Reklama

Nie spodziewałam się niczego dobrego po mojej teściowej. Matka Łukasza nie lubiła mnie od samego początku. Okazywała mi to na każdym kroku, a ja nie należę do ludzi, którzy płaszczą się przed kimś, by zdobyć sympatię. Nie zabiegałam o akceptację i niczego od niej nie oczekiwałam. Ale przekonałam się, że nie jest taka zła, jak mi się wydawało. Gdy potrzebowałam wsparcia, Teresa wstawiła się za mną. Może nie zrobiła tego dla mnie, a by uporać się z pewnymi sprawami z przeszłości swojego syna, ale i tak jestem jej wdzięczna.

Reklama

Teściowa mnie nie lubiła

Gdy ogłosiliśmy, że zamierzamy się pobrać, matka Łukasz nie była zadowolona. Nie powiedziała tego wprost, ale nie musiała. Wyraźnie komunikowała to swoją miną. Gdy nadarzył się dogodny moment, wzięła minie na stronę i powiedziała, że jej zdaniem ten ślub jest za wcześnie. Że znamy się zbyt krótko, by podejmować tak odpowiedzialną decyzję. Odpowiedziałam jej, że jesteśmy pewni swoich uczuć i nie mamy wątpliwości, że chcemy być razem do końca życia. Ona na to, że chyba się nie polubimy i jeżeli skrzywdzę Łukasza, będę miała z nią do czynienia. Skwitowałam to prychnięciem.

Nie mówiłam Łukaszowi o tej rozmowie. Po co miałam psuć stosunki między nim a matką? To nigdy nie kończy się dobrze dla nikogo. Zresztą, nie byłam już nastolatką, żeby się skarżyć.

Domyślałam się, z czego wynika postawa Teresy. Byłam świadoma, że Łukasz ma za sobą trudny związek. Nie znałam żadnych szczegółów i nie pytałam o nie. Wiedziałam tylko, że była partnerka dała mu nieźle w kość. Pewnie jego matka obawiała się, że ze mną będzie tak samo. Starałam się to zrozumieć. Próbowałam nawet postawić się w jej sytuacji, ale nie doszłam do żadnych konkretnych wniosków. Nie można kogoś oceniać z góry, zwłaszcza że przez trzy lat mojego związku z jej synem nie podjęła nawet najmniejszego wysiłku, żeby poznać mnie nieco bliżej.

Traktowała mnie jak powietrze

Po ślubie nie zmieniło się nic w moich relacjach z teściową. Przesadziłabym, gdybym powiedziała, że traktowała mnie jak wroga, ale na pewno byłam dla niej jak powietrze. Gdy wpadała z wizytą albo kiedy my ją odwiedzaliśmy, praktycznie nie odzywała się do mnie. Zwracała się przede wszystkim do Łukasza, a mnie właściwie ignorowała.

Nigdy nie usłyszałam od niej życzeń na urodziny, a słowa, które wypowiadała, gdy łamałyśmy się opłatkiem były formalne i na kilometr zalatywały nieszczerością. Na szczęście potrafiłam to ignorować. Dla mnie liczyło się tylko to, że z Łukaszem układa się nam bardzo dobrze. Przynajmniej tak było do pewnego momentu.

Mąż wyznał mi coś szokującego

Mniej więcej po naszej drugiej rocznicy coś zaczęło się psuć między nami. Łukasz coraz częściej wychodził popołudniami z domu i wracał dopiero wieczorem. Nie jestem jedną z tych kobiet, które swojego mężczyznę kontrolują na każdym kroku. Nie zamierzałam zabraniać mu spotykać się z przyjaciółmi, ale to trwało za długo. Po kilku tygodniach powiedziałam, że wolałabym mieć w domu męża, nie gościa. Zapytałam wprost, co to za koledzy, z którymi spędza całe popołudnia. Wtedy przyznał mi się, co tak naprawdę robi, gdy wychodzi.

– Nie spotykam się z kumplami. Pomagam Dominice.

– Dominice? Masz na myśli tę Dominikę, z którą spotykałeś się przede mną?

– Gośka, zapewniam cię, że między mną a nią do niczego nie doszło i nie dojdzie.

– Czyżby?

– Mówię prawdę.

– Ale chyba przyznasz mi rację, że to nie wygląda dobrze? Mówisz, że wychodzisz z kolegami, a tymczasem biegniesz do laski, z którą kiedyś sypiałeś. Gdzie ty masz rozum? Żonaty facet tak nie postępuje! To trwa prawie od dwóch miesięcy, a ty starasz się mnie przekonać, że między wami do niczego nie doszło! Wiesz co? Nie wierzę ci!

– Ale to prawda!

– Skoro kłamałeś, że spotykasz się z kolegami, to skąd mam wiedzieć, że teraz mówisz prawdę? Powiedz mi, Łukasz, po co do niej łazisz?

– Nie mogę.

– Więc dla mnie sprawa jest jasna!

