Reklama

Teściową poznałam jeszcze przed ślubem z Michałem. Od początku czułam, że mnie nie lubi, ale nie potrafiłam określić dlaczego. Nigdy nie byłam dla niej niegrzeczna, nie wchodziłam jej w drogę, a jednak w jej oczach byłam intruzem, który zabrał jej syna.

Reklama

Teresa miała trudny charakter – była kontrolująca, zaborcza, z tendencją do przesady. Cokolwiek zrobiłam, było złe. Jeśli gotowałam obiad, krzywiła się, że Michałowi to nie smakuje. Gdy sprzątałam, twierdziła, że robię to źle. A kiedy tylko odważyłam się mieć własne zdanie, rzucała ironiczne uwagi, że „młode dziewczyny teraz wszystko wiedzą lepiej”.

Jednak w ostatnich miesiącach stało się coś dziwnego. Teresa nie tylko zaczęła mnie pilnować, ale wręcz obsesyjnie śledzić każdy mój ruch. Była wszędzie, gdzie ja. Aż pewnego dnia spojrzała mi w oczy i zapytała:

– Jak długo zamierzasz mnie okłamywać, Karolino? Myślisz, że nie widzę, co knujesz z moim mężem?

Wszystko robiłam źle

Rodzinne obiady z teściami były dla mnie niczym egzamin, do którego nigdy nie mogłam się dobrze przygotować. Teresa zawsze znajdowała coś, co zrobiłam nie tak. A to sałatka miała za mało soli, a to zupa była „jak dla chorych w szpitalu”. Michał, jak zwykle, siedział cicho, zmęczony po całym tygodniu pracy, podczas gdy ja walczyłam o przetrwanie w ogniu teściowych spojrzeń.

Tego dnia było jednak inaczej. Czułam, że coś wisi w powietrzu. Teresa przyglądała mi się uważnie, jak drapieżnik czekający na odpowiedni moment do ataku.

– Karolinko, powiedz mi… jak to jest mieć tyle czasu na romansowanie z Adamem, kiedy mój syn ciężko pracuje? – rzuciła nagle, mieszając w talerzu.

Zamarłam. Adam, jej mąż, był ciepłym, sympatycznym człowiekiem, który jako jedyny w tej rodzinie traktował mnie normalnie. Ale insynuacja, którą właśnie rzuciła Teresa, była tak absurdalna, że przez chwilę nie wiedziałam, jak zareagować.

– Nie rozumiem… – wydukałam.

– Och, nie udawaj. Widziałam, jak się do niego uśmiechasz. Jak dotykasz jego ramienia. Może powiesz mi, co tak was śmieszy?

W salonie zapadła grobowa cisza. Michał westchnął ciężko.

– Mamo, błagam cię…

– Nie, Michał! Otwórz oczy! Twoja żona uwodzi mojego męża! – Teresa podniosła głos, a ja poczułam, jak moje serce przyspiesza.

Czy ona naprawdę myślała, że mam romans z własnym teściem?

Teściowa mnie kontrolowała

Od tamtego obiadu Teresa już nawet nie próbowała ukrywać swojej wrogości. Gdziekolwiek się pojawiałam, ona była krok za mną. Jeśli szłam na zakupy, nagle zjawiała się w tej samej alejce. Kiedy wracałam do domu, widziałam jej sylwetkę w oknie, jakby czekała, aż zrobię coś „podejrzanego”.

Najgorszy był dzień, kiedy weszła do naszego mieszkania bez zapowiedzi. Byłam w łazience, słyszałam, jak drzwi wejściowe skrzypią. Wyszłam, a Teresa stała w salonie z moim telefonem w dłoni.

– Co ty robisz?! – wyrwałam jej urządzenie z rąk.

Przeglądam dowody twojej zdrady. Ale widzę, że jesteś ostrożna, skasowałaś wiadomości.

Patrzyłam na nią zszokowana.

– Chyba oszalałaś! Nie masz prawa grzebać w moich rzeczach!

– Nie mam prawa?! – wysyczała. – Mam prawo bronić swojego męża przed taką jak ty!

Nagle wpadł Michał. Widziałam po jego twarzy, że nie wie, komu wierzyć.

– Twoja żona nas oszukuje, Michał! Zabrała mi męża! – Teresa zaczęła histerycznie płakać.

– Mamo, przestań… – Michał złapał się za głowę. – Karolina, co tu się dzieje?

– Ja? To twoja matka się włamuje do naszego mieszkania!

Teresa spojrzała na mnie z pogardą.

Nie odpuszczę ci. Udowodnię, kim naprawdę jesteś.

I wyszła, trzaskając drzwiami.

Oskarżyła mnie przy całej rodzinie

Przez kilka dni po tamtym incydencie Teresa nie dawała znaku życia. Nie pisała, nie dzwoniła, nie pojawiała się niespodziewanie w naszym mieszkaniu. Powinnam czuć ulgę, ale zamiast tego miałam złe przeczucia. Wiedziałam, że to cisza przed burzą. I rzeczywiście – burza nadeszła.

Michał i ja zostaliśmy zaproszeni na rodzinne spotkanie u jego rodziców. Myślałam, że może Teresa się opamiętała, może zdała sobie sprawę, jak bardzo przegina. Ale kiedy tylko przekroczyliśmy próg, poczułam, że coś jest nie tak. W salonie siedziała cała rodzina – Adam, szwagierka, nawet ciotka, której nie widziałam od wieków.

Nie zdążyłam nawet usiąść, kiedy Teresa stanęła na środku pokoju i wskazała na mnie oskarżycielskim palcem.

– Koniec kłamstw, Karolina! Przyznaj się wszystkim, że masz romans z moim mężem!

Serce mi stanęło.

– Słucham?! – rozejrzałam się po twarzach.

Szwagierka unikała mojego wzroku. Adam wyglądał na wściekłego.

– Mamo, przestań – Michał masował skronie, ale nie bronił mnie.

– Nie, nie przestanę! Widzę, jak na niego patrzysz!

Czułam, jak całe ciało mi płonie. To był publiczny lincz.

– Wystarczy! – Adam podniósł się gwałtownie. – Karolina jest moją synową! Jak możesz wygadywać takie bzdury?!

Ale Teresa tylko się uśmiechnęła.

Ona cię omotała, Adam. Ale ja to zakończę.

I wtedy zrozumiałam, że to dopiero początek. Wieczorem siedziałam w sypialni, wpatrując się w telefon. Po tamtej kompromitującej scenie u teściów Michał milczał. Wracając do domu, powiedział tylko: „Muszę to przemyśleć”, po czym zamknął się w swoim gabinecie. Nie miałam pojęcia, co to oznacza. Czy on naprawdę… zastanawia się, czy jego matka ma rację?! Nie mogłam już dłużej tego znosić. Musiałam porozmawiać z Adamem.

To wiele wyjaśniało

Spotkaliśmy się następnego dnia w pobliskiej kawiarni. Adam wyglądał na zmęczonego i przygnębionego.

Przepraszam za to, co się stało. – Jego głos był pełen goryczy. – Nie wiem, co jej się dzieje.

– Naprawdę nie masz pojęcia? Może… widziała coś, co ją nakręciło? – zapytałam ostrożnie.

Adam westchnął.

– Teresa od zawsze była chorobliwie zazdrosna. Na początku naszego małżeństwa to było nawet… schlebiające. Ale potem zaczęła się doszukiwać zdrad tam, gdzie ich nie było.

Przeszedł mnie zimny dreszcz.

Chcesz powiedzieć, że to nie pierwszy raz?

Adam pokiwał głową.

– Kiedyś była przekonana, że mam romans z naszą sąsiadką. Wyrzuciła jej kwiaty na klatkę schodową i kazała się wynosić. Potem oskarżyła moją koleżankę z pracy, że „za bardzo się uśmiecha”.

Zaczęłam rozumieć. To nie ja byłam problemem. To Teresa.Ale czy Michał to zrozumie?

Mąż wierzył matce

Wieczorem, kiedy Michał w końcu wyszedł z gabinetu, spojrzał na mnie jak na obcą osobę.

– Rozmawiałem z mamą. Twierdzi, że ma dowody.

Poczułam, jak krew odpływa mi z twarzy.

– Jakie dowody? – zapytałam chłodno.

– Nie powiedziała. Ale… wyglądała na przekonaną.

Zaśmiałam się gorzko.

– Więc już jej uwierzyłeś? Nawet nie musiała ci nic pokazać?

Michał zacisnął szczękę.

– Karolina, ja po prostu nie wiem, co mam myśleć.

Poczułam, że coś w środku mnie pęka. To nie chodziło już nawet o Teresę. Chodziło o mojego własnego męża, który powinien mnie bronić, ale zamiast tego zastanawiał się, czy zdradzam go z jego ojcem.

– Nie mam siły z tym walczyć. Nie mam siły żyć w tej paranoi.– Wstałam i spojrzałam mu prosto w oczy. – Muszę się wyprowadzić na jakiś czas.

Michał pobladł.

– Karolina, nie rób tego.

– Nie ja to robię, tylko twoja matka. A ty jej na to pozwalasz.

Chwyciłam walizkę i ruszyłam do drzwi. Michał stał nieruchomo, jakby w jednej chwili dotarło do niego, że właśnie coś traci.

– Czyli tak po prostu odejdziesz? – wyszeptał.

Zatrzymałam się na chwilę.

– Nie ja muszę coś udowadniać, Michał. To ty musisz zdecydować, po której stronie stoisz.

I wyszłam, zostawiając za sobą jego matkę, jego wątpliwości i… być może, jego na zawsze.

Karolina, 33 lata

Czytaj także: „Po 50-tce mąż chciał bardzo świętować karnawał. Nie sądziłam, że bal przebierańców zrobi w naszym łóżku”
„Opiekowałam się chorą babcią Zosią. Rodzina myślała, że mam dobre serce, a mi chodziło tylko o jej kasę”
„Synowa wpadła w furię, bo posprzątałam jej mieszkanie. Chciałam tylko pomóc, a jeszcze musiałam przepraszać”

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama