weszłam za Pawłem do sypialni i zamknęłam drzwi.
— Chcę, żebyś spojrzał mi w oczy i powiedział, że nie myślisz, że ukradłam ten pierścionek.
— Proszę cię, uspokój się. Przecież cię znam, wiem, że byś tego nie zrobiła.
— A jednak siedzisz tam i pozwalasz matce na te obrzydliwe insynuacje. Dlaczego? Boisz się jej?
Paweł spuścił wzrok.
— Ona po prostu… jest zestresowana. Ten pierścionek to dla niej pamiątka.
— A ja? — moje słowa były jak nóż. — Nie dam się upokarzać, tylko dlatego, że ty boisz się postawić własnej matce.
Widziałam, że go to zabolało, ale nic nie odpowiedział. Miał w sobie jakieś napięcie, jakby chciał mi coś powiedzieć, ale nie potrafił.
— Wiesz coś, czego ja nie wiem? — zapytałam wprost.
— Nie. — odpowiedział zbyt szybko.
Wiedziałam, że kłamie.
Byłam ofiarą intrygi
Wyszłam z domu, ale nie mogłam przestać myśleć o tej absurdalnej sytuacji. Krążyłam po ogrodzie, aż usłyszałam głosy na tarasie.
— Musisz trzymać język za zębami. Rozumiesz?
— Tato, nie mogę tak udawać. Wyszło gorzej, niż myślałam. — szwagierka była zdenerwowana. — Miało się odbyć spokojnie. Sprzedajemy pierścionek, spłacamy długi ojca i nikt nie musi nic wiedzieć. A teraz jest afera.
— Natalia nie jest głupia. Prędzej czy później się domyśli — powiedział teść.
Stałam jak wryta. W jednej chwili wszystko zaczęło się układać. To nie była kwestia pierścionka, to była kwestia pieniędzy. A ja byłam najwygodniejszym kozłem ofiarnym.
— Ciekawie się was słucha, naprawdę — powiedziałam głośno, wchodząc na taras.
— To nie tak… — zaczęła szwagierka.
— Właśnie tak. Chcę wiedzieć całą prawdę. Teraz.
Zrobili ze mnie złodziejkę
Siedzieliśmy przy stole w salonie. Paweł patrzył na mnie z przerażeniem, teść milczał, a teściowa była blada jak ściana. Iwona mówiła.
— Ojciec przyszedł do mnie miesiąc temu. Powiedział, że ma problemy finansowe. Wielkie problemy. Bał się powiedzieć mamie, ale wiedział, że to jedyna rzecz, którą można sprzedać i nie robić skandalu. Poprosił mnie o pomoc.
Spojrzałam na teścia. Facet wyglądał jak cień człowieka.
— I to był wasz genialny plan? Sprzedać pierścionek i oskarżyć mnie o kradzież?
— To nie tak miało być — powiedziała szwagierka, a jej głos się załamał. — Myślałam, że mama w końcu się przełamie i zgodzi się sprzedać ten cholerny pierścionek, ale ona wolała udawać, że wszystko jest w porządku.
— A kiedy pierścionek zniknął, łatwiej było zrzucić winę na mnie — powiedziałam, patrząc teściowi prosto w oczy. — Lepiej było zrobić ze mnie złodziejkę, niż przyznać się do problemów.
Teść tylko spuścił głowę.
Nie umiałam wybaczyć
Następnego dnia szwagierka przyszła do mnie.
— Przepraszam. Nie wiedziałam, że to tak się skończy. Ojciec zawsze uważała, że długi to wina słabych ludzi. Nie mogłam patrzeć, jak się stacza.
— A ja byłam najprostszym rozwiązaniem, prawda? — powiedziałam gorzko.
— To nie miało tak wyglądać — Iwona spuściła wzrok. — Chciałam to załatwić szybko. I tylko dlatego, że ojciec mnie o to poprosił.
Wiedziałam, że mówi prawdę. Iwona też była ofiarą tej chorej dumy, która wisiała nad tą rodziną jak cień. Kiedy wróciliśmy z tego urlopu, czułam, że nic już nie będzie takie samo. Patrzyłam na Pawła i widziałam faceta, który nigdy nie potrafił powiedzieć „dość”. Widocznie miłość ma swoje granice.
Nie wiedziałam, czy kiedykolwiek wybaczę mu, że pozwolił, bym została oskarżona o kradzież. Nie wiedziałam, czy wybaczę Iwonie, że zamiast wyjść z prawdą, schowała się za matką. Nie wiem też, czy wybaczę sobie, że tak długo próbowałam dopasować się do rodziny, która nigdy nie miała dla mnie miejsca.
Może nie pierścionek był problemem. Może problemem było to, że w tej rodzinie lojalność nic nie znaczyła.
Natalia, 28 lat
Czytaj także:
- „Nie mam kasy na 1 dziecko, a żona pod sercem nosi trojaczki. Zasiłki i codzienne nadgodziny to nasza jedyna nadzieja”
- „Gdy się oświadczyłem, ukochana zalała się łzami. Zamiast uroczystego – tak, usłyszałem trzaśnięcie drzwiami”
- „Po latach bycia na emigracji w Holandii, dopadła mnie bolesna przeszłość. Nie byłem gotowy na to, co usłyszę od syna”

