„Teściowa wparowała na naszą kolację walentynkową. Macała moje bicepsy i mizdrzyła się, bo liczyła na coś więcej”
„– Tomek, ale ty masz mięśnie! Magda, co ty mu dajesz do jedzenia, że wygląda jak model? – Barbara zachichotała i teatralnie się nachyliła, udając, że obmacuje mój biceps. Zerknąłem na Magdę, ale ona się tylko roześmiała. – Mamo, daj spokój, bo Tomek się zarumieni! Uśmiechnąłem się krzywo”.

- Redakcja
Nie jestem człowiekiem, który łatwo się zawstydza. Zdarzyło mi się wyjść na miasto w niepasujących butach, raz zamówiłem u kelnerki danie, które okazało się przystawką dla dwóch osób, a nie głównym daniem, i przez godzinę udawałem, że nie jestem głodny. Potrafię śmiać się z samego siebie. Ale to, co wydarzyło się tamtego wieczoru, było zupełnie innym rodzajem zażenowania – takim, którego nie da się zbyć żartem.
Od sześciu lat jestem mężem Magdy. Kocham ją, choć jak w każdym małżeństwie, bywają momenty, kiedy mamy ochotę się pozabijać. Jej rodzina? Cóż, teściowa to temat sam w sobie. Barbara, atrakcyjna kobieta po pięćdziesiątce, lubiąca flirtować, zawsze miała w sobie coś... prowokacyjnego. Nigdy nie przekraczała pewnej granicy, ale lubiła rzucać zaczepne uwagi. Wszyscy się z tego śmiali – Magda, jej ojciec, nawet ja. Do wczoraj.
Walentynki to miał być nasz wieczór. Ja, Magda, kolacja, świece, wino. Ale gdy zadzwonił dzwonek do drzwi i zobaczyłem Barbarę, uśmiechniętą, w eleganckiej sukience, z butelką szampana w dłoni, coś w moim żołądku zrobiło dziwny, niepokojący skręt. Jeszcze nie wiedziałem, że ten wieczór zmieni wszystko.
Zrobiła to specjalnie
– O, jaka niespodzianka! – Magda otworzyła drzwi i przywitała matkę pocałunkiem w policzek. – Mamo, co ty tu robisz?
Barbara uśmiechnęła się szeroko, potrząsając butelką szampana.
– A co, nie można odwiedzić własnej córki i ukochanego zięcia w Walentynki? – rzuciła wesoło, wchodząc do mieszkania jak do siebie. – Andrzej ogląda mecz, pomyślałam, że lepiej spędzę wieczór z wami!
Magda spojrzała na mnie przepraszająco, jakby sama nie do końca rozumiała, co się dzieje. Nie chciałem robić scen, więc po prostu uśmiechnąłem się nerwowo i zamknąłem drzwi. Barbara miała na sobie czerwoną, obcisłą sukienkę, która zdecydowanie podkreślała jej figurę. Była kobietą zadbaną, pewną siebie, przyciągała wzrok – wiedziałem to od zawsze. Nigdy jednak nie postrzegałem jej w kontekście innym niż „moja teściowa”.
Rzucała niewinne żarciki
Usiedliśmy przy stole. Magda nalała wino, a Barbara otworzyła przyniesionego przez siebie szampana.
– No, no, Tomek – powiedziała, patrząc na mnie z uśmiechem, który trwał o sekundę za długo. – Wyglądasz dziś naprawdę świetnie. Magda, powinnaś pilnować takiego mężczyzny.
Zaśmiała się, niby żartobliwie, ale miałem wrażenie, że mówi coś więcej, niż to, co słychać w jej słowach.
– Pilnuję, pilnuję – Magda machnęła ręką, w ogóle nie wyłapując tonu swojej matki.
Starałem się nie przejmować. Może Barbara po prostu wypiła za dużo kawy? Może to zwykłe, niegroźne kokietowanie? Ale wtedy, podczas rozmowy o niczym, jej dłoń „przypadkiem” spoczęła na moim przedramieniu. Nie trwało to długo, może dwie sekundy, ale i tak poczułem, jak ściska mi się żołądek. Spojrzałem na Magdę, ale ona w tym momencie akurat sprawdzała coś na telefonie. Zignorowałem to. Ale potem przyszły kolejne komentarze.
– Tomek, ale ty masz mięśnie! Magda, co ty mu dajesz do jedzenia, że wygląda jak model? – Barbara zachichotała i teatralnie się nachyliła, udając, że obmacuje mój biceps.
Zerknąłem na Magdę, ale ona się tylko roześmiała.
– Mamo, daj spokój, bo Tomek się zarumieni!
Uśmiechnąłem się krzywo. Nie, nie zarumieniłem się. Za to czułem coraz większy niepokój.
Atmosfera była luźna
Starałem się obrócić to w żart. Udawać, że nic się nie dzieje. Ale coś się działo. Kolacja upływała w dość swobodnej atmosferze – przynajmniej dla Magdy. Barbara chwaliła moje gotowanie, raz po raz komentowała, że „aż jej się w głowie kręci od tych zapachów i wina”. Wydawała się w świetnym humorze, może nawet za dobrym. A potem zrobiło się jeszcze dziwniej.
– Magda, idź po ten deser, co zrobiłaś, umieram z ciekawości – powiedziała Barbara, machając ręką w stronę kuchni.
– O, racja! – Magda poderwała się z krzesła. – Mamo, jeszcze kieliszek szampana?
– Oczywiście, kochanie. – Barbara puściła do mnie oko, jakbyśmy mieli jakąś wspólną tajemnicę.
Zanim zdążyłem się nad tym zastanowić, Magda zniknęła za ścianą. Wtedy Barbara nachyliła się do mnie i…
– Wiesz, Tomek – zaczęła szeptem, muskając dłonią mój nadgarstek – gdybym miała te dwadzieścia lat mniej, oj, miałbyś ze mną problem.
Zamarłem. Zerknąłem w stronę kuchni, ale Magda wciąż była zajęta. W mojej głowie zawyły syreny alarmowe.
– Barbara… – wydusiłem, ostrożnie odsuwając rękę. – Żartujesz, prawda?
– A jeśli nie? – jej oczy błyszczały dziwnie, a usta ułożyły się w uśmiech, który zdecydowanie nie pasował do matki mojej żony.
Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Czułem się tak, jakby ktoś nagle zmienił zasady gry, w którą nigdy nie chciałem grać. Na szczęście wróciła Magda, niosąc talerze z deserem. Barbara odsunęła się i znów przybrała minę kochającej matki.
– No, Magda, obyś kiedyś nie żałowała, że tak ufnie zostawiasz mnie sam na sam z takim przystojniakiem! – rzuciła żartobliwie.
Magda zaśmiała się. Ja nie.
Traciłem humor coraz bardziej
Powietrze w pokoju zrobiło się ciężkie. Deser powinien być słodki, ale ja czułem na języku tylko gorzki smak napięcia. Magda jadła beztrosko, nieświadoma, że coś tu jest nie tak. Barbara z kolei wyglądała na wyraźnie rozbawioną całą sytuacją. Jakby sprawdzała, ile może sobie pozwolić.
W pewnym momencie Magda wstała, żeby pozbierać talerze. Zanim zdążyłem się podnieść, Barbara złapała mnie za rękę pod stołem.
– Podoba mi się, że jesteś taki nieśmiały – szepnęła, nachylając się bliżej.
Jej paznokcie delikatnie przesunęły się po mojej skórze. Serce podskoczyło mi do gardła. Odsunąłem się gwałtownie, niemal przewracając kieliszek. Magda spojrzała na mnie zaskoczona.
– Wszystko w porządku?
– Tak, tak. Po prostu… przypomniałem sobie, że mam jeszcze trochę pracy na jutro – skłamałem szybko, czując, jak pot ścieka mi po karku.
Barbara uśmiechnęła się pod nosem i wzięła łyk szampana, jakby nic się nie stało. Czułem, że muszę powiedzieć o tym Magdzie. Musiałem to przerwać. Ale jak? Jak mam jej powiedzieć, że jej matka właśnie mnie podrywa?
Teściowa była bezczelna
Po kolacji Magda poszła do łazienki, a ja zostałem sam z Barbarą w salonie. Nie patrzyłem na nią, próbując skupić się na składaniu serwetek, jakby to była najważniejsza rzecz na świecie.
– Tomek – usłyszałem jej głos.
Nie odpowiedziałem.
– Naprawdę nie masz ochoty na mały sekret?
Odwróciłem się powoli i spojrzałem na nią. Uśmiechała się wyzywająco, a w oczach miała coś, co sprawiło, że ciarki przeszły mi po plecach. Wtedy podjęłam decyzję. Muszę powiedzieć Magdzie.
Nie zamierzałem milczeć
Siedzieliśmy w kuchni. Magda patrzyła na mnie z lekkim zaniepokojeniem, ale nadal nie traktowała tego poważnie.
– Możemy porozmawiać? – zapytałem cicho, żeby Barbara nie usłyszała.
– Jasne, co jest?
– Twoja mama… – zacząłem, ale słowa ugrzęzły mi w gardle.
Jak mam to powiedzieć? „Twoja matka mnie podrywa”? Brzmi jak absurdalny żart.
– Zachowuje się… dziwnie – wydusiłem w końcu.
Magda zmarszczyła brwi.
– Dziwnie? O co ci chodzi?
Westchnąłem. Nie było odwrotu.
– Magda, ona mnie podrywa – powiedziałem wprost, patrząc jej w oczy.
Przez chwilę trwała cisza. Magda patrzyła na mnie, jakby nie rozumiała słów, które właśnie usłyszała. A potem… zaczęła się śmiać.
– Tomek, błagam cię! Mama? Podrywa ciebie?
– Mówię serio – powiedziałem twardo.
Magda spojrzała na mnie jeszcze raz i coś w jej twarzy się zmieniło. Może sposób, w jaki to powiedziałem, może moje napięcie – ale widziałem, że zaczyna traktować to poważniej.
– Ale… co dokładnie zrobiła?
