„Teściowa serwowała krytykę szybciej niż nalewała zupę. Chciała mi zniszczyć życie, bo była zazdrosna o syna”
„ Ta kobieta nigdy mnie nie zaakceptowała, choć od sześciu lat jestem żoną jej ukochanego synka. Próbowałam wszystkiego – prezentów, komplementów, nawet przepisów z jej młodości. Nic nie działało. Dla niej zawsze będę „tą dziewczyną od obrazków w komputerze”.

- Redakcja
Wstałam wcześniej niż zwykle. Znów nie mogłam spać, bo dzisiaj sobota. A sobota to obiad u teściowej.
Siedziałam w kuchni z kubkiem kawy i czułam, jak zaciska mi się żołądek. Ta kobieta nigdy mnie nie zaakceptowała, choć od sześciu lat jestem żoną jej ukochanego synka. Próbowałam wszystkiego – prezentów, komplementów, nawet przepisów z jej młodości. Nic nie działało. Dla niej zawsze będę „tą dziewczyną od obrazków w komputerze”.
Adam wszedł zaspany i przeciągnął się.
– Już nie śpisz?
– Nie mogłam. Obiad u twojej mamy – odpowiedziałam, nie patrząc na niego.
Westchnął.
– Asia, nie zaczynaj. Przecież ona nic złego nie robi…
Prychnęłam. To było jak wbijanie noża i mówienie, że to przecież tylko dotyk. Adam zawsze ją usprawiedliwia. „Taka już jest”. Ale ja mam już dość.
Spojrzałam w kalendarz. 12:00 – „obiad u mamy Adama”. Szare przypomnienie. Jak mój nastrój. Czułam, że coś wisi w powietrzu.
Teściowa mnie upokorzyła
W drzwiach Grażyna przywitała nas sztucznym uśmiechem. Cmoknęła Adama w policzek, mnie tylko obrzuciła spojrzeniem.
– Wchodźcie, ziemniaki już dochodzą – oznajmiła.
Stół był jak z katalogu – rosół, schab, surówki. Usiadłam cicho na swoim miejscu. Adam zajął miejsce obok mamy. Oczywiście.
– Joasiu, słyszałam, że dalej robisz… te rysuneczki? – zapytała Grażyna, nabierając zupę.
– Projekty graficzne, tak. Głównie dla firm.
– Acha. Czyli dalej bez prawdziwej pracy.
Zamarłam z łyżką w dłoni. Adam milczał, wpatrzony w talerz. Przełknęłam ślinę.
– To jest normalna firma, mamo – wtrącił w końcu. – Asia sobie radzi, ma zlecenia.
– No tak, zlecenia… – uśmiechnęła się z przekąsem. – Ja to bym chciała, żebyś miał kobietę z ambicją. Taką, co ogarnie dom, dzieci, a nie komputer i kapcie.
Zrobiło się cicho. Poczułam, jak robi mi się gorąco. Spojrzałam na Adama. Nic. Zero reakcji.
– Ty jesteś po prostu nieudacznicą – dodała po chwili Grażyna, jakby komentowała pogodę. – Mój syn zasługuje na więcej.
Serce mi zamarło. Adam spojrzał na nią i tylko powiedział:
– Mamo, może nie teraz…
Nie teraz?! Czyli kiedy? Kiedy jeszcze pozwolisz, żeby mnie ktoś tak upokarzał?
Łyżka stuknęła o talerz. Odsunęłam krzesło i wstałam.
– Przepraszam. Nie mam apetytu.
Nikt mnie nie zatrzymał.
Ona mnie zniszczyła
Trzasnęłam drzwiami mieszkania i nie zdjęłam nawet butów. Krążyłam po salonie jak dzikie zwierzę uwięzione w klatce. Adam wszedł kilka minut później, zamknął drzwi za sobą i westchnął ciężko.
– Asia, serio? Musiałaś tak wyjść?
Odwróciłam się gwałtownie.
– Musiałam?! – podeszłam do niego. – Ona nazwała mnie nieudacznicą. A ty co zrobiłeś? „Mamo, może nie teraz…”?!
– Nie chciałem robić awantury przy stole…
– Nie chciałeś jej urazić. Jak zwykle. Bo przecież twoja mama może wszystko, prawda?
– Asia, to moja matka. Taka już jest. Ty wiesz, jaka…
– Przestań! – przerwałam mu. – Przestań ją tłumaczyć! To mnie masz chronić, nie ją! Ty jesteś moim mężem, Adam! Nie jej syneczkiem!
Zamilkł. Spojrzał w bok, jakby szukał ucieczki.
– Nie rozumiesz, co dziś się stało. Ona mnie zniszczyła. A ty… ty mnie zostawiłeś samą. W jej jadalni, jak ścierkę.
Głos mi się załamał. W oczach stanęły łzy.
– Asia… Nie chciałem cię zranić.
– Ale zraniłeś. Tak bardzo, że już nie wiem, czy jesteś po mojej stronie.
Chwilę milczeliśmy. Powietrze między nami było gęste.
– Ona cię wychowała, Adam, a ja cię kocham. Ale nie mogę być twoją żoną i popychadłem twojej matki.
Odwróciłam się i poszłam do sypialni. Zatrzasnęłam drzwi. Wreszcie pozwoliłam sobie płakać.
Nie chciałam tak żyć
Spotkałyśmy się w parku. Usiadłyśmy na ławce, z papierowymi kubkami kawy. Anita spojrzała na mnie i zmarszczyła brwi.
– Ty płakałaś – powiedziała cicho.
Nie odpowiedziałam od razu. Patrzyłam przed siebie, jak dzieci bawią się na huśtawkach. Czułam wstyd, że dopiero tu, przy niej, mogę być sobą.
– Teściowa… nazwała mnie nieudacznicą. Przy stole. Przy Adamie. A on... nic.
Anita napiła się kawy i westchnęła.
– Wiedziałam, że ta kobieta cię niszczy. Ale że on... No nie, Asia. To nie powinno tak wyglądać.
– Starałam się. Przez lata. Chciałam, żeby mnie polubiła. Żeby mnie w końcu… zaakceptowała.
– A po co ci to? – przerwała mi. – Przecież ona cię nienawidzi. I nie przestanie.
Pokręciłam głową.
– To jego matka. Myślałam, że jak będę się starać, coś się zmieni.
– A co, jeśli to się nigdy nie zmieni? – spojrzała mi prosto w oczy. – Będziesz się całe życie tłumaczyć przed jego mamusią?
Milczałam. To pytanie bolało bardziej niż cokolwiek, co powiedziała Grażyna.
– Asia, ty masz swoją wartość. Bez jej uznania. I bez Adama, jeśli on nie umie tego zobaczyć.
– Czuję się pusta. Jakbym walczyła o coś, co nigdy nie było moje.
– Może czas przestać walczyć. I zacząć żyć po swojemu?
Spojrzałam na nią. Wiedziałam, że mówi prawdę.
W końcu powiedziałam prawdę
Nie powiedziałam Adamowi, że tam idę. Nie zasłużył, żeby wiedzieć.
Grażyna otworzyła drzwi, jakby się mnie spodziewała.
– O, to ty. Czego chcesz?
Stałam wyprostowana, z rękami zaciśniętymi na pasku torebki.
– Chcę porozmawiać. Spokojnie.
Skinęła głową i wpuściła mnie do salonu. Usiadłam na skraju fotela.
– Dlaczego mnie pani tak nienawidzi? – zapytałam prosto, bez zbędnych słów.
Grażyna spojrzała na mnie jak na coś, co właśnie spadło jej na nową sofę.
– Nie nienawidzę cię. Po prostu cię nie szanuję.
Zabolało. O wiele bardziej, niż się spodziewałam.
– Dlaczego?
– Bo nie jesteś kobietą, jakiej chciałam dla mojego syna – odpowiedziała bez mrugnięcia okiem. – On potrzebuje silnej, konkretnej partnerki. A ty? Ty jesteś delikatna, cicha, ciągle w emocjach. Taka... nieżyciowa.
– Czyli dlatego, że nie jestem pani kopią?
– Nie. Dlatego, że jesteś nijaka.
Wstałam. Zadrżały mi dłonie.
– A może po prostu pani się boi, że Adam nie jest już tylko pani?
– On zawsze będzie mój. Ty jesteś tylko etapem.
– Pani syn mnie kocha. A pani go trzyma na smyczy.
Na moment jej twarz zbladła. Złapała powietrze jak ryba wyrzucona na brzeg.
– Jesteś bezczelna.
– Nie. Wreszcie mówię prawdę.
Odwróciłam się i wyszłam. Nogi mi się trzęsły, ale głowa była podniesiona. Wiedziałam, że już nigdy tam nie wrócę.
Zostało mi tylko jedno
Wróciłam do mieszkania późnym popołudniem. Adam siedział na kanapie z telefonem w dłoni. Spojrzał na mnie z niepokojem.
– Gdzie byłaś?
– U twojej mamy.
Zamarł.
– I?
– I powiedziałam jej wszystko, czego ty nigdy nie miałeś odwagi powiedzieć.
Wstał. Zbliżył się do mnie, jakby chciał mnie objąć, ale się cofnęłam.
– Adam… Ja już nie mogę.
– Co to znaczy?
– To znaczy, że nie chcę dłużej walczyć o twoją lojalność. Za każdym razem, gdy ona mnie upokarza, ty patrzysz w talerz. A ja zostaję z tym sama.
– Asia, nie rób tego…
– Robię to, bo muszę. Bo nie mogę być z mężczyzną, który nie potrafi być moim mężem, kiedy najbardziej tego potrzebuję.
– Przecież cię kocham!
– Miłość to nie tylko uczucia, Adam. To też odwaga. A ty nie miałeś odwagi, żeby być po mojej stronie. Nawet raz.
Chwyciłam walizkę, którą wcześniej spakowałam. Spojrzałam mu w oczy.
– Potrzebuję czasu. Dla siebie. Żeby odzyskać oddech.
Adam milczał. W końcu powiedział cicho:
– Może masz rację. Może do tego nie dorosłem.
Nie odpowiedziałam. Po prostu wyszłam.
Zamykając za sobą drzwi, nie płakałam. Było mi źle, pusto… ale wiedziałam, że zrobiłam coś, czego bałam się przez lata.
Joanna, 32 lata
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Po śmierci mojego męża teściowa wygadała prawdę o jego podwójnym życiu. Moje małżeństwo było tylko zasłoną dymną”
- „Teściowa podkradła mi przepis na zupę dyniową z imbirem. Aż mnie skręca, gdy widzę, jak puszy się przed sąsiadkami”
- „Dostałam spadek po obcym człowieku i nie wiedziałam, czy go przyjąć. Okazało się, że on znał mnie całe moje życie”

