„Teściowa mnie wyśmiewa, bo nie jem pączków w tłusty czwartek. Odkryłam, że jej jadowite złośliwości mają drugie dno”
„Uniosła brew, jakby moja determinacja tylko potwierdziła jej przypuszczenia. – Daj już spokój, dziewczyno. Przecież jeden pączek cię nie zbawi – syknęła. Poczułam falę irytacji. Jak to się dzieje, że każda rozmowa z nią zamienia się w pole bitwy?”.

Patrząc na swoje odbicie w lustrze, czuję mieszankę dumy i zmęczenia. Moja smukła sylwetka to efekt wielomiesięcznej diety i wyrzeczeń. To więcej niż tylko kwestia wyglądu – to mój sposób na utrzymanie kontroli w życiu, które ostatnio wydaje się rozpadać na kawałki. W kuchni stosy warzyw i owoców przypominają mi o moich zobowiązaniach wobec samej siebie.
– Nie mogę się poddać – mówię do swojego odbicia, starając się dodać sobie otuchy.
Moje relacje rodzinne są... delikatnie mówiąc, skomplikowane. Moja teściowa, Krystyna, nigdy nie szczędzi mi krytyki. Każda jej uwaga to jak kolejne ukłucie igły w moją skórę.
– No cóż, za moich czasów to kobiety były inne – mawia z takim wyrazem twarzy, że czuję się jakby mówiła: „Nigdy nie będziesz wystarczająco dobra dla mojego syna”.
A Tomasz... Mój mąż, jeszcze niedawno taki ciepły i pełen życia, teraz jest dla mnie jak obcy. Nasze rozmowy przypominają taniec wokół niewygodnych tematów, których nikt nie chce poruszać.
Teściowa działała mi na nerwy
Podnoszę filiżankę zielonej herbaty do ust, czując jej gorzki smak. Jak długo jeszcze będę udawać, że wszystko jest w porządku? Jak długo zadowalać się pozorami szczęścia?
– Weronika, naprawdę nie zjesz ani jednego pączka w tłusty czwartek? – zapytała teściowa, wpatrując się we mnie z dezaprobatą. Stałam w kuchni, trzymając w rękach filiżankę i próbując zapanować nad narastającą frustracją.
– Dziękuję, ale naprawdę nie mogę – odpowiedziałam, starając się, by mój głos brzmiał spokojnie. – Staram się trzymać diety.
Krystyna uniosła brew, jakby moja odpowiedź tylko potwierdziła jej najgorsze przypuszczenia.
– Daj już spokój, dziewczyno. Przecież jeden pączek cię nie zabije.
Poczułam, jak w moich żyłach zaczyna płynąć irytacja. Jak to się dzieje, że każda rozmowa z nią zamienia się w pole bitwy? Wzięłam głęboki oddech, próbując zapanować nad emocjami.
– To nie tak, mamo – próbowałam wyjaśnić, choć wiedziałam, że to na nic. – Po prostu to dla mnie ważne, żeby trzymać się diety.
Krystyna skrzyżowała ręce na piersiach, patrząc na mnie z góry.
– No, nie wiem, czy to kwestia diety, czy może chcesz nam wszystkim pokazać, jaka to jesteś wyjątkowa.
W mojej głowie kotłowały się myśli. Zastanawiałam się, czy jej niechęć wynika tylko z mojej diety, czy może wie o problemach, które przeżywam z Tomaszem. Czy zauważyła napięcie między mną a jej synem? Ta myśl była jak kolejne ukłucie igły.
– Naprawdę nie chodzi o to... – zaczęłam, ale jej przenikliwy wzrok tylko potęgował moją frustrację. Czułam się bezsilna, jakbym stała na polu minowym, nie wiedząc, który krok będzie moim ostatnim.
Mąż w ogóle mnie nie słuchał
Siedziałam naprzeciwko męża w naszej małej kuchni. Światło lampy rzucało ciepłe, ale zbyt jasne światło na stół między nami, uwypuklając każdy szczegół napiętej atmosfery. Oparłam się na dłoniach, starając się, by mój głos brzmiał stanowczo, ale nie oskarżycielsko.
– Tomasz, ja mam już tego dosyć – zaczęłam, starając się ukryć drżenie w głosie.
Podniósł wzrok znad telefonu, jakby wyrwany z innego świata.
– Ale czego?
Zebrałam w sobie całą odwagę, by nie unikać tematu.
– Co się z nami dzieje? Czuję, że jesteśmy coraz dalej od siebie, jakbyś był tu ciałem, a nie duchem. Jeszcze twoja matka ciągle mnie krytykuje...
Zamrugał, jakby nie do końca rozumiał, co mówię.
– Nie wiem, o czym mówisz. Przecież wszystko jest w porządku, jestem tutaj. A mama na pewno chce tylko dobrze.
Westchnęłam ciężko, czując, jak narasta we mnie frustracja. Nie reagował na moje skargi.
– Nie, Tomasz, nie jest w porządku. Unikasz rozmów, unikasz mnie. Czego się boisz? Co próbujesz ukryć?
W jego oczach mignęło coś, co wyglądało jak cień strachu, ale szybko zniknęło.
– Nie mam czego ukrywać. Po prostu... czasem jestem zmęczony.
Słowa te tylko podsycały moją frustrację. Czułam, jak emocje wzbierają we mnie, jak fala gotowa zalać wszystko dookoła.
– Zmęczony? Czy tym właśnie usprawiedliwiasz to, co się między nami dzieje? To, że nie ma cię, kiedy cię potrzebuję?
Wzruszył ramionami, unikając mojego wzroku.
– Po prostu się czepiasz. Może powinnaś się trochę wyluzować.
Te słowa były jak cios, który ostatecznie wyprowadził mnie z równowagi. Wstałam gwałtownie, odsuwając krzesło.
– Nie mogę wyluzować, kiedy wszystko się sypie! Nie mogę udawać, że jest w porządku, kiedy czuję, że tracę ciebie, nas, nasze życie!
Jego milczenie było najgorsze. To, że nie miał nic do powiedzenia, było bardziej przerażające niż jakiekolwiek oskarżenie. Opuściłam kuchnię, czując, jak serce bije mi w piersi jak młot. Wiedziałam, że coś się dzieje, coś, co mnie przerasta, ale nie mogłam tego uchwycić.
Jak mogli to ukrywać?
Wieczorem, przechodząc korytarzem, usłyszałam podniesione głosy dochodzące z salonu. Zatrzymałam się na moment, nie chcąc podsłuchiwać, ale coś w tonie teściowej sprawiło, że nie mogłam się ruszyć.
– Tomek, musisz jej powiedzieć. Nie można tak dłużej – mówiła Krystyna z wyraźnym naciskiem.
– Mamo, to nie jest takie proste... – odpowiedział, a ja poczułam, jak serce zaczyna mi szybciej bić.
Krystyna westchnęła ciężko.
– Nie chodzi tylko o ciebie, synu. Weronika ma prawo wiedzieć, co się dzieje w jej własnym małżeństwie. Te zdrady... myślisz, że tego nie zauważy?
Zrobiło mi się zimno. Zdrady? Mój umysł odmówił współpracy, próbując znaleźć sens w tym, co właśnie usłyszałam. Czułam, jak krew odpływa mi z twarzy.
– Mamo, przestań – Tomasz wydawał się być zdesperowany, ale jego ton wskazywał na to, że nie mógł dłużej zaprzeczać.
Zanim zdążyłam się zastanowić, co robię, weszłam do salonu, wpatrując się w nich z determinacją, której nie czułam.
– O czym wy mówicie?
Mąż zamarł, jakby zobaczył ducha, a teściowa, choć próbowała zachować zimną krew, nie mogła ukryć swojego zaskoczenia. W pokoju zapanowała ciężka cisza, którą można by kroić nożem.
– Weronika... – zaczął mój mąż, ale jego głos się załamał.
– Prawda, teraz. Chcę usłyszeć prawdę – powiedziałam twardo, czując, że teraz nie mogę się już cofnąć.
Teściowa wzięła głęboki oddech, jakby próbując zebrać myśli.
– Od jakiegoś czasu wiem, że Tomek nie jest wobec ciebie uczciwy. Zdradza cię, Weroniko.
Te słowa były jak nóż w serce. Wszystko, co podejrzewałam, stało się rzeczywistością. Patrzyłam na męża, próbując znaleźć w nim coś, co potwierdzi lub zaprzeczy, ale on tylko spuścił wzrok.
– Dlaczego? – wykrztusiłam, czując, jak łzy napływają mi do oczu.
Tomasz milczał, nie mając odwagi spojrzeć mi w twarz, a ja czułam, jak mój świat wali się w gruzy. Wszystko, co budowaliśmy razem, wydawało się teraz nic nie warte.
Teściowa wiedziała od dawna
Gdy opuściłam salon, czułam się jak w transie. Moje nogi prowadziły mnie automatycznie, choć nie miałam pojęcia, dokąd idę. W końcu zatrzymałam się w ogrodzie, z dala od duszącej atmosfery domu. Chłodne powietrze owiało moją twarz, przynosząc chwilową ulgę, choć myśli wciąż krążyły wokół tego, co usłyszałam.
Zdrady. To jedno słowo brzmiało w mojej głowie jak niekończące się echo. Czułam, jak serce pęka na pół, a ból był nie do zniesienia.
