„Teściowa w dniu ślubu powiedziała, że nigdy mnie nie zaakceptuje. Stara purchawa zniszczyła nasz najpiękniejszy dzień”
„Jego matka, od samego początku dawała mi do zrozumienia, że nie pasuję do ich rodziny. Michał tego nie widział albo nie chciał widzieć. Powtarzał, że przesadzam. Że mama po prostu jest ostrożna”

- Redakcja
Od roku jestem żoną Michała. Nie miałam łatwego dzieciństwa – ojciec odszedł, gdy miałam pięć lat, a mama całe życie walczyła o przetrwanie. Dlatego bardzo wcześnie nauczyłam się, że na nikogo nie można liczyć. Po cichu marzyłam, że kiedyś trafię na kogoś, kto mi to wszystko wynagrodzi. I trafiłam. Michał był inny niż wszyscy. Czuły, opiekuńczy, cierpliwy. Zakochałam się w nim od razu, a kiedy po trzech latach oświadczył mi się nad jeziorem, wiedziałam, że zaczyna się nowy rozdział mojego życia. Tyle że... nie dla wszystkich.
Jego matka, od samego początku dawała mi do zrozumienia, że nie pasuję do ich rodziny. Michał tego nie widział albo nie chciał widzieć. Powtarzał, że przesadzam. Że mama po prostu jest ostrożna. To, co usłyszałam od niej w dniu naszego ślubu, przeszło moje wyobrażenia.
Musiałam to powiedzieć
– Musimy porozmawiać – zaczęłam cicho, kiedy wróciliśmy do mieszkania po weselnej uroczystości.
Suknia ślubna ciążyła mi jak ołów. Nie przez materiał – przez to, co usłyszałam.
– Teraz? – westchnął, zrzucając marynarkę. – Jestem wykończony. Może jutro?
Usiadłam obok niego i zaczęłam, patrząc mu prosto w oczy:
– Wiesz, co mi twoja matka powiedziała tuż przed przysięgą? Że nigdy mnie nie zaakceptuje. I że zrobi wszystko, żebyś mnie zostawił.
Spojrzał na mnie, jakbym opowiadała o UFO.
– Serio? Na pewno źle odebrałaś. Mama jest… no wiesz, specyficzna. Martwi się o mnie. Może to tylko jej niezręczny sposób na…
– Martwi się o ciebie? – przerwałam, śmiejąc się gorzko. – Ona nienawidzi mnie od pierwszego dnia. Przypomnij sobie, jak mówiła, że „taka dziewczyna” jak ja nie pasuje do waszej rodziny.
– Przesadzasz.
– Nie! Ty bagatelizujesz wszystko. Bo tak ci wygodniej.
Zamilkł. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie w ciszy.
– Nie chcę wybierać między wami – powiedział w końcu.
– A może kiedyś będziesz musiał – szepnęłam.
Wstałam i poszłam do łazienki. Zamknęłam się od środka, osunęłam na zimne kafelki.
Chciała wziąć mnie pod włos
– Może weźmiesz się za jakiś porządny obiad, bo Michał to chudnie przy tobie – rzuciła teściowa pogardliwym tonem.
Siedzieliśmy przy stole w jej domu. Szwagierka rozlewała herbatę, udając, że nie słyszy. Michał uśmiechnął się nerwowo i rzucił:
– Mamo, daj spokój. Przecież Natalia dobrze gotuje.
– No nie wiem… Kiedyś to się przynajmniej człowiek najadał. A teraz tylko te fit-sałatki i inne wynalazki. Nie mówię, że niedobre. Tylko… no wiecie. Tęsknię za normalnym jedzeniem.
– Mama chyba po prostu tęskni za czasami, kiedy wszystko było „po waszemu”, prawda? – odparłam słodko, ale z iskrą w oku.
Teściowa zmrużyła oczy.
– Jesteś złośliwa – stwierdziła sucho.
– Może po prostu uczciwa – odpowiedziałam. – I zmęczona udawaniem, że wszystko jest w porządku.
Michał chrząknął, szwagierka spojrzała na mnie błagalnie.
– A może porozmawiamy o czymś innym? – zaproponował Michał.
– Jasne – odpowiedziała teściowa z uśmiechem. – Na przykład o twojej przeszłości, Natalko. Tak z ciekawości… co tam u Marcina?
Wbiła we mnie wzrok. Uśmiech miała uprzejmy, ale oczy lodowate.
– Miałaś kiedyś własne życie, czy zawsze żyłaś życiem syna?
Teściowa zamarła.
– Dość! – rzucił mąż.
Było już za późno. Wyszłam z domu z płonącymi policzkami. Nie ze wstydu. Ze złości. Wsiadłam do auta i trzasnęłam drzwiami.
Zrobiło mi się niedobrze
To był zwykły dzień. Michał miał dyżur w przychodni, ja pracowałam zdalnie. Teściowa wpadła „tylko na chwilkę” z domowym sernikiem, ale jak zwykle została na kawę i godzinę nieproszonych uwag. Gdy wyszła, zamknęłam za nią drzwi, oddychając z ulgą. Po chwili usłyszałam, jak ktoś rozmawia na klatce schodowej. Zajrzałam przez wizjer. Zamiast odejść, teściowa zaczęła rozmawiać przez telefon.
– Ona zniszczy Michała, zobaczysz – szeptała Danuta. – Manipulatorka. Takie jak ona są cwane. Miała trudne dzieciństwo? Świetnie, to teraz Michał ma być jej terapeutą?
– Mamo, daj spokój... – zaczęła Kasia, ale teściowa przerwała:
– Mam jego numer. Marcina. Wystarczy jedno słowo. On chętnie opowie, jaka Natalia była naprawdę. A wtedy Michał przejrzy na oczy.
