„Teściowa wmawiała mi, że Romek mnie zdradza. Wierzyłam jej, dopóki nie odkryłam, co zrobiła, by nas zniszczyć”
„– Wiesz, że mogłam przez ciebie odejść? Że mogłam naprawdę myśleć, że mnie zdradza? – spytałam. – O to właśnie chodziło – powiedziała. Wyszłam. Byłam zbyt wstrząśnięta. Po raz pierwszy zrozumiałam, że Krystyna nie była tylko trudna. Ona była nieobliczalna”.

- Redakcja
Jestem nauczycielką matematyki i od kilku lat jestem z Romkiem. Nasze życie? Dość spokojne. Romek pracuje dużo, często do późna, ale zawsze stara się wracać z czymś słodkim. Mówi, że wie, jak bardzo lubię ptasie mleczko. Ja gotuję, on składa meble, oglądamy razem wieczorami komedie albo kryminały. Jesteśmy tacy… zwyczajni. I w tym zwyczajnym życiu byłam nawet szczęśliwa. Prawie.
Od samego początku w tle naszego związku była Krystyna – jego matka. Zaborcza, głośna, wiecznie niezadowolona. Dla niej zawsze byłam „tą Milenką”, co „za chuda, żeby dobrze gotować”, „zbyt cicha, żeby pasować do ich rodziny”. Najpierw komentowała mój ubiór, potem to, że nie mamy jeszcze dzieci. Z czasem zaczęła odwiedzać nas bez zapowiedzi. Nigdy mnie nie lubiła. A ja… próbowałam ją zrozumieć. Przecież to matka Romka.
Romek zawsze próbował jakoś nas godzić. Ale ja czułam się jak pomiędzy dwiema siłami, których nie da się pogodzić. Aż pewnego dnia coś się zaczęło zmieniać. Drobne znaki, sygnały, które zaczęły budzić we mnie niepokój.
Poczułam niepokój
Znalazłam ją przypadkiem. Chusteczkę. Zmiętą, wciśniętą między fotel a drzwi w aucie Romka. Chciałam ją wyrzucić, ale wtedy zauważyłam ten ślad – rozmazana czerwona szminka. Serce mi stanęło. Nigdy nie maluję ust na czerwono. Nigdy.
– Romek, co to do cholery jest? – rzuciłam, wracając z chusteczką do mieszkania i rzucając mu ją niemal pod nogi.
Spojrzał, potem na mnie. W oczach miał coś dziwnego, jakby zaskoczenie? Lęk?
– Nie wiem… Może Krystyna? Wsiadała ostatnio, może coś zostawiła… – zaczął się tłumaczyć, a głos mu zadrżał.
Znałam go. Nigdy się nie jąkał. Mówił pewnie, spokojnie. A teraz? Brzmiał jak uczeń przyłapany na ściąganiu.
– Twoja matka maluje usta na czerwono? – zapytałam chłodno. – I grzebie ci w aucie?
– No... podwoziłem ją ostatnio, nie wiem – dodał, coraz bardziej się gubiąc.
Nie odpowiedziałam. Poszłam z powrotem do samochodu. Coś mi nie pasowało. Fotel pasażera był cofnięty. Ja go zawsze dosuwam. Kurtka Romka leżała z tyłu. Powąchałam ją – pachniała czymś słodkim, dusznym, zdecydowanie nie jego perfumami. Tani kobiecy zapach.
Wieczorem zobaczyłam, jak odkłada telefon ekranem do dołu. Gdy zadzwonił, wyszedł do kuchni. Oddzwonił dopiero tam. Wrócił jakby nigdy nic. W głowie zaczęłam układać puzzle: szminka, zapach, przesunięty fotel, wyciszony telefon. I chociaż nic nie było pewne, coś we mnie zaczęło się kruszyć.
Miałam mętlik w głowie
Siedziałyśmy z Anetą w kawiarni przy oknie. W rękach ściskałam filiżankę z herbatą, ale nie czułam jej ciepła. Myśli buzowały.
– Znalazłam chusteczkę w aucie Romka – zaczęłam. – Z czerwoną szminką. I... jego kurtka pachniała jakimiś tanimi perfumami.
Aneta uniosła brwi.
– Tani zapach? Nie twój?
– Nie mój. I nie jego. I fotel przesunięty, telefon wyciszony, rozmowy za zamkniętymi drzwiami… – wyrzucałam z siebie, coraz bardziej się nakręcając.
– Milenka… – zaczęła ostrożnie – a jeśli to nie on? Może ktoś cię wkręca?
Spojrzałam na nią jak na wariatkę.
– Wkręca? Kto miałby to robić?
– Nie wiem... ale Krystyna… – zawiesiła głos.
Zamarłam.
– Krystyna? Przecież... to jego matka.
– No właśnie – powiedziała cicho. – Ona cię nigdy nie zaakceptowała. A jeśli próbuje cię odsunąć od Romka?
– To by było chore – szepnęłam, choć serce zabiło mi szybciej. – To niemożliwe, Aneta. Przesadzasz.
Ale w głowie już miałam obrazy: Krystyna komentująca moją bladość, moje obiady, moją „nienaturalną ciszę”. Jej niby przypadkowe aluzje, że Romek zasługuje na „kobietę z temperamentem”. Jej zadowolony uśmiech, gdy coś między nami zgrzytało.
Wróciłam do domu rozbita. Myśl o tym, że mogłaby to być ona… była absurdalna. A jednak pierwszy raz naprawdę zaczęłam się bać.
Nie mogłam w to uwierzyć
Wszystko się we mnie kotłowało. Wiedziałam, że nie zaznam spokoju, dopóki nie znajdę odpowiedzi. Kilka miesięcy wcześniej Romek zainstalował kamery przed domem – po serii włamań w okolicy. System rejestrował obraz także przy samochodzie. Podeszłam do komputera i odpaliłam zapis z ostatnich nocy.
Przez długi czas – nic. Ciemność, cisza, okazjonalne światła przejeżdżających aut. Aż nagle... serce mi stanęło. Na ekranie pojawiła się znajoma sylwetka. Krystyna. W środku nocy. Otwierała drzwi auta Romka. Skąd miała kluczyki? W ręce trzymała coś – jakby chusteczkę. Pochyliła się nad fotelem pasażera, potem włożyła coś do schowka. Po chwili wyciągnęła z kieszeni mały spray i psiknęła czymś na kurtkę Romka.
Zamarłam.
– To niemożliwe… – szepnęłam. – To... Krystyna…?
Odtworzyłam kolejne noce. Za każdym razem to samo. Krystyna, zakradająca się jak złodziejka, zostawiająca ślady, których potem ja miałam się „przypadkiem” domyślić. Podrzucała rzeczy, rozsiewała zapachy, manipulowała. Stworzyła zdradę, w którą miałam uwierzyć, a której nie było. Siedziałam przed ekranem z otwartymi ustami. Przez chwilę myślałam, że śnię. Ale nie – to była rzeczywistość. Krystyna próbowała mnie zniszczyć. Celowo. Krok po kroku. Wiedziałam już, co muszę zrobić.
Teściowa była bezczelna
Pojechałam do niej bez zapowiedzi. Dłonie mi się trzęsły. W kieszeni kurtki miałam pendrive z nagraniami. Serce waliło mi jak młot. Otworzyła z tą swoją lodowatą miną.
– Milena. Coś się stało?
– Tak. Możemy porozmawiać? – spytałam, starając się brzmieć spokojnie.
Wpuściła mnie do środka, ale od razu wyczuła napięcie.
– Coś z Romkiem?
Usiadłam na jej kanapie, ale nie zrzuciłam kurtki.
– Widziałam cię – powiedziałam wprost. – Na nagraniach. W nocy. Przy samochodzie Romka.
Jej twarz zamarła. Przez chwilę wyglądała, jakby nie rozumiała.
– Nie wiem, o czym mówisz…
– Wiem, że zostawiałaś chusteczki. Psikałaś perfumami. Zmieniałaś ustawienia siedzenia. Mam to wszystko nagrane. Dlaczego?
Wtedy coś w niej pękło. Przestała udawać.
– Bo nie pasujesz do niego. – Jej głos był nagle spokojny, ale chłodny jak lód. – Jesteś mdła. Niewyraźna. Romek kiedyś miał dziewczynę z charakterem. A ty? Ty się chowasz po kątach.
– I dlatego próbowałaś mnie zniszczyć?
– Próbowałam go ratować – odparła bez wahania. – Jesteś jak cień. A on zasługuje na światło.
Patrzyłam na nią w osłupieniu. Nie wierzyłam, że naprawdę to mówi.
– Wiesz, że mogłam przez ciebie odejść? Że mogłam naprawdę myśleć, że mnie zdradza? – spytałam.
– O to właśnie chodziło – powiedziała.
Wyszłam. Byłam zbyt wstrząśnięta. Po raz pierwszy zrozumiałam, że Krystyna nie była tylko trudna. Ona była nieobliczalna.
Porozmawiałam z mężem
Wróciłam do domu późno. Romek siedział na kanapie, ze zmarszczonym czołem.
– Gdzie byłaś? – zapytał.
Usiadłam naprzeciwko. Wzięłam głęboki wdech.
– Muszę ci coś pokazać.
Podałam mu pendrive’a. Otworzył laptopa, podłączył. Odtworzył pierwszy film. Gdy zobaczył swoją matkę otwierającą auto, zamarł. Milczał, jakby nie był w stanie tego przetrawić. Kolejne nagranie. Jeszcze jedno.
– Ona… zrobiła to naprawdę? – wyszeptał. – Moja matka?
Skinęłam głową.
– Romek… przez dwa tygodnie myślałam, że mnie zdradzasz. Przez twoje milczenie. Uniki. A to ona. Wszystko to była ona.
– Czemu mi wcześniej nic nie powiedziałaś? – spytał, z bólem w głosie.
– Bo się bałam. Bałam się, że powiesz: „to niemożliwe”. Że staniesz po jej stronie. Bo to twoja matka.
Złapał się za głowę. Przez chwilę po prostu siedzieliśmy w ciszy. W końcu powiedział cicho:
– Muszę z nią porozmawiać. Muszę to zrozumieć. Ale... jeśli naprawdę zrobiła to świadomie...
– Zrobiła – przerwałam mu. – Przyznała się. Powiedziała, że mnie nie akceptuje. Że chciała cię „ratować”.
Spojrzał na mnie z mieszaniną smutku i winy.
– Przepraszam, że cię nie ochroniłem. Że nie zauważyłem…
Chciałam powiedzieć: „nie twoja wina”, ale nie umiałam. Bo gdzieś głęboko wiedziałam, że to jednak też jego odpowiedzialność.
Milena, 32 lata
Czytaj także:
- „Teściowa dała mi cenną poradę finansową. Teraz już się nie martwię, czy na pewno wystarczy mi do pierwszego”
- „Teściowa namówiła nas na kupno działki w okazyjnej cenie. Nie podejrzewałam nawet, co kryje się za tą propozycją”
- „Teściowe dali nam działkę pod budowę domu. Gdy był gotowy, oszukali nas bez mrugnięcia okiem”