Wkrótce usłyszałam za sobą kroki. To była teściowa. Z trudem powstrzymałam łzy, próbując utrzymać resztki godności.
– Weronika, ja próbowałam... – zaczęła, ale uniosłam rękę, dając jej znak, by przestała.
– Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś wcześniej? – zapytałam, choć nie byłam pewna, czy chcę znać odpowiedź.
Krystyna westchnęła, patrząc na mnie ze współczuciem i bezradnością.
– Myślałam, że Tomek się opamięta. Prosiłam go, by ci powiedział. Nie chciałam niszczyć waszego małżeństwa.
Zaśmiałam się gorzko, choć wcale nie było mi do śmiechu.
– Nie chciałaś niszczyć małżeństwa, ale pozwoliłaś, bym żyła w kłamstwie. Czy nie uważasz, że miałam prawo wiedzieć?
Patrzyła na mnie, a w jej oczach widziałam coś, co przypominało skruchę.
– Przepraszam. Myślałam, że robię to dla waszego dobra.
Odwróciłam wzrok, próbując opanować emocje. To wszystko było dla mnie za dużo. Czułam się zdradzona nie tylko przez męża, ale także przez nią – osobę, której powinnam była móc zaufać.
– Muszę przemyśleć, co dalej – powiedziałam w końcu, choć w mojej głowie wciąż panował chaos. – Ale teraz chcę być sama.
Teściowa skinęła głową, szanując moją decyzję, i powoli wróciła do domu. Ja zostałam na zewnątrz, starając się zrozumieć, co to wszystko znaczyło dla mnie i mojej przyszłości. Czułam głównie ból i niedowierzanie, a jednocześnie w głowie zaczynał kiełkować mi zalążek determinacji. Wiedziałam, że muszę znaleźć siłę, by podjąć decyzję o mojej przyszłości.
Czułam pustkę w głowie
Kolejnego dnia siedziałam w małej kawiarni, starając się uspokoić myśli. Na stole przede mną parowała filiżanka cappuccino, a ja nerwowo bawiłam się łyżeczką. Wkrótce w drzwiach pojawiła się Kasia, moja bliska przyjaciółka, której mogłam powiedzieć wszystko.
– Weronika, co się stało? – zapytała, siadając naprzeciwko mnie. Widząc moją zapuchniętą twarz, nie czekała długo na odpowiedź.
Westchnęłam głęboko, próbując zebrać w sobie odwagę, by powiedzieć jej prawdę.
– Tomek mnie zdradza. A jego matka wiedziała o wszystkim i milczała.
Kasia zakryła usta dłonią, patrząc na mnie z niedowierzaniem.
– O mój Boże, Weronika, tak mi przykro. Co teraz zrobisz?
To pytanie, choć zadane z troską, było jak kolejne uderzenie. Wzruszyłam ramionami, czując ciężar niepewności na swoich barkach.
– Nie wiem. Naprawdę nie wiem. Czy mogę mu wybaczyć? Czy powinnam próbować ratować nasze małżeństwo?
Kasia spojrzała na mnie uważnie, jakby ważąc każde słowo.
– Sama musisz zdecydować. Ale pamiętaj, że zasługujesz na kogoś, kto będzie cię szanował i kochał bezwarunkowo. Musisz pomyśleć o sobie.
Jej słowa, choć proste, były dla mnie jak iskra. Czy naprawdę zasługiwałam na więcej? Czy powinnam postawić na pierwszym miejscu swoje szczęście?
– Boję się – przyznałam, czując, jak łzy ponownie napływają mi do oczu. – Nie wiem, co to wszystko oznacza. Boję się, że wszystko stracę.
Kasia pochyliła się, chwytając mnie za rękę.
– Czasem, aby coś zyskać, musisz coś stracić. Wiem, że jesteś silna, Werka. Cokolwiek postanowisz, będę przy tobie.
Jej wsparcie było jak promyk światła w ciemności, dając mi nadzieję na przyszłość, której jeszcze nie mogłam sobie wyobrazić. Wiedziałam, że muszę podjąć decyzję, która zmieni moje życie, ale po raz pierwszy od dłuższego czasu czułam, że mogę stawić temu czoła.
Weronika, 28 lat
Czytaj także:
„W tłusty czwartek pączki teściowej doprowadziły do rozwodu. Wreszcie dałam mężowi ultimatum – albo ona, albo ja”
„Poznałam sekret synowej i teraz muszę okłamywać syna. Wstyd mi za nią, ale mogę się tylko modlić o jej nawrócenie”
„Teściowa przyjeżdża do mnie w gości z własną wałówką. Pluje moimi obiadami i wypomina, że nie znam przepisu na bigos”