Czułem się jak w potrzasku
Zanim zdążyłem odpowiedzieć, do kuchni weszła Barbara.
– Ooo, czyżby spiskowanie za moimi plecami? – zaśmiała się i sięgnęła po kieliszek, który zostawiła na blacie.
Magda spojrzała na mnie i powiedziała:
– Właśnie Tomek mówił mi coś bardzo ciekawego.
Barbara uniosła brew, po czym przeniosła wzrok na mnie.
– Och? – zapytała, udając niewiniątko. – No to Tomeczku, co takiego masz mi do powiedzenia?
Patrzyliśmy na siebie przez kilka długich sekund. Barbara uśmiechała się jakby nigdy nic, ale w jej oczach dostrzegłem coś innego – wyzwanie. Jakby czekała, aż powiem coś głupiego, coś, co odwróci sytuację przeciwko mnie.
Magda patrzyła na mnie uważnie.
– No, Tomek? – ponagliła Barbara, bawiąc się kieliszkiem w dłoni.
Teściowa obróciła to w żart
Poczułem suchość w gardle, ale nie mogłem się wycofać.
– Zachowujesz się wobec mnie… niestosownie – powiedziałem wprost, nie spuszczając wzroku z Barbary.
Cisza. Magda spojrzała to na mnie, to na matkę. Barbara zachichotała.
– Och, proszę cię! Tomeczku, teraz to już przesadzasz. To były tylko żarty! – rzuciła lekko, odstawiając kieliszek na blat.
– To nie były żarty – odparłem natychmiast. – Dotykała mnie, szeptała mi różne rzeczy, mówiła, że „szkoda, że nie spotkaliśmy się wcześniej”…
– Mamo? – Magda zmarszczyła brwi, patrząc na nią z niepewnością.
Barbara westchnęła teatralnie i przewróciła oczami.
– Naprawdę? Naprawdę dałeś się nabrać? Magda, kochanie, przecież wiesz, jaki mam charakter! Lubię się droczyć, a twój mąż najwyraźniej nie ma dystansu.
Magda wyglądała na skołowaną.
– Mamo… powiedziałaś mu coś takiego?
– Oj, błagam cię! Może rzeczywiście rzuciłam coś w stylu „gdybym miała dwadzieścia lat mniej” – Barbara machnęła ręką – ale to był czysty żart!
Byłem zły
Zacisnąłem zęby.
– Położyłaś mi rękę na udzie – dodałem twardo.
Magda spojrzała na matkę szeroko otwartymi oczami. Barbara na ułamek sekundy straciła pewność siebie, ale szybko się opanowała.
– To jakieś nieporozumienie – powiedziała wolno, ale tym razem jej ton nie był już tak pewny.
– Mamo – Magda powiedziała cicho. – To prawda?
Barbara przez chwilę wyglądała, jakby rozważała, co odpowiedzieć. A potem… wzruszyła ramionami i zaśmiała się nerwowo.
– No dobrze. Może rzeczywiście trochę przesadziłam… Ale przecież to było niewinne! Po prostu dobrze się bawiłam! – Spojrzała na mnie i dodała z lekką urazą: – Ale żeby od razu robić z tego aferę?
Żona wyprosiła własną matkę
Magda nie odezwała się przez chwilę. A potem powiedziała coś, co zupełnie mnie zaskoczyło.
– Mamo, idź już do domu.
Barbara spojrzała na nią jakby nie dowierzając.
– Słucham?
– Idź – powtórzyła Magda, tym razem stanowczo. – To miała być nasza randka. Wystarczy na dzisiaj.
Barbara zacisnęła usta i spojrzała na mnie z dziwnym błyskiem w oczach – jakbyśmy właśnie stali się przeciwnikami w jakiejś grze, którą tylko ona rozumie.
– No dobrze – powiedziała w końcu, sięgając po płaszcz. – Nie chciałam wam psuć wieczoru.
Podchodząc do drzwi, zatrzymała się na chwilę i spojrzała na mnie przez ramię.
– Tomeczku, mam nadzieję, że nie będziesz miał mi tego za złe. Przecież się lubimy, prawda?
Nie odpowiedziałem. Magda otworzyła drzwi. Barbara wyszła. Gdy tylko drzwi się zamknęły, opadłem na krzesło, czując, jak napięcie opuszcza moje ciało.
Magda patrzyła na mnie, kręcąc głową.
– Ja chyba muszę z nią porozmawiać na poważnie – powiedziała cicho.
Patrzyłem na nią i zastanawiałem się, co teraz. Czy Barbara zrozumiała, że posunęła się za daleko? A może to dopiero początek czegoś jeszcze gorszego?
Tomasz, 37 lat
Czytaj także: „W Walentynki znalazłam pod drzwiami tajemniczy prezent. Nie sądziłam, że tak zmieni moje życie”
„W Walentynki mąż dał mi tylko bukiet róż. Wściekłam się, bo liczyłam na perfumy i błyskotki, a nie na tanie badyle”
„Na walentynki dostałam od męża pachnący bukiet czerwonych róż. To lepsze niż perfumy, ale dlaczego pomylił moje imię?”