Musiałam od niego uciec

Zaczęłam pakować swoje rzeczy, a on starał się mnie powstrzymać. Nie zamierzałam jednak zostać w naszym mieszkaniu. Musiałam to wszystko jakoś przetrawić, poza tym chciałam dać mu czas, by zebrał w sobie odwagę i wyznał mi, co go tak do niej ciągnie. Starałam się mu wierzyć, że mnie nie zdradza, ale nie potrafiłam. Bo skoro nie chodziło o pozamałżeńskie igraszki, to niby o co?

Przekonywał mnie, żebym została, ale byłam nieugięta. Wrzuciłam do torby najpotrzebniejsze rzeczy i pojechałam do mamy. Powiedziałam mu, że może do mnie zadzwonić dopiero, gdy będzie gotowy na szczerą rozmowę.

Teściowa mnie zaskoczyła

Mijał drugi dzień, a ja wciąż nie rozmawiałam z mężem. Powoli zaczynałam się godzić, że wkrótce będę go nazywać moim byłym mężem. Leżałam na łóżku i wypłakiwałam sobie oczy, gdy nagle zadzwonił mój telefon. To nie był Łukasz, tylko jego matka. „Małgosiu odwiedź mnie, jeżeli nie jest to dla ciebie zbyt dużym problemem. Powiem ci wszystko, czego nie chce ci powiedzieć mój syn”.

Tego się nie spodziewałam. Myślałam, że teściowa już chłodzi szampana na nasz rozwód. Tymczasem ona mówiła do mnie miłym, serdecznym i współczującym tonem. W jej głosie nie wyczułam ani krzty wrogości. „Skoro wie, o co w tym wszystkim chodzi, nie zaszkodzi jej wysłuchać” – pomyślałam.

Wzięła moją stronę

– Wiedziałaś, że spotyka się z byłą? – zapytałam prosto z mostu.

– Daję słowo, że nie. Ale wiem, dlaczego to robi.

– Ja też. To chyba oczywiste. Stara miłość nie rdzewieje.

– To nie tak, Małgosiu. Znam swojego syna na wylot. On jest w tobie zakochany do szaleństwa. Kochał Dominikę, ale to przeszłość.

– A więc to tak? Nakłonił cię, żebyś wstawiła się za nim?

– Do niczego mnie nie nakłaniał i wcale nie zamierzam się za nim wstawiać. Był u mnie wczoraj i powiedział, że wyprowadziłaś się z domu. Od razu domyśliłam się, co, a raczej kto jest przyczyną. I wierz mi, dziewczyno, dostał ode mnie taką burę, że długo tego nie zapomni. Powiedziałam mu, że jest idiotą, skoro nie jest szczery z taką fantastyczną dziewczyną, jak ty.

– Fantastyczną?

– Wiem, że dziwnie to brzmi w moich ustach. Ale to nie tak, że mam coś przeciwko tobie. Po prostu boję się o syna. To przez tą Dominikę.

Teściowa opowiedziała mi o ich związku. Mówiła, że jego była owinęła go sobie wokół palca i manipulowała nim, jak chciała. Wyciągnęła od niego górę pieniędzy, a gdy nie było już czego wyciągać, zostawiła go dla innego.

– Łukaszek bardzo to przeżył. Długo nie mógł dojść do siebie. Bałam się, że jeżeli ty także go skrzywdzisz, nie udźwignie tego.

– Ale po co on do niej jeździ?

– Znowu daje sobą manipulować, ale szczegóły musisz usłyszeć od niego.

Mąż powiedział mi prawdę

– Masz mi coś do powiedzenia? – zapytałam Łukasza, gdy wróciłam do domu.

– Poprosiła mnie o pomoc w przeprowadzce, a gdy już pomogłem jej przewieźć rzeczy, zapytała, czy pomógłbym jej także w remoncie. Co mogę powiedzieć? Zgodziłem się.

– Dlaczego, Łukasz?

– Sam nie wiem. Chyba ciągle ma nade mną jakąś władzę.

– Czujesz coś do niej?

– Nie! Kocham tylko ciebie i to się nie zmieni

– Pożądasz jej?

– Zwariowałaś? Jesteś jedyną kobietą w moim życiu.

Zaszło coś między wami?

– Przysięgam, że nie.

– Daj mi jej adres. Załatwię to raz na zawsze.

Opierał się, ale w końcu uległ. Pojechałam do tej flądry i dosadnie wyjaśniłam jej, że będzie dla niej lepiej, jeżeli więcej nie będzie narzucać się mojemu mężowi. Mam nadzieję, że dotarło to do niej.

Między mną a Łukaszem jest już w porządku, ale co przeżyłam, to moje. W całej tej sprawie jest jeden pozytyw. Relacje moje i Teresy są teraz lepsze niż kiedykolwiek.

Małgorzata, 36 lat

Czytaj także: „Przez 20 lat prałam gacie męża i podsuwałam mu pod nos obiadki. Nie rozumiem, dlaczego mnie zostawił dla jakiejś siksy”
„Przyłapałam teścia na randce z jakąś panną. Pomyślałam, że szantaż to świetny pomysł, by wyciągnąć z niego kasę”
„Matka nabrała na mnie chwilówek, bo brakowało jej na życie. Teraz ona ma tylko wyrzuty sumienia, a ja kredyty na lata”

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama