Reklama

Od momentu, gdy Halina stanęła na mojej drodze, czułam, że nie będzie łatwo. Moja teściowa, manipulacyjna i zimna, od zawsze uważała, że Marek zasługuje na kogoś „lepszego”. Słyszałam jej złośliwe komentarze, widziałam pełne dezaprobaty spojrzenia. Ale to, co zaczęła robić później, przerosło moje najgorsze obawy.

Teściowa zasiewała w głowie Marka ziarna wątpliwości. Zaczęła mówić, że podejrzewa mnie o romans. Na początku Marek nie zwracał na to uwagi, ufał mi. Ale z czasem, pod wpływem jej insynuacji, zmienił się. Zaczęłam dostrzegać, jak patrzy na mnie podejrzliwie, jak pyta o rzeczy, które wcześniej nie budziły w nim żadnych wątpliwości. Czułam, że tracę grunt pod nogami.

Ciągle mnie sprawdzał

– Gdzie byłaś wczoraj wieczorem? – zapytał Marek, kiedy wróciłam do domu później niż zwykle.

Zdziwiona, spojrzałam na niego.

– Byłam z Anią na kawie, mówiłam ci przecież.

– A dlaczego wróciłaś tak późno? – dopytywał dalej, a w jego głosie wyczułam napięcie.

– Rozmawiałyśmy długo, nie widziałyśmy się od miesięcy – odpowiedziałam, starając się zachować spokój. Ale w środku czułam, jak rodzi się we mnie frustracja.

– To ciekawe, bo mama mówiła, że widziała cię rozmawiającą z jakimś mężczyzną w samochodzie – rzucił z niedowierzaniem.

Spojrzałam na niego szeroko otwartymi oczami.

– Naprawdę myślisz, że cię zdradzam? Po tylu latach małżeństwa?

Jego milczenie mówiło wszystko. Widziałam, jak Halina zyskuje nad nim kontrolę. Jej słowa działały jak trucizna, zatruwając nasz związek. Każde jej kłamstwo wbijało klin między nas. Czy to możliwe, że moja miłość do Marka nie wystarczy, by zburzyć mur, który budowała jego matka?

Bez przerwy mnie oskarżała

Pewnego dnia Marek wrócił z pracy z niepokojem malującym się na twarzy. Wiedziałam, że zbliża się kolejna konfrontacja.

– Kasia, mama widziała cię w kawiarni z jakimś mężczyzną – powiedział, unikając mojego wzroku.

– Marek, to jakieś nieporozumienie! Nie byłam z żadnym mężczyzną – próbowałam wyjaśniać, ale czułam, że jest to daremne.

Jego twarz była zacięta, jakby walczył sam ze sobą.

Mam tego dość! Pakuj się, nie chcę cię więcej widzieć – wypalił, jego słowa przebiły się przez powietrze jak ostry nóż.

– Jak możesz mi to robić? Jak możesz wierzyć jej, a nie mnie? – zapytałam, czując łzy napływające do oczu.

Ona nie ma powodu kłamać – odpowiedział, a ja poczułam, jak świat wali mi się na głowę.

Po tylu latach małżeństwa mój własny mąż wyrzucił mnie z domu na podstawie kłamstw. Wszystkie nasze wspólne chwile, wszystkie obietnice wydawały się teraz nic nie warte.

Manipulowała nami wszystkimi

Minęło kilka tygodni. Czas, który spędziłam poza domem, był najtrudniejszym okresem mojego życia. Marek milczał, a ja wciąż próbowałam zrozumieć, co tak naprawdę się wydarzyło. Pewnego dnia jednak, jak grom z jasnego nieba, przyszło to do mnie w postaci telefonu.

Marek odezwał się po raz pierwszy. Ze skruchą w głosie prosił o spotkanie. Zgodziłam się z ciekawości.

Kiedy usiedliśmy naprzeciw siebie w naszej ulubionej kawiarni, Marek wyglądał, jakby nie spał od tygodni.

– Przeglądałem ostatnio nagrania z monitoringu przed domem – zaczął niepewnie. – Zobaczyłem coś, co mnie zaszokowało.

Próbowałam zachować obojętność, choć serce biło mi jak oszalałe.

– Co takiego?

– Widziałem mamę wychodzącą nocą z domu Wojciecha, naszego sąsiada – wyznał z trudem. – Najpierw myślałem, że to niemożliwe, ale rozmawiałem z nim. On przyznał, że to z nią miał romans, nie z tobą.

Te słowa zabrzmiały jak wyrok, ale tym razem nie na mnie. Poczułam, jak opuszcza mnie ciężar, choć nie mogłam jeszcze uwierzyć, że to prawda.

– I co teraz? – zapytałam, chcąc wiedzieć, jakie konsekwencje wyciągnie Marek z tego odkrycia.

– Nie wiem, Kasia. Ale wiem, że muszę to naprawić – powiedział zrozpaczony. Czuł, jak jego świat zaczyna się walić pod ciężarem matczynych kłamstw.

Chciała nas zniszczyć

Wiedziałam, że nadejdzie dzień, w którym Marek skonfrontuje się z matką. Jednak nie sądziłam, że stanie się to tak szybko. Zadzwonił do mnie, mówiąc, że chce, żebym była przy tym, bym usłyszała jego słowa. Nie byłam pewna, czy to dobry pomysł, ale zgodziłam się.