– Przesadzasz.
– Nie twoja sprawa. Robię to dla jego dobra.
Zrobiło mi się niedobrze. Uderzyło mnie gorąco, potem zimno. Ręce mi się trzęsły. Otworzyłam drzwi gwałtownie.
– Nie musisz za mnie dzwonić. Sama mu wszystko powiem – rzuciłam, stając naprzeciwko niej. – Teraz masz okazję powiedzieć mi to w twarz. No dalej. Śmiało. Co jeszcze masz w zanadrzu?
Teściowa zbladła.
– Myślisz, że wygrasz? Że jak powiesz mu pierwsza, to ci uwierzy? On zawsze będzie po mojej stronie – wysyczała Danuta.
– To się przekonamy – odpowiedziałam i odwróciłam się na pięcie.
Tego wieczoru postanowiłam wszystko powiedzieć Michałowi.
Zatkało mnie
Michał wrócił późno. Spojrzał na mnie, zmrużył oczy.
– Co się stało?
– Słyszałam dziś twoją matkę. Przez przypadek. Mówiła, że zadzwoni do Marcina, żeby opowiedział ci, „jaka naprawdę jestem”. Bo według niej… jestem manipulantką, która zniszczy ci życie.
Zamilkłam. Jego twarz nie drgnęła.
– Ona od początku mnie nienawidziła. Mówiła to wprost, tylko ty nie chciałeś tego widzieć. W dniu ślubu powiedziała mi, że nigdy mnie nie zaakceptuje.
Milczał. Stał nieruchomo.
– Miałam nadzieję, że sama się opamięta. Ona, zamiast się wycofać, snuje intrygi. I robi to z pełną premedytacją.
– To moja matka!
– A ja jestem twoją żoną! – uniosłam głos. – Czy w ogóle zdajesz sobie sprawę, co to znaczy? Że jesteśmy drużyną. Jak mamy być, skoro ciągle czuję się jak intruz w tym małżeństwie?!
Patrzył na mnie jak obcy. I nagle powiedział cicho:
– Co, jeśli mama ma rację? Czy ja naprawdę cię znam?
Zatkało mnie. Przez sekundę nie wiedziałam, czy się rozpłakać, czy uderzyć go w twarz.
– Nie... – wyszeptałam.
Odwróciłam się i poszłam do sypialni. Zaczęłam pakować torbę.
Czułam się pusta
Siedziałam w hotelowym pokoju i patrzyłam przez okno na szare, zapłakane miasto. Czułam się pusta. Odcięta. Jakby ktoś z dnia na dzień wyciął mi życie spod nóg. Na stoliku leżał telefon. Wzięłam go do ręki i w końcu nacisnęłam „Zadzwoń”.
– Halo? – Marcin odebrał niemal natychmiast.
Jego głos nie brzmiał złośliwie, bardziej… zaskoczony.
– Cześć. Muszę zapytać cię o coś ważnego. Czy moja teściowa… kontaktowała się z tobą?
Zapadła cisza. Potem westchnienie.
– Tak. Zadzwoniła kilka dni temu. Chciała, żebym się z tobą „rozliczył” za przeszłość. Spytała, czy byłbym skłonny opowiedzieć jej o tobie… w niezbyt korzystnym świetle.
Zamknęłam oczy. Poczułam się, jakby ktoś znowu mnie uderzył.
– I co jej powiedziałeś?
– Nic. Zawiesiłem rozmowę. Nie zamierzam się wtrącać w twoje życie.
– To dobrze. Bo nie wiem, co bym zrobiła, gdybyś się zgodził.
– Ona cię nienawidzi. Bo jesteś inna niż ona. A Michał… on kiedyś był bardziej odważny. Może się obudzi.
– Może. Tylko że ja już nie będę czekać.
Rozłączyłam się i przez chwilę siedziałam w ciszy.
Odnalazłam spokój
Wróciłam po trzech dniach. Nie do domu – do mieszkania, które kiedyś było „nasze”. Teraz czułam się tam jak gość. Michał siedział na kanapie. Na stoliku stała niedopita kawa. Gdy mnie zobaczył, wstał, jakby chciał coś powiedzieć, ale ja go uprzedziłam.
– Nie przyszłam się tłumaczyć – powiedziałam, wchodząc powoli do salonu. – Nie przyszłam też prosić o cokolwiek.
Milczał. Patrzył, jak sięgam po walizkę.
– Mogliśmy być szczęśliwi. Żeby być szczęśliwym, trzeba mieć odwagę. Odwagę, żeby stanąć po stronie prawdy, nawet jeśli ta prawda nie pasuje twojej matce.
– Ja... – zaczął, ale pokręciłam głową.
– Nic nie mów. Czekałam, aż staniesz obok mnie. I się nie doczekałam.
Podeszłam do drzwi. Zatrzymałam się na chwilę.
– Nie potrzebuję jej akceptacji. Potrzebowałam twojej odwagi. I prawdy. A tej nigdy nie było.
Zamknęłam za sobą drzwi bez hałasu. Po raz pierwszy od dawna nie czułam już złości. Tylko spokój. Wyszłam z jego życia nie jak ofiara, tylko jak kobieta, która przestała błagać o miłość.
Natalia, 27 lat
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Po rozwodzie odkryłam, że mąż przez całe małżeństwo miał tajemnicę. To, co przede mną zataił przechodzi ludzkie pojęcie”
- „Teść wydawał się ideałem, dopóki nie weszłam do garażu. Tam odkryłam, co ukrywał w szafce na narzędzia”
- „Na emeryturze odcięliśmy się od technologii. Odkryliśmy, że miłość po 40 latach małżeństwa wciąż istnieje”

