Reklama

Prezenty powinny sprawiać radość, a nie wprawiać w zakłopotanie. Gwiazdkowe niespodzianki od teściowej zawsze wywoływały szeroki uśmiech, ale tylko na jej twarzy. Za to ja oblewałam się rumieńcem, próbując ukryć zażenowanie. Najwyższy czas położyć temu kres. W tym roku dam jej niezłą nauczkę. Sprawię, że to ona spłonie ze wstydu, a dzika satysfakcja będzie po mojej stronie.

Reklama

Teściowa chce mnie zawstydzić

– Właśnie taki chciałam dostać! Jesteś cudowny, kochanie – podziękowałam mężowi, gdy odpakowałam czytnik e-booków, który kupił mi na Gwiazdkę.

Wiedziałem, że ci się spodoba. Poza tym wybrałem ten gadżet także z myślą o sobie. Może to sprawi, że przestaniesz zamieniać mieszkanie w bibliotekę.

– Mowy nie ma! – przekomarzałam się. – Nigdy nie zmusisz mnie do zrezygnowania z papierowych wydań.

– Marzenko, a teraz otwórz prezent ode mnie – powiedziała Krystyna, podając mi niebieską torebkę w srebrne gwiazdki, z bilecikiem podpisanym moim imieniem. Wyjęłam prezent i natychmiast poczerwieniałam.

– To... to majtki. I to aż trzy pary. Dziękuję, mamo. Na pewno są bardzo wygodne.

– Nie tylko wygodne, ale też ciepłe – dodała. – Te firanki, co to je nosisz, do niczego się nie nadają. Przewieje cię i nabawisz się zapalenia jajników. Jeszcze wnuków mi nie urodzisz. Tylko takiego nieszczęścia brakowałoby mi na starość.

– Tego nie dostaje się od chłodu, ale bielizna na pewno się przyda.

Rok temu teściowa uznała, że najodpowiedniejszym prezentem dla mnie będą bawełniane figi z wysokim stanem. Dwa lata temu, oprócz majtek dostałam też skarpetki. Ciekawe, co w tym roku znajdę pod choinką? Może tym razem uzna, że zawsze marzyłam o barchanach? A jeżeli będzie miała gest, do bielizny dorzuci też paczkę podpasek?

Moja teściowa jest ciekawską staruszką

To nie tak, że kochana mamusia przesadnie troszczy się o moje zdrowie, nic z tych rzeczy. Ona po prostu uważa, że moja bielizna nadaje się dla ladacznicy, ale niekoniecznie dla damy. Przesadzam? A skąd! Sama mi to powiedziała. Gdy trzy lata temu ja i Karol wyjechaliśmy na wakacje, poprosiłam teściową, żeby podlewała nam kwiatki. Mieszka blisko nas, więc zgodziła się bez problemu. O tym, że myszkowała w mojej szufladzie z bielizną, przekonałam się od razu po powrocie.

Podróż powrotna z Kenii była długa i męcząca. Ciuchy dosłownie przyklejały się do mojego ciała i marzyłam tylko o chłodnym, orzeźwiającym prysznicu. Zostawiłam swoją walizkę w przedpokoju i od razu udałam się do sypialni, by wyjąć z komody czysty zestaw bielizny. Jakież było moje zdziwienie, że wszystko wygląda inaczej niż przed wyjazdem.

– Karol, pozwól tu na chwilę – zawołałam męża.

– Co się stało? – zapytał przestraszonym głosem. – Ktoś się włamał? Coś zginęło?

– Nie, nic z tych rzeczy. Ale spójrz na to – wskazałam dłonią otwartą szufladę.

– I czego mam się tu doszukiwać, poza twoimi majtkami i biustonoszami?

– Przecież ja nie składam w ten sposób bielizny – zauważyłam. – Wszystko jest inaczej, niż gdy to zostawiałam.

– Co sugerujesz?

– Najwyraźniej mama zainteresowała się naszymi osobistymi rzeczami. A przynajmniej moimi.

– Nie żartuj – zaśmiał się. – Mama nie należy do wścibskich osób. Nigdy nie wtrącała się w nasze sprawy. Dlaczego więc miałaby grzebać w twojej szufladzie z bielizną?

– A bo ja wiem? Może z nudów? Nie mam pojęcia, ale fakt jest taki, że ktoś ruszał moje rzeczy, a nikogo poza nią nie było w naszym mieszkaniu.

– Nawet jeżeli, to proszę cię, nie rób z tego afery. Wiesz jak to jest ze starszymi paniami. Bywają ciekawskie.

– Nie zamierzam robić afery, ale przyznasz chyba, że to żenujące. Ciekawe, co jeszcze znalazła.

