Reklama

Nigdy nie przepadałam za teściową. Już od samego początku naszego związku matka Krzyśka knuła i robiła wszystko, abyśmy się rozstali. Ale podczas majówki to już zupełnie przesadziła. Zaprosiła mnie na wspólny wyjazd tylko po to, aby wprowadzić w życie swój niecny zamysł. Na szczęście przejrzałam jej plan i w porę uniknęłam związkowej katastrofy.

Kiedy poznałam Krzyśka, to od samego początku wiedziałam, że jest to miłość mojego życia. I chociaż trochę trwało, zanim nasze drogi skrzyżowały się na dobre, to po dwóch latach wzlotów i upadków w końcu powiedzieliśmy sobie sakramentalne „tak”.

– I że cię nie opuszczę aż do śmierci – recytowałam słowa przysięgi małżeńskiej wpatrując się w oczy mojego wybranka. Krzysiek był dokładnie takim mężczyzną, o jakim zawsze marzyłam – przystojny, zaradny, pracowity, wygadany i szczery.

Miał też oczywiście swoje wady. A jedną z podstawowych było posiadanie wrednej matki.

– Mama ma swoje wady, ale w gruncie rzeczy to dobra kobieta – usprawiedliwiał ją za każdym razem, gdy tylko zaczynałam na nią narzekać.

A powodów do takich narzekań miałam naprawdę sporo. Matka Krzyśka była niesympatyczną, zaciętą, roszczeniową i kłótliwą babą, której nigdy nic nie pasowało. A ja od początku nie przypadłam jej do gustu.

Mogłabyś bardziej zadbać o porządek – mówiła przy każdej wizycie w naszym mieszkaniu, rozglądając się naokoło z kwaśną miną. A ja naprawdę sprzątałam dokładnie. I chociaż sama uważałam, że mieszkanie to nie muzeum, to przed każdą wizytą teściowej zamieniałam się w przykładną panią domu i przez kilka godzin biegałam z mopem i ścierką do kurzu. Ale to i tak było za mało.

Zresztą matce Krzyśka mało co pasowało. Według niej nie sprzątałam mieszkania, nie potrafiłam gotować, źle prasowałam koszule jej synka, a na dodatek byłam zbyt hałaśliwa i wyzywająca. Po prostu mnie nie lubiła. I na dodatek wcale nie ukrywała, że jej marzeniem byłoby to, aby Krzysiek zostawił mnie i znalazł sobie kobietę bardziej spełniającą jej wyśrubowane kryteria. Ale jej syn jak na złość nie zamierzał spełniać jej marzeń i uparcie tkwił przy nielubianej teściowej. I pewnie dlatego wpadła na ten szatański pomysł.

Od początku przeczuwałam spisek

Przez pierwsze lata mojego małżeństwa teściowa z wielkim zapałem starała się rozbić nasz związek. Ale kiedy zrozumiała, że nie będzie to wcale takie łatwe, to trochę odpuściła.

– A widzisz, mówiłem, że w końcu zaakceptuje nasze małżeństwo – powiedział Krzysiek, kiedy jego matka kolejny raz przyszła do nas i nie narzekała na mnie i na wszystko, co robię. Aż sama byłam zdziwiona.

– Akurat – burknęłam pod nosem. I chociaż faktycznie matka Krzyśka wydawała się jakby przyjaźniejsza, to ja jakoś nie potrafiłam uwierzyć w jej przemianę. Za długo ją znałam i zbyt dobrze wiedziałam, na co ją stać, aby uwierzyć, że nagle mnie polubiła i pogodziła się z myślą, że jestem żoną Krzyśka. To zupełnie do niej nie pasowało.

A już zupełnie zaskoczyła mnie, gdy na kilkanaście dni przed majówką zadzwoniła do mnie i powiedziała, że ma dla mnie niespodziankę.

– Wszystko ci opowiem, jak się spotkamy – wyszczebiotała do słuchawki, po czym niemal od razu się rozłączyła. A gdy przyszła do nas wieczorem, to zaproponowała mi wspólny wyjazd.

– Mam rezerwację do świetnego SPA w górach – powiedziała z uśmiechem na ustach. – I pomyślałam sobie, że mogłybyśmy tam pojechać. Tylko my we dwie – wyrzuciła z siebie na jedynym oddechu.

Nie ukrywam, że zszokowała mnie tą propozycją. Mogłam wszystkiego spodziewać się po swojej teściowej, ale nie tego, że zaprosi mnie na wspólną majówkę. To zupełnie nie było w jej stylu.

– My? – zapytałam z niedowierzaniem. I od razu przed oczami stanęła mi wizja, w której matka Krzyśka z uśmiechem na ustach topi mnie w hotelowym basenie.

– Tak, my – usłyszałam odpowiedź. – A co w tym dziwnego, że chcę zabrać swoją synową na wspólny wyjazd. Może w końcu czas zakopać wojenny topór – powiedziała teściowa z uśmiechem na ustach. A ja jakoś nie mogłam uwierzyć w jej dobre intencje. I nauczona doświadczeniem od razu pomyślałam, że to jakiś podstęp.

Nie wierzę w jej dobre intencje – zwierzyłam się przyjaciółce. Ale Kaśka próbowała mnie przekonać, że ludzie się zmieniają.

– Może faktycznie zrozumiała, że wojna z tobą nic jej nie da – powiedziała.

– Raczej nie – pokręciłam głową. I chociaż bardzo chciałam uwierzyć w przemianę swojej teściowej, to w głębi duszy wiedziałam, że nie mogę jej ufać. Niestety miałam rację.

Teściowa uknuła plan, który miał zakończyć moje małżeństwo

Wbrew temu co podpowiadała mi intuicja, zgodziłam się na wspólną majówkę z teściową.

– To świetny pomysł – powiedział Krzysiek, gdy poinformowałam go o swoich planach. – Może w końcu się polubicie, a nawet zostaniecie przyjaciółkami – dodał i mrugnął okiem. Co jak co, ale chyba nawet on nie wierzył w to, że mogłabym się zaprzyjaźnić z jego matką. A mimo to wydawał się bardzo zadowolony z faktu, że razem wyjeżdżamy.

I muszę przyznać, że początkowo wydawało się, że wszystko idzie ku dobremu. Matka Krzyśka była naprawdę miła i dbała o to, abym dobrze czuła się w jej towarzystwie.

– Czy jesteś zadowolona z wyjazdu? – pytała za każdym razem, gdy szłyśmy na posiłek, spacer lub do gabinetu kosmetycznego.

– Bardzo – odpowiadałam zgodnie z planem.

I sama nie mogłam uwierzyć w to, że tak właśnie jest. Jeszcze kilka dni temu byłam przekonana, że to będzie najgorszy wyjazd w moim życiu, a tymczasem okazywało się, że jest naprawdę miło. Szkoda tylko, że jeszcze nie wiedziałam, że to część niecnego planu mojej teściowej, który wymyśliła sobie kilka tygodni wcześniej. Sama nie wiem, kiedy pierwszy raz zauważyłam Szymona. Najprawdopodobniej to było podczas któregoś posiłku, gdyż przystojny brunet był kelnerem przydzielonym do naszego stolika.

– Życzę pani smacznego – mówił za każdym razem, gdy przynosił jakiś specjał wyczarowany przez szefa kuchni. Jednocześnie uśmiechał się przy tym tak uroczo, że wbrew sobie zaczynałam się rumienić.

– Dziękuję – odpowiadałam. A potem wodziłam za nim wzrokiem i obserwowałam, jak zgrabnie porusza się pomiędzy stolikami.

Pierwszy raz zaprosił mnie na spacer dwa dni po naszym przyjeździe. I chociaż początkowo chciałam odmówić, to koniec końców się zgodziłam. I nie żałowałam. Szymon oprowadził mnie po okolicy i pokazał wszystkie te miejsca, do których sama pewnie bym nie trafiła. A przy okazji opowiadał sporo historii i anegdotek o tym miejscu. Świetnie się bawiłam w jego towarzystwie.

To był jej plan!

Kolejne dni dzieliłam pomiędzy zabiegami w spa, rozmowami z teściową i czasem spędzanym z Szymonem. Bardzo lubiłam z nim rozmawiać, bo miał świetne poczucie humoru. Ale gdy po zakończeniu jednego z naszych spotkań chciał mnie pocałować, to szybko odwróciłam głowę.

– Mam męża – powiedziałam. Tylko że sama nie wiedziałam, czy mówię to do niego, czy bardziej do siebie. Bo nie mogłam zaprzeczyć, że mój nowy znajomy bardzo mi się podoba.

Szymon tylko spojrzał na mnie z uśmiechem, ale posłusznie się odsunął.

– Dobranoc – powiedział głosem, który wskazywał, że wcale nie ma ochoty się ze mną rozstawać. A ja – żeby nie kusić losu – szybko się z nim pożegnałam i zamknęłam drzwi do swojego pokoju.

Kto wie, jakby to wszystko się skończyło, gdybym w porę nie zorientowała się, że wszystko to było paskudnym planem mojej teściowej. Któregoś popołudnia wracałam z basenu i ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam teściową rozmawiającą z Szymonem. I samo to być może nie byłoby takie dziwne, gdyby nie fakt, że matka Krzyśka wręczała przystojnemu kelnerowi wypchaną kopertę.

– Resztę dostaniesz, jak ją zaciągniesz do łóżka – usłyszałam jej głos. A potem jeszcze dodała, że będzie specjalna premia za zrobienie zdjęć.

Szybko wycofałam się za róg korytarza i zaczęłam analizować to, co właśnie zobaczyłam. A gdy w końcu wszystko zrozumiałam, to poczułam, jak ze wściekłości zalewa mnie krew. Moja teściowa zapłaciła Szymonowi, aby ten mnie uwiódł! Niby coś nieprawdopodobnego, ale akurat po niej można się było tego spodziewać.

– Musimy porozmawiać – zakomunikowałam tej przebiegłej babie, gdy tylko otworzyła mi drzwi swojego pokoju. Opowiedziałam jej, co widziałam. A na dodatek skłamałam, że wszystko nagrałam. „To kłamstwo w dobrej intencji” – usprawiedliwiałam samą siebie.

– Jeżeli wreszcie nie odczepisz się ode mnie raz na zawsze, to wszystko powiem Krzyśkowi – zagroziłam jej. – A wtedy stracisz syna, który nie będzie chciał cię znać – dodałam. A potem wyszłam z jej pokoju.

Wróciłyśmy do domu następnego dnia. I od tamtej pory zachowanie mojej teściowej zmieniło się diametralnie, a ja w końcu czuję, że mam święty spokój. I chociaż wiem, że ta przemiana jest wymuszona moim szantażem, to zupełnie mi to nie przeszkadza.

Kornelia, 30 lat


Czytaj także:


Reklama
Reklama
Reklama