Kiedy weszliśmy do domu, teściowa była w kuchni, jak gdyby nigdy nic. Marek od razu przeszedł do rzeczy.

– Mamo, wiem o tobie i Wojciechu. Wiem, że to ty mnie okłamałaś – powiedział z determinacją.

Halina zamrugała zaskoczona, ale szybko odzyskała rezon.

– Zrobiłam to dla ciebie! – wykrzyknęła. – Ona by cię zostawiła prędzej czy później!

To ty mnie zdradziłaś. Nie ona – Marek odpowiedział stanowczo. W jego głosie słychać było ból i rozczarowanie.

Halina próbowała jeszcze się bronić, ale prawda była już na wierzchu. Marek odwrócił się do mnie.

– Przepraszam, Kasiu – powiedział cicho, jego oczy pełne były żalu.

Nie odpowiedziałam. Patrzyłam tylko na teściową, która z minuty na minutę stawała się coraz bardziej bezradna. Wiedziała, że tym razem straciła.

Prosił o drugą szansę

Po tej konfrontacji nasze życie uległo zmianie. Marek zamilkł na jakiś czas, chcąc przemyśleć wszystko w samotności. Wiedziałam, że musi zmierzyć się z prawdą o swojej matce, a to nie było łatwe. Halina również zniknęła z naszego życia, przynajmniej na jakiś czas.

Potem Marek próbował skontaktować się ze mną kilkakrotnie. Chciał się spotkać, porozmawiać.

– Kasia, możemy zacząć od nowa? – pytał w jednej z rozmów telefonicznych, a w jego głosie było tyle nadziei.

Nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć.

To nie jest takie proste. Zaufanie, które straciłam, nie wróci od razu – powiedziałam, starając się być szczera. Mój świat był zbyt długo w chaosie.

– Rozumiem. Ale proszę, daj mi szansę, by to naprawić – jego prośby były pełne skruchy, co łamało moje serce.

Nie chciałam podejmować decyzji pochopnie. Wiedziałam, że miłość bez zaufania nie istnieje, ale z drugiej strony wciąż kochałam Marka. Jego błąd był poważny, ale czy nie wszyscy popełniamy błędy?

Przemyślałam wszystko i zdecydowałam się na spotkanie. Chciałam dać nam szansę, byśmy mogli powoli zacząć budować wszystko na nowo, z nadzieją, że tym razem bez żadnych sekretów i kłamstw.

Nie wszystko da się naprawić

Spotkaliśmy się w parku, gdzie kiedyś spędzaliśmy mnóstwo czasu, zanim jeszcze wszystko się skomplikowało. Patrzyłam na Marka, jak zbliżał się do mnie, a wspomnienia uderzały mnie z całą mocą. Chciałam wierzyć, że jest szansa na odbudowę tego, co zostało zniszczone.

Usiedliśmy na ławce, patrząc na dzieci bawiące się nieopodal.

– Kasia, wiem, że zawiodłem. Chciałbym zrobić wszystko, żeby ci to wynagrodzić – powiedział, a w jego oczach zobaczyłam szczerość.

– Nie mogę tak po prostu zapomnieć o tym, co się stało – odpowiedziałam, starając się wyrazić to, co czułam.

Westchnął, kiwając głową.

– Rozumiem. Ale chcę spróbować. Chcę, żebyśmy znowu byli szczęśliwi.

Milczałam przez chwilę, myśląc o tym, co dla mnie znaczy szczęście. Czy to, co mieliśmy przed kłamstwami teściowej, było naprawdę prawdziwe? Czy mogłabym ponownie zaufać Markowi?

Miłość bez zaufania nie istnieje. Wiem, że mnie kochasz, ale musimy to odbudować od podstaw – powiedziałam w końcu, zdając sobie sprawę, że jestem gotowa spróbować.

Spojrzał na mnie z ulgą i wdzięcznością.

– Dziękuję. Obiecuję, że już nigdy cię nie zawiodę – obiecał, a ja postanowiłam uwierzyć w jego słowa.

To był trudny początek, ale wiedziałam, że jesteśmy w stanie przejść przez to razem. Czekała nas długa droga, ale zrozumiałam, że w życiu najważniejsza jest gotowość do wybaczania i odbudowywania zaufania, nawet jeśli oznacza to zaczynanie od nowa. W tej chwili nie wiedziałam, czy wszystko ułoży się tak, jak bym chciała, ale byłam gotowa dać nam szansę. Bo miłość, jeśli jest prawdziwa, zasługuje na drugą szansę.

Katarzyna, 32 lata

Czytaj także:
„Teść oczekuje, że będę koło niego latać jak służąca. A ja go na starość nauczę szacunku do kobiet”
„Zazdrosna żona wywęszyła zdradę po zapachu perfum na mojej marynarce. Teraz nikt mi nie wierzy, że jestem niewinny”
„Teść miał dla mnie niemoralną propozycję. Dla kasy złamałam wszystkie swoje zasady i skrzywdziłam męża”

Reklama
Reklama
Reklama