Zasugerowała, że jestem ladacznicą

Zapomniałam o całej sprawie i pewnie nie myślałabym więcej o tym, gdyby sama mi nie przypomniała. Kilka tygodni później miałam urodziny. Nie oczekiwałam, że od teściowej dostanę cokolwiek, poza życzeniami. Tymczasem Krystyna mile mnie zaskoczyła. Otworzyłam paczkę i już nie było tak miło. Tak, to były staromodne figi.

– Pomyślałam, że ci się przydadzą – wyjaśniła, gdy zauważyła, że na mojej twarzy maluje się zdziwienie. – Jak byliście na wakacjach, postanowiłam trochę u was posprzątać. No i zauważyłam, że w szufladzie masz same koronkowe majtki i cieniutkie niteczki. Takie, co to kobiety lekkich obyczajów i inne ladacznice noszą.

Zdziwienie natychmiast ustąpiło miejsca zawstydzeniu. Zalałam się rumieńcem, a Karol musiał to zauważyć, bo natychmiast stanął w mojej obronie.

– To koronkowe bokserki i stringi, mamo. Teraz młode kobiety noszą właśnie taką bieliznę.

– A po co? – nie odpuszczała.

– Jak to po co? Żeby poczuć się atrakcyjnie i podkreślić walory swojej figury.

– Bzdury opowiadasz, synku. Dama dba o to, żeby nawet ta część garderoby, którą widzi tylko mąż, byłą skromna. Wiem, co mówię. Trochę lat już żyję na tym świecie.

Ta rozmowa stawała się coraz bardziej krępująca, więc szybko zmieniłam temat. Ale Krystyna nie zamierzała przestać narzucać mi swojej woli. Przy każdej okazji wręczała mi bieliźniane prezenty, także na Boże Narodzenie. I nie szczędziła mi przy tym niestosownych uwag. Wiedziałam, że w tym roku będzie tak samo.

Przyjaciółka podsunęła mi świetny pomysł

Już pod koniec listopada zaczęłam stresować się świętami. Do tego stopnia, że musiałam z kimś o tym porozmawiać. Na szczęście w pracy miałam pod ręką najlepszą przyjaciółkę, która zawsze była gotowa, żeby mnie wysłuchać. „A to wiedźma! Ktoś powinien nauczyć ją dobrych manier” – skomentowała Monika, gdy skończyłam opowiadać. Nieświadomie podsunęła mi genialny pomysł. Postanowiłam, że w tym roku to ja zrobię teściowej prezent, który sprawi, że zaczerwieni się po same uszy.

Jeszcze tego samego dnia udałam się do mojej ulubionej księgarni. Od razu weszłam na dział z poradnikami i zaczęłam przeglądać ofertę. Znalazłam kilka takich, o które mi chodziło. We wszystkich przewertowałam spisy treści. Wybrałam najbardziej kompetentny tytuł. Z uśmiechem wyrażającym podeszłam do kasy.

Po powrocie do domu od razu zabrałam się za zaznaczanie rozdziałów i fragmentów, które powinny najbardziej zainteresować Krystynę.

– Co to? – zapytał Karol, gdy wrócił do domu. – Poradnik dobrych manier? Kochanie, wiem, że uwielbiasz czytać, ale zaufaj mi, z twoimi manierami wszystko jest w porządku. Nie potrzebujesz poradnika.

– To nie dla mnie – powiedziałam enigmatycznie.

– Więc dla kogo?

Dla twojej mamy.

– Marzenko, nie przesadzasz trochę?

– Ani odrobinę. Każdego roku daje mi prezenty, które wprawiają mnie w zakłopotanie. Tym razem sama przekona się, jak krępujące są takie sytuacje. Zobacz, zaznaczyłam najważniejsze fragmenty: o zachowaniu w cudzym domu, o komentowaniu czyjegoś stylu i o tym, co wypada, a czego nie wypada dawać w prezencie. Myślę, że to będzie dobra lekcja dla twojej mamy.

Karol nie zgodził się ze mną, ale trudno. Nie mam zamiaru dłużej udawać, że jej prezenty są dokładnie tym, co było mi potrzebne. Nigdy więcej nie powiem, że podoba mi się, co od niej dostaję. A mój tegoroczny prezent dla niej będzie kropką nad „i”. Mam nadzieję, że w ten sposób raz na zawsze rozwiążę tę sytuację.

Marzena, 32 lata

Reklama

Czytaj także:
„Planowałam wymarzone święta, a dostałam piękną katastrofę. Na czele rodzinnej porażki stanął teść i mój mąż”
„Przedświąteczna harówka mnie wykańcza. Kręgosłup mnie boli, nie czuję rąk, a moje oczy nie widzą ze zmęczenia”
„Choć w Wigilię zwierzęta mówią ludzkim głosem, moja teściowa wciąż syczy z wściekłością. Nie pójdę do niej na kolację”

Reklama
Reklama
Reklama